Pokaż listęUkryj listę

Uwaga, utwór może zawierać treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich!

Boska Makabra: Filozof - Rozdział 10 (Część 13)

Demon zionął ogniem, podpalając budynki wokoło. Ludzie, którzy nie zdążyli się ewakuować, wrzeszczeli paleni żywcem. Gęsty smog unosił się nad miastem, zapowiadając pobliskim miejscowościom co czeka całą Egrezję, a wkrótce i świat, gdy Cedrinn wypowie życzenie. Albowiem Ra poprzysiągł niewiernym, że pewnego dnia słońce, w którym umieścił swoją moc i chwałę spali wszystko, co wyszło spod ich rąk, jak i ich samych - przytoczyła te słowa na głos Cedrinn, spocona od gorąca, otoczona smogiem wyłaniającym się z płomieni. Wypełniła słowa świętej księgi światła. Świat niewiernych płonie, a niewierni wraz z nim.

Wszystko w imię Ra.

Lecz w jej idealnym planie znalazła się i luka: dwoje ludzi, chcących powstrzymać samego boga. Postanowili stanąć przeciwko niej w nierównej walce, na szali której spoczywały życia milionów i nadzieja w jaśniejszą przyszłość.

Demon machnął w stronę Aru i Eda, lecz uniknęli ciosu, teleportując się kilka metrów dalej.

– GŁUPCY! – wyniośle krzyknęła w ich stronę Cedrinn. – LEPIEJ ZROBICIE, JEŻELI SIĘ PODDACIE!

Lwi smok nie czekał zbyt długo by ponownie zaatakować. Nabrał powietrza i zionął ogniem. Ponowna teleportacja, Aru i Ed w błysku magii przetoczyli się po ziemi i schowali za jedną ze ścian zniszczonego budynku. Złotowłosy lekko wyjrzał, demon szukał ich wzrokiem. – Aru, nie możesz wykorzystać jakoś ognia, który wyziewa? – spytał, znów chowając się za ścianą.

– Niby mogłabym – odpowiedziała widocznie zdenerwowana. – Jednak jest tego tyle, że nie mam pojęcia, czy dałabym radę nad tym zapanować… Mogę spróbować, ale nie daję ręki sobie uciąć, że cokolwiek tym wskóram. Raczej demon jest odporny na ogień.

– A może powinniśmy uświadomić go, że ma pasażera? Cedrinn nie zdaje się mieć nad nim kontroli.

– Ed, posłuchaj mnie uważnie, mam pomysł. Ogień mi nic nie zrobi, więc zwrócę uwagę demona na siebie. Ty w tym czasie jak najszybciej dostań się do Cedrinn i po prostu… ją zabij. Wiem, co teraz musisz sobie myśleć. Pewnie masz te same wątpliwości, co na polu bitwy, że Iccha miał racje, że jesteśmy jego pionkami. Jednak pomyśl: demon ma w sobie czarną magię. Gdy potraktuje nas nią, zginiemy, a Cedrinn wygra. Lepiej posłać ją do piachu, niż pozwolić, by spełniła swoje chore życzenie. Lepiej zadowolić Icchę zabiciem jej, niż życzeniem, jakie sobie wyśniła.

– Nie, masz rację. Jedyne co mnie bawi to to, jak bardzo się zapierałem, że już więcej tego nie zrobię. – Zaśmiał się rozpaczliwie pod nosem. – Lecz ta gra właśnie na tym polega, zabij, lub bądź zabitym. Dlatego właśnie ją zakończymy.

Zacisnął pięść i zwrócił ją powoli w stronę Aru. Ta kiwnęła głową i przybiła jego pięść swoją.

Wyskoczyli zza muru, demon od razu ich zauważył. Czerwonowłosa machnęła rękoma na płomienie wokół niej. Wybiły do góry niczym lawa z wulkanu, rozjaśniając czarne niebo. Uderzyły w łeb i cielsko demona, który sam nie ucierpiał, lecz kapłanka złodziei ujeżdżająca go jak najbardziej. Na skutek uderzenia, Cedrinn straciła równowagę i zaczęła staczać się w dół. Zaczepiła się kolca wystającego z cielska stwora i zawisła. Demon ryknął, wziął głęboki wdech i zaatakował Aru ogniem. Czerwonowłosa wystawiła dłonie prosto, strumień rozszedł się w dwie strony, omijając ją.

Dłoń Cedrinn zaczęła ześlizgiwać się z kolca. Demon wykonywał coraz to bardziej gwałtowne ruchy. Kapłanka złodziei podciągnęła się i złapała za kolec drugą dłonią. Próbowała skupić manę, by móc się przeteleportować, lecz wtedy w jej stronę wystrzeliła wiązka złotej magii, która trafiła prosto w dłonie. Cedrinn spadła na sam dół, zasłaniając się w ostatniej chwili bańką utworzoną z magii, która zamortyzowała upadek. Edward wziął kilka cegieł ze zniszczonych ścian, białe błyskawice spoiły je w kształt włóczni. Podszedł w stronę złodziejki, która beznadziejnie czołgała się po ziemi.

– Odpuść sobie – powiedział. – Lepiej zakończyć to z honorem.

– Nie! – wykrzyczała. – Ja się nigdy nie poddam! Nie poddam się, dopóty wszyscy wy, brudni niewierni żyjecie…!

Edward ścisnął włócznie. Przed oczami stanął mu ten obraz, wspomnienie okropnego uczucia gniewu, ta krew. W uszach zagrzmiały te obrzydliwe dźwięki wżynania się w ciało Hemva, poczuł ten mdlący zapach. Nie miał jednak wyboru. Cedrinn pozbawiła życia setki niewinnych istnień. Przez przekonania niszczyła wszystko, co napotkała na swojej drodze. Jej wygrana zebrałaby o wiele brutalniejsze żniwo. Nie było więc innej drogi.

Wycelował włócznią prosto w głowę złodziejki, by ją roztrzaskać. Cedrinn zdołała zrobić unik. Próbowała wstać, jednak obrażenia wewnętrzne spowodowane upadkiem uniemożliwiały jej utrzymanie się na równych nogach. Kaszlnęła wypluwając krew ze śliną i padła na piasek.

Aru odbijała sprawnie ataki demona. Ten zaczął zauważać, że ogniste ataki nie przynoszą żadnego skutku. Jego czerwone białka w moment zrobiły się czarne. Z zaciśniętych zębów umykał czarny dym. Czerwonowłosa przeraziła się nie na żarty, poczuła w drapanie w gardle.

Ed zaszarżował na Cedrinn ponownie, jednak ta, używając swojej magii, próbowała dalej się bronić. Zablokowała włócznie, patrząc mu prosto w oczy.

– Nie umrę, póki was wszystkich nie wyplenię… – warczała, choć jej dłonie ledwo co znosiły blokowanie naciskającej włóczni. Edward nie miał zamiaru się poddać, choć czuł wstręt do siebie, obiecywał przecież, że nigdy więcej już nie zabije. Uświadomił sobie brutalną prawdę, że w tej grze nie zdoła dotrzymać danej sobie obietnicy. Że Iccha miał w tym jednym rację, że nie wszystkich na świecie da się ocalić, zbawić. Cedrinn była przepełniona rządzą śmierci. Nie wahała się zabić tych, którzy nie podzielali jej poglądów. Jeżeli przeżyje, zrujnuje ten świat. Edwarda bolała ta prawda i świadomość, że zabicie złodziejki jest jednym rozwiązaniem, by do tego nie dopuścić.

Jej opór złamał się. Edward nie myśląc długo uderzył włócznią raz jeszcze. Czas w tym momencie zaczął płynąć dla niego wolniej. Spoglądał prosto w zimne, przepełnione nienawiścią oczy złodziejki. Ta nienawiść przeszyła go. W tym momencie zatracił uczucie, że Cedrinn jest człowiekiem. Widział potwora w skórze człowieka. Być może chciał siebie usprawiedliwić, wyjaśnić sobie, że to nie tak, że Iccha miał racje, bo Iccha żywi się bezsensowną rzezią. Pomyślał:

„Nie zabijam człowieka, tylko potwora.”

Uderzył.

Demon zapowietrzył się, po czym zionął czarną magią. Aru rzuciła się do ucieczki, by siebie ocalić. Obiła się o gruzy, zaczynając tracić dech pod taką ilością czarnej magii. Łypała powietrze rozpaczliwie, a naczynia w białkach oczu popękały. Traciła przytomność. Nagle nie widziała nic, tylko mrok. Czuła, jakby odpływała daleko, w nicość.

W ciemności dostrzegła nagle rozżarzoną iskierkę, spoczywającą na dłoni Nany.

– Weź ją i rozpal – nakazała dziewczynka. Aru wyciągnęła swoją dłoń.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (4)

  • Serdecznie witamy w drzwiach i zapraszam do wspólnej zabawy, która potrwa do 18 listopada.
    Gdy północ wybije w tym ostatnim dniu oczekiwania na Wasze teksty, zamkną się dębowe drzwi i rozpocznie się głosowanie.
    Pierwszy temat to - „DRZWI”
    Drugi temat to - „DRZEWO”
    Liczymy na Ciebie Autorko! Autorze!
  • Lotos 16.11.2020
    No fajnie się czyta, ja kiedyś też napisałem coś o zagrożeniach spowodowanych pewnymi demonami i występował tam niejaki Anton Re.
  • Clariosis 16.11.2020
    Bardzo mnie to cieszy. :)
    Jest gdzieś dostępne to opowiadanie? Chętnie bym poczytała, skoro tak. :)
  • Lotos 17.11.2020
    Jest, ale to chyba nie Twoje klimaty, te demony odnoszą się do naszych polityków, a wizja którą przedstawiam jest katastrofalna. Tytuł "Przyszłość "

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania