Poprzednie częściVigor cz1

Vigor 50

- Dinozaurów ? -spytał niepewnie Vigor

- Nie rozumiem co do mnie mówi. Nie umiem się z nim porozumieć- urwał Jerzy ,co wywołało krępującą chwilę ciszy.

- Ale ty przecież rozumiesz każdą, żywą istotę na tej planecie ! – oznajmił Vigor.

- Najwidoczniej nie – odpowiedział spokojnie Jerzy. - Wypatrzył go jeden z niedźwiedzi. Był piekielnie zaskoczony. Nie jaszczurka jest jednak powodem dla którego cię tutaj przyprowadziłem. .

- Chodzi mi o ten tunel i to co jest po jego drugiej stronie.

- Odpowiedzi ? – spytał Vigor.

- Idziesz ? – spytał Jerzy unosząc się nad kamiennym brzegiem.

Jego postać rozsypała się w drobny pył i zniknęła w tunelu wyrwy skalnej.

- Gdzie ty mnie ciągniesz Jerzy ? mruknął Vigor – przenikając przez grubą warstwę skalną , południowego podejścia na górę Rysy.

Korytarz jaskini , w której się znalazł był ciemny ,zimny i wilgotny.

- Jerzy czujesz to ? – odezwał się Vigor.

-Co za niesamowity smak ! Jak lody karmelowe z solą morską ! kontynuował sunąc do przodu ciemnym tunelem , który robił się coraz wyższy.

Załamania skalne wznosiły się coraz wyżej tworząc poszarpane sklepienie obsiane lodowymi świetlikami, które wpuszczały do środka niknące przy podłodze słupy światła. Ściany , w niektórych miejscach błyszczały od zastygłego lodu i drobnych kropelek wody. Panowała kompletna cisza.

- Zmiany atmosferyczne w tym miejscu zachodziły bardzo powoli – odezwał się Jerzy , wchodząc innym korytarzem na tą samą ścieżkę co Vigor .

- Przez tysiące lat nie za wiele się tutaj zmieniło. Prawdopodobnie nawet przez miliony- dorzucił ,pochylając się na ścieżce w miejscu gdzie skalne podłoże zachodziło grubym ,zielonym mchem.

Dotykając dłonią mchu ,Jerzy przekręcił głowę w stronę Vigora.

- I tutaj cała magia właśnie się zaczyna . Korytarz tej jaskini schodzi łagodnie w dół i robi się coraz większy a na samym jej końcu ...– Jerzy przerwał podnosząc się z kolan .

- A na samym jej końcu znajduje się jaskinia główna . To właśnie chce ci pokazać. Chodź- rzucił przez ramię ruszając do przodu.

Vigor posłusznie ruszył za nim.

- Nie wiem ,dlaczego właśnie tutaj–głos Jerzego rozchodził się echem kiedy schodzili w głąb jaskini.

- Uważaj nagłowę ! – przerwał wskazując na ostrą skałę wystającą ze ściany.

- Tutaj wszystko jest prawie nie widoczne, pomimo tego ,że do środka wpada wystarczająca ilość światła.

Jerzy miał rację, pomyślał Vigor. Głębokie jaskinie zazwyczaj są zimne i puste. Przynajmniej w tej części świata. Ta w przeciwieństwie do innych tętniła życiem. Porośnięte mchem korytarze, grube pnącza na ścianach i stropie. Zwisające stalaktyty oplecione podłużnymi pąkami kwiatów, które zdawały się kąpać w okrągłych pierścieniach z zastygłej soli.

- Nigdy bym nie pomyślał ,że takie miejsce może w ogóle istnieć - kontynuował

-Ukryte wewnątrz góry . To tak jakgdyby ktoś schował je tutaj specjalnie. Kiedy wszedłem do środka po raz pierwszy, byłem pod ogromnym wrażeniem ale kiedy dotarłem do końca tej jaskini - Jerzy zatrzymał się w miejscu.

- Opadła mi szczęka.

- Dlaczego zaraz opadła ? –Obrócony plecami do Jerzego, Vigor podziwiał porośnięty mchem, wygięty łuk skalny.

- Takich miejsc jak to jest pewnie setki i miejmy nadzieję że tak zostanie. Ciche, nie odkryte, zapomniane przez czas.

- Jak na razie nie widzę powodu dla którego miałbyś mnie tu ściągać. To wszystko jest bardzo ładne – Vigor wskazał palcem w kierunku strumienia wody spływającego po ścianie w kierunku niższej półki skalnej.

- Ale żeby robić z tego takie wielkie halo ? – dokończył obracając się w kierunku Jerzego.

- Przecież ....

Chciał powiedzieć , że przecież to nic takiego ale zaniemówił.

Niepowtarzalna łuna energii , która wypełniała całą jaskinię . Łuna energii, którą śledził od wejścia do jaskini. Zamieniła się w skoncentrowaną falę ,która omiatała ruiny drewnianego domku na środku jaskini. W zwolnionym tempie , jak morskie fale , wirowała nad jego powierzchnią.

Pomimo tego że nie było tam nikogo a same ruiny z wystającym kawałkiem dachu były praktycznie w całości pochłonięte przez mech, dzikie pnącza i paprocie. Domek stojący na zarośniętym kamiennym wzniesieniu z resztką starożytnej kolumny zanurzonej w pobliskim strumieniu. Promieniował życiodajną energią.

- Co to takiego Jerzy ? – zapytał Vigor.

- To miejsce, które prędzej czy później mieliśmy znaleźć – odpowiedział Jerzy, kiwając głową.

- Nie grotołazi nie turyści. My.

- My ? dlaczego my ?

- Zaraz ci pokażę – Jerzy był podekscytowany.

Podchodząc bliżej ruin, Jerzy klęknął na miękkiej trawie rozgarniając ręką drobne kamienie u podstawy wzniesienia, na którym stały ruiny drewnianej chatki .

- Po twoim ostatnim pokazie tam w przestrzeni kosmicznej – uśmiechnięty , uniósł rękę do góry, wskazując palcem sklepienie jaskini po czym wrócił do ogarniania kamieni.

- Zastanawiałem się czy może ja sam będę mógł zrobić coś podobnego.

Skrupulatnie rozsuwając drobne kamienie i ziemię na boki, Jerzy odkrywał szare kamienne płyty.

- Jak się okazało . Nie jestem w stanie cofnąć czasu. Wyłamać się poza jego granice czy tak jak ty manipulować nim według swojej woli. Nawet tutaj na ziemi gdzie jak nam się zdawało, moje umiejętności nie powinny mieć granic. Prawda ? – zwrócił się w stronę Vigora.

- Prawda ? - ten odpowiedział pytająco.

- I wiesz co ?– kontynuował Jerzy – drapiąc się po nosie.

- Nic nie szkodzi . Może to przyjdzie z czasem. Jeszcze wszystko przede mną – Jerzy machnął ręką.

- Nauczyłem się jednak czegoś na temat czasu. I zakładam się ,że nawet ty o tym nie wiesz . Mianowicie – klapiąc rękoma o swoje uda, Jerzy otrzepywał z nich szaro – brązową ziemię.

- Tak jak wszystko inne na tej planecie , czas pamięta.

- Czas pamięta ? – powtórzył Vigor, podchodząc bliżej żeby zobaczyć do czego dokopał się Jerzy.

- Tak Pamięta. Tak samo jak, rośliny, zwierzęta czy ludzie. Dla nas wszystko jest zapisane w naszym kodzie genetycznym. Wyobraź sobie rolnika, który kosi trawę. Po kilku tygodniach trwa odrasta do takiego samego poziomu jak wcześniej. Wyobraź sobie sportowca, który łamię sobie rękę czy nogę podczas wyścigu. Po jakimś czasie jego kończyny zrastają się w całość. Mięśnie wracają na swoje miejsce. Leczą się same, zakładając że nie było żadnych innych powikłań. Dlaczego ? Dlatego, że nasze ciało pamięta. Nasza skóra pamięta. Bez naszej wiedzy wraca do swojego poprzedniego stanu gojąc zadrapania czy też nacięcia. Nasz umysł pamięta zapachy z przed lat. Nasz zmysł smaku pamięta posiłki które jedliśmy w dzieciństwie.

- Mówisz o regeneracji –stwierdził Vigor.

- Tak w tym przypadku, tak – zgodził się Jerzy.

- Tej terminologii użyje biolog czy też lekarz. Ale czas nie potrzebuje się zregenerować. Czas nie umiera tylko przemija. Co jakby się tak nad tym zastanowić również postrzegane jest jako śmierć. Czas przemija ale nie zanika. Jako jego reprezentacji przywołujemy go z naszej pamięci w postaci wspomnień. Utrwalamy go na zdjęciach czy też filmach. Umiemy go zmierzyć i to nawet dokładnie ale nadal mamy nad nim kiepską kontrolę. Chodzi mi oczywiście o normalnych ludzi.

- Ty potrafisz manipulować czasem a ja .....– Jerzy dodał jeszcze z małą przerwą.

- Ja ,jak narazie. Potrafię tylko w niego zajrzeć.

Przechylając się do przodu Jerzy położył swoje ręce na odgrzebanym karmieniu zakrywając jednocześnie jego drobne, niewyraźne wyżłobienia.

„ ADIUVA ME”

- To po łacinie – pomyślał Vigor- Pomóż mi ? –zbierając myśli ,zastanawiał się kto mógłby prosić o pomoc w takim miejscu.

- Pomóż mi .....Pomóż mi .....Pomóż mi .....Pomóż mi ..... – intonował w tym samym czasie, Jerzy.

Z każdym wyszeptanym zwrotem , jaskinię wypełniał dudniący pobrzęk mistycznego echa.

- Pomóż mi ! –powtarzał.

Kiedy echo zastygło w rytmicznie powtarzającej się pętli a głos Jerzego nabrał wibrującego, niskiego tonu.

Falująca nad ruinami łuna energii zastygła jak zaczarowana.

- Co to takiego ? – powtórzył sięVigor.

Przez jej powierzchnię przemknął jasny błysk a zaraz potem zaczęły pojawiać się niewyraźne kształty.

Linia na granicy każdej nowo pojawiającej się czarnej kontury . Pulsowała jasnym światłem , określając jej formę. Wszystkie stały nieruchomo, powoli nabierając kontrastu i kolorów.

Najpierw pojawiły się zielone łąki , potem lasy a zaraz za nimi błękitne góry sięgające szczytami do rozciągniętych po horyzont chmur. Ich kształt czy też kolor nie był jednak taki sam jak kolor obecnie znanych nam lasów i łąk . Wszystko było znacznie większe, o wiele żywsze ,bardziej naturalne.

Kolejnym kształtem jaki się pojawił był człowiek .Stał w gęstej zielonej trawie do pasa. Był wysoki, dobrze zbudowany ,przepasany grubym futrem z czymś co wyglądało jak wąska torba na plecach , z której wystawał srebrny topór zakończony ostrym szpikulcem . Stojąc nieruchomo wpatrywał się prosto przed siebie, tak jak gdyby wiedział ,że ktoś go obserwuje. Miał białe krótkie włosy , gęstą brodę , wąsy i szklisto niebieskie oczy . Dosyć wysokie ,pomarszczone czoło . Prosty ,gruby nos ,lekko zapadnięte policzki z zarysowaną linią kości policzkowych oraz kwadratową brodę .

Stał nieruchomo jak wojownik czy też myśliwy , który oczekuje właściwego momentu . Nic nie wskazywało na to ,że jest częścią jakiejś grupy łowieckiej czy też może uczestniczy w walce. Obraz nie przedstawiał też nikogo innego. Tylko jedną postać na tle niesamowicie pięknego i spokojnego krajobrazu.

W tym też momencie całą projekcją targnął jasny wstrząs ,rozbijając ją na tysiące jasnych kawałków , które rozsypały się po całym stropie jaskini. Unosząc się w powietrzu , każdy jeden emitował silne kolorowe światło , które z kolei przedstawiało krajobraz, okolicę, postać, sytuację czy też przedmiot. Wszystkie żyły swoim własnym życiem, rozświetlając jaskinię tysiącami kolorów.

- To musi być Ziemia – pomyślał Vigor , obserwując przezroczyste obrazy , lasów , jezior czy zwierząt takich jak wieloryby czy też afrykańskie słonie.

- Setki lat temu jak nie miliony – zastanawiał się dalej – wpatrując się w kolejne obrazy ogromnych dinozaurów.

- Ale te....– Vigor urwał wpatrując się w scenę walki dziwnie wyglądających istot.

- Te na pewno nie są ziemskie – dodał obserwując , człeko-podobne istoty o trzech odnóżach, walczące z czymś co wglądało jak przerośnięte gąsienice. Miejscem starcia była wielka błotnista równina splamiona krwią obojga istot . Krew niemiała jednak koloru czerwonego . Trój-nogie postacie krwawiły na pomarańczowo a gąsienice na niebiesko.

- Co to ma być ? – Vigor odezwał się w stronę Jerzego

-Dlaczego mi to wszystko pokazujesz ?

Jerzy nie odpowiedział .

Jak zaczarowany, bujał się nakolanach powtarzając wciąż te same słowa.

- Jerzy ! – krzyknął Vigor ,kiedy jego uwagę zwrócił obraz czerwonego kwadratu.

- Ja ,jak.. – wydukał Vigor.

- Jak to możliwe ?

Czerwony kwadrat zmniejszał swój rozmiar do momentu w którym dołączył do niego żółty a potem zielony . Dwa pierwsze były zaraz obok siebie za to zielony znajdował się całkowicie po prawej stronie oddzielony czarnym pokrętłem. . Obraz wciąż zmniejszał swój rozmiar ukazując coraz więcej detali takich jak : cieńka chromowana linia podłużne wyżłobienia ,przezroczysty plastikowy ekran, za którym pojawiły się białe cyfry na czarnym tle oraz gruba czerwona kreska zaraz pod cyframi. W prawym górnym rogu można było wypatrzeć cyfry od 0 ,1/2, 4/4 z podłużnym czerwonym wskaźnikiemna środku.

- To przecież mój stary samochód !? – Vigor nie mógł wyjść z podziwu.

 

C.D.N

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania