Smak zemsty - rozdział 12 cz. 1
Stała w ciemniej uliczce. Ze śmietników unosił się odór rozkładających się resztek jedzenia. Była ciemna i pochmurna noc, ale mimo to po ulicach krążyły typy spod ciemniej gwiazdy obwieszeni złotymi, ciężkimi łańcuchami pochodzącymi zapewne z kradzieży. W taki wieczór lepiej było bezpiecznie siedzieć w ciepłym fotelu przed telewizorem popijając przy tym ciepłą herbatę, a nie kręcić się w podejrzanej i niebezpiecznej okolicy. Ale ona nie miała innego wyjścia. To w tym miejscu czekała na osobę, z którą się umówiła. Miała ona lada moment się pojawić ale coś jej nie było. Wciąż czekała z niecierpliwością. Spojrzała na budynek przed którym stała. Był zaniedbany, niektóre okna były pozbawione szyb, a ze ścian odpadały resztki białego tynku. Nagle usłyszała jakieś kroki za sobą. Powoli się odwróciła. Ujrzała zapijaczonego, śliniącego się na jej widok mężczyznę. Jego obleśne, długie, tłuste włosy przylegały do głowy a w długiej brodzie na pewno zalęgły się wszy jak nie coś znacznie gorszego. Trzymając w ręku butelkę piwa zbliżał się do niej coraz bliżej. Wzdrygnęła się na jego widok.
– Cześć mała. – Wyszczerzył zęby.
– Spadaj! – odburknęła.
– Ani mi się śni ślicznotko. Zabawimy się – odpowiedział i zrobił krok w jej kierunku.
To było jego błąd. Zadała mu silny cios kolanem w jego czułe miejsce. Mężczyzna zgiął się w pół. Po chwili wściekły chciał się na nią rzucić, ale kobieta go ubiegła. Wykręciła mu rękę, a do czoła przystawiła lufę pistoletu.
– Nie rozumiesz po ludzku? – wykrzyknęła. – Powiedziałam ci żebyś spadał. Zachciało ci się amorów.
– Odłóż tą zabawkę bo możesz komuś zrobić krzywdę – rzekł z przerażeniem.
Zaśmiała się.
– Dla twojej wiadomości umiem się nią posługiwać. Twój mały móżdzek wyżarty przez litry alkoholu, które w siebie wlewałeś, mógłby znaleźć się na tej ścianie. Nie byłoby czego z niej zeskrobywać, zaręczam ci – odrzekła jednym tchem. Puściła go i wciąż celując w niego bronią dodała. – A teraz znikaj mi z oczu!!!
Mężczyźnie nie trzeba było tego dwa razy powtarzać. Najszybciej jak tylko mógł wybiegł z uliczki. Kobieta uśmiechnęła się i schowała broń do torebki, którą miała zawieszoną na ramieniu. Po chwili drzwi od budynku otworzyły się.
– No nareszcie. Czekam tu i czekam – powiedziała. – Już jakiś typek się do mnie przystawiał.
– Na pewno pogoniłaś go na cztery wiatry. – Roześmiał się mężczyzna.
– A żebyś wiedział – odparła. Omiotła wzrokiem budynek. – Co to za speluna?
– A co, myślałaś, że się spotkamy w jakimś hotelu pięciogwiazdkowym z sauną i jacuzzi? – Uśmiechnął się i zaprowadził ją do środka. – Tylko nie mów nikomu, że jesteś gliną.
– Jasna sprawa – odrzekła.
Ku jej wielkiemu zdziwieniu wnętrze niektórych pomieszczeń, przez które szli, wcale nie przypominały zewnętrznego wyglądu budynku. Ściany były odmalowane a dookoła niósł się przyjemny zapach. W końcu podeszli do dużych dębowych drzwi. Mężczyzna otworzył je i weszli do środka. W niewielkim pomieszczeniu stała kanapa, na której siedziała niebieskooka blondynka. Na ich widok wstała i podeszła bliżej.
– To ona – powiedział.
Kobieta popatrzyła na nią i lekko się uśmiechnęła.
– Chodź za mną – rzekła po dłuższym namyśle.
– Nie wydaje ci się to trochę dziwne? – spytał David ojca. Zaskoczyła go wiadomość jaką ojciec mu przekazał. Claudia i Edward są razem? Był w szoku.
– Dlaczego dziwne? Zakochali się w sobie. Nie wiesz, że czasami miłość przychodzi niespodziewanie – stwierdził Stephen patrząc na syna. – Czy ty coś sugerujesz?
– Nic, tylko tak się zastanawiam czy…
– Edward kocha Claudię, a ona jego. Ufam mu całkowicie. Nie jest taki jak inni mężczyźni. – Odłożył długopis trzymany w ręku i wstał z fotela. – Myślisz, że jest z Claudią ze względu na pieniądze. Nie sądzę, aby był taki wyrachowany.
– Ledwo go znasz…- odparł David.
– Być może. Ale tak jak ci wcześniej mówiłem ufam mu i wiem, że jest szczery. On nigdy jej nie skrzywdzi – stwierdził z pewnością i z powrotem usiadł na fotelu.p -A może ty jesteś zazdrosny?
– Co takiego? – obruszył się David i wstał. – Ja zazdrosny?
– Tak – odpowiedział Stephen. – O to, że Claudia ma kogoś a ty nie. Też powinieneś…
– Tato, znowu zaczynasz? Nie spotkałem jeszcze właściwej kobiety – wyjaśnił. – A teraz kończmy tą dyskusję. – Podszedł do drzwi. – Wracam do pracy. – Wyszedł.
– Jak zwykle. Ta rozmowa zawsze kończy się tak samo – powiedział sam do siebie. – Mam nadzieję, że spotkasz właściwą kobietę.
Komentarze (5)
Po przeczytaniu trzech stwierdzam, że spokojnie można było wrzucić w jednej.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania