Poprzednie częściVigor cz1

Vigor 63

-Nie wiarygodne !! - wydusił , wyrwany jej pięknem .

-Gdzieś ty byłaś całe moje życie !

Starając się ją dotknąć palcem wskazującym . Vigor niechcący popchnął ją do przodu. Świecący ładunek wrócił jednak jak zaczarowany.

Przesunął się pod palcem a zaraz potem okrążył go jak owijający się koci ogon.

Zawieszony w dziwnej świecącej próżni , Vigor nie mógł zrozumieć dlaczego jego pole nie może ustabilizować tej energetycznej eksplozji. NIe była niczym wyjątkowym. Jej potencjał był o wiele , wiele mniejszy niż wybuchy na słońcu a z tymi radził sobie bez problemu.

Rozglądając się po pomieszczeniu zastanawiał się czy może jeszcze jakaś porcja ładunku która gdzieś się zawieruszyła ale nie . Pomieszczenie było puste. Wszystkie jasne punkty , wszystkie ładunki miał zamknięte w swoim polu. NIe brakowało niczego co mogło by dopełnić ten w pełni kompletny zarys.

Zarys powoli poruszającej się istoty stworzonej ze światła. Istoty mieniącej się różnymi kolorami, tonami czy też kształtami.

Była już tak blisko osiągnięcia swojej prawdziwej formy.

-Aaahhhhh - kolejny bolesny jęk wydobył się z jej zniekształconych świetlnych ust .

-Co to może być ? - pomyślał Vigor.

-Niczego więcej tu nie ma !! - warknął rozglądając się po pokoju.

-NIczego oprócz tego przeklętego , zepsutego zegara !!

-Zegara , który … - Vigor przerwał wpatrując się w jego srebrną tarcze.

Wskazówki tak jak wcześniej z wielkim trudem cofały się do tyłu.

“ Powoli , ospale jak żółw ociężale “

Nie wiedząc dlaczego do głowy wskoczył mu fragment ulubionego wierszyka dla dzieci.

“ I kręci się kręci się koło za kołem,

A dokąd ? A dokąd ? A dokąd ? Na wprost ! “

-Na wprost ! - przytaknął

-Tak - zastanawiał się ,zwieszając oczy w dół.

- Tak jest ! Tam jest moja odpowiedź !

-Tam dosłownie jest moja wskazówka !

-To czas ! - potwierdził uradowany,unosząc głowę do góry.

-Nie tylko energia ale również i czas ! - wykrzyknął.

Zamykając oczy Vigor zatrzymał czas w penthousie na Złotej .

Wszystko ustało .

Całe piętro przestało być częścią zewnętrznego świata.

Promienie księżyca stanęły w miejscu.

Powietrze zamarło . Zniknął delikatny powiem rzeczywistości , który zalegał w każdym kącie czy też pod dywanami.

Ustał katorżniczy zgrzyt zębatek zegara.

Wskazówki zatrzymały się w miejscu.

Filtrując zamkniętymi oczami obraz dookoła. VIgor dostrzegł ,że sylwetka postaci , której ramię trzymał w swoim ręku. złożyła się w jedną całość.

Lekko pochylony trzymał teraz ramię mężczyzny w średnim wieku , który jak wystraszony siedział na szerokim łóżku.

MIał na sobie niebieski garnitur koktajlowy. Szykowne czarne buty , kamizelkę , czarny krawat oraz białą koszulę , której rękawy były wywinięte na rękawy marynarki.

Jego twarz miała pomarszczoną cerę , zapadnięte policzki oraz lekki zarost . Nos był lekko szpakowaty, oczy głęboko osadzone o naturalnym niebieskim kolorze. Brwi długie

,krzaczaste. Nie mógł mieć więcej niż 60 lat. Aczkolwiek jego długie ,siwe włosy zaczesane do tyłu . Dodawały mu niesłusznych lat.

-Czy jeżeli uwolnię czas o znowu się rozpadnie ?

Vigor nie był pewien.

-A jeżeli tak , to czy będą mógł go ponownie złapać ?

Mężczyzna siedział nieruchomo niczym posąg na cokole.

Wykorzystując okazję Vigor zbliżył swoją twarz do jego twarzy.

-Kim jesteś ? wyszeptał prawie niezrozumiałe.

-I co tutaj robisz, oczywiście. - dodał po chwili podnosząc się na nogi i puszczając jednocześnie ramię nieznajomego.

-Ah - westchnął pełną piersią nieznajomy.

Na tak nieoczekiwaną reakcję , Vigor odskoczył do tyłu jak rażony prądem dusząc w ustach przytłumione - Ajj !

-No co ty ? - poprawił się wyciągając rękę w kierunku nieznajomego .

-Tak się nie robi . Wystraszyłeś ze mnie wszystkich świętych !!

-A aa - z ust nieznajomego wydobył się prosty jęk tak jak gdyby chciał zacząć rozmowę ale nie wiedział od czego zacząć.

-Chcesz coś powiedzieć ? - zaczął Vigor.

Przysuwając się bliżej, spytał ponownie .

-Rozumiesz co do ciebie mówię ?

-Aghh - zarzęził gardłowo obcy.

-Do dalej … - zachęcał go Vigor- Dalej

-Uggl - głośno przełykając ślinę , nieznajomy wydukał .

-Czczas , czas ……

-Acha - parsknął uradowany Vigor - Wiedziałem ,że mnie zrozumiesz.

-Czasssss.. - dusił dalej nieznajomy .

-Tak tak , czas - powtórzył Vigor

-Co z tym czasem ?

-Czaaaa……ssss - dukał obcy wyraźnie słabnąć

-Czas ? - powtórzył Vigor niepewnie.

Stojąc zamyślony , wpatrywał się w nieznajomego jak ten stara się wymówić kolejne słowo . Jego twarz powoli napinała każdy mięsień a szyja pęczniała od puchnących żył.

-Czas ! - krzyknął Vigor przytomnie , uwalniając rzeczywistość ze swojego uścisku.

W tym też momencie mężczyzna zaczerpnął głębokiego oddechu kładąc obie ręce na kolanach.

-Czas hehe ….- Vigor powtórzył teraz spokojnie , odsuwając się kilka kroków do tyłu .

-NIgdy nie wiesz co z nim zrobić , czy ci go wystarczy i czy nie masz go za mało co ?

-Seung , o wielki .. - zaczął powoli mężczyzna.

- Jestem do twoich usług - dokończył osuwając się na kolana tuż przed Vigorem.

-Jestem ci wdzięczny za twoją łaskę .

-Hej , hej - Vigor przyskoczył do niego pomagając mu wstać i ponownie usiąść na łóżku .

-Nie , nie - ciągnął dalej łagodnym głosem .

-Nie musisz mi za nic dziękować . Niczego takiego nie zrobiłem . Nie potrzebuję służącego , naprawdę .

Wpatrując się w Vigora ,mężczyzna zrobił lekko zaskoczoną minę .

-Ale ja nie mam wyjścia. Seung nie ma wyjścia. Istnieje tylko dlatego ,że Seung istnieje. Istnieje tylko dlatego ,że Seung istnieje. Istnieje tylko dlatego ,że ….

-No dobra przestań już z tym Sungiem. Mam na imię Vigor. Nie wiem kim jest ten Sung . Jedyny jakiego znam to Samsung ale on wcale nie jest taki dobry.

-Vigor ? - powtórzył mężczyzna jeszcze bardziej zmieszany.

-Tak , mam na imię Vigor . A ty jak masz na imię ? Wiesz kim jesteś ? Wiesz gdzie jesteśmy ?

-Tak wiem - mężczyzna odparł głosem pełnym spokoju.

-Wiem gdzie jestem , gdzie byłem , gdzie będę . W każdym momencie , w każdym miejscu w tym samym czasie jednocześnie. Od zarania czasu aż po jego koniec. Ja jestem ten który widzi i jest w każdym miejscu w tym samym momencie . Wszędzie.

-Wszędzie ? Ty tak na poważnie ? Vigor zmarszczył usta z niedowierzaniem.

-Ale jak masz na imię , jak mam się do ciebie zwracać ?

-Wszędzie - powtórzył nieznajomy wpatrując się w Vigora - Wszędzie.

-Nie, no nie możesz się nazywać wszędzie - wstając z łóżka Vigor podrapał się po głowie.

-To znaczy możesz ale tutaj to nie zda egzaminu , wiesz. Tutaj wszyscy mamy imiona bardziej , bardziej… - Vigor starał się znaleźć odpowiednie słowo wpatrując się w wyczekującą twarz “wszędzie” .

-Bardziej znaczące. Wiesz. Takie jak Roman, Bogdan , Paweł, Piotr, Stanisław. Albo bardziej egzotyczne. Takie jak Alan, Manuel, Jim, No coś takiego.

Oczy “ wszędzie” były wciąż pełne oczekiwania. Zupełnie nie rozumiał znaczenia imion .

-A co jeżeli przyjmiesz imię Eryk ? Miałem kiedyś kota , który prawie tak jak ty też był “ wszędzie” Wszędzie go było pełno. Tak mi się jakoś skojarzyło. Wiesz.

A czasami tak jak ty siedział i nic nie robił . Nie żartuję . Będziesz miał wtedy mniej problemów ze znalezieniem swojego miejsca. Tam… - obracają się w stronę okna , Vigor wskazał palcem przytłumione światło księżyca.

-Tam na zewnątrz.

-Eryk ? - powtórzył Eryk.

-Dokładnie tak - przytaknął zadowolony Vigor.

-No to jak, powiesz mi co tutaj robisz ? - zapytał Vigor zaplatając kciuki o szlufki swoich spodni.

 

C.D.N

Następne częściVigor 64 Vigor 65 Vigor 66

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania