Poprzednie częściJej oczy - Paul (1)

Uwaga, utwór może zawierać treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich!

Jej oczy - Paul (28)

Paul

 

Dom. Nareszcie w domu. Gdy tylko wszedłem z Ivy do sypialni, nie mogłem oderwać od niej rąk. Złapałem ją w pasie i mocno przyciągnąłem do siebie. Była chłodna od naszej podróży. Postanowiłem ją trochę rozgrzać. Pochyliłem się, by móc posmakować jej słodkich ust. Zacząłem powoli, muskając pełne wargi. Gdy tylko je uchyliła, wykorzystałem okazję i zagłębiłem się w ich ciepłym wnętrzu. Zarzuciła mi ręce na kark. Wplotła palce we włosy. Jeszcze bardziej pogłębiłem pocałunek, przelewając w niego cały mój strach o nią, namiętność, z jaką ją kochałem i czułość, której sam potrzebowałem. Potrzebowałem Ivy. Całej Ivy. Sama mi to boleśnie uświadomiła, gdy przycisnęła biodra do mojego krocza. Jęknąłem, czując miękkość jej ciała, tak blisko mnie.

Dłonie przesunąłem w dół, wprost do tylnych kieszeni jej dżinsów. Trzymałem drobne ciało, bojąc się, że znowu będę musiał się z nią żegnać. Nie chciałem jej stracić i nie mogłem do tego dopuścić. Pustelnik uświadomił mi bardzo ważną kwestię. Wielu ludzi pragnęło mocy, jakiej posiadała. Wielu chciało być takimi, jak ona. Nie mogło do tego dojść. Jej nieświadomość własnych zdolności z jednej strony wszystko ułatwiała, a z drugiej wszystko utrudniała. Musiałem jej chronić. Musiałem o nią dbać. Musiałem sprawić, żeby mi zaufała i pozwoliła się naznaczyć. Może to było samolubne z mojej strony, ale zapewniało jej bezpieczeństwo. Nie mógłbym wykorzystać zdolności Ivy do złych celów. Inni już by się przed tym nie wahali. Moim nadrzędnym zadaniem było zdobycie jej serca.

– Chciałeś się wykąpać, prawda? – szepnęła, gdy w końcu potrzeba zaczerpnięcia głębokiego oddechu zmusiła nas do rozdzielenia ust.

– A dołączysz do mnie?

– Jeśli ładnie poprosisz. – Zatrzepotała rzęsami.

– Czy jeśli powiem, że w naszej wielkiej wannie przeżyjesz jeden z najlepszych orgazmów w swoim życiu, uznasz to za wystarczającą prośbę? – wyszeptałem wprost do kobiecego ucha, składając za nim delikatny pocałunek.

– Myślę, że jest to wystarczający argument.

Złapałem ją pod pośladkami i uniosłem. Odruchowo oplotła mnie nogami w pasie. Poszedłem prosto do łazienki. Posadziłem Ivy na brzegu wanny. Nalałem dużo ciepłej wody i dodałem różanego olejku zapachowego. Wolałem się nie zastanawiać skąd w mojej łazience taki olejek.

Rozsiadłem się wygodnie, by wciągnąć sobie Ivy między uda. Opierała się plecami o moją klatkę, a głowę ułożyła na ramieniu. Ciepła woda powoli rozluźniała nasze spięte mięśnie i relaksowała umysł. Przerzuciłem włosy dziewczyny na jedną stronę. Zacząłem składać delikatne pocałunki na odsłoniętej skórze. Dłońmi błądziłem po jej nagim ciele: ramiona, piersi, brzuch, nogi. Spokojnie. Delikatnie.

Nie było mnie raptem dwa dni, a czułem się, jakbym nie dotykał jej od miesięcy. Nie liczyło się, że to miał być dopiero nasz drugi raz. Była moja. Brak znaku zupełnie mi nie przeszkadzał. Wiedziałem, że przyjdzie na niego odpowiedni czas. Po tym wszystkim, czego dowiedziałem się od pustelnika, czułem się zaszczycony byciem partnerem tak wyjątkowej kobiety. Moja.

– Nasza – poprawi mnie mój wilk.

On też nie mógł powstrzymać się z radości otrzymania jej w darze od niebios. Kręcił się w kółko, piszczał i wył. Momentami myślałem, że zaraz go rozniesie.

Cichy jęk dziewczyny przywrócił mnie z czeluści rozmyślań i pozwolił zorientować się, że ręką już dawno zapędziłem się w najczulsze kobiece miejsce. Ivy delikatnie wiła się pod moim dotykiem. Zassałem skórę na łączeniu szyi i obojczyka.

– Paul – szepnęła z lekkim napięciem.

– Spokojnie, kochanie – odparłem cicho. – Poczekam, aż sama zaczniesz mnie o to błagać. A teraz chodź tu.

Złapałem ją i obróciłem tak, by usiadła mi na udach. Zaczęła się o mnie ocierać i łasić niczym kotka. Chciałem sięgnąć po leżący w szufladzie przy wannie lubrykant, ale zamknęła nasze usta w namiętnym pocałunku, jednocześnie powoli się na mnie opuszczając. Gdy zsunęła się do końca, obydwoje cicho jęknęliśmy z czystej przyjemności.

– Uwielbiam być w tobie. To nawet lepsze niż bieganie – wychrypiałem, zaciskając mocniej palce na jej biodrach.

– Nie wiem, jak to jest biegać, ale mam takie same odczucia.

Przyśpieszyła ruchy. Unosiła się i opadała coraz szybciej i szybciej. Oddechy się rwały, a serca biły nierównym rytmem, wygrywając naszą własną miłosną melodię. Czułem, że jest blisko. Przeniosłem dłonie na zgrabne piersi.

– Pokaż mi, skarbie, jak bardzo za mną tęskniłaś – warknąłem od powstrzymywania swoich zapędów. Najpierw ona.

Gdy tylko skończyłem zdanie, jej miękkie wnętrze zacisnęło się na mnie. Nie krzyczała, nie jęczała wniebogłosy. Nie ona. Po prostu zamarła, by po chwili opaść mi na ramię całym ciężarem ciała. Pocałowałem wilgotną skórę, pod którą wyczułem szalejący puls. Słodkości tego jednego miejsca, nie zapomnę do końca życia.

– To co, skarbie, jeszcze raz?

Odwróciłem ją tak, by klęczała oparta rękami o brzeg wanny i kusząco wypięta w moją stronę. Musiałem chwilę przytrzymać zaokrąglone biodra, bo tak trzęsły się jej nogi. Po chwili ponownie zanurzyłem się w ciepłym wnętrzu. Stopniowo przyspieszałem ruchy. Wiedziałem, że nie wytrzymam długo i ona także. Zsunąłem jedną rękę między jej uda. Jęknęła napiętym od emocji głosem.

– Właśnie tak. Dojdź dla mnie. Na mnie.

Ponownie poczułem miażdżące mnie mięśnie. Wyszedłem z niej tylko po to, żeby skończyć na jej pośladkach. Przylgnęła do ściany wanny, nie mogąc utrzymać się na nogach. Opadłem na nią, opierając ręce na porcelanowej powierzchni. Starałem się nie przygnieść Ivy swoim ciężarem, ale osłabione mięśnie nie pozwoliły mi zbyt długo tak wisieć.

Wróciliśmy do wygodnej pozycji z początku kąpieli. Partnerka wtulała się w mój tors, a ja powoli myłem gąbką delikatne ciało.

Siedzieliśmy tak, aż woda zrobiła się całkiem zimna. Nie mogłem pozwolić, by Ivy zmarzła i złapała jakieś przeziębienie, więc owinąłem ją w gruby czarny ręcznik, ubrałem w jedną z moich koszulek i przeniosłem na łóżko.

Słońce chowało się za horyzontem. Leżąc za plecami partnerki, wiedząc, że jest cała, zdrowa i bezpieczna, mogłem spokojnie zapaść w sen.

– Paul? – szepnęła.

– Tak?

– Czego chciał od ciebie ten czarodziej? Kim on właściwie jest?

No tak. Przecież obiecałem, że z nią porozmawiam. Tyle że nie mogłem powiedzieć całej prawdy. To było zbyt niebezpieczne.

– To pustelnik o czarodziejskich mocach. Pomagał kiedyś moim rodzicom. Poszedłem do niego z Mikiem, aby się czegoś dowiedzieć.

– Czego? – Przekręciła się twarzą w moją stronę.

– Podczas ostatniego ataku, łotry kogoś szukały. Pewnego czarodzieja, który podobno miał być na moim terenie. Poszedłem do pustelnika zapytać, czy wie coś na ten temat.

– I? – Nie odpuszczała. – Wiedział coś?

– Na początku nie był skory do rozmów. Stworzył hordę wilków, którzy mieli nas powstrzymać przed dotarciem do niego. Dopiero gdy mnie poznał, zostawił Mikiego w spokoju, a mnie zamknął. Porozmawialiśmy, wyjaśniliśmy sobie kilka kwestii, a potem zjawiłaś się ty.

– A o co chodziło mu ze mną i tymi proroctwami?

Tego pytania bałem się najbardziej. Nie miałem pojęcia, jak z tego wybrnąć.

– Mówił, że tym czarownikiem, którego szukały łotry, była kobieta. Najwidoczniej cię z nią pomylił. Jest stary i miesza mu się w głowie. Nie przejmuj się tym. Najważniejsze, że jesteśmy już razem, a ty przy mnie będziesz bezpieczna. – Pocałowałem ją w czoło.

– Bałam się o ciebie. Gdy bolało mnie serce, byłam pewna, że już więcej cię nie zobaczę.

Jej cudne, kolorowe oczy zabłyszczały łzami. Przeczesałem długie blond włosy, zaplatając palce w niebieskie końcówki.

– Ale jestem. Uratowałaś mnie. Stanęłaś na czele watahy. Przyprowadziłaś ich do mnie. Będziesz cudowną luną i najlepszą partnerką, jaką moglibyśmy sobie wyobrazić.

Skradłem jej czułego całusa. Objąłem mocniej, przyciągając do siebie. Wtuliła się, szukając mojego ciepła. Wreszcie mogliśmy spokojnie odpocząć.

Spokojna noc u boku partnerki jednak nie była mi dana.

– Alfo? Paul, obudź się! – Głos Ethana wyrwał mnie z błogiej ciemności.

– Co tym razem? – Powoli już miałem tego dość.

– Łotry kręcą się tuż przy granicach. Kilkadziesiąt wilkołaków zbliża się z północnej i wschodniej strony.

– Idę.

Niechętnie zsunąłem się z łóżka. Zakładałem spodnie, gdy usłyszałem zaspany głos za plecami.

– Co się dzieje?

– Jeszcze nic, ale prawdopodobnie łotry szykują się do kolejnego ataku.

– Znowu? Czy oni mogliby sobie odpuścić chociaż na chwilę?

– Chciałbym. A ty, gdzie? – Zdziwiłem się, widząc, jak Ivy ubiera się w różowy sweter.

– Idę z tobą. – Powiedział to tak, jakby była to najbardziej oczywista rzecz na świecie.

– Nie, nigdzie nie idziesz – warknąłem.

– Warczeć to sobie możesz na swoją watahę, a nie na mnie. Jeszcze kilka godzin temu twierdziłeś, że jestem świetną luną, więc nie licz, że puszczę cię samego. Tego tylko brakuje, żebyś znowu mi się zgubił.

Zapięła dżinsy w drodze do drzwi.

– Dobrze. – Złapałem ją za rękę. – Ale trzymasz się z tyłu i nie wychylasz.

– Tak jest, mój alfo! – Zasalutowała, a ja wybuchnąłem śmiechem.

– Obiecujesz? – Spoważniałem.

– Obiecuję.

Pocałowałem jej różowe usta i razem poszliśmy do salonu.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (6)

  • Vespera 8 miesięcy temu
    Zastanawiam się, ile będzie problemów przez to, że Paul nie powiedział Ivy wszystkiego... To jest coś, czego w tego typu opowieściach nie lubię - nie pogadają ze sobą szczerze, bo by nie było komplikacji w fabule. Ale jeśli spojrzymy na to, jakie mają priorytety (najpierw seks, potem rozmowa), to się to robi bardziej realistyczne :D
  • Nysia 8 miesięcy temu
    No bo, jak to tak gadać przed seksem. Nie ma co psuć nastroju 😝
  • Vespera 8 miesięcy temu
    Nysia W nich to tak buzują hormony i wilcza magia, że dziwię się, że mają czas na oddychanie :D
  • Nysia 8 miesięcy temu
    Vespera Też mnie to dziwi 🤣
  • Pisarka123 8 miesięcy temu
    Ale super, miałam nadzieję, że niedługo pojawi się nowy rozdział, a tu aż dwa! Nie mogę się doczekać kolejnych!
  • Nysia 8 miesięcy temu
    Taka niespodzianka 😅 Postaram się niedługo wrzucić kolejny i dziękuję za miłe słowa ♥️

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania