Poprzednie częściVigor cz1

Vigor cz23

Przeskakując z miejsca na miejsce ,Vigor nie mógł zrozumieć co się dzieje. Mapa kosmicznej energii, którą zawsze miał przed swoimi oczyma i której używał do podróżowania we wszechświecie,stała się zupełnie niewyraźna. Wszystkie punkty odniesienia, które widział za jej pomocą, kompletnie zniknęły. Prędkość przemieszczania się z kolei, była o wiele większa niż wcześniej.To mogło oznaczać tylko jedno. Vigor nie wchłaniał już tylko kosmicznej energii. Pola ochronne ,które stworzył , niebyły wystarczająco silne aby ujarzmić energię kajonów. Tylko jedno logiczne wytłumaczenie przychodziło mu więc do głowy . Fuzja energii kosmicznej z energią cząsteczek kajonów jest powodem sytuacji w jakiej się znalazł.

Najgorsze w tym wszystkim był to, że nie kontrolował kierunku w którym się przemieszczał . Organiczna cząsteczka kajonu kierowała się swoim własnym rozumem a kosmiczna energia pomagała mu się tam dostać. Wspólnymi siłami z pasażerem na gapę , mknęły przed siebie z coraz większą prędkością.

Skoki z początku wydawały się przypadkowe. Z czasem jednak zaczęły układać się wcoraz bardziej wyraźny wzór. Najpierw skoki przestrzenne prowadziły Vigora w miejsca pełne życia. Miejsca , w których funkcjonowały wpełni rozwinięte systemy gwiazd i światów. Potem Vigor przemieszczał się w miejsce gdzie co dopiero powstało lub ma zamiar powstać życie. Migające obrazy kolorowych planet , formujących się galaktyk , pulsujących gwiazd czy eksplodujących supernowych,przyprawiały go o brak tchu i zawrót głowy.

Na samym końcu lub być może na samym początku , Vigor pojawiał się w miejscach pustych i ziemnych. Bez życia , bez światła, bez dźwięku. Przez jedną krótką chwilę pobytu w takim miejscu. Jego ciało popadało w zupełne odrętwienie po to tylko aby w sekundę później , ożywić się obrazami zderzających się ze sobą galaktyk.

Miejsce i czas zdawały się nie mieć żadnego znaczenia. Najważniejszy był cel , którego Vigor nie był świadomy.

W pewnym momencie Vigor pojawił się w miejscu , które wzdrygnęło całym jego ciałem. Ogólna niechęć, napięcie, wrogość, złość i strach przepełniały jego umysł. Spoglądając na swoje dłonie , Vigor zauważył ,że trzęsą się z zimna. Coś takiego nigdy wcześniej mu się nie przytrafiło i nie mógł zrozumieć dlaczego właśnie teraz miało to miejsce. Przez krótką chwilę miał wrażenie ,że nie może się ruszyć . Wisiał w przestrzeni kosmicznej sparaliżowany strachem. Takim samym strachem jak w podstawówce kiedy starsi chłopcy gnębili go na przerwach.

-Co tu się dzieje , do jasnej ciasnej ! zawołał.

Jego ręka samoistnie wskazała kierunek.

W niedużej odległości , na czarnym horyzoncie , rysowała się gwiazda przedziwnej konstrukcji.

Była umieszczona wewnątrz bryły na wzór sześcianu foremnego gdzie na każdej ze ścian można było dostrzec coś co przypominało czarną dziurę . Każda z owych czarnych dziur miała długi zwężający się ogon , który dotykał swoim ostrym końcem ,czarnej powierzchni.

- Co to za miejsce ? Tornada poza atmosferą planety ? zapytał Vigor.

Jego ciało z wolna zaczęło cofać się do tyłu.

- Nie musimy się niczego obawiać –spokojnie tłumaczył .

- Nie musimy przed nikim uciekać, to my...

Kolejne słowa wypowiedział w trakcie skoku przestrzennego.

- Jesteśmy najsilniejszą osobą na świecie.....

Kiedy skończył znalazł się na niewielkiej planecie . Stał na łące , której żółto pomarańczowa trawa sięgała mu do kostek .Sama łąka rozciągając się w każdym kierunku aż po horyzont. Niebo było bez chmurne, koloru różowego a na przeciwko niego rosło drzewo. Największe drzewo jakie może tylko istnieć. W porównaniu z nim Vigor był ledwo widocznym punktem . Było wysokie na kilkadziesiąt kilometrów i błyszczało niczym góra szmaragdów.

Wtedy Vigor zrozumiał gdzie się znalazł To było miejsce gdzie rodzą się kajony. Kolor korony drzewa był taki sam jak kolor cząsteczek , które usunął z Nomy i Notry. Jego ciało przeszedł ciepły dreszcz.

- No dobra , zrozumiałem –rzucił w powietrze.

Pozbywając się dodatkowego pola ochronnego , Vigor uwolnił dwie cząsteczki kajonu , które przybierając kształt lekko wygiętych ziaren fasoli, uniosły się w kierunku gigantycznego drzewa.

- Coś takiego – powiedział zaskoczony .

- Najpotężniejsza forma energii rośnie na kosmicznym drzewie. Jak powiem o tym w domu .....- Vigor zamilkł.

- Nikomu przecież nie powiem. Z resztą i tak nikt by mi nie uwierzył.

Poprawiają spodnie i kurtkę ,Vigor raz jeszcze spojrzał na drzewo kajonowe, mówiąc.

- Mam nadzieję ,że jeszcze kiedyś się spotkamy.

- To była niezła przejażdżka. Może następnym razem pozwolisz mi pokierować.

Kiedy skończył falująca trawa zastygła w bezruchu.

- Czy powiedziałem coś nieodpowiedniego ? odezwał się Vigor.

-Niechciałem nikogo urazić. Jeżeli nie chcesz , nie musimy się więcej spotykać.

Rozglądając się dookoła , dodał.

- Lepiej będzie jak już pójdę . Nie chcę nadużywać twojej gościnności.

W pełni przekonany ,że wszystko wróciło do normy , spróbował się unieść. Stał jednak jak przymurowany w tym samym miejscu.

- Coś tutaj nie gra ?powiedział ,starając się unieść nogi ze wszystkich sił.

Zaoferowany, nie zwrócił uwagi na sunącą w jego stronę , falę energii .Bezszelestnie przelewając się i pieniąc jasnymi iskrami ,rosła z każdym przebytym centymetrem.

- W sumie to nie miałem wyjścia ale przecież przywiozłem te cząsteczki z powrotem – marudził pod nosem.

- Gdyby nie ja , to nie wiem co by się stało.

Szarpiąc za swoje buty i na wpół zgięty . Dopiero w ostatniej chwili zauważył jak błyszcząca od wyładowań zielona fala zaraz w niego uderzy. Zdążył jeszcze tylko wydusić ciche „ O nie” kiedy zielona eksplozja zakryła jego ciało.

Kiedy skwiercząca od wyładowań chmura pyłu opadła na trawę, Vigor stał nieruchomo w tym samym miejscu co wcześniej. Miał zamknięte oczy i zaciśnięte pięści.

Zawiał mocniejszy wiatr, który poderwał wszystkie cząsteczki kajonu w powietrze, pozostawiając puste powykręcane gałęzie.

Otwierając powoli jedno oko, Vigor zobaczył jak wielka zielona chmura unosi się coraz wyżej i wyżej poza granicę atmosfery.

- Na całe szczęście nic mi się nie stało ! westchnął z ulgą.

- Jestem w porządku. Jestem cały – poklepał się po piersiach.

- Jestem cały – powtórzył raz jeszcze.

- Ale czy na pewno ?

Zamykając oczy Vigor przeniósł się poza granicę różowej planety. Po ogromnej zielonej plamie kajonów nie pozostał najmniejszy ślad. Zniknęła w nieznanym kierunku.

- No dobrze – stwierdził Vigor

- Jeżeli wszystko wróciło do normy, to może przyjrzę się jeszcze raz tej dziwnie wyglądającej gwieździe . Może to jest właśnie to czego szukam.

Zamykając oczy Vigor osłupiał. Znajome wiry kosmicznej energii, odległe horyzonty czy świetliste tunele, które zawsze wskazywały mu drogę. Przekształciły się w złociste linie, które zdawały się ciągnąć w nieskończoność. Potrząsając głową Vigor otworzył oczy. Obraz , który przed chwilą widział nałożył się na czarną przestrzeń kosmiczną.

- Chyba jednak nie wszystko wróciło do normy. Co to ma do cholery być ? Może jak jeszcze raz zamknę oczy...powiedział z nadzieją w głosie.

Energetyczna mapa nie zmieniła jednak wglądu. W rzeczy samej rozjaśniła się jeszcze bardziej ukazując wszystkie możliwe planety i gwiazdy. Zbliżała się i oddalała przedstawiając najmniejsze szczegóły każdej galaktyki, gazów międzygwiezdnych, pyłów, mgławic czy ciemnej materii.

- Wow ! stęknął Vigor.

- To ci dopiero aktualizacja !

Patrząc w dół ,w kierunku różowej planety, Vigor dostrzegł w jej wnętrzu nagromadzoną energię. Wypływała bezpośrednio z jądra , którym był ogromny kryształ. Powoli , grubymi strugami . Docierała do głęboko osadzonych korzeni drzewa kajonowego, które zamieniało skrystalizowaną kosmiczną energię w życiodajne soki potrzebne do podtrzymania życia a tej planecie.

- Coś niesamowitego – Jedna planeta, jedno drzewo, jeden cel.

Przecierając dłonie z podziwu Vigor zauważył ,że błyszczą złotym blaskiem. Zaskoczony podwinął rękawy kurtki. Przedramiona aż do łokci również iluminowały podobnym światłem. Odchylając przód swoich spodni Vigor zajrzał do środka.

- Cholewcia !? -oznajmił zaskoczony.

- Babcia zawsze mówiła mi ,że „złoty ze mnie chłopak” ale żeby aż tak ? Dobrze ,że nie muszę korzystać z toalety . W nocy wyglądałbym śmiesznie. Zaraz chwila....- oprzytomniał Vigor.

- Nie mogę tak wrócić do domu ! Może w Egipcie nikt nie zwróci na to uwagi ale w Polsce ? Wyglądam jak Faraon. I dlaczego nie mam ochoty pozbyć się tej nadwyżki energii tak jak zawsze to robię ? Muszę w jakiś sposób się jej pozbyć.

- Chwila , chwila.

Zamykając oczy , Vigor pomyślał o Ziemi. W jednej chwili przed oczami pojawił się obraz niebieskiej planety. Kiedy jej otworzył , unosił się w pobliżu księżyca zwrócony w stronę trzeciej planety od słońca.

Zaskoczony odwrócił głowę za siebie aby spojrzeć w czarną otchłań kosmosu. Torowy ślad złotego pyłu , rozciągał się od miejsca ,w którym zaczął swoją podróż aż po miejsce , w którym się teraz znajdował .

- O wiele szybciej niż wcześniej !– stwierdził stanowczo.

Przełykając ślinę Vigor raz jeszcze spojrzał na swoje dłonie. Błyszczały złotym blaskiem tak jak poprzednio.

- Jeden skok nic tutaj nie pomógł. Może potrzeba więcej niż jeden ? – pomyślał.

W jednej chwili przeniósł się nad Nomę i Notrę. Potem z powrotem w pobliże Ziemi a następnie nad różową planetę drzewa kajonowego.

Podróże na taką odległość były nie możliwe dla cywilizacji poza ziemskich. Nie wspominając już nawet o mieszkańcach Ziemi. Energia potrzebna do ich odbycia musiała równać się energii kilkunastu reaktorów atomowych. A tu nic. Vigor spojrzał na swoje dłonie, które nadal mieniły się złotym kolorem.

-Nie rozumiem dlaczego to nie chce zadziałać. Czyżbym wciąż zużywał za mało energii ?

W pewnej chwili naszła go myśl.

-Używasz za mało energii tak .

Rozglądając się po kosmosie , Vigor starał się zlokalizować gwiazdę o sześciu czarnych dziurach.

- Na całe szczęście, w pobliżu znajduje się miejsce gdzie mogę upuścić jej nadmiar.

Vigor dostrzegł ją bez żadnych problemów na swojej złotej mapie.

Odstawała na niej jak poranne kukuryku na głowie studenta pierwszego roku, zaraz po przebudzeniu. Wszystkie formy organiczne czy też nie organiczne mieniły się złotym blaskiem . Gwiazda sześciu dziur była jak czarny sęk w świeżo wyciętej desce. Linie energetyczne omijały ją szerokim łukiem . Była czarnym stacjonarnym punktem ,apatycznie zajmującym przestrzeń kosmiczną. Nie była martwa ale zdawała się nie robić niczego . Nie korzystała z energii kosmosu . W rzeczy samej można byłoby powiedzieć ,że wręcz odpychała ją od siebie . W jej pobliżu nie było żadnych innych gwiazd, księżyców czy też planet.

- Dlaczego organiczne cząsteczki kajonu bały się tego miejsca ?

Pozostawiając za sobą kolejny ślad kosmicznego pyłu, Vigor przeniósł się w pobliże gwiazdy.

Była nie dużo większa niż Ziemia. Na tym jednak podobieństwo się kończyło.

Unosząc rękę, Vigor stworzył niewielkich rozmiarów złotą kulę . Jej blask odbijał się w jego zielonych oczach. Skumulowana wewnątrz energia mogłaby bez problemów zniszczyć niewielkich rozmiarów asteroid ,gwiazdę czy nawet planetę. Z drugiej strony dla czarnej dziury była niczym więcej jak tylko niewielką przystawką.

Silnym machnięciem Vigor posłał ją w kierunku jednej z dziur. Mknąc przez czarną przestrzeń ,podobnie jak kometa. Ciągnęła za sobą złoty , strzelający iskrami ogon .

Zbliżając się do krawędzi czarnej dziury jej kształt uległ całkowitemu spłaszczeniu. Jak przy uderzeniu w niewidzialną ścianę. Złota kula rozpadła się na tysiące małych kawałeczków. Jej wciąż jasno świecące fragmenty wpadły do środka z ogromną prędkością, zalewając swoim światłem, czarny tunel .

Nie nastąpił żaden wybuch. Żaden impuls, fala uderzeniowa ani wir.

Gwiazda wchłonęła wszystko. Energia kuli uderzeniowej wygasła w taki sam sposób jak żar zimnego ogniska. Powoli do ostatniego migającego świetlika.

- To najdziwniejsza czarna dziura jaką widziałem – stwierdził.

Marszcząc brwi ,Vigor uniósł obie ręce. Tym razem, stworzył na ich powierzchni dwie złote kule. Otulone zielonym polem ochronnym , o które uderzały strumienie elektrycznych wyładowań. Kule unosiły się z nadzwyczajną lekkością.

- No dobrze. Zobaczymy jak poradzisz sobie z parą bliźniaków – powiedział pewny siebie.

Zmieniając taktykę , Vigor przeniósł obydwie kule do samego ujścia czarnej dziury. Zamiast nadać im energii , która pozwoliłaby im poruszać się do przodu. Postanowił samemu wepchnąć je do środka na siłę.

Napierając nimi coraz bardziej o niewidzialną barierę, która wcześniej roztrzaskała kulę numer jeden. Vigor doprowadził do takiego samego efektu jak za pierwszym razem.

Najpierw pękło pole ochronne . Roztrzaskało się w drobny mak jak szklany kieliszek. Potem przy akompaniamencie strzelających w dół tunelu iskier ,rozpadły się energetyczne kule .

Rozkładając nad głową ręce , Vigor rozpoczął tworzenie ogromnej kuli ognia . Wewnątrz której znalazłaby się gwiazda przedziwnej konstrukcji. Zagięte płonące ściany zaczęły formować się na horyzoncie, zamykając przestrzeń dookoła gwiazdy sześciu dziur.

- Mam dla ciebie coś specjalnego – powiedział Vigor.

- Coś czego nie będziesz mogła zignorować !

I tak też się stało.

Czarne dziury o kształcie gwiezdnego kosmicznego tornada, zaczęły zmniejszać swój rozmiar. Kiedy zniknęły całkowicie ,gwiazda wystrzeliła jasnym impulsem , który rozbił w pył stworzoną przez Vigora ognistą kulę. Zaszokowany Vigor nie mógł uwierzyć ,że jeden impuls mógł dokonać takich zniszczeń. Biorąc pod uwagę fakt , że wszystko co stworzy jest jego częścią. I ,że im więcej energii ktoś stara się użyć aby go zniszczyć tym silniejszy się staje. Takie rzeczy nie powinny mieć miejsca. Ognista kula powinna urosnąć w siłę na niekorzyść atakującego. Na jego zgubę!

- O co tu chodzi ? - rzucił Vigor.

Jego głośne rozmyślania przerwał silny cios w plecy, który posłał go z ogromną prędkością w kierunku gwiazdy. Ciągle zdezorientowany nagłym atakiem ,Vigor postanowił przenieść się w miejsce , z którego mógłby swobodnie kontratakować. Skoki przestrzenne okazały się jednak nadaremne, ponieważ gdziekolwiek Vigor się nie przenosił, cios w plecy posyłał go z powrotem w kierunku gwiazdy.

Strzelając na oślep każdą formą energii jaką mógł tyko wymyśleć, Vigor niczego nie trafiał. Energetyczne strumienie, przecinały na wskroś kosmiczną przestrzeń znikając bez śladu. Eksplozje rozmiarów supernowych ,gwiezdne sztormy, galaktyczne impulsy chybiały za każdym razem odsłaniając Vigora na kolejny cios. Cios który posyłał go zawsze w tym samym kierunku.

- Dobra – rzucił głośno Vigor ,unosząc się w pustej przestrzeni.

- Już zrozumiałem . Czarna gwiazda. Zaraz się tam przenio...

Kolejny cios znikąd przerwał jego wypowiedź.

Z naburmuszoną miną i rękoma założonymi pod pachą ,Vigor swobodnie opadał w kierunku gwiazdy sześciu dziur.

 

C.D.N..

Następne częściVigor cz24 Vigor cz25 Vigor cz26

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

  • Bezu ponad rok temu
    Dziękuję

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania