Poprzednie częściSmak zemsty - prolog

Smak zemsty - rozdział 6 cz.1

Stephen siedząc w swoim gabinecie spojrzał na zegarek. Zrobił się już głodny od tego ślęczenia nad papierzyskami.

Pora na lunch, pomyślał i wyszedł z gabinetu. Przechodząc obok biurka swojej sekretarki zatrzymał się jeszcze na chwilę i spytał.

– Caroline, czy dodzwoniłaś się do Edwarda Montiello?

Dziewczyna o blond kręconych włosach podniosła na niego swój wzrok. Caroline Mendels często nazywana przez znajomych "Carol" od kilku lat pracowała w firmie jako sekretarka właściciela i Stephen był z niej bardzo zadowolony. To kompetentna osoba i nigdy do tej pory go nie zawiodła.

– Tak. Umówiłam go tak jak ustalałam wcześniej, na jutro na dziesiątą – odpowiedziała na pytanie szefa. – Przed chwilą dzwonił i potwierdził spotkanie.

– Doskonale! Co ja bym bez ciebie zrobił. – Uśmiechnął się do niej. – Chyba będę musiał dać ci podwyżkę.

– Dziękuję! Staram się wywiązywać ze swoich obowiązków – odparła wracając do swojej pracy.

Stephen skierował się w stronę windy, gdy nagle zobaczył swoją córkę Claudię wychodzącą ze swojej pracowni. Dziewczyna o długich, czarnych jak heban włosach była jego oczkiem w głowie i był z niej bardzo dumny. Ubrania, które projektowała cieszyły się dużym powodzeniem i przyniosły firmie duże zyski. Córka zmierzała w jego kierunku.

– Proszę, kogo to moje piękne oczy widzą? – zwrócił się do niej. – Moja kochana córeczka!

– Idziesz na lunch? – spytała Claudia podchodząc do niego.

– Tak – potwierdził. – A może przyłączysz się do mnie?

– Z największą przyjemnością – odparła. – Ostatnio z Davidem byliśmy w takiej uroczej restauracyjce. Serwują tam same pyszne dania.

– To może pójdziemy tam i sam się przekonam – zaproponował Stephen.

– Dobrze – odrzekła Claudia. – Przy okazji porozmawiam z tobą o swoim nowym pomyśle.

Stephen się zgodził i przepuścił córkę, a następnie sam wszedł za nią do windy.

 

– Nie, to niemożliwe! – płakała Florencia. – Kto mógł się tego dopuścić? Kto byłby do tego zdolny? Przecież Lucas miał wokół siebie samych przyjaciół. Wszyscy go szanowali. Wciąż nie mogę w to uwierzyć. To jakiś koszmar!

Usiadła i schowała twarz w dłoniach, a następnie zalała się gorzkimi łzami. Bardzo lubiła Lucasa. Nie znała lepszego człowieka. Dobry, czuły a co najważniejsze kochał Jasmine nad życie. Miał przed sobą całą cudowną przyszłość z ukochaną kobietą u boku. A teraz, taka tragedia. Ktoś go po prostu zabił w jego własnym mieszkaniu. Los jednak bywa przewrotny. Potrafi wszystko w jednej chwili zmienić. Kto by pomyślał, że ten młody człowiek umrze w tak tragiczny sposób. Flor nie wiedziała jak Jas przyjmie tę wiadomość. Bała się jej reakcji. Przecież Lucas był dla niej najważniejszy na świecie. Podniosła głowę i spojrzała w kierunku sali gdzie leżała jej przyjaciółka. Ale nikt jeszcze z niej nie wyszedł i nie dał znać co z nią. To czekanie było okropne zarówno dla niej jak i dla rodziców Jasmine, którzy bardzo martwili się o swoją jedyną córkę. Florencia nawet nie próbowała sobie wyobrazić co oni czują w tej chwili. Nagle drzwi się otworzyły i wyszedł z nich lekarz razem z pielęgniarką. Podszedł do Hermana i Rose, którzy natychmiast wstali i czekali na informacje o ich córce. Florencia podeszła bliżej, aby także się czegoś dowiedzieć. Lekarz zapisał coś w karcie i oddał ją pielęgniarce stojącej obok. Poczekał aż odejdzie i spojrzał na nich.

– Pańska córka teraz śpi. Jest bardzo słaba i powinna jak najwięcej wypoczywać – powiedział.

– A co z dzieckiem? – spytała Florencia. – Ona była w piątym miesiącu ciąży.

– Niestety. Przykro mi… Nic już nie dało się zrobić – oznajmił ze smutkiem w glosie. Bardzo ciężko było mu przekazywać złe wiadomości. Nigdy tego nie lubił. – Robiliśmy wszystko co w naszej mocy.

Florencia poczuła jak łzy napływają jej do oczu a następnie zaczynają spływać po policzkach. To takie niesprawiedliwe. Nie to, że los odebrał Jasmine ukochanego to jeszcze dziecko. Ona tego nie przeżyje. Jak jej to powiedzieć? Załamie się.

– Czy możemy do niej wejść? – spytała zapłakana i zrozpaczona Rose.

– Tak, ale tylko na chwilę – odpowiedział lekarz i udał się w kierunku swojego gabinetu.

Po chwili cała trójka weszła do sali, gdzie leżała Jasmine.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (5)

  • NataliaO 21.05.2015
    :( tragedia stracić w jednej chwili dziecko, męża; masakra bardzo dobrze opisujesz, łatwo się Ciebie czyta, i fajnie, że nie koloryzujesz czułam swobodę w przekazie. 5:)
  • Willa 21.05.2015
    Dziekuję bardzo. Te początkowe rozdziały pochodzą sprzed 7 lat, więc jeszcze tak dobrze nie są napisane. A co do tej tragedii, jedna osoba kiedyś mi powiedziała, że nie oszczędzam swoich bohaterów gotując im taki ciężki los.
  • NataliaO 21.05.2015
    no, fakt nie oszczędzasz bohaterów, ale to daje większą realność, bo życie nie jest bajkowe :)
  • NataliaO 21.05.2015
    ps. bardzo fajny, świeży pomysł na historię, bo zawsze mężczyźni się mszczą
  • KarolaKorman 21.05.2015
    Tylko współczuć takiej straty :( 5

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania