Poprzednie częściVigor cz1

Vigor cz13

Pałac Prezydencki na Krakowskim przedmieściu jak zawsze prezentował się wspaniale. W nocy jednak wydawał się chyba jeszcze piękniejszy .Tonąc w nocnym świetle halogenów napawał dumą i zmuszał do okazania szacunku. Emanował energię , której brakowało innym budynkom . Błyszczał skrywając swoje tajemnice przed nieproszonym okiem.

Stojąc za pomnikiem księcia Józefa Poniatowskiego, Igor zastanawiał się jak przyjmie go nowo zasiadający prezydent Adam Nowak. Czy będzie pamiętał, że to z jego pomocą stał się najpotężniejszym człowiekiem w kraju ?

Powolnym krokiem ruszył w stronę Hotelu Bristol, ciągle wpatrując się w główne wejście Pałacu prezydenckiego, którego jak zawsze pilnowało dwóch odświętnie ubranych żołnierzy. Prężnie stojąc na baczność , wypatrywali nadchodzącego zagrożenia. Byli w doskonałej kondycji fizycznej a ich energii wewnętrzna była na bardzo wysokim poziomie.

Pomimo późnej godziny wieczornej, Krakowskie przedmieście było pełne ludzi. Skwerek Twardowskiego był oblegany przez grupę turystów , którzy obserwowali kolorowo ubranego artystę, żąglującego świecącymi piłeczkami. Oddalony o kilka kroków skwer Mickiewicza nie pozostawał mu dłużny. Rozbrzmiewały stamtąd dźwięki gitary i saksofonu.

Kino kultura wypełniło po brzegi swój ogródek piwny. Kościół Wniebowzięcia NMP i Św. Józefa oblegany był przez wchodzące i wychodzące grupy ludzi. Ta część miasta jednym słowem nie była jeszcze gotowa żeby położyć się spać.

Noc była jasna i ciepła. W powietrzu było czuć wymieszany zapach pobliskich restauracji. Nic więc dziwnego, że każdy chciał , chociażby raz przejść się Krakowskim przedmieściem. Miejscem, którym kiedyś przechadzał się sam Fryderyk Chopin.

Restauracja Hotelu Bristol jak zawsze była pełna wykwintnych gości. U wejścia do restauracji wystawiono czarny fortepian, na którym grał czarny pianista. Wtórował mu wysoki mężczyzna ze złotą trąbką na ramieniu.

Razem ubrani w stylowe fraki przepasane złotymi sznurami i kapelusze w stylu Fedora, przyciągali uwagę przypadkowych przechodniów, łagodnym jazzem.

Wchodząc do środka, Igor udał się do baru. Mijając pod drodze stylowe stoliki , czarne sofy i wysokie białe fotele , dotarł do półokrągłego kontuaru w czarnym kolorze . Z białymi kolumnami , które wyrastały z tylnej jego części , krzesełkami z siedziskiem w kolorze żywej zieleni, przypominał amerykańskie bary z lat 20.

Wytwornie wyeksponowane w złotych klatkach, rzędy rozmaitych alkoholi. Mamiły swoim blaskiem potencjalnych klientów.

- Dobry wieczór –powiedział Igor , do barmana , jednocześnie kładąc swój płaszcz na jednym z przy barowych krzesełek.

Przy barze nie było akurat nikogo.Większość gości siedziała w pobliskich półokrągłych lożach.

Zajęta rozmową, soczystym posiłkiem czy też przeglądaniem menu. Młody , wysoki mężczyzna w białej koszuli pod krawatem, kamizelce i czarnych spodniach, odpowiedział grzecznym , profesjonalnym tonem.

- Dobry wieczór panu. Miło znów pana zobaczyć.

- A dziękuję, dziękuje – odpowiedział z uśmiechem Igor.

- Byłem akurat w okolicy na spotkaniu z klientem i postanowiłem wpaść na kieliszek wybornego , czerwonego wina – kontynuował.

- Czy spotkanie przebiegało pomyślnie , czy może trzeba będzie oczekiwać jego rezultatów za kilka dni ? – błyskotliwie podpytywał barman.

- Bardzo pomyślnie – stanowczo odpowiedział Igor – Dziękuję.

- W takim razie , aby uczcić pomyślnie zakończone spotkanie, chciałbym zaproponować, czerwone wino półsłodkie o wdzięcznej nazwie Khvanchkhara. Wino pochodzenia gruzińskiego.

- Proszę bardzo – odparł Igor – zdam się w całości na pana wybór.

- Mały czy duży kieliszek ? dopytywał się barman.

- Mały poproszę, a ja w tym czasie udam się do toalety – powiedział półgłosem Igor, nachylając się przez bar w stronę barmana.

- Oczywiście, proszę bardzo.

- Mam również małą prośbę. Czy mógłby pan schować mój kieliszek do lodówki ? Lubię pić wino dobrze schłodzone.

- Oczywiście proszę Pana.

- Bardzo dziękuję.

Odwracając się od barmana, Igor złapał za swój płaszcz przewieszony przez krzesło i skierował się w stronę łazienki. Mijając po drodze kilka stolików , zwrócił swoją osobą, uwagę kilku osób.

Starszy lekko łysiejący mężczyzna w wieku prawdopodobnie po pięćdziesiątce, z dość dużym obwodem w pasie, zlustrował go z góry do dołu. Zastygł na moment nad swoim stekiem , trzymając nóż i widelec w dłoniach.

Z kolei młoda kobieta w białej sukience do kolan i żakiecie tego samego koloru, uśmiechnęła się przelotnie kiedy ją mijał. Zapach jej różanych perfum, zataczał krąg przynajmniej dwóch metrów.

Po dotarciu na korytarz, który prowadził do męskiej toalety, Igor obrócił się szybko, żeby sprawdzić czy nikt za nim nie idzie. Spacer pomiędzy stolikami nie był zupełnie bezowocny. Mężczyzna ze stekiem był dopiero w połowie swojego dania. Dwa inne stoliki były w połowie swoich drinków. Jeszcze inny dopiero zaczynał swój deser. Wszyscy mężczyźni. Minie mniej więcej 20 minut zanim któryś z nich będzie musiał skorzystać z toalety. Igor obstawiał, że pierwszym będzie otyły jegomość. Miał więc relatywnie sporo czasu na wprowadzenie swojego planu w życie a było nim spotkanie z prezydentem.

Łazienka jak przystało na hotel tej klasy była prestiżowo urządzona i nieskazitelnie czystka. Miły cytrynowy zapach , rozgrzewał swoim ciepłym aromatem. Muzyka klasyczna sączyła się z sufitowych głośników.

Czarna marmurowa podłoga idealnie kontrastowała z białym zestawem umywalek osadzonych w białym karmieniu. W rogach tak jak przy barze stały białe kolumny ze złoconym kapitelem okresu jońskiego.

Sufit ozdobiony był złotymi guzikami, które rozkładały swoje ramiona na wzór wirującej galaktyki. Naścienne pozłacane klosze, rozbijały światło po szaro grafitowych ścianach , dodając temu miejscu przyjemnego ciepła.

Duże lustro odbijało przejście do drugiego pomieszczenia, w którym były ulokowane cztery kabiny i cztery pisuary. Tam właśnie udał się Igor.

Zajmując ostatnią kabinę w rogu . Zamknął za sobą drzwi , małym złotym zamkiem.

Stojąc na przeciwko toalety wpatrywał się w ścianę. W chwili obecnej znajdował się jakieś dwieście metrów od pałacu prezydenckiego a niecałe trzysta od samego gabinetu. Bliżej niż stojąc obok pomnika samego Poniatowskiego – pomyślał Igor.

Patrząc na wskroś przez ścianę toalety , Igor podążał wzrokiem za energią osób po drugiej stronie.

Dwaj żołnierze, których widział wcześniej, stało niewzruszonych przy głównym wejściu. Jeszcze czterech stało za filarami w głównym korytarzu. Dobrze ukryci przed wścibskim wzrokiem przechodniów oraz dodatkowo dwóch żołnierzy wewnątrz budynku.

Każdy kto miał okazję , zwiedzić Pałac Prezydencki, może bez ogródek powiedzieć, że miejsce jest naprawdę imponujące.Sam przedsionek czy też tak zwana sień wielka, potrafi wprawić w zachwyt i chwilowy brak oddechu a co dopiero reszta budynku.

Igor nigdy nie mógł zapomnieć kiedy po raz pierwszy zobaczył proporzec czerwonego orła wiszący na ścianie zaraz po wejściu do budynku.

Jedyna rzecz , która pozostała tak naprawdę w jego pamięci. To prawda , cały pałac jest niesamowity i jest wyjątkowo urządzony. Z drugiej strony niektórzy mogliby powiedzieć, że poziom jego wyposażenia to kpina w porównaniu z siedzibą główną innych mężów stanu. Każdy ma prawo do swojej opinii. Dla Igora to jednak nie miało znaczenia.

Ten orzeł, ten symbol , złapał go za serce i od tamtego momentu zadomowił się na dobre. A wydarzyło się to w pierwszym miesiącu, po objęciu przez Adama Nowaka stanowiska Prezydenta Polski. Wcześniejsza wizyta nie mogła mieć miejsca. Pałac każdego dnia był oblegany przez członków rządu, zagranicznych dygnitarzy i niekończące się pielgrzymki dziennikarzy.

Koniec listopada musiał być ciężkim miesiącem a to dopiero był początek. Były minister środowiska, była głowa wiodącej partii OP – Odnowa Polski , miała przed sobą nie lada zadanie. Jego postulaty mówiły o odnowie kraju na skalę, o której nikomu wcześniej się nie śniło bądź były wręcz uważane za niedorzeczne przez jego przeciwników.

Całkowita eliminacja zanieczyszczeń środowiska. Elektryfikacja systemu transportowego w całym kraju. Praca dla wszystkich w sektorze przedsiębiorstw zajmujących się produkcją i sprzedażą pojazdów elektrycznych. Zwiększenie produkcji wewnątrz krajowej. Minimalizacja importu krajowego a z czasem całkowite jego zaprzestanie. Zwiększenie eksportu. Likwidacja dziury budżetowej. Lista ciągła się bez końca. Jej zwieńczeniem było stworzenie samowystarczalnego kraju. Mocarstwa , którym Polska mogła się stać na przełomie dziejów.

Adam Nowak był wizjonerem. Od wielu, wielu lat ciężko pracował aby dotrzeć do miejsca, w którym teraz się znalazł. Jak na polityka był młodym człowiekiem, który w wieku 44 lat z żoną i dwójką dzieci, osiągnął więcej niż wielu jego poprzedników. Miał poparcie młodzieży i klasy robotniczej. Z klasą średnią i klasą wyższą potrafił znaleźć język na poziomie , którego nikt wcześniej nie osiągnął. Dla wielu osób był nadzieją na lepsze czasy .

Takiej szansy jak Adam Nowak nie można było zaprzepaścić. Dlatego w okresie przedwyborczym, Igor delikatnie zainterweniował , ujawniając na światło dzienne, dyskredytujące informacje na temat jego konkurentów. Nielegalne interesy, hazard, nieprzyzwoite zachowanie, romanse, zatajanie danych.

Jedynej nielegalnej rzeczy jakiej dopuścił się AdamNowak; wtedy młody parlamentarzysta. Była jazda samochodem bez ważnego dowodu rejestracyjnego. Jechał do szpitala z żoną, której właśnie odeszły wody płodowe. Za co z resztą został ukarany tak samo jak każdy inny kierowca. Każdy chociaż raz w życiu traci z jakiegoś powodu głowę . Dla Adam Nowaka były to narodziny jego pierwszego dziecka.

Tamtego Listopadowego wieczoru , Igor wynajął pokój w hotelu Bristol. Czekając na odpowiedni moment , przeniósł się z pokoju prosto do sieni wielkiej. Pierwszą rzeczą jaką zobaczył był właśnie duży biały orzeł na czerwonym tle. Godło państwowe.

Takich rzeczy się nie zapomina. Są o wiele ważniejsze niż budynek jego wyposażenie czy nawet sam prezydent. To symbol, który był tutaj o wiele wcześniej niż osoby , które go w chwili obecnej reprezentowały.

Teraz w pałacu prezydenckim oprócz straży przy wejściu głównym, straży w ogrodzie, znajdowało się jeszcze kilka innych osób. Sam prezydent oczywiście, szef jego kancelarii prezydenckiej oraz osoba zarządzająca sekretariatem .

- Kolejna zarwana noc – pomyślał Igora

- Nic więc dziwnego , że każdy z nich siwieje przed pięćdziesiątką.

Muzyka w toalecie zmieniła się z klasycznej w wolno snujące się dźwięki natury. Powoli płynąca woda, szumiące drzewa, ćwierkające ptaki. Była 9.30 wieczorem.

Igor przeniósł się do pomieszczenia biblioteki. W to miejsce nikt nie zagląda oprócz samego prezydenta.

 

CDN...

Następne częściVigor cz14 Vigor cz15 Vigor cz16

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

  • Bezu ponad rok temu
    Dziękuję

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania