Vigor 60
Gdyby przeciętny człowiek chciał poświęcić czas na to żeby powspominać sobie całe swoje życie . Czy też każdy dzień , który jest w stanie sobie przypomnieć. Okres dzieciństwa . Okres dojrzewania. Każdą przygodę , każde zwycięstwo czy też niezliczoną liczbę porażek. Musiałby żyć przynajmniej dwa razy dłużej.
Wpatrując się w zegar na ścianie swojego biura, Igor zastygł w bezruchu.
Siedząc sztywno wyprostowany w oparciu fotela . Oczekiwał kolejnego klienta.
“ Dzień jak każdy inny “ pomyślał otwierając drzwi do biura o dziewiątej rano.
“ Nic więcej nie mogę zrobić , nic więcej nie mogę zrobić “ - jego myśli brzęczały pustym echem. Echem , którego od kilku już dni nie był w stanie rozpoznać.
Czegoś brakowało ale on sam nie mógł dociec co to takiego może być.
Czuł się dobrze . Był spokojny . Nic tak naprawdę nie zaprzątało mu głowy.
Czegoś jednak brakowało.
Dlatego właśnie siedział w swoim biurze w swoim fotelu zastanawiając się nad tym co się tak naprawdę wydarzyło przez tych kilka ostatnich tygodni.
Jego biuro jak zawsze było puste. Plastikowy zegar powoli przesuwał ramie sekundnika tykając niemalże bezszelestnie. Idealne warunki , których potrzebował . Spokój i cisza .
Ulica na zewnątrz przypominała wymarłą aleje , po której od czasu do czasu przechadzał się bezpański kot czy też pies. Nie działo się nic.
Dlaczego więc z takim trudem przypomniał sobie wydarzenia ostatnich tygodni ?
Był we wnętrzu czarnej dziury gdzie widział te dziwne istoty, osobliwe punkty światła oraz niesamowitą panoramę gwiazd. Zaraz potem znalazł się w tym dziwnym szklanym miejscu gdzie jeszcze dziwniejsza postać wmawiał mu ,że tak naprawdę go tam nie ma . Co za abstrakcyjny ciąg wydarzeń ? - pomyślał Igor wpatrując się apatycznie w szklaną szybę swojego biura , która wychodziła na główną ulicę.
Pomarańczowe słońce sierpniowego popołudnia, padało jasnym słupem światła na drewnianą podłogę przed jego biurkiem.
Igor spojrzał ponownie na wiszący zegar. Była godzina 13:20
Przekręcając głowę nieznacznie w lewo i marszcząc przy tym brwi Igor wydukał.
- Ale przecież przed chwilą była jedenasta ?! Jedenasta ! - powtórzył .
- Coś tutaj nie gra - stwierdził stanowczo .
- Czas nigdy nie przelewał mi się przez palce tak jak teraz. Nie w tak niekontrolowany sposób.
- No i co z tą pustką ? Co to może być ?
Igor bił się z myślami, ponieważ nigdy wcześniej nie czuł się tak samotny. Każdą decyzję , którą podejmował, Każda myśl , która formułowała się w jego głowie . Zawsze miala drugie dno . Drugie znaczenie , inny kształt , kolor czy też temperaturę . Igor starał się znaleźć lepszy sposób żeby to sobie wytłumaczyć ale nie mógł . Czegoś brakowało w jego toku rozumowania pomimo tego ,że wszystkie informacje był tam gdzie powinny być. Tak jak gdyby brakowało dodatkowego nawigatora.
Dodatkowej ręki , dodatkowego zdania . Pomocnej duszy , która zawsze jest w stanie ukoić każdą dolegliwość. Rozwiązać każdy dylemat.
“ A może to czas wreszcie mnie dogania ? “ - pomyślał Igor.
- Sposób w jaki podróżuje ? Prędkość z jaką podróżuję ? To by dowodziło ,że nikt nie jest w stanie żyć poza czasem. Prędzej czy później czas się z tobą rozliczy . Nawet z pomocą kosmicznej energii nie jestem w stanie od niego uciec . Nawet za jej pomocą …- westchnął Igor opadając bezwładnie na oparcie fotela.
- Dobrze jeszcze raz - westchnął - opierając się łokciami o biurko i prostując do pozycji siedzącej.
- Czarna dziura, szklany pokój czy też pokoje - powtórzył przecierając przeszklone oczy .
- Dziwna postać czy też raczej tarka do ubrań na nogach i …- tu przerwał zamykając oczy.
- I ta jej blada dłoń . Dłoń , której nie mogłem dotknąć. I było jeszcze coś , Albo raczej coś czego brakowało. Reszty nie mogę sobie przypomnieć. Musiałem stracić przytomność ponieważ nie pamiętam w jaki sposób udało mi się stamtąd wydostać.
- Kolejna rzeczą jaką pamiętam to ciepłe pomarańczowe światło i drobinki miejskiego kurzu. Moją kanapę i szeroko otwarte drzwi tarasu. A zaraz potem pojawił się Jerzy.
- Jak mogę nie pamiętać… - westchnął odchylając głowę do tyłu.
- I gdzie w ogóle znajduje się to miejsce ? Dlaczego nie mogę go zobaczyć ?
Kontury każdej rzeczy , która była na linii jego wzroku mieniły się złotym kolorem . Pulsowały powoli w jednym kierunku przytłumione czarną kosmiczną pustką. Wpatrując się głębiej ,Vigor przenikał wzrokiem przez ludzi. Przez budynki, samochody , jeziora, morza aż poza granice atmosfery w otchłań zimnego kosmosu.
Miejsce , którego jednak szukał musiało znajdować się bardzo daleko . Bardzo daleko albo było bardzo dobrze ukryte. Tak samo jak miejsce , w którym znalazł Zoję. Gdyby nie nasiono kajonu sam również by go nie znalazł .
Otwierając ponownie oczy Vigor zauważył ,że słońce chyliło się już ku zachodowi.
- To , to już wieczór ? zagadnął zaskoczony.
- Straciłem poczucie czasu - Jasna chole…. tak - wykrzyknął ożywiony, podrywając się na nogi.
- Tego mi brakuje - dodał z uśmiechem opadając na siedzisko fotela.
- Muszę się teraz zastanowić gdzie mogłem je zgubić i czy w ogóle można coś takiego zgubić.
- Muszę , muszę - starał się zebrać myśli - sobie przypomnieć . Gdzie , gdzie mogłem ….
Jego bełkotliwy monolog przerwało ciche bzyczenie. Najpierw niewyraźnie w okolicy drzwi do recepcji , potem coraz głośniej . Dźwięk stawał się coraz bardziej natarczywy aż wreszcie ucichł w okolicy biurka.
- Czyżby to jeden z ..- Vigor pochylił się nad drewnianą powierzchnią w poszukiwaniu nieproszonego gościa.
Przesuwając porcelanowy kubek, stojak na wieczne pióra, notatnik , zszywacz do papieru. Vigor w końcu natrafił na nikły , tęczowy kolor skrzydełek małej muchy , która usiadła zaraz przy krawędzi biurka.
- Na prawdę nie wiem co miałbym z tobą zrobić - odparł Vigor.
- Nie wiem czy jesteś od Jerzego czy też może jesteś tutaj przez przypadek.
- No i jak ? - zapytał Vigor wpatrując się w owada , który przednimi łapkami czochrał się po głowie.
- Chyba nie , prawda - Vigor sam sobie odpowiedział.
- W takim wypadku…..
Unosząc rękę w stronę okna które wychodziło na ulice Mińską . Vigor pozbył się szyby w mgnieniu oka.
- Masz wolną drogę na zewnątrz - zaczął Vigor.
- Nie musisz już się więcej przeciskać. Chociaż tyle będę mógł dla ciebie zrobić.
Ciepłe wieczorne powietrze wlało się do środka przynosząc ze sobą wymieszany zapach miasta.
Unosząc swój tułów lekko do góry . Mucha poderwała się do lotu bzycząc przy tym pełną parą.
- Ach - westchnął Vigor - obserwując jak mucha znika w objęciach nocy.
- Co za prosta istota - skwitował zapychając ręce do kieszeni spodni.
- Aczkolwiek gdyby się tak nad tym zastanowić - zaczął nostalgicznie podchodząc do okna , które zaraz po odwiedzinach owada znowu miało w sobie szybę.
- Wszyscy jesteśmy bardzo prości.
Odwracając się w stronę biurka ,Vigor spojrzał na swoją kancelarią doradztwa prawnego. Była prosta jeżeli chodzi o wystrój była również bardzo przygnębiająca. Nie było w niej nic z życia. Żadnych kwiatów , obrazów czy też żywych kolorów.
“ Nic dziwnego , że nikt tu nie przychodzi” - pomyślał.
“ Nic dziwnego “ pomyślał ponownie
- Chwileczkę ?- wydusił Vigor - Co się ze mną dzieje ? Wcześniej nigdy bym tak nie pomyślał ! -stwierdził sucho.
- I to wszystko dlatego ,że zgubiłem swoje poczucie czasu ! wydusi ponownie w gniewie.
- I to właśnie dlatego ? - Nie .. mamrotał pod nosem .
- Jak można zgubić coś czego nie można zgubić ? Jak można ….
Głośne pukanie do drzwi wejściowych przerwało mu ponownie.
- Tego jeszcze brakowało - urwał , kierując się w stronę drzwi.
- Kogo niesie o tak późnej porze ?
Otwierając drzwi dzielące jego biuro od recepcji ,Vigor przeszedł krótki korytarz po czym otworzył energicznie drzwi wejściowe.
Na progu w słabo żarzącym się świetle miejskich latarni stał Jerzy.
- Zastałem Jolkę ? - zagadnął Jerzy, lekko uśmiechnięty .
- Jerzy ! ! - wydusił podekscytowanym głosem Vigor.
- Dobrze ,że cię widzę - mówił dalej , klepiąc go po ramieniu .
- Mogę wejść ? - zapytał niepewnie Jerzy.
- Jasne , jasne . Przepraszam - odparł Vigor - zapraszając go do środka.
Cofając się kilka kroków do tyłu, Vigor powolnym gestem dłoni zaprosił Jerzego do środka.
- Wiesz , że w sumie to w biurze nigdy u ciebie nie byłem - odparł Jerzy rozglądając się po pomieszczeniu.
- Jerzy - zaczął Vigor - prowadząc Jerzego do swojego biura.
- Muszę ci coś powiedzieć.
- Ja też muszę ci coś powiedzieć - przerwał mu Jerzy.
- Ale to naprawdę ważne ! - nie odpuszczał Vigor.
- No nie wiem - odparł stanowczo Jerzy , rozglądając się po biurze .
- Jak ci powiem co znaleźliśmy, to ci włosy staną na głowie !!
C.D.N..
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania