Poprzednie częściVigor cz1

Vigor 36

Dryfując bezwiednie w przestrzeni kosmicznej, myślał o swoim mieszkaniu.

Obraz kanapy , z której oglądał zachody słońca stanął mu przed oczami. Jej słodki zapach, czerwony kolor i delikatne skrzypnięcia skóry wypełniły jego zmysły.

Rozglądając się po przestrzeni kosmicznej , Vigor starał się zlokalizować Ziemię.

Jej biało niebieski kolor. Jej niepowtarzalną formę i energię. Jej słodko kwaśny smak.

Wciąż mocno oszołomiony, dostrzegł złocistą plamę , która emitowała żółte promienie słoneczne.

- To musi być to – Vigor wydusił niepewnie .

- Jedna strona planety oświetlona światłem słońca. Druga pogrożona we śnie.

Unosząc przed siebie rękę z dużym wysiłkiem. Ledwie przytomny, Vigor przeskoczył w miejsce , które wydawało się być zielonym lasem.

Upadając niefortunnie na miękką trawę. Przekoziołkował po niej kilka razy, aż wreszcie obrócony twarzą do ziemi zatrzymał się na niewielkiej polanie.

Przez chwilę nic się nie działo. Panowała niemalże kompletna cisza, którą od czasu do czasu . Przerywały ciche skrzypnięcia otaczających go drzew.

Głośne stękniecie wydobyło się z jego piersi kiedy się ocknął a potem jeszcze jedno kiedy próbował oprzeć się na prawym łokciu unosząc głowę do góry.

- Uffff– westchnął ciężko, próbując utrzymać równowagę. Jego ramię trzęsło się jednak jak osika . Z trudem utrzymując jego ciężar.

Z przymrożonymi oczami , Vigor powoli rozglądał się dookoła.

Gruba trawa na której leżał. Szerokie drzewa , których liście i gałęzie stanowiły jedną całość. Powietrze, którym oddychał . Jasne słońce, które oświetlało jego twarz. Nie były takimi jakie pamiętał. Nie były ziemskie.

- A może to halucynacja ? –przez głowę przeszła mu myśl.

- Wszystko dwoi i troi mi się w oczach. Nie mogę skupić na niczym wzroku.

- Ufff – Vigor westchnął ponownie.

- Co ...co do cholery – wydukał niezrozumiałe.

Niezdarnie z wielkim wysiłkiem . Vigor starał się wyciągnąć rękę na której leżał.

- Aaaa! – zajęknął, szamocąc się na boki.

- Tak to nie zadziała – wydusił.

- Tak , to ...– dukał , dysząc ciężko.

- Nie zadziała ! – krzyknął , unosząc się na prawym ramieniu i przewracając na plecy.

- Aaaa! – krzyknął ponownie z bólu.

- Co jest do cholery – zaklął żałośnie.

- Co jest do cholery – powtórzył , przyciągając dłonie do swojej twarzy.

Obie krwawiły od zdartej skóry i licznych zadrapań.

Mrugając oczami , Vigor starał się skupić wzrok ale nie mógł uwierzyć w to co widzi.

- Krew ? – wyszeptał zaskoczony.

- Ale krew ? Przecież ja nie mogę...

Jego rozmyślania przerwał cichy szelest kilka metrów od niego.

Unosząc głowę , Vigor znieruchomiał.

W odległości może dwóch metrów od niego, leżał ogromnych rozmiarów wilk.

Vigor odruchowo podniósł się na obu łokciach i niezdarnie starał się odczołgać najdalej jak tylko mógł. Ból, który w tym samym momencie przeszył jego ciało, wykrzywił mu twarz . Jednocześnie zmuszając do zaprzestania jakiegokolwiek ruchu.

- mmmmmmmhhhhh – zajęczał z bólu zagryzając sobie usta.

Robiło mu się coraz cieplej a pot zalewał mu oczy.

- Co się ze mną do cholery dzieje ? Vigor bił się z myślami.

- Dlaczego nie mogę się ruszyć ?

Oglądając swoje nogi, zauważył że lewy but jest nienaturalnie wygięty.

- Cholera ! – zaklął w duchu.

- Złamana ? Ale jakim cudem ?!

- Jak !

W tym samym momencie ogromny wilk podniósł się z miejsca. Był przynajmniej rozmiarów słonia. Miał biało czarną sierść , która unosząc się z każdym jego krokiem, zdawała się świecić od spodu złotym kolorem. Jego pysk był niemalże biały z czarnymi paskami , które biegły w kierunku złotych jak słońce oczu. Nos był czarny jak węgiel a wąsy długie i srebrne jak promienie księżyca.

Strzykając kilkakrotnie uszami. Nastroszył swoją szarą grzywę , która rozciągała się od karku po barki, jednocześnie otwierając przy tym swoją ogromną paszczę.

- Heh – Vigor westchnął niepewnie na widok rzędu białych zębów.

Oblizując się ze smakiem. Bestia machnęła kilka razy na boki swoim biało czarnym ogonem i zatrzymała się dokładnie nad Vigorem.

Wpatrując się w ogromne brzuszysko, pokryte białym jak śnieg futrem. Vigor zastanawiał się co teraz będzie.

- Czy to jakiś nowy sposób polowania ? Usiądzie na mnie , pogruchocze mi kości a potem mnie pożre ? To na pewno nie jest ziemia ! A może przeniosłem się w czasie ? Do ery dinozaurów ? To miałoby sens. I co się zemną dzieje ? Gdzie podziało się moje pole ochronne ?

Nie zważając na zachowanie Vigora. Wilk ostrożnie ruszył do przodu. Zrobił dookoła niego kilka kółek po czym położył się obok w taki sposób aby jego futro zakryło go po szyję.

- Eeeeee – wydusił zaskoczony Vigor

- Co się dzieje ?

Poprawiając przednie łapy, wilk obrócił swoją głowę kilka razy na boki, nasłuchując. Nie dyszał, nie sapał. Tylko słuchał. Wysoko postawione uszyska , rozmiarów anteny satelitarnej, zbierały każdy możliwy dźwięk. Szum wiatru, piski ptaków, skrzypienie drzew. Nic co mogłoby mu zagrozić.

Zadowolony obrócił wreszcie swoją masywną głowę w stronę Vigora, otwierając przy tym paszczę. Silny strumień ciepła uderzył go po twarzy a zaraz za nim długi lepki język.

O nie ! – wydusił Vigor łapiąc powietrze.

Oblizując mu twarz i dłonie. Wilk powoli leczył jego rany. Zadrapania znikały jak zaczarowane. Zdarta skóra , goiła się z zaślinionej piany. Połamane kości , składały się pod wpływem ciepła, które ogarniało całe ciało Vigora. A wszystko przy akompaniamencie silnych, pojedynczych uderzeń.

„ Bum, bum , bum”

Powieki Vigora stawały się coraz cięższe. Było mu coraz cieplej. Coraz przyjemniej. Nie czuł bólu. Nie czuł ciężaru swojego ciała. Nie był w stanie stwierdzić co się z nim dzieje ani gdzie się znajduje. Zapadał w błogi sen otulony grubym futrem wielkiego willa, który z jakieś powodu nie chciał go zjeść.

 

C.D.N.

Następne częściVigor 37 Vigor 38 Vigor 39

Średnia ocena: 3.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

  • Bezu ponad rok temu
    Dziękuję

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania