Pokaż listęUkryj listę

Boska Makabra: Filozof - Rozdział 13 (Część 7)

Gormilia istotnie była zadziwiającym krajem. Kto mógłby sobie wyobrazić, że niegdyś zanikająca magia ziemi potrafi stworzyć tak piękne rzeczy: w centrum pustynnej pustki, rósł zielony raj. Była to pierwsza rzecz stworzona przez boga ziemi, kiedy odkrył swoje moce. Inspirował się historiami o fatamorganach pojawiających się na pustyniach. Roślinność była soczysto zielona, drzewa i krzewy rodziły smaczne owoce, powstał tam nawet mini-ekosystem.

W samym środku raju znajdował się mały, krystalicznie czysty zbiornik wodny. Pływały w nim kolorowe rybki, które bóg ziemi sprowadził z głębokich oceanicznych wód. Umiał tworzyć rośliny i manipulować terenem tak jak pochodzący od niego magowie ziemi, lecz zwierząt nie umiał powołać do życia, musiał je tu przyprowadzić.

Wszędzie rosły piękne kolorowe kwiaty, hipnotyzujące swoim zapachem. Pszczoły latały i osiadały na nich, przenosząc pyłek. Wśród bujnych drzew stała samotna, poniszczona lokomotywa. W cieniu, rzucanym przez nią i drzewa, leżał ciemnoskóry młodzieniec, widocznie obity i poraniony. Jego oczy pozostawały zamknięte, nie otworzył ich nawet, kiedy usłyszał szmer. Smukłe stworzenia przypominające konie, o długim futrze przy pęcinach, jednym rogu wyrastającym z czoła i cienkim ogonie zakończonym kłębkiem włosia, podeszły powoli w jego stronę. Schyliły swoje głowy, by delikatnie trącić młodzieńca pyszczkami. Jinta uśmiechnął się, uczucie ciepła, jakie wywoływał dotyk jednorożców było bardzo przyjemne. Dla zwykłego człowieka niemożliwym byłoby obcować z tymi stworzeniami. Dla niego jednakże to możliwe, choć to, kim był, „zawdzięczał” klątwie.

Urodził się z mocą, jakiej wielu wyznawców Dwunastu się wystrzegało. Była to moc powstała tuż po upadku mordercy bogów. Wówczas na świecie unosiły się resztki boskiej many, którą mordercy odebrano. Kavaru wraz z Yanarami zebrali tą manę i zapieczętowali, by nikt nigdy jej nie wykorzystał. Niestety, została wykradziona i użyta w niewłaściwym celu. Dla Jinty i wszystkich przed nim, ta moc była przekleństwem. Od urodzenia był obarczony wiedzą, której nie powinien mieć – wiedzą o tym świecie i wszystkim, co znajduje się za jego granicami. Wiedzą o absolutnej prawdziwe, o której nie wolno mu nigdy powiedzieć. To bardzo bolesne. Prócz tej wiedzy nie wyróżniał się niczym wyjątkowym, nie był ani bogiem, ani wybitnym magiem. Wszyscy przeklęci przed nim również byli zwykli. Ta moc wybierała jak na loterii i zmuszała duszę do życia z ciężarem wiedzy. To właśnie dowód na to, dlaczego ludzie nie powinni w ogóle tykać tego, co boskie, bo może wymknąć się spod kontroli…

Jinta wiedział jednak, że gdy nastanie ostateczna godzina, ta moc opuści jego duszę i odejdzie niezauważona dalej, obarczając ciężarem kogoś innego. To też było bolesne. Historia o tym, jak w ogóle rozpoczął się cykl narodzin wiedzących, również była bolesna.

Czy cały ten świat jest bolesny?

Było jednak pocieszenie. Lubił mieć zamknięte oczy, bo wtedy ją widział. Piękną kobietę o czekoladowej skórze i długich, lśniących czarnych włosach, z bardzo ciepło spoglądającymi granatowymi oczami. To matka pierwszej obarczonej duszy. Choć Jinta osobiście nie był tą duszą, której była matką, i tak czuwała przy nim. To właśnie pocieszenie w tym trudzie, w tym bólu, w tej klątwie wiedzy. Gdyby mógł, nie otwierałby oczu nigdy, gdyż kiedy miał je otwarte, kobieta znikała.

Jednorożce wypłoszyły się, gdy ktoś znienacka przybył. Jinta nie otwierał oczu.

– Wiem wiele, ale twojego przyjazdu na peron to akurat nie przewidziałem.

– To wspaniałe stworzenia – skomentowała przybyszka, patrząc na jednorożce, które po chwili zaczęły podchodzić, nie będąc już tak nieufne. Przybyszka wyciągnęła dłoń, aby pogładzić lekko jednego po pyszczku. – To one były tu pierwsze, nawet przed nami.

– Pierwotne źródło magii – oznajmił Jinta. – Nieujarzmione, do zwykłego człowieka nigdy nie podejdą. Cud, jeżeli w ogóle się ukażą.

– To prawda. Najwspanialsze, co zrodził absolut. Boskie stworzenia, dały ludziom magię…

– Po nich mnie odnalazłaś, konduktorku? Skoro tu jesteś, to musi być to coś poważnego.

– Nie wiesz, po co przybyłam?

– Domyślam się, lecz ogranicza mnie ludzkie ciało. – Jinta przeciągnął się i położył wygodniej na trawie. Wyglądał tak, jakby zupełnie niczym się nie przejmował. Przybyszce nie zdawało się to przeszkadzać, ton jej głosu był spokojny, oczekiwała. – To tak jakby zardzewiały pociąg ze słabymi kołami miał nowy, lśniący napęd. Tak można określić ten „dar”.

– Chodzi o Marinę.

– …Więc nadal żyje? – spytał, nie będąc już tak zrelaksowanym.

– Ivory ją zobaczyła.

Jinta otworzył oczy, podniósł się i usiadł, opierając rękoma o ziemię. Jednorożce, na dźwięk wypowiedzianego imienia, wpadły w niepokój. Rżały i tupały kopytami, kręciły głowami.

– Chcesz więc ode mnie rady? To ciut śmieszne. Przecież gdy pierwsze wiedzące dziecię się narodziło, dołożyliście wszelkich starań, by je zamordować. Jednakże, moc nie do duszy, ale do tej ziemi jest przywiązana i…

– To mój grzech – odpowiedziała przybyszka z pokorą w głosie, przerywając mu. – Nawet ja jestem omylna, w końcu pochodzę z tej ziemi, zrodzili mnie ludzie. Wtedy, kiedy pierwsze dziecię się narodziło i poczuliśmy, co w sobie ma…

– To nie jest historia, którą teraz by opowiadać. – Tym razem to Jinta przerwał. – Wiele pomóc ci nie mogę, przyszłość zapisana nie jest. Dołóż swych starań, by sukces osiągnąć. Finał gry nadszedł, zmierzaj tam, masz prawo się wtrącić.

– To wszystko, czego potrzebowałam. Bywaj, dziecię Supesu.

– Więc tak się nazywała? – Jinta opadł ponownie na trawę i znów zamknął oczy. – Matka, której zamordowaliście dziecko?

– Nienawidzisz nas. Cóż, twe prawo.

– To nie moje uczucia – odparł z uśmiechem. – Klątwa nade mną wisi. Ruszaj, kosmosie. I doczep sobie do kabiny konduktora jakiś wagon, bo ci go zabrakło.

Przybyszka zdziwiła się tą nagłą zmianą sposobu mówienia, zrozumiała jednak aluzję. Chodziło o jej krótką szyjkę, przez którą często ją zaczepiano, w czasach, gdy żyła jeszcze na ziemi. Pomimo wszystko uśmiechnęła się i zniknęła niezauważenie. Jinta odetchnął.

„Nienawiść” – pomyślał. – „Jest jeszcze gorszą klątwą niż wiedza nieprzeznaczona dla śmiertelnika.”

 

Koniec rozdziału 13

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania