Poprzednie częściJej oczy - Paul (1)

Jej oczy - Ivy (25)

Ivy

 

Gdy Ethan poinformował mnie, że ekipa poszukiwawcza jest gotowa do drogi, szybko przebrałam się w wygodne ubrania, mocno zasznurowałam buty i razem z mężczyzną stanęłam na schodach przed domem watahy.

Moim oczom ukazały się cztery dziewięcioosobowe grupy wilków, stojących w równych rzędach. Taką ekipą na pewno sobie poradzimy. Wierzyłam w to całym sercem.

– Przed każdym ważnym zadaniem Paul wygłaszał krótką mowę motywacyjną. Mam przejąć tę funkcję? – szepnął mi do ucha Ethan.

– Nie, dam sobie radę – odparłam pewnie, choć ani trochę nie czułam się pewna siebie.

Może chwilowo i umownie byłam luną, lecz wiedziała, że bez naznaczenia w każdej chwili mogę zostać odesłana do domu. Wilkołaki były terytorialne, nie lubiły się dzielić i całkiem możliwe, że nie będą szczęśliwe, musząc słuchać rozkazów ludzkiej kobiety. Kobiety, która w dodatku nie miała bladego pojęcia o ich świecie. Mimo to wiedziałam, że Paul chciałby, żebym zrobiła wszystko, by odnaleźć Mikiego.

Wzięłam głęboki oddech.

– Tropiciele i wojownicy – zaczęłam z dumnie podniesioną głową. – Mamy przed sobą ważne zadanie. Nasz przyjaciel i wilczy brat potrzebują naszej pomocy. Tylko my możemy sprowadzić go do domu. Jeśli Bogini Księżyca okaże swoją łaskę, może uda nam się sprowadzić również ciało naszego alfy i godnie oddać mu cześć. Nie możemy pozwolić, by wrogowie grali na naszych emocjach i nas osłabili. Beta Mike liczy na nas. On i jego partnerka muszą do siebie powrócić i to właśnie my im w tym pomożemy. Alfa Paul byłby dumny z waszego zaangażowania, tak jak i ja jestem z was dumna i wdzięczna za pomoc. A teraz ruszajmy sprowadzić Paula i Mikiego z powrotem do watahy!

Wilki różnej wielkości oraz maści zaczęły tupać łapami o ziemię i unosić pyski ku niebu z głośnym wyciem. Ten dźwięk był piękny, a zarazem przerażający. Tak jak każdy z tych wilków. Z jednej strony uroczy, futrzany zwierz, a z drugiej krwiożercza bestia, niewahająca się rozerwać przeciwnika na kawałki.

– Świetna przemowa. – Uśmiechnął się gamma.

– Dzięki. Tylko, co dalej?

– Teraz ja zmienię się w wilka i razem ruszymy na poszukiwania naszych przyjaciół.

Ethan zaczął się rozbierać, a ja odwróciłam zawstydzony wzrok. Po chwili usłyszałam trzask. U mojego boku stał duży szary wilczur. Kiwnął łbem.

Ruszyliśmy przed siebie. Nikt nie wiedział, dokąd udał się Paul, więc zaczęliśmy szukać po omacku. Tropiciele jednak szybko złapali trop na skraju lasu. Szliśmy długim podwójnym szpanerem. W pierwszym rzędzie tropiciele, w drugim wojownicy. Wilk obok wilka. Każdy z nosem przy ziemi.

Czułam się trochę nie na miejscu. Nie miałam pojęcia, jak mogłabym pomóc, więc po prostu szłam obok Ethana, uważnie rozglądając się wokoło. Nie widziałam nic, co mogłoby zaprowadzić nas do Mikiego i Paula.

Mój Paul. Czy w ogóle go znajdę? Serce krajało mi się na samą myśl, że nigdy więcej nie zobaczę go u swego boku. Nasza krótka i burzliwa znajomość w końcu zaczęła nabierać barw. Ktoś miał czelność wszystko zaprzepaścić. Ot tak po prostu zniszczył wszystko, cały mój świat. Nawet nie wiem, kiedy Paul zajął tak ważne miejsce w moim życiu. Jego pojawienie się tamtego wieczoru, zmieniło wszystko. Przyszedł i zawładną całym sercem, duszą i umysłem.

Podniosłam głowę. Spojrzałam na jasny księżyc przebijający się przez gałęzie korony drzew.

Bogini Księżyca, jeśli naprawdę istniejesz, proszę, pozwól nam go odnaleźć. Pozwól mi jeszcze choć raz trzymać go w ramionach tak, jak on trzymał mnie ostatniej nocy.

Na co dzień byłam niewierząca, ale teraz mogłabym uwierzyć nawet w Latającego Potwora Spaghetti. Zgodziłabym się na wszystko, byle tylko Paul mógł wrócić.

Naciągnęłam czapkę na uszy, poprawiłam szalik i choć przesiąkłam już zimnym wiatrem, bez szemrania szłam na równi z moją watahą. Paul i Mike musieli biec. W dodatku nie po linii prostej. Kilka razy odniosłam wrażenie, że kręcimy się w kółko.

W końcu Ethan, przy którym starałam się być blisko, zatrzymał się na skraju lasu. Nieopodal stała niewielka chata. Wilk zawarczał. Inni puścili się pędem w tamtą stronę.

Też chciałam pobiec do domku, czując, że tam może być Paul. Ethan miał jednak inne zdanie. Stanął przede mną na szeroko rozstawionych łapach. Czujnym wzrokiem śledził każdy mój ruch. Gdy tylko próbowałam go ominąć, on znów blokował mi przejście.

– Ethan, co ty robisz? Przecież tam może być Paul!

Wilczur jednak nie przesunął się nawet o krok.

– Głupi sierściuch! – fuknęłam.

Patrzyłam z oddali, jak wilkołaki przeczesują budynek i okoliczne tereny. Nagle rozległo się donośne wycie. Ethan rzucił mi tylko szybkie spojrzenie, odwrócił się bokiem i obniżył ciało.

– Chcesz, żebym na ciebie wsiadła? Oszalałeś?

Warknął groźnie. Szybko zrozumiałam, że to nie była najlepsza pora na takie rozmowy. Coś musiało się stać.

Przerzuciłam nogę przez grzbiet zwierzęcia, objęłam do rękami za szyją i ścisnęłam udami. Szybko, lecz ostrożnie ruszyliśmy w stronę przejścia między skałami. Mniej więcej w połowie przesmyku stał grupka wilków, którzy rozstąpili się na nasz widok.

Ześlizgnęłam się z gammy, rozglądając dookoła. Ethan przysunął nos do ziemi. Dopiero wówczas zauważyłam plamę krwi, która zdążyła wsiąknąć i zabarwić resztki śniegu.

– Paul – szepnęłam. – To krew Paula, prawda?

Ethan opuścił jedynie łeb, nie patrząc mi w oczy. Plama nie była duża, ale wystarczająca, by móc się wykrwawić w ciągu kilkunastu godzin. Czemu nie ruszyliśmy wcześniej? Może udałoby nam się go uratować!

Łzy zamigotały mi pod powiekami. Spazmy powietrza rozsadzały mi płuca. Bolało. Bolała mnie myśl, że go nie ma i nigdy nie będzie.

Na dłoni poczułam mokry nos. Ethan próbował mnie pocieszyć i dodać sił, choć widziałam, że to odkrycie dotknęło również jego.

Szybko otarłam policzki. Nie mogłam się załamać. Mike na nas czekał. Lili wierzyła, że sprowadzę go do domu. Nie mogłam ich zawieść.

– Skoro Paul krwawił, to może Mike jest gdzieś niedaleko. – Nie miałam pojęcia, skąd u mnie to przekonanie, jednak czułam, że tak jest. – Ruszamy.

Przeszliśmy przez przesmyk. Widoku na jego końcu się nie spodziewaliśmy.

Otaczała nas bujna zieleń, drzewa pełne liści i kolorowe kwiaty. Kilka ptaków latało nad naszymi głowami. Jak to możliwe? Przecież była wczesna wiosna. Taka roślinność nie miała prawa już się rozwinąć.

Ale to nie przyroda najbardziej przykuła moją uwagę. Na środku polany stał wbity drewniany bal. Do niego przywiązany został Mike.

Mężczyzna stał nagi, rękami zakutymi w łańcuchy i przytwierdzonymi nad głową. Nogi też miał skute. Liczne siniaki oraz zadrapania sprawiały, że wyglądał tragicznie. Podbiegłam do niego razem z jakimś wilkołakiem. Mężczyzna przybrał ludzką formę. Złapał za łańcuchy, chcąc je rozpiąć, lecz gdy tylko ich dotknął, odsunął się z sykiem.

– Muszą być nasączone srebrem – powiedział, rozcierając palce.

– Ja to ściągnę – zadeklarowałam.

Stanęłam na palcach, by dosięgnąć żelastwa. Delikatnie odpięłam kajdany. Mężczyzna obok przytrzymał Mikiego, by nie osunął się bezwładnie na ziemię. Posadziliśmy betę na ziemi, opierając o drewniany słup.

Ujęłam jego twarz w dłonie, sprawdzając przytomność.

– Mike, słyszysz mnie?

– Ivy? Luno, to naprawdę ty? – wychrypiał.

– Tak, już dobrze, Mike. Jesteś bezpieczny. – Rozejrzałam się za Ethanem. Stał tuż za mną. – Skontaktuj się z Lili i powiedz, że znaleźliśmy jej partnera.

Kiwną głową, a jego oczy na moment pociemniały. Gdy wróciły do naturalnie zielonej barwy, uśmiechnął się ciepło.

– Ulżyło jej i już nie może się doczekać.

– Dziękuję.

– Lili, moja Lili – szepnął Mike.

– Jest cała i zdrowa w domu watahy – uspokoiłam go.

– Paul… On chyba nie…

– Ciii… Wiem. Nie czuję go.

– To było takie dziwne.

– Co było dziwne?

– Ta podróż, atak wilków, pustelnik, wszystko.

– Spokojnie, opowiedz nam wszystko po kolei. – Wyciągnęłam z plecaka butelkę wody i podałam ją mężczyźnie. Ktoś przykrył go kocem.

– Paul wcześnie rano poprosił, bym z nim wyruszył do pustelnika. Chciał z nim porozmawiać, ale nie wiem, o czym. Chata pustelnika była pusta, więc zaczęliśmy go szukać. Trafiliśmy na przejście między skałami, ale wtedy otoczyło nas kilkadziesiąt wilkołaków.

Średnia ocena: 4.5  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • Vespera 8 miesięcy temu
    Ja nie wiem, co się tam wyprawia, ale to zaczyna być coraz ciekawsze.
  • Nysia 8 miesięcy temu
    Dziękuję ♥️

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania