Vigor 70
Siedząc na ławce przed budynkiem swojego domu. Vigor skierował swoje zamknięte oczy w kierunku błękitnego nieba i zachodzącego czerwcowego słońca. Siedział wyprostowany z rękami swobodnie rozłożonymi na kolanach.
Jak zawsze po pracy. Vigor zamienił swój równo skrojony garnitur na coś prostszego. Coś bardziej przeciętnego.
Czarne dżinsy, brązowe zamszowe buty. Brązowa sztruksowa kurtka do pasa z białym misiem na obrzeżach kołnierzy. Na twarzy pojawił się kilkudniowy zarost i kilka grubych zmarszczek pod oczami. Wyglądał starzej . Czuł się starzej.
Chłonąc ciepło zachodzącego słońca, Vigor rozmyślał w oczekiwaniu na Jerzego .
Zastanawiał się w jaki sposób ma mu wytłumaczyć zajście wczorajszego wieczoru.
-W jaki sposób ? - gryzł się w język.
-Może po prostu mu powiem ? Nie ma powodu żeby nie uwierzył . Był już ze mną w dziwniejszych sytuacjach. Nie powinien fiksować jak mu powiem ,że to wszystko zniknie, że to wszystko zostanie za jakiś czas zniszczone. Nic mu nie będzie. Nieee… - kącik jego ust uniósł się nieznacznie w wyrazie uśmiechu.
-Nie , nie Jerzy . On to weźmie na klatę jak Maradona.
-I tak nie można nic zrobić - uciął krótko.
Jego rozmyślania przerwał wibrujący w kieszeni telefon.
Przykładając dłoń do zewnętrznej kieszeni kurtki , Vigor się uśmiechnął.
-Hm, Jerzy ! - westchnął gorliwie.
- Tylko Jerzy. Będzie spóźniony - dodał
-No ale co robić , trzeba pomóc chłopakowi - dodał ponownie , poprawiając się na ławce.
-Co zrobić ? mruknął łapiąc siedzisko ławki rękoma i przechylając się nieznacznie do przodu.
-Nikt przecież nie może nic zrobić .
-To wszystko już się wydarzyło . I musi się wydarzyć ponownie. - Ech westchnął.
Wpatrując się przed siebie Vigor zmarszczył brwi. Jego oczy rozbłysły złotym kolorem kiedy zatrzymał czas.
Wszystkie cząsteczki, które tworzyły energię dookoła niego , zatrzymały się w miejscu. A on wpatrywał się w nieskończoną otchłań przyszłości i przeszłości w poszukiwaniu Jerzego .
Gdzie nie spojrzał , widział spektrum wydarzeń jedno za drugim. Jak nieskończone odbicie na ekranie telewizora , który pokazuje obraz skierowanej na niego kamery.
Rzeczywistość którą widział była jednak inna. Nieznacznie zmieniona z każdym nieruchomym wachlarzu obrazów.
Poruszanie się w tym stanie było dla niego niezwykle łatwe. Unosząc się ponad ławkę na której siedział , Vigor rozejrzał się dookoła.
Nieruchoma rzeczywistość mieniła się wyjątkowym blaskiem energii , która rosła w jej wnętrzu. Vigor wiedział ,że nie może zatrzymać tutaj czasu na długo. Nie w tak gęsto zaludnionej populacji , która jest wypełniona różnymi poziomami energii. Zatrzymać kosmos to co innego Tam nic się nie dzieje . Na ziemi to zupełnie inna para kaloszy.
Na Ziemi. Energia wyrwana gwałtownie z dłuższego przestoju. Mogłaby rozerwać wszystko na strzępy. Wszystko musi ruszyć , powoli. Bez pośpiechu.
“ Ciężko, ospale jak żółw, ociężale “ - rymował w myślach Vigor.
Wpatrując się w zatłoczone ulice pełne zastygłych w miejscu ludzi . Vigor przejrzał na wskroś przez budynki , samochody , autobusy czy też schowane pod ziemią linie metra.
Jerzy siedział w jednym z wagonów metra numer 302 , który w chwili obecnej był od niego oddalony o jakieś dwa kilometry .
Z głową pochyloną w dół , Jerzy wpatrywał się w swój rozświetlony telefon .
-Patrzy pewnie w wiadomość , którą przed chwilą do mnie wysłał - pomyślał Vigor.
Machnięciem ręki , Vigor przeniósł Jerzego z wagonu metra na ławkę, na której przed chwilą siedział .
-O wiele lepiej - skwitował .
-A teraz ….. - dodał , powoli przesuwając dłonie z lewej do prawej strony.
-A teraz , powoli , do przodu ospale - dodał zwalniając rzeczywistość ze swojego uścisku.
Wszystko dookoła zaczęło z wolna wracać do życia. Rzeczywistość, nabrała ciężaru , koloru i barwy. Jasna energia ,skumulowana na horyzoncie jej wnętrza malała, popychając jednocześnie świat do życia. Kiedy w końcu wygasła całkowicie, zawiał delikatny wiatr.
-O, I poszło - mruknął do siebie Jerzy.
-He ? Wydukał zaskoczony - Gdzie ja..?
Jerzy energicznie przewracał na boki oczami. Siedział nieruchomo. Lekko przygarbiony.
-To nie możliwe ! Powiedział.
-Jerzy ? - zawołał Vigor .Unosząc się kilka metrów nad nim . Jego oczy powoli traciły swój złoty blask.
-Jerzy to ja . Nie stresuj się .
-To nie możliwe ! Powtórzył Jerzy , unosząc głowę do góry.
Jego twarz była uśmiechnięta.
-Nie byłem pewny kiedy to nastąpi ale wiedziałem ,że kiedyś to musi się wydarzyć. Brachu….dodał podekscytowany.
- Heeh….?. westchnął zaskoczony Vigor.
Siedząc na ławce przed budynkiem swojego domu. Vigor skierował swoje zamknięte oczy w kierunku błękitnego nieba i zachodzącego czerwcowego słońca. Siedział wyprostowany z rękami swobodnie rozłożonymi na kolanach.
Jak zawsze po pracy. Vigor zamienił swój równo skrojony garnitur na coś prostszego.Coś bardziej przeciętnego.
Czarne dżinsy, brązowe zamszowe buty. Brązowa sztruksowa kurtka do pasa z białym misiem na obrzeżach kołnierzy. Na twarzy pojawił się kilkudniowy zarost i kilka grubych zmarszczek pod oczami. Wyglądał starzej . Czuł się starzej.
Chłonąc ciepło zachodzącego słońca, Vigor rozmyślał w oczekiwaniu na Jerzego .
Zastanawiał się w jaki sposób ma mu wytłumaczyć zajście wczorajszego wieczoru.
-W jaki sposób ? - gryzł się w język.
-Może po prostu mu powiem ? Nie ma powodu żeby nie uwierzył . Był już ze mną w dziwniejszych sytuacjach. Nie powinien fiksować jak mu powiem ,że to wszystko zniknie, że to wszystko zostanie za jakiś czas zniszczone.Nic mu nie będzie. Nieee… - kącik jego ust uniósł się nieznacznie w wyrazie uśmiechu.
-Nie , nie Jerzy . On to weźmie na klatę jak Maradona.
-I tak nie można nic zrobić - uciął krótko.
Jego rozmyślania przerwał wibrujący w kieszeni telefon.
Przykładając dłoń do zewnętrznej kieszeni kurtki , Vigor się uśmiechnął.
-Hm, Jerzy ! - westchnął gorliwie.
- Tylko Jerzy. Będzie spóźniony - dodał
-No ale co robić , trzeba pomóc chłopakowi - dodał ponownie , poprawiając się na ławce.
-Co zrobić ? mruknął łapiąc siedzisko ławki rękoma i przechylając się nieznacznie do przodu.
-Nikt przecież nie może nic zrobić .
-To wszystko już się wydarzyło . I musi się wydarzyć ponownie. - Ech westchnął.
Wpatrując się przed siebie Vigor zmarszczył brwi. Jego oczy rozbłysły złotym kolorem kiedy zatrzymał czas.
Wszystkie cząsteczki, które tworzyły energię dookoła niego , zatrzymały się w miejscu. A on wpatrywał się w nieskończoną otchłań przyszłości i przeszłości w poszukiwaniu Jerzego .
Gdzie nie spojrzał , widział spektrum wydarzeń jedno za drugim. Jak nieskończone odbicie na ekranie telewizora , który pokazuje obraz skierowanej na niego kamery.
Rzeczywistość którą widział była jednak inna. Nieznacznie zmieniona z każdym nieruchomym wachlarzem obrazów.
Poruszanie się w tym stanie było dla niego niezwykle łatwe. Unosząc się ponad ławkę na której siedział , Vigor rozejrzał się dookoła.
Nieruchoma rzeczywistość mieniła się wyjątkowym blaskiem energii , która rosła w jej wnętrzu. Vigor wiedział ,że nie może zatrzymać tutaj czasu na długo. Nie w tak gęsto zaludnionej populacji , która jest wypełniona różnymi poziomami energii. Zatrzymać kosmos to co innego Tam nic się nie dzieje . Na ziemi to zupełnie inna para kaloszy.
Na Ziemi. Energia wyrwana gwałtownie z dłuższego przestoju. Mogłaby rozerwać wszystko na strzępy. Wszystko musi ruszyć , powoli. Bez pośpiechu.
“ Ciężko, ospale jak żółw, ociężale “ - rymował w myślach Vigor.
Wpatrując się w zatłoczone ulice pełne zastygłych w miejscu ludzi . Vigor przejrzał na wskroś przez budynki , samochody , autobusy czy też schowane pod ziemią linie metra.
Jerzy siedział w jednym z wagonów metra numer 302 , który w chwili obecnej był od niego oddalony o jakieś dwa kilometry .
Z głową pochyloną w dół , Jerzy wpatrywał się w swój rozświetlony telefon .
-Patrzy pewnie w wiadomość , którą przed chwilą do mnie wysłał - pomyślał Vigor.
Machnięciem ręki , Vigor przeniósł Jerzego z wagonu metra na ławkę, na której przed chwilą siedział .
-O wiele lepiej - skwitował .
-A teraz ….. - dodał , powoli przesuwając dłonie z lewej do prawej strony.
-A teraz , powoli , do przodu ospale - dodał zwalniając rzeczywistość ze swojego uścisku.
Wszystko dookoła zaczęło z wolna wracać do życia. Rzeczywistość, nabrała ciężaru , koloru i barwy. Jasna energia ,skumulowana na horyzoncie jej wnętrza malała, popychając jednocześnie świat do życia. Kiedy w końcu wygasła całkowicie, zawiał delikatny wiatr.
-O, I poszło - mruknął do siebie Jerzy.
-He ? Wydukał zaskoczony - Gdzie ja..?
Jerzy energicznie przewracał na boki oczami. Siedział nieruchomo. Lekko przygarbiony.
-To nie możliwe ! Powiedział.
-Jerzy ? - zawołał Vigor .Unosząc się kilka metrów nad nim . Jego oczy powoli traciły swój złoty blask.
-Jerzy to ja . NIe stresuj się .
-To nie możliwe ! Powtórzył Jerzy , unosząc głowę do góry.
Jego twarz była uśmiechnięta.
-Nie byłem pewny kiedy to nastąpi ale wiedziałem ,że kiedyś to musi się wydarzyć. Brachu….dodał podekscytowany.
- Heeh….?. westchnął zaskoczony Vigor.
-No dopiero co skończyłem pisać esa a ty już mnie do siebie ściągnąłeś. Moglibyśmy tak się komunikować . Tylko ,że osobiście. No wiesz. Jak będę potrzebował pomocy.
Próbowałem już od jakiegoś czasu wyczuć twoją obecność ale chyba dalej jestem za słaby w stosunku do ciebie. Dla mnie nic się nie zmieniło. Nie miałem pojęcia ,że to ty .Po prostu phhh….-Jerzy dmuchnął i machnął ręka .
-Jak to w ogóle możliwe ?
Opadając niżej w kierunku Jerzego . Vigor stanął obok niego i położył mu ręką na barku.
-Hmm….. - westchnął Vigor.
- Tajemnica zawodowa. Nie mogę zdradzić ci wszystkich moich sztuczek. Muszę coś zostawić dla siebie. Z pewnością przyjdzie taki czas ,że sam na to wpadniesz.
-Tak myślisz ? Zapytał Jerzy
-Przyjdzie taki czas ,że będę wiedział jak zatrzymać czas ? Spojrzał na Vigora z lekkim uśmiechem .
Odwzajemniają uśmiech ,Vigor zapytał.
-Jak się masz przyjacielu ?
-Lepiej nie bywało , to muszę przyznać ale mogłoby być lepiej.
-Co masz na myśli ? Podłapał Vigor.
-Puszcza rośnie jak na drożdżach ale nawet przy jej obecnym tempie nie osiągniemy twojego ,że tak powiem zamierzonego celu. Zrobiliśmy wszystko co w naszej mocy. Jeśli przyspieszymy cały proces, wszystko może się zawalić jak domek z kart. Natury nie można w pewnym momencie poganiać.
Ludzie i zwierzęta reagują tak jak powiedziałeś. Nie wiem skąd ale wszystko w obrębie lasów ,żyje ze sobą w idealnym pokoju. Nie zmienia to jednak faktu , że natura musi zrobić swoje w taki a nie inny sposób. I potrzebuje na to czasu.
-To bardzo dobrze - pokiwał zgodnie głową Vigor.
-To pozwoli nam na przekonanie większej rzeszy ludzi . Ta odrobina czasu , której właśnie potrzebuje natura. Nie możemy skupiać się jedynie na ludności żyjącej w okolicach leśnych. Musimy przyzwyczaić teraz mieszczuchów ,że już niedługo natura będzie u nich w domach. A tak naprawdę ich dom stanie się naturą. Tą częścią planu zajmie się ktoś inny. I tak nie mają innego wyjścia.
-Masz na myśli rząd ? - zapytał Jerzy.
- Najpierw nasz rząd potem kolejny i kolejny i kolejny - potwierdził Vigor.
-Oh , no niewiem czy Nowak ma aż takie plecy ! Stwierdził Jerzy.
-Jest popularny , prawie wszyscy go lubią ale na zewnątrz. Na arenie międzynarodowej , Ech… - westchnął ciężko Jerzy - No nie wiem.
-On sam wszystkiego nie załatwi. Nikt nie ma takich pleców - Vigor obrócił głowę w stronę stawu głównego na polach Mokotowskich.
-To znaczy , nikt pośród ludzi - poprawił się Vigor - Ale nie chodzi oto żeby wszystkim zajmowała się jedna osoba. To może być niebezpieczne.
-Lasy to jedna świadomość, jeden umysł. Jeżeli musimy w pewnym stopniu przyspieszyć ten proces asymilacji będziemy potrzebować pomocy ze strony innej grupy. Tak żeby ludzie wyszli do natury. Spotkali się razem w połowie drogi.
-To rozumiem, ale jakiej innej grupy. Jeszcze innej ? Zapytał Jerzy.
-To ile jest tych grup ? Czy też komórek ? Na ilu frontach działamy ?
-Tylko na jednym - spokojnie odpowiedział Vigor.
-Jest tylko jeden front , tylko jeden cel. Nasza Ziemia i nasi ludzie. Wszyscy ludzie . Bo ziemia to ludzie a ludzie to ziemia. Żeby przetrwać muszą działać razem. A jeżeli miałbym wyliczać to trzy. Trzy grupy. Jeden cel.
C.D.N.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania