Poprzednie częściVigor cz1

Vigor 72

-Tak to prawda. A ponieważ ja nigdy wcześniej jej nie używałem , no bo gdzie i z kim. Nawet nie wiedziałem ,że jestem w stanie to zrobić I jako największy amator w kosmosie przekazałem dużo więcej niż bym chciał do Mir-An. Na całe szczęście była istotą której mogłem zaufać.

-Jak to przekazałeś ? - zapytał zaskoczony Jerzy.

-Co przekazałeś ? Swoje myśli ?

-Tak,tak .Myśli , wspomnienia , emocje. - potwierdził Vigor.

-Telepatia to nie przelewki. Jeżeli nie masz pojęcia jak jej używać może wpakować się w masę problemów i to nie tylko ty sam. Ktoś może dowiedzieć się o tobie wszystkiego . Twoje największe słabostki , miejsca w których byłeś, osoby na których ci zależy. Za pomocą telepatii możesz zmusić kogoś do zrobienia strasznych rzeczy. Możliwości są nieograniczone jeżeli twoim przeciwnikiem jest ktoś kto umie się nią posługiwać. A telepatia , której używali mieszkańcy planty Gal szła jeszcze dalej . W każdym bądź razie.

Powiedzmy, że udała ci się połączyć i na dodatek jesteś w stanie kontrolować to czym się dzielisz z drugą osobą. To, to czym się dzielisz jest znane wszystkim , którzy należą do plemienia tejże istoty.

Na całe szczęście, ja trafiłem na Mir-An , która była najwaleczniejszym wojownikiem swojego plemienia . Z tego względu należała również do rady plemienia gdzie jej głos miał ogromne znaczenie .

Nie muszę ci chyba tłumaczyć , że tego czego się o mnie dowiedzieli wywarło na nich spore wrażenie jak i spore zamieszanie.

W pierwszym momencie byłem uznany za Boga , którego długo oczekiwane przybycie miało równać się ze zbawieniem planety.

-No co ty opowiadasz ? - z niedowierzaniem rzucił Jerzy.

-Nie żartuję ! Potwierdził stanowczo Vigor.

-Planea Gal borykała się z kosmicznymi piratami , którzy napadali ją w celu pozyskania zasobów naturalnych. Co gorsza ,żeby je pozyskać musieli ją zatruć co doprowadziło do jej zagłady. Stąd też ich ostre podejście do odwiedzających i podróżników.

W każdym bądź razie udało mi się wytłumaczyć ,że nie jestem żadnym Bogiem i ,że jeżeli będę w stanie im pomóc to pomogę.

-I co pomogłeś ? - pytał zaciekawiony Jerzy.

-Tak, w pewnym sensie tak.

Vigor spuścił głowę wpatrując się w swoje dłonie.

-Miejmy nadzieję ,że nie za wysokim kosztem - dodał ciężkim głosem.

-Jak to ? spytał zmieszany Jerzy

-No to pomogłeś im czy nie ?

-Tak w dwóch trzecich - odpowiedział Vigor.

-Jak to w dwóch trzecich ? To nie ma sensu - kontynuował Jerzy

-No bo udało mi się powstrzymać piratów ale niestety nie udało mi się powstrzymać zagłady planety - Vigor wziął głęboki oddech.

-Ale udało mi się również w pewnym sensie uratować mieszkańców planety.

-Hej no to świetnie ! Świetnie czyli wszystko dobrze się skończyło -Jerzy stuknął Vigora w ramie.

-Wiedziałem ,że sobie poradzisz . No to jak ich uratowałeś , gdzie oni teraz są ?

-No właśnie …- zaczął Vigor wpatrując się w Jerzego.

-Oni są tutaj . Na Ziemi.

-Heh…. Stęknął Jerzy

-Jasne …-zaśmiał się pokazując swoje białe zęby.

-Ty to umiesz sprzedać kawał - Jerzy pokręcił głową na boki.

-No ale tak naprawdę , gdzie oni są ? -Zapytał ponownie wpatrując się w Vigora z lekkim uśmiechem.

Ten jednak nic nie powiedział . Siedział sztywno z poważnym wyrazem twarzy i ręką wyprostowaną na oparciu ławeczki .

-Nie mogłem nic zrobić . Ich planeta umierała . Żadne sztuczki , które znam nie były w stanie pomóc. Dlatego właśnie razem z radą wszystkich plemion doszliśmy do jednego wniosku. Oni dobrze wiedzieli kim jestem i skąd przybywam . Wiedzieli na jakiej planecie mieszkam i jakie będziemy mieli korzyści jeżeli ich rasa odrodzi się u nas na Ziemi.

-To nie samowite ! Rzucił Jerzy . Uśmiech na jego twarzy zastąpił grymas rozczarowania.

-Podjąłeś bardzo ważną decyzję za wszystkich ludzi na tej planecie . Winda ci na dziesiąte piętro nie dojeżdża czy też już komplenie zwariowałeś ?

Jerzy podniósł się z ławki wyraźnie zdenerwowany.

-Tak nie wolno ! Tak po prostu się nie robi. Sami ledwo wiążemy koniec z końcem a tu jeszcze na dodatek obca rasa z odległych zakątków kosmosu.

-Jerzy .. - starał się wtrącić Vigor.

-Czy ty zdajesz sobie sprawę co zrobiłeś ? Nowe pasożyty , nowe choroby …

-Jerzy …- Vigor starał się przebić łagodnym głosem.

-Nie mówiąc już o ludziach. Czy ty wiesz jaka będzie panika ? Nagonka rządów , polowania na obcych. I turyści . O matko jak ja nienawidzę turystów. Gdzie oni są, gdzie ich osiedliłeś ? Jak oni wyglądają ? Mówiłeś ,że jaki mają kolor skóry ? Każdy na pewno zaraz ich rozpozna.

-Jerzy uspokój się , proszę . Usiądź , weź głęboki oddech - Prosił Vigor

-Nic takiego się nie stanie to po pierwsze. Po drugie oni tu są ale jeszcze ich tu nie ma .

- Hm ?, westchnął Jerzy ironicznie , siadając twardo na ławeczce.

-Jaja sobie robisz ? Jak to są ale ich nie ma ? To znowu nie ma sensu ?

-Zaraz wszystko zrozumiesz. Pozwól ,że skończę ci tłumaczyć. A mianowicie .

Planeta Gal prędzej czy później uległa by zagładzie . To ,że znalazłem się na jej powierzchni było czystym przypadkiem no i jak się na chwilę obecną okazuje jej zbawieniem .

Na twarzy Jerzego ponownie pojawił się grymas gniewu.

-Ale do tego dojdę za chwilę - Vigor uniósł ręce do góry dając znać Jerzemu ,że znowuż porusza wrażliwy wątek

-Jak się możesz domyślać mieszkańcy planety Gal są inni niż ludzie na naszej planecie i to w każdym możliwym calu. Wyglądają inaczej , myślą inaczej jedzą inaczej . Inaczej się również rozmnażają. Nie wiem nawet czy można to nazwać rozmnażaniem ponieważ każdy mieszkaniec jest zawsze tą samą osobą. Wiem , wiem . Ciężko jest na samym początku to zrozumieć. A to dlatego ,że oni rodzą się i umierają w drzewach. Ich drzewa są zupełnie innego od naszych. To znaczy inne ale w pewnym sensie takie same. Mają tak jakby dodatkową funkcję. Kiedy jeden z mieszkańców umiera ze starości albo podczas walki . Jego czy też jej ciało przenosi się do wnętrza drzewa czy też kokonu; w zależności od płci, który wygląda jak duży strączek fasoli . Ciało tejże istoty jest wchłonięte do wnętrza drzewa a wraz z nim wszystko to czego się nauczył i co wiedział . Po pewnym okresie , w naszym przypadku to będą lata ponieważ, drzewa Gal nie są jeszcze w pełni rozwinięte. Drzewa rodzą istoty , których kod genetyczny był zapisany w ich wnętrzu.

W taki sposób mieszkańcy planety Gal rodzili się i umierali od milionów lat. Są niesamowicie mądrą rasą , która nie szuka zwady . Potrafią się bronić ale robią to w ostateczności. Jeżeli ich przeciwnik nie jest wystarczająco silny a potrafią to wyczuć to nawet nie podejmują walki. Lasy , które je rodzą dostarczają im wszystkiego czego potrzebują ale najlepszą rzeczą w tym wszystkim jest to ,że lasy planety Gal nie są lasami inwazyjnymi . Tak samo jak ich mieszkańcy żyją w symbiozie z otaczającym je środowiskiem.

-O mój….Jerzy oparł się na ławeczce pusto wpatrując się przed siebie.

-To te drzewa . Drzewa . Jak mogłem być tak ślepy. Chowając twarz w dłoniach westchnął.

-Jerzy .. Zaczął Vigor

-Wszystko będzie dobrze zobaczysz. Nie pozwolę ,żeby cokolwiek złego się nam przydarzyło.

-Ech - westchnął Jerzy - Widzę ,że masz plan na wszystko. Ty chyba naprawdę jesteś wszechmogący.

-E, przesadzasz - odparł Vigor

-To tylko dobre planowanie i dużo szczęścia.

-Szczęścia hm, a jaki masz plan w stosunku do ludzi to znaczy ludzi , którzy nie będą chcieli się poddać ? Chodzi mi o tych , którzy nie będą chcieli zrezygnować z tego co mają . Pozbyć się wszystkiego nad czym tak ciężko pracowali ? A mówię o tych z głową na karku. Nie chcę nawet myśleć o rządach , światowych korporacjach, gangach czy międzynarodowych kartelach . Co wtedy ? W jaki sposób zdołasz ich przekonać ?

-Z tego co się dowiedziałem od rady na planecie Gal . Sama planeta była kiedyś niczym nieskalanym rajem. Przed kosmicznymi piratami żyło się na niej jak w puchu. Powietrze i woda były czyste jak łza. Nie było wojen, konfliktów ani chorób . Jej mieszkańcy żyli w harmonii przez miliony lat. A wszystko za sprawą tych drzew, które teraz są kluczowym elementem naszego planu. NIe wiem jak ty ale ja jestem gotowy ponieść każde ryzyko. Jeżeli prawdą jest to czego nauszyłem się na Gal a nie może być inacej bo telepatia nie kłamie. To jesteśmy na drodze , o której ludzkość zapomniała już bardzo dawno temu.

-A co jeśli się mylisz i to wszystko okaże się wielką klapą - spytał Jerzy.

-Już zapomniałeś ? - Zapytał Vigor.

-Zapomniałem ? O czym ?

-Eryk , koniec wszystkiego ?

-Ach no tak . Koniec wszystkiego . W takim razie po co to wszystko ? Cały ten wysiłek ? -Zapytał Jerzy.

-Jak zawsze najlepsze zostawiłem na koniec - zaczął Vigor

-O nie , chyba nie chcę wiedzieć - przerwał Jerzy

-NIe , nie posłuchaj . Ponoć kiedy wszystkie drzewa zaczynają pylić , nie wiem jak to się nazywa . Wypuszczać pąki , obradzać chyba .NIe wiem ,bo sam jakoś w to nie mogę uwierzyć ale gra jest warta świeczki . Właśnie wtedy całą planeta staje się niewidzialna. Tak przynajmniej mówiła rada planety Gal. Staje się wtedy częścią kosmosu. Lasy wypuszczają ogromne chmury pyłu , które unosi się ponad atmosferę

Tworzą dodatkowy płaszcz ochronny. Niestety na razie nie możemy tego sprawdzić ponieważ nie mamy wystarczającej ilości drzew . Właśnie dlatego twoja rola jest taka ważna. Jako zarządca ,nie, jako namiestnik - poprawił się Vigor

-Tej planety . Jesteś jedynym , który będzie tego w stanie dopilnować .

-Fuuuu- Jerzy wypuścił powietre z płuc jak przedziurawioy balon.

-Aleś mi zrzucił bombę na głowę . Czyli jest szansa . I taki jest plan.

-Zgadza się - potwierdził Vigor.

-Spójrz - palcem prawej ręki Vigor wskazał matkę z dzieckiem , które z wielkim uśmiechem bawiły się na trawie kilkanaście metrów od nich.

-O to będziemy walczyć. O spokój ducha. O uśmiech. O wolność.

- Wolność od nas samych - dodał Jerzy.

-Masz więcej racji niż ci się wydaję przyjacielu - potwierdził Vigor, kładąc rękę na ramieniu Jerzego.

-A teraz chodź . Zobaczymy jak tam nasze nowe drzewa. Gotowy ?

- Chyba tak ? Odparł niepewnie Jerzy.

-A co jeżeli …..

Jego niedokończone zdanie rozeszło się słabym echem kiedy obydwoje zniknęli .

 

C.D.N....

Następne częściVigor 73 Vigor 74

Średnia ocena: 1.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania