Smak zemsty - rozdział 3 cz.2
Stephen przeglądał podania o pracę, które dotarły do jego firmy. Już przesłuchał wszystkich kandydatów na stanowisko dyrektora finansowego. Nie znalazł odpowiedniego. Jedni mieli za małe doświadczenie, a drudzy stawiali zbyt wygórowane żądania dotyczące wynagrodzenia. Firma poszłaby z torbami, jeśli by się na to zgodził. Był w wielkiej kropce, nie wiedział kompletnie co ma zrobić. Nie wiedział co dalej z jego przedsiębiorstwem, na które poświęcił tyle czasu i energii. Wziął telefon do ręki i połączył się ze swoją sekretarką.
- Caroline! Przyszła jakaś poczta? - spytał.
- Tak! Zaraz przyniosę – odparła.
Stephen odłożył słuchawkę i czekał. Po chwili do biura weszła jego sekretarka i położyła posegregowane listy, po czym wyszła zostawiając go samego. Spojrzał na pocztę leżącą na biurku i zaczął ją przeglądać. Wśród niej było podanie o pracę.
– Jeszcze jeden. Mam nadzieję, że chociaż ten będzie się nadawał- pomyślał i zaczął czytać.
Był mile zaskoczony. To była właśnie osoba, której szukał. Z odpowiednim doświadczeniem i kwalifikacjami. Spojrzał na nazwisko. Wstał z fotela i wyszedł z gabinetu.
– Caroline, mam tu podanie niejakiego Edwarda Montiello. Wydaje mi się być znakomity. Dzwoniłaś może do niego? – zapytał.
- Oczywiście, ale niestety miał wyłączoną komórkę. Później spróbuję. Umówić go na pierwszy wolny termin?
- Tak! Kiedy to będzie?
Sekretarka zajrzała do terminarzu spotkań, który stał na jej biurku.
- Jutro o dziesiątej – odparła.
- Doskonale. Jak się dodzwonisz zapisz go na tą godzinę – powiedział i wszedł do gabinetu.
Lucas przygotowywał obiad, na który zostali zaproszeni rodzice Jasmine. On sam nie miał nikogo, bo jego rodzice zmarli dawno temu. Nagle usłyszał kroki w mieszkaniu.
- Jas. To ty?- spytał- Nie słyszałem, jak weszłaś. Skarbie, chodź szybko do mnie.
Gdy odpowiedziała mu cisza wytarł ręce i chciał wyjść z kuchni. Nagle w drzwiach pojawił się Patrick z bronią w ręku.
- To ty?- spytał Lucas z niedowierzaniem i ze strachem w oczach, bowiem domyślał się co się może po chwili stać.
- Witaj skarbie - powiedział bandyta i zaśmiał się.- Co myślałeś, że zniknąłem? Otóż nie, jak dobrze widzisz. Nie mogłem się doczekać naszego spotkania. - Spojrzał na stół gdzie stała sałatka. - Widzę, że przygotowałeś coś pysznego na nasze spotkanie. Niepotrzebnie się trudziłeś, niedługo tu zabawię.
Podniósł broń i wymierzył w Lucasa. Policjant chciał szybko wyciągnąć pistolet, gdy nagle padł strzał.
_______
Początkowe rozdziały są krótkie, potem się rozkręciłam.
Komentarze (1)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania