Poprzednie częściVigor cz1

Vigor 56

Przesuwający się przed nimi obraz. Rozgrzewał oczy ciepłym pomarańczowym kolorem. Równocześnie rozjaśniając bańkę ochronną , w której się teraz znajdowali. Mogli się wreszcie nawzajem zobaczyć.

Renata, Stała wyprostowana.

Miała na sobie tę samą żółtą , pomiętą sukienkę i kurtkę z kapturem. Jej długie, czarne włosy wisiały w nieładzie a czarne półbuty jak zawsze były niezasznurowane.

- Wróciliśmy ! – dodała cichym szeptem przerażenia.

- O nie – zawołał rozżalonym głosem Dyka.

- Ponownie wyłysiałem ! -dodał dotykając się po głowie.

- To nic ! – odezwał się rozbawionym tonem Rafał – Dykary spójrz na mnie- ponaglił.

Ten odwracają głowę , zobaczył w pomarańczowym świetle Rafała.

Czarna kurtka jak zawsze opinała jego zaokrąglony brzuszek , który wylewał się z ciasno zapiętych dżinsów. Krótkie włosy błyszczały od potu . Drobne oczka błyszczały od jasnego światła Pulchne policzki unosiły się od szerokiego ,serdecznego uśmiechu.

- Wyglądasz niesamowicie ! – pogratulował Dykary .

-Naprawdę , niepowtarzalnie ! – powtórzył .

- Już zapomniałem jak wyglądałeś .

Robiąc krok w jego kierunku , przystanął . Machnięciem ręki w geście autoprezentacji zapytał Rafała.

- A ja ? NO a jak ja wyglądam ? Już dawno nie widziałeś takiego wraka , prawda !

Pomarańczowy kolor dogasł jak ostatni płomień w kominku pozostawiając całą piątkę w nieprzeniknionej cielności.

- Przepraszam ? – rzucił przynaglająco Dykariusz.

- Czy moglibyśmy włączyć siwiało ?

-Ten dość nie przyjemny kalejdoskop kolorów jest strasznie irytujący.

- Strasznie ! zawtórował Dykariuszowi Tycjan.

Obaj zwracali się w kierunku , w którym wcześniej znajdował się Vigor.

- Co nie ma sensu ? – spytała pokornie Renata.

Jej głos rozszedł się słabym , przytłumionym echem .

Po krótkiej , krępującej ciszy Vigor podjął wątek rozmowy.

-Co nie ma sensu ? – zapytał.

-Tam Na Uru powiedziałeś ,że nic innego nie ma dla ciebie sensu – odpowiedziała Renata.

-A to nie ma sensu ! – odparł osowiale Vigor.

- Czy my wracamy do domu ? – spytał z oddali Tycjan.

- No właśnie to jedna z tych rzeczy , które nie mają sensu – podłapał Vigor.

-Wiem gdzie ona jest . Potrafię ją nawet zobaczyć. Za każdym razem jednak kiedy chce do niej wrócić. Coś zawsze staje mi na przeszkodzie. W jakiś dziwny sposób zmienia kierunek mojej podroży. Opóźniając dotarcie do celu.

- To znaczy ,że nie dotrzemy na Ziemię ? – spytał ponownie Tycjan.

- Na ziemię ? – powtórzył pytająco Vigor.

- Na Ziemię ? – powtórzył ponownie stojąc zwrócony do nich twarzą.

- Na pewno na nią wrócimy – dodał kierując się w kierunku Renaty.

- Można nawet powiedzieć ,że w pewnym sensie już na niej jesteśmy.

Przechodząc obok niej, Vigor delikatnie musnął jej dłoń swoją dłonią .

W pomarańczowym półmroku gwiazdy , którą mijali po swojej lewej stronie. Jej sylwetka zaczęła powoli się zmieniać.

- Ja nie wiem... - odparł Vigor obracając się w kierunku Dykarego .

- Nie wiem w jaki sposób miałbym to wytłumaczyć ..– ciągnął powoli kładąc swoją dłoń na jego ramieniu.

Tak samo jak w przypadku Renaty jego ciało również zaczęło się zmieniać .

- Zastanawiałem się co mógłby powiedzieć osobą takim jak wy. Osobą, które w zasadzie powinny zrozumieć. Że to co robię... – Vigor przerwał obracając się w kieruknu Rafała i Tycjana.

- Nie jest tak na prawdę dla mnie . Tylko dla was.

Kładąc swoje dłonie na ich ramionach . Vigor wpatrywał się jak ich ciała powracają do formy , którą zdołali osiągnąć na planecie Uru. Ich młodość i siła powróciła w mgnieniu oka. Bez żadnego bólu ani wysiłku.

- Dla nas ? – spytali jednocześnie Rafał i Tycjan. Stojąc prężnie wyprostowani w swoich białych kombinezonach. Emanowali silną, młodą energią , która mieniła się pomarańczowym blaskiem.

- Jesteście mi potrzebni , ponieważ bez was nie będę w stanie uratować ziemi - odpowiedział Vigor zanikając wraz z oddalającą się gwiazdą .

Jego głos rozszedł się cichym echem w ciemności , która teraz wypełniła bańkę ochronną.

Kiedy kolejne jasne ciało niebieskie w postaci błękitnego obłoku rozświetliło jej wnętrze . Vigor stał obrócony do nich plecami.

- Zauważyłem ,że dzieje się ze mną coś dziwnego. Nie wiem nawet czy to właściwy sposób żeb to opisać. Ale ...

Vigor przerwał wpatrując się w błękitne snopy światłą przecinające ogromne jak planeta obłoki.

- Ale obawiam się ,że nie mogę nic w tym kierunku zrobić. Takie jest najwidoczniej moje przeznaczenie. Im dłużej się nad tym zastanawiam tym bardziej to nabiera dla mnie sensu.

- Umierasz – stwierdził Tycjan – I nie masz już za dużo czasu.

- Hm – westchnął radośnie Vigor – opierając się ręką o bańkę ochronną.

- Nic z tych rzeczy – odpowiedział obracając się w ich stronę.

Na jego twarzy pojawił się uśmiech.

- Nie wydaję mi się ,że mogę umrzeć a czasu ....

Vigor uniósł dłoń zaciskając ją w pięść.

- A czasu mam pod dostatkiem.

Bańka ochronna w której się znajdowali zatrzymała się w miejscu a wraz z nią wszystko dookoła.

Błękitne obłoki zastygły w miejscu. Skwierczące w jego wnętrzu promienie zawisły tworząc tym samym świetlisty pomost na czarnym kosmicznym niebie.

- Czasu mam pod dostatkiem – powtórzył Vigor – wpatrują się w nieruchome obok nich komety.

- Tak, czas nie jest tu problemem – stwierdził otwierając dłoń – Muszę jednak przyznać ci rację . Odgrywa on tutaj znaczącą rolę .

W momencie kiedy Vigor wyprostował swojej palce , kosmos z dużą wyrwą ruszył do przodu .

Błękitne obłoki błysnęły jasnym światłem chowając się do swojego wnętrza jak wystraszone podmorskie ukwiały. Zastygłe komety zniknęły w czarnej otchłani pozostawiają za sobą jedynie ledwo widoczny pył. Kolejny jasny olbrzym pojawił się na horyzoncie bańki ochronnej.

- Tracę zainteresowanie tym co dzieje się na Ziemi – odpowiedział Vigor.

- Coraz mniej obchodzi mnie to co się z nią stanie. Pomimo tego ,że wiem czym dla mnie jest . Jakie jest jej znaczenie. Coraz mniej ją pamiętam. Nie wiem czy to ze względu na to co się na niej dzieje ? Czy może to co jej mieszkańcy na niej robią ? Ich podejście do miejsca w którym żyją czy też ich całkowity brak szacunku. Do siebie , do innym , do wszystkiego. Walczę ze sobą każdego dnia żeby jej nie zniszczyć albo żeby jej nie naprawić. Obawiam się ,że jeżeli to zrobię to nie poczuję niczego. Zupełnie niczego. Coraz mniej rzeczy mnie do niej przyciąga . W porównaniu z otwartym kosmosem. Ziemia jest jałową pustynią.

- A najgorsze w tym wszystkim jest to ,że wiem - Vigor przerwał na chwilę wpatrując się szeroko otwartymi oczami w Renatę .

- Że Ziemia jest tym wszystkim czego szukam poza jej granicami. Jest kwintesencją całego kosmosu. Jest skrzętnie zakamuflowaną energią wszystkich tych odległych światów. Jest ich unikatowym połączeniem. I właśnie dlatego potrzebuje waszej pomocy. Musicie za wszelką cenę odnaleźć czy też odsłonić jej prawdziwe obliczę. Tylko w ten sposób można uratować jej mieszkańców jak i ją samą.

- To wszystko nie ma tak naprawdę znaczenia – stwierdziła Renata.

Stojąc wyprostowana , poprawiła swoje czarne włosy tak żeby schowały się pod biały kołnierz swojego długiego płaszcza.

- Tak na prawdę to to chciałeś powiedzieć.

- To nie brak sensu tylko brak znaczenia. Czego byśmy nie zrobili to znaczy my ludzie na Ziemi. To nie będzie miało znaczenia jeżeli się nie zmienimy . A jeżeli my się nie zmienimy to ziemia pozostanie taka sama. A biorąc pod uwagę nasz dotychczasowy kierunek grozi jej zagłada. Nam grozi zagłada.

- Mówisz to w taki sposób jakbyś już nie raz próbował – wtrącił Dykary.

- Używaż tonu zmęczonego , przepracowanego gospodarza. Wyczuwał w twoim głosie głębokie rozczarowanie , znużenie a nawet rezygnację.

-To prawda – odparł Vigor podchodząc do Dykareo i kładąc rękę na jego ramieniu.

-Próbowałem nie raz. Bez skutku. Ludzkość nie chce się zmienić . Jest jej za wygodnie. Dawanie jej czegokolwiek jest bezcelowe. Ona sama musi na to zapracować. Ale żeby to mogło nastąpić na horyzoncie musi pojawić się światło natychmiastowej zmiany. I właśnie dlatego tutaj jesteście. Ty Dykary jesteś idealnym przykładem zdrowego rozsądku, zrozumienia i dojrzałości. Potrafisz rozróżnić dobro od zła. Renata potrafi dotrzeć do każdego ciepłym ,łagodnym słowem . A Rafał i Tycjan potrafią zbudować niestworzone rzeczy. Razem jesteście tym czego potrzebuje ludzkość. Jesteście tym czego ja potrzebuję . Ożywieniem , odtworzeniem . Ciągle powracającym wspomnieniem. Powiewem nadziei na powrót do domu. Przyspieszonym uderzeniem serca , które bije coraz wolniej. Jesteście jak ziarenko , które po wykiełkowaniu pozwoli odejść mi w spokoju.

- Odejść w spokoju ? – spytała Renata.

- Tak – przytaknął Vigor - Obawiam się ,że to jest nieuniknione.

Przenosząc się przed Renatę , Vigor wziął ją za rękę .

- Prędzej czy później to i tak nastąpi . Chcę jednak pamiętać miejsce w którym się urodziłem. Chcę wiedzieć ,że miejsce które zostawiam za sobą jest bezpieczne a ludzie tam żyjący są w pełnej harmonii z otaczającym ich światem. Nie proszę chyba o zbyt wiele , prawda?

Uwalniając swoją dłoń z uścisku Vigora , Renata cofnęła się o krok do tyłu.

- Nie chcę nawet wiedzieć jakie niebezpieczeństwo nam grozi albo na jakie będziemy się narażać- zaczęła cierpkim głosem.

- Z tego co mówisz wychodzi na to ,że i tak nie mamy wyjścia. Prędzej czy później i tak nas zostawisz . Ty nie musisz się martwić o jutro, my tak . Może faktycznie jest tak jak mówisz . Może to wszystko faktycznie nie ma sensu.

Odwracając wzrok w stronę swoich towarzyszy. Renata na chwilę przerwała.

- Spójrz na nas ? – zaczęła twardo.

- Czy my możemy ci pomóc ? Naprawdę w to wierzysz ? Bo jeżeli tak my też będziemy potrzebowali twojego wsparcia.

- Zdaję sobie z tego sprawę – odparł spokojnie Vigor.

- Właśnie dlatego poczyniłem już w tym kierunku pewne kroki .

- Pozwól ,że przedstawię ci swój plan – oznajmił .

Kłaniając się w pasie. Vigor odsunął się na bok odsłaniając zbliżający się do nich z naprzeciwka niebieski obiekt.

Oświetlany z jednej strony pomarańczowym słońcem . Rozgrzewał ogarniający go dookoła kosmos żywym błękitem. Mienił się blaskiem niczym egzotyczna perła o nieocenionej wartości.

- Jesteśmy w domu ! - stwierdził Tycjan podchodząc bliżej do przezroczystej ściany bańki ochronnej.

- Nareszcie w domu ! – odetchnął z ulgą.

 

C.D.N..

Następne częściVigor 57 Vigor 58 Vigor 59

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania