Poprzednie częściVigor cz1

Vigor cz10

- Eeee...on zniknął ! –powiedział Rafi.

- Widzieliście to. On po prostu zniknął ! Jak on to zrobił ? To niesamowite ! – dokończył.

- Zamknij się durniu ! krzyknął Dyka

Stojąc z rękami założonymi pod boki, Dyka rozglądał się dookoła.

- Co za kawał gnoja ! wykrzyknął – Gdybym tylko miał swoją klamę. Gdybym tylko....

- Całe szczęście, że jej nie masz – przerwała mu Renia.

- Coś ty powiedziała ? –Dyka zapytał podniesionym głosem.

- „ Przemoc wróci do właściciela ze zdwojoną siłą” tak powiedział. Czy ja jestem jedyną osobą, która słuchała tego co mówił ten prawnik ? On uratował ci życie !

- Uratował mi życie ? Dyka wykrzywił się wskazując kciukami na siebie.

-Chyba ci odbiło. Poza tym to wszystko twoja wina. Gdybyś sprawdziła tego kolesia dokładniej , wiedzielibyśmy , że to jakiś cholerny magik. Te jego biuro rachunkowe to tylko przykrywka.

- Magik ? warknęła Renia – Jaki magik ? Obudź się wreszcie matole – krzyknęła .

- To nie jest żadna sztuczka . Jesteśmy na innej planecie . Skąd mogłam wiedzieć, że Warszawski prawnik umie robić takie rzeczy.

- Jak mnie nazwałaś ? Matołem ? Chyba twój uśmiech już ci się nie podoba. Zaraz zobaczymy jak będziesz się śmiała bez zębów!

- Dyka opanuj się ! odezwał się Tyka .

- Nie wtrącaj się ! Rzucił stanowczo Dyka – chyba, że też chcesz oberwać ?

- Chodzi mi o to ,że powinniśmy się skupić na tym, jak się stąd wydostać, a nie na kłótniach między sobą. Ot tyle.

- Boże jak tutaj gorąco ! Westchnęła Renia , zrzucając z siebie kurtkę.

- Czy to tylko ja , czy wy też to czujecie ? spytała.

- Nie chyba masz rację. Robi się coraz cieplej- zgodził się z nią Rafi – To bardzo dziwne bo na niebie nie ma słońca.

- Bo to jest sztuczka tego prawnika ! - powiedział Dyka .

- Hej słuchajcie –powiedział Rafi

- On pewnie gdzieś teraz siedzi i filmuje to wszystko. Jak jakiś walnięty świr – kontynuował Dyka.

- Hej ludziska, ...... Rafi starał się coś powiedzieć.

- Urządził sobie imprezkę naszym kosztem. Niech ją go tylko dorwę w swoje ręce....

- I co mu zarobisz ? przerwała mu Renia.

- Nie miałeś nawet siły podnieść jego teczki. Nic mu nie zrobisz.

- Zamknij się ! Zamknij się ! krzyczał Dyka.

- Najlepiej będzie jak przestaniesz się odzywać. Może się to dla ciebie źle skończyć jak dalej będziesz kłapać tą niewyparzoną jadaczką.

- Hej słuchajcie ! krzyknął Rafi , który teraz podniósł się z ziemi.

- Czego chcesz młotku ! krzyknął Dyka

- Coś się tam poruszyło ! Tam , koło tego domku – wskazywał palcem Rafi.

Wszyscy zwrócili swoją uwagę na drugi koniec okręgu.

- Jesteś pewien ? zapytała Renia.

- Tak mi się wydaje, ale nie jestem pewien – odparł Rafi.

- Dlaczego ? spytał Tyka.

- Bo było całe okrągłe ? Rafi spojrzał na Tykę.

- Okrągłe ? spytał Tyka – Okrągłe jak ?

- No nie wiem. Teraz domek jest prostokątny. Tak . Coś rozmiaru normalnej szopki . Przed chwilą jedna strona była okrągła z niedużym wybrzuszeniem na środku.

- To ten Ping Pong – odezwał się Rafi – pewnie usłyszał waszą kłótnię.

- PinPon – poprawiła go Renia.

- A tak – zgodził się Rafi.

- Wali mnie to jak on się nazywa –machnął ręką Dyka.

- Zmywam się stąd. Nie będę czekał na żadnego popaprańca – rzucił przez ramię kierując się w stronę muru.

- Co zamierzasz zrobić ? – spytał Tyka.

- Jak to co ? Mam zamiar go przeskoczyć a potem idę na piwo. Idziesz ?

- Ale ten facet powiedział, że nie powinniśmy przekraczać tego muru – powtórzył Tyka

- A od kiedy słuchamy się jakiegoś leszcza ? – zapytał Dyka.

Zbliżając się do muru, Dyka zapytał ponownie.

- Nie wydaje ci się, że to wszystko jest mocno podejrzane ?

- Raczej nie. Ja to jestem nawet trochę przestraszony tym wszystkim – odparł Tyka zaglądając na drugą stronę muru.

- Spójrz przed siebie – powiedział Dyka – Jest mur a za nim nic . Na mój rozum to jesteśmy w jakimś zamkniętym studio a to wszystko to program. Może nawet na żywo – dodał po chwili.

- Jeżeli to program, to dlaczego po tej stronie muru ziemia wygląda jakoś inaczej ? spytał Tyka.

- To tylko iluzja , żebyś nie próbował przejść na drugą stronę – odparł Dyka – W ten sposób próbują nas kontrolować !

- Poczekaj – powiedział Tyka – chcę coś sprawdzić.

Z kieszeni spodni wyciągnął garść monet.

- Mam tutaj kilka monet. Rzucę je na drugą stronę. Jak jest jakieś podłoże to usłyszymy dźwięk upadających monet.

- A jak na dole jest coś miękkiego , na przykład materac ?

- Właśnie dlatego rzucę kilka. Nawet jeżeli na dole jest coś miękkiego, co mogłoby zamortyzować i zagłuszyć spadające momenty, jest ich kilka i spadną jedna na drugą . Stukające o siebie monety , produkują specyficzne dźwięki. Ile razy w swoim życiu opuściłeś kilka monet na podłogę ? Jaki powstał wtedy wkurzający hałas ?

- No to fakt – przytaknął Dyka.

- Musiałoby być bardzo głęboko żebyśmy ich nie usłyszeli. A jeżeli jest tak jak mówisz i jesteśmy w studio . To mamy do czynienia z wysokością najwyżej kilku metrów – tłumaczył dalej Tyka.

- Rzucaj – przytaknął Dyka – A ja sobie w tym czasie zajaram.

Przechylając się przez mur Tyka upuścił monety, które po chwili zniknęły mu z oczu.

- Jak długo muszą spadać monety żeby zniknęły ci z oczu ? – zapytał

- Nie jestem pewien , ale musi być raczej bardzo wysoko – odparł Dyka , wypuszczaj dym nosem.

- Ale jak to możliwe ? Przecież po drugiej stronie muru widać taką samą jasną powierzchnię jak po tej stronie. Spadające monety po prostu robiły się coraz mniejsze i mniejsze, aż w końcu straciłem je z oczu. To nie powinno się zdarzyć. I nie było żadnego dźwięku ! – dodał

Przechylając się przez mur Dyka splunął żeby zobaczyć co się stanie. Ślina po chwili zniknęła w taki sam sposób jak wcześniej monety.

- A może to nie działa na monety ? powiedział Dyka zaciągając się papierosem.

- Myślę , że powinieneś przeskoczyć żeby sprawdzić osobiście - zaproponował.

- Przeskoczyć ? No coś ty ? Zabiję się to pewne, albo w najlepszym wypadku połamie wszystkie kości. O nie , ja nie skacze – przerażony Tyka odsunął się od muru.

- Dyka ! w oddali dało się słyszeć przytłumiony krzyk Reni – Dyka !

- Dyka ! darła się na całe gardło.

- Czego ona znowu chce ? –spytał znudzonym głosem Dyka , który wciąż wychylony na drugą stronę muru , starał się dostrzec dna przepaści .

- Zostawiasz taką na kilka chwil samą i już zaczyna panikować. Mówię ci z tymi babami trzeba krótką bo inaczej wlezą ci na głowę.

Zaciągając się papierosem, Dyka ponownie splunął. Ślina tak jak za pierwszym razem oddalała się od niego, aby po chwili zniknąć całkowicie. Dyka poczuł delikatnie drżenie.

- Chyba coś trafiłem ? Czujesz to Tyka ? Może to jakaś dźwignia ? – stwierdził niepewnie.

- Dyka ! – Renia nie przestawała krzyczeć.

- Zaraz , zaraz ! burknął Dyka – Nie pali się .

Drżenie stawał się coraz mocniejsze. Pulsowało rytmicznie raz za razem, wprawiając wszystko w coraz większe wibracje.

- No, no , chyba faktycznie coś się rozkręca. Może trzeba trochę wody żeby to uruchomić ? Ale skąd ja tutaj wezmę wodę? To zupełne pustkowie – stwierdził Dyka zaciągając się papierosem.

- Tutaj nie ma nawet chmur ! prostując się spojrzał w niebo.

Wpatrując się w przestrzeń ponad sobą poczuł silny powiew wiatru. W tym samym momencie wibracje i drganie ustało.

- Dyka ! Renia krzyknęła raz jeszcze, tym razem o wiele ciszej, przykrywając usta rękoma.

- Czego ty do cholery ode mnie chcesz kobieto ? warknął odwracając się w jej kierunku.

W oddali, Renia stała wyprostowana zakrywając usta . Rafi, leżał na ziemi rozłożony jak orzeł. Tyka kucał z głową skuloną między nogami a na przeciwko niego stała postać.

Okrągła niczym piłka, wysoka i szeroka na trzy metry. Bez karku z niedużym wybrzuszeniem w miejscu nierówno zarośniętej włosami głowy ,z której łypała na niego para złowrogo wykrzywionych oczu.

Gruba fałda opadająca z czoła w stronę podwójnego nosa, wybrzuszyła je jeszcze bardziej nienaturalnie , powodując odrażający wytrzeszcz. Czarne żyłki zbiegały się do środka pustych źrenic, kształtu szerokiego pionowego paska . Usta nie miały warg.

Były pusto zawinięte do środka gardła, z którego wydobywał się w dużych ilościach, brązowo zielony śluz. Ramiona , ręce i przedramiona były ogromnych rozmiarów ale o jedną trzecią krótsze niż u normalnego człowieka. Były nierówno porośnięte czarnymi sterczącymi włoskami aż po miejsce, w którym ręce łączyły się z okrągłym jak piłka ciałem. Nogi postaci były szerokie i krótkie jak pieńki drzewa zakończone stopami o trzech palcach.

Spoglądając do góry, prosto w oczy tej ohydnej postaci , Dyka poczuł zatęchły, zgniły zapach , który wydobywał się z jego zawiniętych, wykrzywionych ust. Śluz obciekał mu po okrągłym brzuchu , który opinały ogromne spodnie.

Ciągle trzymając tlącego się w ustach papierosa , przełykając ślinę z trudem ,Dyka wykrztusił .

- Ale obrzydliwy z ciebie skurc....

Jego wypowiedź przerwał silny cios w głowę, który wykręcił ją do tyłu o 90 stopni. Papieros , który Dyka trzymał w ustach wystrzeli w powietrze i wylądował kilka metrów od niego. Postać z dziką wściekłością skoczyła na miejsce w którym upadł i zaczęła po nim skakać. Skoki były na tyle silne, że zaczęły podrzucać całą czwórkę w powietrze.

 

C.D.N

Następne częściVigor cz11 Vigor cz12 Vigor cz13

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

  • Bezu ponad rok temu
    Dziękuję

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania