Smak zemsty rozdział 11 cz. 1
Jasmine zaczynała jeść kolację gdy nagle rozdzwoniła się jej komórka. Przełknęła kęs jedzenia, który wzięła do ust i odebrała telefon.
– Halo!
– To ja Philip – odezwał się głos w słuchawce. I bez tego wiedziała. Rozpoznała go po głosie.
– Miło cię słyszeć. – Ucieszyła się. – Mam nadzieje, że się zastanowiłeś?!
– Tak – odparł.
– No więc? Jaka jest twoja odpowiedź? – spytała.
Po drugiej stronie nastała cisza. Jasmine słyszała oddech Philipa, ale postanowiła cierpliwie czekać na jego słowa. Domyślała się, że facet nie zadawałby sobie trudu, żeby do niej dzwonić, aby odmówić. Mógł dzwonić tylko w jednym celu.
– Zgadzam się – powiedział w końcu. – Mam tylko nadzieję, że to nie żaden podstęp.
– Nie. Oczywiście, że nie! Możesz być spokojny! – rzekła. – Nie pożałujesz swojej decyzji.
– Więc kiedy realizujemy plan? – zapytał.
– Jak najszybciej. Dam ci znać co i jak. – Odłożyła słuchawkę.
Wstała od stołu i poszła do łazienki. Spojrzała w lustro na swoje odbicie. Nigdy do tej pory nie przywiązywała wagi do swojego wyglądu. Jej zmarły narzeczony kochał ją taką jaka była. Była blondynką o długich włosach i niebieskich oczach. Faceci lubili takie dziewczyny, jeśli tylko modnie się ubrały i umalowały. Ale Jas jakoś nigdy nie traciła czasu na takie głupoty. Włosy zazwyczaj związywała w koński ogon, a z kosmetyków używała jedynie błyszczyk i tusz do rzęs. To jej wystarczyło. Lucas lubił jej naturalność. Wpatrując się w swoje odbicie przyszła jej do głowy jedna myśl. Przez chwilę jeszcze się zastanawiała aż w końcu podjęła decyzję. Uśmiechnęła się szeroko do osoby w lustrze.
– Tak, to doskonały pomysł. Trzeba go zrealizować.
Florencia siedziała przy swoim biurku w pracy. Była pogrążona w myślach. Nie mogła pozbyć się myśli, że gdzieś już spotkała tego mężczyznę, co widziała poprzedniego dnia w dyskotece. Ta twarz wydawała jej się taka znajoma, ale nie widziała skąd. Nie dawało jej to spokoju. Nagle coś zaczęło jej świtać. Już wiedziała gdzie go ostatnio spotkała.
Widziałam go u Ulissesa, pomyślała. Był kiedyś na komisariacie. To pewnie jakiś znajomy. Jak on się nazywał. Simon Ca… Nie pamiętam dokładnie. Ciekawe co robi w Los Angeles?- zastanowiła się.
_______
Kurczę, jakieś króciutkie mi się części wkleiły, następna będzie dłuższ, obiecuję. Dziękuję, że czytacie :)
Komentarze (4)
,,Odłożyła słuchawkę'' - lepiej (według mnie) byłoby - zakończyła rozmowę. Dzwoniąc z tel. komórkowego brzmi wiarygodniej.
Los Angeles miało być takie bezpieczne, a tu masz ci los, Simon Candelon. Za tę część dałam 4 :)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania