Poprzednie częściVigor cz1

Vigor 32

Falujący obraz kuli powoli rozciągał się w każdą stronę jak ciasto na drewnianej stolnicy, tracąc przy tym na swoim blasku i kształcie. Promienie zniknęły już prawie całkowicie . Powierzchnię spękanej kuli , zaczęły przecinać czarne pęta , które starały się rozerwać ją na drobne kawałki.

- Nie na mojej warcie ! – stanowczo rzucił Vigor ,podnosząc swoje dłonie.

- Zaraz zobaczymy jak smakuje czarna materia w tym miejscu !

Zamykając oczy ,Vigor podniósł ręce do góry . Gestem dyrygenta, machnął dłońmi do góry , odrywając tym samym czarną spękaną energię ze swojej energetycznej kuli i przywołując je do siebie.

Jej przypalone kawałki, zaczęły dryfować w jego kierunku, rozpadając się w coraz to mniejsze drobiny.

- To działa ! – pomyślał .

- Ta energia należy już do mnie !

Materia , którą wchłoną z powierzchni swojej kuli . Została zastąpiona nowymi pasami i plamami , które praktycznie już ją skonsumowały . Marne blade światło , które z niej uchodziło w pewnym momencie zniknęło , zakryte ogromnym płaszczem nicości.

Ciemność zapanowała ponownie.

Absorbując coraz większe pokłady czarnej materii , Vigor poczuł silny smak anyżu w swoich ustach. Gęsty i lepki jak smoła. Ani słodki ani słony. Tak jak to miejsce. Nie odczuwał jednak przypływu energii.

W pewnym momencie , materia , którą wchłaniał zaczęła mu się opierać. Pomimo tego , że jej smak stawał się coraz mniej wyraźny a potencjał coraz słabszy. Vigor miał wrażenie, że coś stara się od niego uciec.

- Czy to możliwe ? – pomyślał .

- Czyżby to był już jej koniec ?

Nagle na czarnym horyzoncie pojawił się jasny punkt. Mignął ochoczo kilka razy jasnym światłem po czym zniknął bez śladu. Rozczarowany , Vigor zaczął rozglądać się za nim ponownie.

- Może zniknął w taki sam sposób jak moja kula. Pod przykryciem czarnej materii ? – pomyślał.

Po krótkiej niepewnej chwili pojawił się kolejny. Tym razem o wiele bardziej wyraźny . Błyszczał jak gwiazda polarna wskazując drogę w ciemnościach. W niedużej odległość pojawił się następny. Mniejszy ale równie jasny jak ten pierwszy.

W pewnej chwili materia, którą wchłaniał . Zniknęła. Jej ostatni czarny wachlarz rozpłynął się na jego rękach .Odsłaniając dotychczas, ukryte jasne punkty.

- To gwiazdy ! – stwierdził Vigor, rozglądając się dookoła.

- Całe miliony ! Miliardy !

Błyszczały jasnym rozmytym blaskiem, jak światła samochodów w deszczową pogodę. Oprócz nich, można było również dostrzec mgławice , planety czy pasy asteroidów. Wszystko było jednak niewyraźne, rozmazane. Jak przez zaparowaną szybę, którą w jednym miejscu przecinał długi jak okiem sięgnąć, czarny promień.

Podążając za nim wzrokiem , Vigor zrozumiał, że to granica horyzontu w centrum którego znajdowała się czarna jak kosmos gwiazda. Niewątpliwie jądro czarnego punktu , którego materię właśnie wchłonął .

- A więc to jeszcze nie koniec –Vigor zwrócił się w kierunku czarnego jądra.

- Jestem teraz w przezroczystej bombce, z której dalej nie mogę się wydostać.

- Niewidzialne więzienie. Ha – westchnął Vigor.

- Najpierw byłaś pod przykrywką kosmosu , a teraz ? Próbujesz stać się niewidzialna ? . Co kryje się za tym zmyślnym kamuflażem ?

Wyciągając rękę w kierunku czarnej gwizdy , Vigor zaczął wchłaniać jej zewnętrzną warstwę ochronną.

- Zaraz się przekonamy ! - powiedział z zaciekawieniem.

Najpierw pojawiło się niewielkie pęknięcie, które pozwoliło napierającej od wewnątrz materii , odgiąć do góry kawałek czarnej skorupy. Jasny blask , który się stamtąd wydobył. Wystrzelił do góry słupem jasnego światła, które zatrzymało się na ścianie przezroczystego więzienia.

Ciągnąć za sobą świetlisty pył, zagięło się na wykrzywionej ścianie , pędząc do przodu eliptycznym torem.

Energia, którą wtedy poczuł Vigor , mogła równać się jedynie z energią kajonu. Czysta, potężna. Niezrównana.

Całe to widowisko trawo jedynie krótką chwilę. Materia, która odgięła się w wyniku pęknięcia. W mgnieniu oka wróciła na swoje miejsce a uwolniona na zewnątrz energia rozpłynęła się bez śladu.

- Co to za zabawy ? – powiedział Vigor, podwijając rękawy.

- Mam już tego serdecznie dosyć !

Wystawiając przed siebie dłoń z palcami zagiętymi na kształt orlej szpony. Vigor stworzył nad czarnym jądrem identyczną dłoń z cząsteczek energii. Nieco większą niż same jądro. Przezroczystą, mieniącą się silnym światłem, z której osypywał się skwierczący, pył. Ręka pulsowała jasną jak słońce energią, która odbijała się na szklistej powierzchni czarnego jądra.

Poruszając swoją dłonią, Vigor jednocześnie poruszył jej energetyczną kopią, która płynnie wykonała ten sam ruch. Przecinając przestrzeń z ogromną prędkością , wbiła się zagiętymi szponami w czarną skorupę jądra. Siła uderzenia była tak duża, że wstrząsnęła całą przezroczystą kopułą, w której znajdował się Vigor. Energetyczne palce , rozdarły czarną skorupę uwalniając z niej srebrne słupy energii. Na całej jej powierzchni, pojawiły się olbrzymie pęknięcia, odginając do góry warstwę za warstwą.

W tym samym momencie, Vigor poczuł mrowienie za lewym uchem a potem dzwonienie. Silne, uporczywe, które przez krótką chwilę zmusiło go do zamknięcia oczu.

- Uff ! -syknął Vigor, zasłaniając ucho ręką.

Przesuwając swoją dłoń, Vigor kontynuował , rozdzieranie czarnego jądra, które było centralnym punktem przeźroczystej , czarnej dziury.

Wydobywające się na zewnątrz jasne światło . Przyćmiewało swoim blaskiem, wszystkie rozmazane gwiazdy po drugiej stronie kryształowej bariery.

Kiedy dzwonię w lewym uchu ustało. Pojawił się dziwny, pulsujący szum. Kiedy zanikło szumienie. Pojawiło się szybkie klikanie, potem stukanie, pukanie a po nim cała lista dziwnych przerywanych odgłosów, pogwarów, pomruków i szelestów. W pewnym momencie pojawiły się, wysokie serie sygnałów dźwiękowych, które przypominały nawet alfabet morsa.

Potrząsając głową na boki, Vigor starał się pozbyć natrętnych pogłosów, które z jakiegoś powodu przyczepiły się do niego jak przysłowiowy rzep psiego ogona. Zaoferowany namolnie powracającym hałasem. Vigor nie zwrócił uwagi na zasklepiające się pęknięcia i gasnące słupy światła.

Kiedy wreszcie cała powierzchnia jądra, ponownie zrosła się w jedną całość. Hałasy ustały.

Uwięziona wewnątrz jądra, energetyczna dłoń. Syczała i trzeszczała od naporu czarnej materii. Szarpiąc nią na boki, Vigor wyrwał ją szybkim ruchem, gotowy do kolejnego uderzenia.

Unosząc dłoń do góry, Vigor ponownie usłyszał szum w uszach, który tym razem wyraźnie przypominał słowa. Najpierw pojedyncze, powtarzające się sylaby a następnie ciche niepełne frazy. Jego serce zaczęło walić jak młotem, dodając niewyraźnym zwrotom, bardziej dramatycznego tła.

Wstrzymując się od kolejnego uderzenia, Vigor nasłuchiwał.

Dźwięki narastały aż wreszcie, Vigor usłyszał.

- Dosyć !, Dosyć! , Dosyć !

Zaskoczony, cofnął rękę jednocześnie rozpraszając swoją energetyczną dłoń w drobny, świetlisty pył.

Niebiańsko brzmiący głos , rozszedł się echem w jego głowie.

- Dosyć ? – powtórzył niepewnie.

- Kto to powiedział ? Kim jesteś ? – wykrzyknął głosem, który wciąż brzmiał twardo i metalicznie.

 

C.D.N..

Następne częściVigor 33 Vigor 34 Vigor 35

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

  • Bezu ponad rok temu
    Dziękuję

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania