Smak zemsty - rozdział 13 cz. 2
Jasmine stanęła przed drzwiami do gabinetu swojego szefa. Głośno zapukała.
– Proszę. – Usłyszała głos z wnętrza pomieszczenia.
Otworzyła drzwi i weszła do środka. Przy oknie stał starszy siwowłosy mężczyzna. Palił papierosa.
– Mogę? – spytała nieśmiało.
– Oczywiście, wejdź – odrzekł, siadając przy swoim biurku.
Jas zamknęła drzwi i usiadła naprzeciw niego.
– Co cię sprowadza? – spytał Ulisses, a potem puknął się w czoło. – Głupie pytanie! Pewnie chcesz wiedzieć, czy nie złapaliśmy tego kto zabił Lucasa i cię… Niestety. Nie było żadnych świadków i nie mamy nic do czego moglibyśmy cię przyczepić. Chyba, że…
– Nie o to chodzi – przerwała mu Jasmine. – Przyszłam w innej sprawie. – Wyjęła służbową broń i odznakę a następnie położyła przed nim. – Odchodzę.
– Ale jak to? Dlaczego? – zapytał Ulisses patrząc na rzeczy, które położyła przed nim.
– Nie daję rady! Nie mogę pracować w miejscu, gdzie spotkałam Lucasa. – Po policzku spłynęła jej łza. Szybko ją obtarła. – To zbyt bolesne.
– Rozumiem cię i nie mam do ciebie żalu, że chcesz nas zostawić. Będzie mi ciebie brakowało. Jesteś naszą najlepszą policjantką – rzekł ze smutkiem w głosie.
– Na pewno znajdziesz kogoś na moje miejsce – odrzekła Jas i wstała. Wyciągnęła rękę. – Żegnaj.
– Trzymaj się i pamiętaj zawsze możesz tu wrócić – zapewniał ściskając jej dłoń.
– Wiem- odpowiedziała i wyszła z gabinetu.
Po kwadransie Ulisses wyciągnął kolejnego papierosa i zapalił.
– To mnie kiedyś zabije- mruknął pod nosem. Podszedł do okna z papierosem w ustach. Widział Jasmine, jak podążała w kierunku swojego samochodu. – Twoje odejście jest korzystne dla nas wszystkich. Nie mógłbym dalej patrzeć ci w oczy po tym, jak przyczyniłem się do śmierci Lucasa. Wydałem go. Nie miałem niestety innego wyjścia. Popadałem w długi, a za pieniądze, które mi zaoferowano mogłem je spłacić. Dobrze, że nic nie pamiętasz z tego feralnego dnia. Gdybyś powiedziała, kto zabił Lucasa i cię zgwałcił groziłoby ci niebezpieczeństwo. Oni na pewno znaleźli by sposób, aby skutecznie cię uciszyć. A ja doskonale znam ich sposoby. Jedna ofiara wystarczy.
Rose weszła do mieszkania zamykając za sobą drzwi. Przeszła do salonu, gdzie na kanapie siedział jej mąż i oglądał telewizję. Usiadła obok niego.
– Wiesz, że Jas sprzedała mieszkanie ? – zapytała.
– Nie. A skąd o tym wiesz?
– Byłam tam. Otworzyła jakaś obca kobieta i powiedziała, że kupiła to mieszkanie od naszej córki – wyjaśniła.
– Więc gdzie ona teraz mieszka i dlaczego nam o niczym nie powiedziała?
– Nie mam pojęcia – odpowiedziała i spojrzała na stolik. Leżała tam poczta. Wzięła ją do ręki i zaczęła przeglądać. Jej uwagę przyciągnęła biała koperta. – Skąd to?
Herman spojrzał na list trzymany przez żonę. Nie było nadawcy.
– Było w skrzynce. Otwórz, to się przekonamy.
Rose rozerwała kopertę i wyjęła ze środka białą kartkę. Rozłożyła ją.
– To pismo Jas. List od niej – rzekła. – Nic nie rozumiem.
– Czytaj – polecił Herman i przysunął się bliżej niej. – Może dowiemy się czegoś więcej.
Rose zaczęła czytać na głos krótki list od córki.
„ Drodzy rodzice!
Pewnie zastanawiacie dlaczego wysłałam do Was list. Przecież mogłam przyjść. Otóż nie mogłam i już nie przyjdę. Przynajmniej na razie. Nie zobaczymy się, dopóki nie dokończę pewnej sprawy. Od niej zależy moje dalsze życie. Zapewne już wiecie, że sprzedałam mieszkanie. Musiałam. Nie mogłam mieszkać w miejscu, z którym wiąże się tyle bolesnych wspomnień. Przepraszam Was, że nic nie powiedziałam. Teraz jestem już daleko stąd. Czuję się dobrze, więc nie musicie się o mnie martwić. Pragnę Was poinformować, że mogą niedługo dojść do Was straszne wieści o mnie. Nie wierzcie w to! Kiedyś wszystko Wam wytłumaczę, ale jeszcze nie teraz. Proszę Was jeszcze o jedno. Kiedy już przeczytacie ten list, spalcie go. Bardzo Was o to proszę! Od tego zależy nie tylko moje życie ale też Wasze.
Całuję mocno.
Wasza zawsze kochająca córka
Jas”
Komentarze (2)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania