Poprzednie częściSmak zemsty - prolog

Smak zemsty rozdział 11 cz. 2

Gdy Claudia powiedziała swojej przyjaciółce nowinę, ta otworzyła tylko usta ze zdziwienie o mało co nie spadając z krzesła.

– Żartujesz? – spytała zaskoczona Caroline. – Ty i Edward jesteście razem? Od kiedy?

– Od wczoraj – odparła Claudia i uśmiechnęła się. – To stało się tak nagle, że nie przyznawałam się nikomu do swoich uczuć. Chciałam cię przeprosić, że nic ci nie powiedziałam.

– Nie masz za co. Każdy ma prawo do tajemnic – odrzekła Carol.

– Nawet nie wiesz jaka jestem szczęśliwa. Kocham go a on mnie!

– Cieszę się – skłamała Caroline. Starała się być uprzejma, ale wcale nie obchodziły ją sprawy sercowe Claudii.

Nagle ze swojego gabinetu wyszedł Patrick i uśmiechnął się do brunetki, która szybko podeszła do niego.

– Gotowy? – spytała i wzięła go za rękę.

– Na co? – zapytał zdziwiony. – Kochanie, co się dzieje?

– Postanowiłam, że powiemy o nas ojcu – oznajmiła.

– Myślisz, że to dobry pomysł?

– Oczywiście. – Uśmiechnęła się. – Nie ma na co czekać. Skarbie, nie bój się. Ojciec i David cię lubią. Na pewno zaakceptują fakt, że jesteśmy razem.

– Jesteś tego pewna? – zapytał i spojrzał na nią.

– Oczywiście. Chodź już – powiedziała i pociągnęła go za sobą.

Stanęli przed drzwiami do gabinetu Stephena. Caroline zlustrowała ich wzrokiem. Czuła, że coś się święci.

– Co tu się dzieje? – Carol spojrzała uważnie na Claudię. Znała ją już tyle czasu i przeczuwała, że ona coś kombinuje.

– Chcemy powiedzieć o nas ojcu.

– To ona wie? – zapytał Patrick

– Tak. Caroline to moja przyjaciółka i nie mamy przed sobą tajemnic. Dzisiaj jej powiedziałam – rzekła i zapytała Carol: – Możemy wejść?

– Oczywiście.

Claudia puściła rękę Patricka i weszła po cichu do gabinetu, a on za nią. Stephen ucieszył się na widok córki i wstał z fotela. Zdziwił go widok swojego nowego pracownika. Claudia podeszła do biurka i skinęła na ukochanego, żeby zrobił to samo. Gdy tak stali obok siebie, Stephen patrzył na nich ze zdziwieniem. Nic nie rozumiał.

– Tato. Chciałam ci o czymś powiedzieć – zaczęła Claudia. Zaczerpnęła świeżego powietrza i spojrzała ojcu prosto w oczy. – Ja… zakochałam się.

– To cudowna wiadomość. – Uśmiechnął się Stephen. Wstał z fotela i podszedł do córki, a następnie mocno ją do siebie przytulił. – Bardzo się cieszę dziecinko. – Wypuścił ją ze swoich objęć i spojrzał na Patricka. – Tylko nie bardzo rozumiem po co…

– Zaraz wszystko ci wyjaśnię – przerwała mu. Przytuliła się do ukochanego. – Edward i ja jesteśmy razem. To on jest wybrankiem mojego serca – powiedziała z szerokim uśmiechem na ustach.

Stephen zamilkł i usiadł na nieopodal stojącej tam kanapie. Bardzo zaskoczyła go ta wiadomość. Był w szoku. Nie wiedział, że sprawy tak się mają.

– Tatusiu, co ci jest? – spytała Claudia z troską w głosie. – Źle się czujesz? Czemu milczysz? – Kucnęła obok niego i położyła mi ręce na kolanach.

Stephen spojrzał na nią i odgarnął kosmyki włosów, które opadały na jej policzki. Lekko się uśmiechnął, a potem spojrzał na stojącego Patricka.

– Po prostu bardzo mnie zaskoczyliście – odezwał się w końcu. – Bardzo się cieszę, że jesteś szczęśliwa. Bo jesteś, prawda? – spytał.

– Oczywiście tato, jak nigdy w życiu – zaszczebiotała radosnym głosem i odwróciła się do ukochanego.

– Jeżeli ty jesteś szczęśliwa, to ja także. – Uśmiechnął się Stephen. Wstał i uścisnął rękę Patrickowi. – Cieszę się, że to właśnie ty jesteś wybrankiem mojej córki. Lepiej nie mogła trafić – stwierdził.

– Bardzo mi miło – odparł Patrick. Przytulił do siebie Claudię. – To ja nie mogłem lepiej trafić. Ukrywaliśmy swoje uczucia głęboko w sercu, aż do wczoraj. Zrozumieliśmy, że nie możemy dalej udawać. Wiem, że może to może wydawać się szybko, ale czasami miłość przychodzi nieoczekiwanie. Tak było w naszym przypadku. Kochamy się i nie potrafimy żyć bez siebie. – Pocałował ją w czoło. – Claudia jest miłością mojego życia i zrobię wszystko, aby była szczęśliwa.

 

 

Rozejrzał się po wnętrzu. Ściany były brudne, odpadała od nich farba, a w kątach wisiały pajęcze sieci. Przez brudne okna wpadały nikłe promyki słonecznego światła. Wokół unosił się potworny smród. Na ścianach zalęgł się grzyb. To miejsce było okropne. Mogło uchodzić za pijacką melinę, bo czuć było zapach taniego alkoholu. Wzdrygnął się, kiedy obok jego nogi przebiegł ogromny szczur. Zaczął iść dalej, do miejsca skąd widać było światło. Wszedł do jednego z pomieszczeń.

– Nie mogłaś znaleźć innego miejsca na spotkanie? – zapytał znajdującej się tam kobiety. – To jakaś pijacka melina. Moglibyśmy spotkać się gdzie indziej.

– Może i tak – odparła. – Ale tutaj nikt nas nie zauważy. Muszę być ostrożna – wyjaśniła i usiadła na jednym ze znajdujących się tam krzeseł.

W pomieszczeniu było jeszcze jedno takie samo krzesło oraz stary, dębowy stół. Skinęła na mężczyznę, aby usiadł i on po dłuższym wahaniu to uczynił. Kobieta uśmiechnęła się lekko do niego. Po chwili wyjęła z torebki białą kopertę i położyła przed nim.

– To zaliczka – powiedziała.

Mężczyzna zajrzał do środka i widząc gruby plik banknotów zagwizdał.

– Skąd masz tyle forsy? – zapytał. – Chyba nie z …

– Grałam na giełdzie, a zresztą nie powinno cię to obchodzić – rzekła.

– Niby tak. Przejdźmy do sedna sprawy. Co mam zrobić?

– Mam pewien plan – rzekła tajemniczo. – A ty mi w tym pomożesz.

– Jaki plan? – spytał zainteresowany jej słowami.

– Otóż – zaczęła. – Zrobimy tak…

 

 

Starszy mężczyzna siedział w swoim gabinecie i palił papierosa, gdy nagle rozdzwoniła się jego komórka. Zmarszczył brwi, a w kącikach ust pojawiły się zmarszczki kiedy ujrzał na wyświetlaczu nieznany mu numer. Domyślił się, kto dzwoni. Zgasił papierosa w popielniczce, nacisnął przycisk z zieloną słuchawką a potem podniósł telefon do ucha.

– Słucham! – rzekł.

– Witaj przyjacielu!

– Nie jestem twoim przyjacielem – obruszył się mężczyzna. – W jakiej sprawie dzwonisz?

– Konkretny jesteś! To lubię. Nie owijajmy w bawełnę. Jak się sprawy mają?

– Nic nie powiedziała – rzekł mężczyzna patrząc za okno. – Nie wydała go.

– I bardzo dobrze. Masz umorzyć śledztwo, jasne? Dostaniesz kupę kasy, więcej niż ostatnio. Musiałbyś pracować całe życie, aby dorobić się takiej fortuny – stwierdził tajemniczy rozmówca.

– Wiem. Zrobię to, ale za jakiś czas. Mógłbym wzbudzić podejrzenia – zauważył.

– Nie obchodzi mnie kiedy, ale masz ukręcić łeb sprawie! – krzyknął rozmówca. – Szef się niecierpliwi, więc oby to długo nie trwało.

– Ok. A co jeśli powie prawdę? Co wtedy? – spytał mężczyzna.

– Powiadom nas. My znajdziemy sposób aby ją uciszyć.

– Jak się skontaktujemy? To wy zawsze do mnie dzwonicie.

– Za kilka dni dostaniesz przesyłkę. Będzie w niej forsa i dalsze instrukcje – odrzekł. – Muszę kończyć. Hasta la vista! – Rozłączył się.

Mężczyzna odłożył telefon i wyjął następnego papierosa. Włożył go do ust i zapalił. Powoli wypuścił kłąb dymu i wstał z fotela. Podszedł do okna.

– Wszystko idzie dobrze, aż za dobrze – powiedział do siebie. – Mam nadzieje, że nikt nigdy się nie dowie jaką jestem gnidą!

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (7)

  • NataliaO 28.05.2015
    I wiedziałam, że nie opowiesz planu to było by za proste ; 5:)
  • Willa 28.05.2015
    Wszystko się wyjaśni po kilkunastu rozdziałach, tak mniej więcej. Wiadomo, że nie opowiedziałabym co planuje Jas. Nie byłoby ciekawe.
  • NataliaO 28.05.2015
    no wiem hehe
  • Willa 28.05.2015
    Jeszcze mnie nie znasz dobrze, więc mam nadzieję, że jeszcze nie raz Cię zaskoczę w tym opowiadaniu. :)
  • NataliaO 28.05.2015
    wierze, że na pewno zaskoczysz :)
  • Anonim 28.05.2015
    Ode mnie też 5 i ide na obiad :)
  • KarolaKorman 31.05.2015
    Świetna część 5 :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania