Poprzednie częściSmak zemsty - prolog

Smak zemsty - rozdział 3 cz.1

Dwa tygodnie później

 

Jasmine siedząc w kawiarnii i pijąc lekką kawę czekała na swoją przyjaciółkę. Ostatnio rzadko się spotykały, bowiem Florencia poświeciła się całkowicie swojej nowej pracy. Przyjęła propozycje Freda i wyjechała do Los Angeles, ponieważ główna siedziba „Cobry” mieściła się właśnie tam. Jas z dala zobaczyła idącą w jej kierunku dziewczynę i pomachała do niej. Flor podeszła do stolika, gdzie siedziała i pocałowały się na przywitanie. Szatynka usiadła i zamówiła mocną kawę.

- Cieszę się, że w końcu się wyrwałaś- powiedziała Jasmine z uśmiechem.- A jak ci się w ogóle układa?

- W porządku. Jestem tak zajęta pracą, że nie mam czasu na nic innego. Na razie to papierkowa robota, ale na pewno wkrótce poprowadzę jakieś śledztwo. Nie mogę ci nic więcej powiedzieć, bo obowiązuję mnie tajemnica. Sama rozumiesz. – Gdy przyjaciółka skinęła głową, Flor po chwili dodała: – Tęsknię za tobą!

- Ja za tobą też- stwierdziła Jas ze smutkiem w oczach. – Mam nadzieję, że jak urodzę to przyjedziesz. W końcu będziesz chrzestną mojego dziecka i druhną na ślubie. Chyba nie zapomniałaś?

- Oczywiście, że nie - odpowiedziała, a następnie zapytała z troską. - A jak ty się czujesz? Z dzieckiem wszystko w porządku?

- Tak! I ja także dobrze się czuję- odparła Jas z uśmiechem na ustach. - Maleństwo rozwija się prawidłowo. Wczoraj byłam z Lucasem u lekarza. Nie wiesz jak mu się oczy świeciły, kiedy zobaczył dziecko na monitorze. Duma go rozpierała.

- A płeć? Chłopczyk czy dziewczynka?- spytała Flor z zaciekawieniem.

- Nie chcemy wiedzieć, więc nie pytaliśmy. To ma być miła niespodzianka! Będziemy tak samo cieszyć się z dziewczynki jak i z chłopca. Oby tylko było zdrowe - rzekła Jasmine i dotknęła ręką brzucha.

- Na pewno tak będzie- stwierdziła Flor i upiła łyk kawy.

- A zaraz po narodzinach naszego kotusia zaczniemy przygotowania do ślubu. Już nie mogę się doczekać- rzekła podekscytowana. - To będzie najszczęśliwszy dzień w moim życiu!

 

Patrick stał za wysokim i rozłożystym drzewem o potężnych gałęziach i obserwował pobliski budynek. Miał na sobie bluzę z kapturem. Dostrzegł jak do środka wszedł pewien mężczyzna.

- No proszę! A oto i nasz kochany robaczek - zaśmiał się pod nosem. - Niedługo go zdepczę i nie będzie mi już psuł krwi ani wchodził w drogę i krzyżował moich planów – stwierdził zadowolony .- Jest jak wrzód na tyłku, którego trzeba się jak najszybciej pozbyć!

Odczekał moment po czym wszedł do budynku, w którym chwilę wcześniej zniknął obserwowany przez niego mężczyzna. Zatrzymał się na pierwszym piętrze przed drzwiami z numerem 22. Było to mieszkanie Lucasa i Jasmine. Rozejrzał się wokoło. Nie było widać żywej duszy, więc zdjął kaptur i wyjął z kieszeni bluzy czarne rękawiczki, które po chwili założył. Z drugiej kieszeni wyjął pistolet z tłumikiem. Sprawdził jeszcze magazynek. Był pełny. Jeszcze raz omiótł wzrokiem korytarz i spojrzał na broń trzymaną w reku.

- Nie będę robił hałasu - uśmiechnął się do swoich myśli - każdemu należy się odrobina ciszy i spokoju.

Nacisnął na klamkę. Ku jego zdziwieniu drzwi były otwarte. Po chwili cicho wszedł do środka.

____________

Z racji tego, że poprzedni był króciutki daję jeszcze jeden.

Średnia ocena: 4.7  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (3)

  • NataliaO 18.05.2015
    A ja jeszcze jeden proszę :) Trzymasz w napięciu. Jestem ciekawa co to będzie.
    To przyjemność poczytać coś tak ciekawego, 5:)
  • KarolaKorman 18.05.2015
    ,,wchodził w drogę i krzyżował moje plany'' - moich planów
    No, teraz ruszyłaś z kopyta 5 :)
  • Willa 19.05.2015
    Dziękuję za uwagi. Na szczęście jest już możliwość edycji, więc można poprawić.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania