Poprzednie częściSmak zemsty - prolog

Smak zemsty - rozdział 7 cz.2

Rose czuwała przy łóżku córki, która jeszcze się nie obudziła. Poprzedniego dnia zaaplikowano jej silne środki uspokajające, bowiem Jas chciała wstać, a jeszcze nie wolno jej było tego robić. Jej organizm był jeszcze słaby i musiało minąć kilka dni, aby doszła do całkowitego zdrowia fizycznego. Ze zdrowiem psychicznym mogło nie pójść tak łatwo.

Nie wiedziała jak córka przyjmie tą wiadomość. Bała się o nią. O dziecku już na pewno wiedziała, mimo, że nikt jej tego nie powiedział. Wystarczyło dotknąć brzucha, aby się domyśleć. A matka wie, kiedy jego dziecka już nie ma, czuje takie rzeczy. Wraz ze śmiercią dziecka umiera jakaś ważna cząstka, która nadaje sens dalszemu życiu. Wzięła córkę za rękę, a po policzkach popłynęły jej łzy.

Córeczko, jak mam ci to powiedzieć?, pytała się w myślach. Miałam się przygotować do tej rozmowy, ale nie zrobiłam tego. Nadal nie wiem jak przekazać te straszne wieści.

Nagle poczuła uścisk na swoim ręku. Spojrzała na twarz córki i zobaczyła, że powoli zaczyna się wybudzać. Rose szybko wstała i pobiegła po lekarza oraz pielęgniarki, którzy po chwili weszli do sali. Nie pozwolili jej zostać, bo musieli zbadać pacjentkę. Kobieta poszła po męża i Florencię, którzy siedzieli w bufecie i pili kawę. Oni także spędzili tu całą noc, chociaż mogli pójść do domu. Nie chcieli tego zrobić. Bardzo martwili się o Jasmine i woleli zostać na wypadek, gdyby się obudziła. Rodzice Flor zrozumieli dlaczego córka nie przyjechała. Oni także martwili się o Jas i czekali na wiadomości. Gdy Herman i Florencia dowiedzieli się, że Jasmine odzyskała przytomność razem z Rose przyszli pod salę i czekali aż będą mogli wejść. Po dłuższej chwili wyszedł lekarz i pielęgniarki.

– Mogą państwo wejść – powiedział. – Ale proszę jej nie męczyć.

Po chwili udał się w kierunku pokoju lekarskiego. Tymczasem Flor razem z rodzicami swojej przyjaciółki weszli do sali i podeszli do łóżka, na którym leżała Jasmine. Dziewczyna odwróciła swoją twarz i uśmiechnęła się lekko. Była bardzo szczęśliwa, że ma przy sobie najbliższe osoby. Jej twarz była jeszcze blada, ale wyglądała znacznie lepiej niż poprzedniego dnia. Rose usiadła obok niej na łóżku i wzięła ją za rękę. Flor i Herman podeszli bliżej i ujrzeli łzy w jej oczach. Próbowała jej powstrzymać, ale bezskutecznie. Spływały wolnym strumieniem po bladych policzkach.

– Nie ma go… Straciłam je… – powiedziała słabym głosem. – Już nie ma dziecka, na które czekaliśmy z utęsknieniem… – Płakała dotykając swojego brzucha.

Rose mocno przytuliła córkę, aby mogła wypłakać się na jej ramieniu. Tak bardzo chciała ulżyć jej w cierpieniu, ale nie mogła. Mąż i Flor także mieli łzy w oczach. Jas już wiedziała o jednej tragedii. Straciła dziecko. Nie ma nic gorszego. Ale jak jej powiedzieć o tym, że mężczyzna, którego kochała i z którym wiązała swoją przyszłość, nie żyje? Nikt tego nie wiedział. Jas uwolniła się z uścisku matki i szybko obtarła łzy.

– Co z Lucasem? W której sali leży? – spytała i spojrzała najpierw na matkę, a potem na Flor i ojca. Zapadła chwila ciszy, którą przerwała Jasmine. – Odpowiedzcie! Czemu milczycie?

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • NataliaO 22.05.2015
    jak przy jednym się wesele tutaj smutnieje, ładnie ułożona historia, współczuje bohaterce 5:)
  • KarolaKorman 22.05.2015
    Idę dalej, bo widziałam, że jest jeszcze jedna część 5 :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania