Poprzednie częściSmak zemsty - prolog

Smak zemsty - rozdział 14

Po podłodze walały się puste butelki po wysokoprocentowych trunkach i puszki po piwie. W tle słychać było odgłosy włączonego telewizora. Patrick siedząc na kanapie i rozmawiając przez telefon patrzył na ten panujący bałagan.

– Dobrze się spisałeś – mówił. – Jestem z ciebie zadowolony. Niedługo dostaniesz swoją dolę.

– Kiedy? – spytał go tajemniczy rozmówca. – Oby szybko, bo inaczej…

– Inaczej co?! Nie strasz mnie robaczku, bo wiesz do czego jestem zdolny. – Patrick roześmiał się.

– Niestety wiem – odrzekł mężczyzna skruszonym głosem. – Wybacz, ale potrzebuję kasy i to szybko.

– Rozumiem, przyjacielu. Niedługo spotkasz się z moim człowiekiem. Skontaktuje się z tobą i dostaniesz to co chcesz – wyjaśnił. – Uzbrój się w cierpliwość. A teraz muszę już kończyć. Na razie! – Rozłączył się.

W tej chwili do mieszkania wszedł wysoki mężczyzna. Włosy, jak zwykle miał związane z tyłu nad karkiem w kucyk. W ręku niósł siatki z puszkami piwa. Postawił je na stoliku przed telewizorem, a sam usadowił się na kanapie zajmując miejsce obok Patricka.

– Mógłbyś to zabrać? – Ferella wskazał na siatki. – Zasłaniasz mi widok.

– Już dobrze – odparł Simon zabierając zakupy. Położył je obok siebie.

– Jak możesz mieszkać w takim syfie? – spytał Patrick omiótłszy wzrokiem salon. – Chcesz przyprowadzić panienkę do takiego burdelu?

– Jak przyjdzie czas to się posprząta, a na razie nie mam na to ochoty. A co ci to przeszkadza? Boisz się, że pobrudzisz sobie garnitur? – zaśmiał się.

– Bardzo śmieszne – odburknął Ferella i spojrzał w telewizor. – Co jest do kurwy nędzy?! Już powinna zacząć się druga połowa meczu.

– Rozmawiałeś z nim? – nagle spytał Simon zmieniając temat rozmowy.

– Oczywiście. Załatwił wszystko. – Uśmiechnął się. – Niedługo się z nim spotkasz, aby go wynagrodzić. Wiesz jak?

– Jasna sprawa. – Zerknął w ekran telewizora. Reklamy się skończyły, a w ich miejsce pojawiła się śliczna blondwłosa spikerka. – Weź głośniej. Może zaraz się zacznie mecz.

Patrick podniósł pilot z kanapy i wcisnął odpowiedni przycisk.

– Przerywamy transmisję meczu, aby podać ważne informacje – mówiła kobieta do kamery. – Dzisiaj doszło do tragicznego w skutkach wypadku. Właśnie znajdujemy się w miejscu, gdzie doszło do tego wydarzenia. Jesteśmy na drodze prowadzącej z San Diego do Los Angeles. Czerwone auto marki Nissan przebiło się przez barierkę i wpadło w przepaść roztrzaskując się o skały. Przyjrzyjmy się bliżej. – Kobieta podeszła do miejsca, w którym była pęknięta barierka . W tle widać było kręcącą się policję zabezpieczającą ślady. Kamera została skierowana w dół. Na skałach blisko oceanu leżał roztrzaskany samochód, z którego unosił się dym. Kamera ponownie pokazała twarz kobiety. – Nie wiadomo co było przyczyną. W środku nie ma ciała. Być może zostało wyrzucone w ocean. Trwają poszukiwania. Najbliższe godziny pokażą, czy przyniosą rezultaty. Nie zapominajmy, że prądy w tych stronach są bardzo silne i ciało może już leżeć na dnie setki a nawet tysiące mil stąd i szanse na jego odnalezienie będą równe zeru. Miejmy nadzieję, że tak się nie stanie. Samochód należy do Jasmine Pears, byłej policjantki. Jeszcze nie wiadomo czy to ona siedziała za kierownicą. Wszystko ustali prowadzone śledztwo i ekspertyzy. Będziemy państwa na bieżąco informować.

Kobieta zniknęła a w jej miejsce pojawiła się przerwana transmisja meczu. Patrick i Simon przez chwilę siedzieli w milczeniu trzymając w ręku otwarte puszki w piwem.

– Miałeś coś z tym wspólnego? – nagle spytał Simon. – Wysłałeś ją na tamten świat?

– Nie – zaprzeczył Patrick i upił łyk piwa. – Pewnie postanowiła dołączyć co ukochanego. – Uśmiechnął się i uniósł puszkę. – Twoje zdrowie Jas!

 

 

Rose i Herman także słyszeli straszne wieści. Radio i telewizja bez przerwy o tym trąbiły i przekazywały wiadomości dotyczące wypadku. Rose bez przerwy płakała na wieść o tym, że jej córka może nie żyć. Widziała relacje z wypadku: roztrzaskane auto i unoszący się z niego dym oraz mnóstwo policji. Nie mogła w to wszystko uwierzyć. To było jak jakiś zły sen, jak jakiś koszmar.

– Kochanie, nie płacz – pocieszał ją Herman.

– Jak to mam nie płakać! – krzyczała. – Być może moja jedyna córka nie żyje, zginęła. To był jej samochód. Tyle nieszczęść: najpierw Lucas, a teraz Jas – rozpaczała zalewając się gorzkimi łzami. Wtuliła się w silne ramiona męża.

– To nie musi być ona – powiedział Herman spokojnym głosem.

– Jak to nie ona? Co ty mówisz? – Żona odsunęła się od niego i spojrzała mu w twarz.

– Przypomnij sobie list, który do nas napisała. Ten, który spaliliśmy.

– Pamiętam – rzekła. – Ale nie rozumiem. Do czego zmierzasz?

– Pisała, żebyśmy nie wierzyli w jakieś straszne wiadomości, które mogą do nas dojść. Wtedy nie rozumiałem tego, ale teraz zaczyna mi coś świtać.

– Co ty sugerujesz? – zapytała zszokowana. – Nie myślisz chyba, że ona upozorowała własną śmierć?! To szalone. Niby po co?

– Nie wiem. Wiem jedno…– zaczął – nie uwierzę w jej śmierć dopóki nie zobaczę jej ciała.

 

______

Rozdział w jednym kawałku, bo jakiś krótki i nie ma sensu dzielić.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • NataliaO 31.05.2015
    przeczytałam oba rozdziały na telefon. Oba przypadły mi do gustu. Rozkręca się z rozdziału na rozdział; 5:)
  • KarolaKorman 31.05.2015
    Dobry pomysł z upozorowaniem śmierci 5 :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania