Poprzednie częściSmak zemsty - prolog

Smak zemsty - rozdział 2 cz.2

Lucas wszedł do mieszkania i zamknął za sobą drzwi. Z jego twarzy biło przygnębienie. Jasmine wyszła z kuchni, żeby się z nim przywiatać od razu wiedziała, że coś się stało. Poznała po jego twarzy.

– Co się stało? Coś w pracy? – Gdy Lucas skinął głową spytała – Opowiesz mi?

– Dobrze, ale najpierw muszę usiąść.

Poszli do kuchni i usiedli przy stole. Jas usiadła narzeczonemu na kolanach. Popatrzył na nią i postanowił powiedzieć co się stało.

– Wiesz, że prowadzę śledztwo w sprawie Patricka Ferelly?

Skinęła głową.

– Niezły bandzior. Oszustwa, malwersacje, gwałty, handel narkotykami. Mówiłeś, że niedługo przyłapiecie go na gorącym uczynku przy dostawie narkotyków.

– Tak, ale będę musiał odwołać całą akcję.

– Dlaczego?- spytała ze zdziwieniem.

– Informator, który mnie powiadomił o czasie i miejscu dostawy nie żyje. Znaleziono go dzisiaj nad rzeką . Martwego.

– O Boże!- powiedziała ze strachem w oczach. – Tak mi przykro.

– A wiesz co jest najgorsze? Że taka gnida chodzi sobie po świecie jak gdyby nigdy nic. Nic na niego nie mamy i on doskonale o tym wie.

– Kochanie! – Uspokajała go. – Na pewno kiedyś trafi za kratki. Prędzej czy później popełni jakiś błąd. Nie martw się.

– Obyś miała rację – powiedział i przytulił ją.

 

 

Patrick i Simon kolejny raz spotkali się w swojej kryjówce. Reszta ich bandy miała różne interesy do załatwienia na mieście. Ferrella tą rozmowę chciał odbyć sam ze swoim zaufanym człowiekiem.

– Jak tam nasze sprawy?

– W porządku – odpowiedział Simon – Wszystko załatwione. Powiadomiłem zainteresowanych o zmianie miejsca i czasu przejęcia towaru.

– Bardzo dobrze. Oby teraz wszystko poszło po naszej myśli.

– Spoko, nie ma obawy szefie. Wszystko jest zapięte na ostatni guzik. Skoro tamten facet nie żyje, nie ma nikogo kto by informował o wszystkim psy. O ile mi wiadomo, to już nikt nie odważy się kablować, bo inaczej spotka go taki sam los.

– Właśnie – odpowiedział ze śmiechem Patrick. – Niech wiedzą, że z nami nie ma żartów. Trzeba przyznać, że w policji pracują sami idioci, no może poza tym Lucasem. Ale zmieniając temat musisz coś dla mnie jeszcze załatwić.

Simon zmarszczył brwi i z zainteresowaniem wpatrywał się w swojego rozmówcę.

– Co takiego?

– Jak zwykle potrzebne są mi nowe dokumenty. Nowe nazwisko, nowa przeszłość. Tylko ty potrafisz tak szybko to załatwić. Po robocie sowicie cię wynagrodzę, bo na to zasłużyłeś.

– Dzięki. – Uśmiechnął się Simon. Szef zawsze potrafił wynagrodzić kogoś, kto dla niego dobrze pracował i nie wahał się łamać prawa. Od lat wszyscy członkowie gangu byli na bakier z prawem i kpili sobie z wymiaru sprawiedliwości. – Na czas będzie gotowe. Czy ja kiedyś szefa zawiodłem?

– Nie, nigdy. Ale skończ już z tym „szefem”. Znamy się tyle lat, ze możemy sobie mówić po imieniu – powiedział Patrick i wyciągnął do niego dłoń – Patrick.

– Simon – odpowiedział i uścisnęli sobie ręce.

– Jak załatwię sprawę z tym gliną, to muszę znikać jak zwykle.

– Kiedy szef… to znaczy kiedy go sprzątniesz?

– W swoim czasie. Odczekam moment aż sprawy trochę przycichnę. Niech o mnie tylko zapomną, niech myślą że zniknąłem. Wtedy uderzę!

 

___________

Dzisiaj krótko, ale wynika to z dzielenia rozdziałów.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • KarolaKorman 18.05.2015
    Zaczyna się dziać, choć krótko 5 :)
  • zaciekawiony 23.06.2015
    "– Informator, który mnie powiadomił o czasie i miejscu dostawy nie żyje. Znaleziono go dzisiaj nad rzeką . Martwego." - jeśli nie żył, to jakiego mieliby znaleźć? Powtarzasz tą samą informację w jednej wypowiedzi. "mój dziadek nie żyje. Okazało się że umarł"

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania