Pokaż listęUkryj listę

Boska Makabra: Filozof - Rozdział 16 (Część 2)

To było… jakby tonął, choć trwało tylko chwilę. Czy bolało? Nie umiał określić. Na pewno nawet nie miał świadomości, że to już koniec. Pozostał w błogiej niewiedzy tego, że umiera. Może to i lepiej, sam nie wiedział. Czy udało mu się wypowiedzieć życzenie? Raczej tak. Ta czerń, wypełniona gwiazdami… widział ją jako ostatnią rzecz. Pochłonęła go. Słyszał trzeszczenie łańcuchów, odgłos pękania… i stał taki lekki. Czy teraz powinien czuć spokój? Nie wiedział gdzie zmierza, wydawało się, jakby dryfował w nicości. Miliardy świateł zawieszonych w przestrzeni zdawało się być na wyciągnięcie ręki. Były tak blisko, tak jasne i piękne.

Motyle srebrne i złote trzepotały nad jego głową, lecąc dokądś, nie wiadomo gdzie i dlaczego. Płynął za nimi posłusznie. Mrugnął, odzyskał świadomość. Jego głowa poruszyła się gwałtownie w lewo i prawo. Gdziekolwiek spojrzał, czy to na dół, czy do góry, wszędzie było tak samo. Nagle wśród tej czerni ujrzał coś lśniącego mocniej niż gwiazdy. To była ta kobieta, która stąpiła z niebios na ziemię, personifikacja kosmosu. Jej niebieskie oczy widoczne były z daleka.

Kto by pomyślał, że wszechświat ma niebieskie oczy?

Podniosła głowę nieco wyżej, wpatrując się na niego z góry.

– Zwiesz się Edward, dziecię? – spytała wyniosłym tonem, godnym królowej. Złotowłosy niepewnie kiwnął głową. Przemówiła dalej:

– Jestem Nava Alexandra via Kavaru, bogini kosmosu, główna z Dwunastu. Rzadko kiedy wzywam śmiertelne dusze bezpośrednio przed siebie, lecz ty, Edwardzie, zasłużyłeś na to, by stanąć przed moim obliczem. Jeszcze za życia zdołałeś ujrzeć złote i srebrne motyle, istoty, ukazujące się jedynie tym, którzy zbliżyli się do bogów. Jesteś jednym z nielicznych ludzi, którzy zamiast wpaść w pułapkę bożka, oparli się jego destrukcyjnej, manipulatorskiej mocy i co niesamowite, pierwszym człowiekiem, który użył życzenia do dokonania rzeczy, z jaką bogowie nawet nie mogli sobie poradzić. Dzięki tobie bogini Aru odkryła swoje moce, a Nana Nagisa zdołała wyleczyć hemasitus, nie wspominając o wszystkich ludziach, jakim pomogłeś podczas tej wędrówki. Poświęciłeś się dla dobra świata i za to czeka cię niemała nagroda.

– Zaraz! – Ed przerwał bogini bezczelnie. – A co z innymi?! Czy oni… też…?

Nava milczała dłuższą chwilę, nie czując na niego żadnej złości. Uśmiechnęła się.

– Nawet w takim momencie nie myślisz o sobie? Co za niezwykły człowiek z ciebie. Wszyscy twoi kompani, prócz bogini ognia, zginęli, przygnieceni zawaloną świątynią Icchy. Haley Dante, choć dopuściła się wielu zbrodni, ze względu na jej stan psychiczny i fakt tego, że jej serce pozostało czyste, odpuściłam winy. Matevigo Sivio Jenkinsowi, ze względu na chorobę psychiczną i poczucie skruchy tuż przed śmiercią, również odpuściłam. Goro Delaunay, za zbrodnie dokonane wobec Haley Dante, swojej rodziny i niezliczonej ilości innych osób, został na zawsze zgubiony. Jego dusza cierpi męki, degradując się. Już nigdy się nie odrodzi, gdyż jego dusza umiera.

Edward mimowolnie uśmiechnął się. Nava nie poczuła nic negatywnego myśląc, że to tylko człowiek.

– Nana Nagisa Viltis, dziecko, które przepowiedziałam, powróciła do mnie i przy mnie jej dusza będzie trwać. Kyoko i Lorenzo wybrali bycie posłannikami bogini Aru, będą służyć jej, pomagając we wszelkich obowiązkach.

– …A Eris?

– Eris Moonstone nie skorzystała z tej możliwości. Zapragnęła iść dalej.

– Iść dalej…?

– Do Absolutu, tam, gdzie nie wolno nawet mi zajrzeć. Najpewniej… Choć to tylko nasza teoria, odeszła na inny świat.

– Co z Kasei?

– Kasei postanowiła zostać posłanniczką bogini Aru. Stała się, tak jak bogini Aru i jej bronie, na zawsze częścią tej ziemi i tego wszechświata. By zostać posłannikiem, Edwardzie, należy wykazać się niesamowitymi rzeczami za życia. Wszyscy z was, którzy odrzuciliście pychę i zgodnie dążyliście najpierw do ukrócenia gry Icchy, a ostatecznie niszcząc Marinę, macie prawo wyboru. Zostać przy tej ziemi i wszechświecie na wieczność, stając się z nimi jednością, albo iść dalej, w nieznane i być może w następnym życiu tutaj powrócić, nie pamiętając niczego. Tak, jak zrobiła to Eris Moonstone.

– Czy mogę więc spytać… o Hagana, Hanzo i jego rodzeństwo i… Petera?

– Twój brat nie zginął.

– Nie…?

– Choć również został przygnieciony przez gruzy, bogini Ivory zwróciła się do bogini Tory o prośbę wskrzeszenia go. Ivory uznała, że Peter ma na świecie zbyt ważną rolę do wypełnienia, by teraz umarł. Takie przypadki są niezwykle rzadkie, tylko dwa razy do tej pory zdarzyło się, by Ivory i Tora postanowiły kogoś wskrzesić, bo ta osoba musiała jeszcze dokonać czegoś niezwykle ważnego. Twój brat musi rozprowadzić lek na hemasitus po świecie, zanim odejdzie.

– Co za ulga… – Edward westchnął.

– Hanzo z rodzeństwem i Hagan odeszli dalej. Nagrodziłam ich czymś, lecz nie wolno mi powiedzieć czym. Nagrody które przyznaję, są tajemnicą. Edwardzie z Rebellar… Sprowadziłam cię przed swoje oblicze nie dlatego, żeby opowiadać ci o innych… Ale żeby opowiedzieć ci o tym świecie, gdyż wiem, że zawsze pragnąłeś dowiedzieć się o nim prawdy. To, co wyjawiła ci Nana Nagisa Viltis, to prawda. To, co widzisz wokoło… te gwiazdy, to dusza każdej żyjącej istoty. Kiedy Ivory przecina łańcuch, gwiazda spada. Kiedy ktoś się rodzi, nowa gwiazda pojawia się w miejscu tej, która upadła. Najsilniejszą mocą jest Absolut, którego nikt, nawet my bogowie, nie rozumiemy. Narzucił nam prawa, których nie możemy zmienić. Jesteśmy jego częścią, jego marionetkami. Póki wszyscy jesteśmy w składzie, świat ten może swobodnie trwać. Teraz jednak, jak wiesz, nie wszyscy bogowie są na swoich miejscach. Po upadłych bogach zostały jedynie ślady magii, które jeszcze trochę są w stanie zasilać ten świat… lecz to paliwo powoli się wyczerpuje. Sam widziałeś, co działo się z magią ognia, dopóki bogini Aru nie wróciła.

– Co to więc oznacza dla reszty?

– Póki bóg oczyszczenia nie wróci, zarażone dusze będą musiały być niszczone, jego moc już dawno się wyczerpała. Kolejna jest moc bogini snu, koszmary są coraz częstsze, a jeżeli ktoś zapada w śpiączkę, to na bardzo długi czas. Wkrótce jednak sny zupełnie znikną, zostaną jedynie koszmary, a z komy nikt się nie wybudzi, dopóki bogini snu nie powróci. Póki nie wróci księżyc i Prawo Yomei… Wkrótce nie będę mogła już zbawiać dusz nawet, jeżeli będą zasługiwały. Zbawianie nie zależy ode mnie, mogę jedynie karać i nagradzać ze względu na to, co przeważa… ale to tylko dzięki mocy Diany, której część jeszcze nad tym światem wisi, mogę kogoś oczyścić, tak jak Matevigo, tak jak Haley Dante…

– Więc dlaczego nie sprowadzisz reszty bogów? Chyba to ty odradzasz dusze, czyż nie?

– To prawda. To ja zsyłam je na ziemię, kiedy przyjdą z Absolutu. Jednak… dusz nie da się tak po prostu wezwać. Próbowałam wiele razy, bez skutku. Absolut wydaje je kiedy chce i jak chce, bez mojej ingerencji. Jak mówiłam, Absolut jest niezrozumiały… Nie jestem w stanie przewidzieć żadnej jego decyzji. Niestety, nawet ktoś taki jak ja posiada słabości. Nie wiedziałam nawet, że Marina nie zginęła, lecz utraciła, tak jak Iccha, materialną formę, którą odnowiła, siedząc setki lat w ukryciu. Dzięki tobie jednak to już koniec, a nasz poczet jest pełniejszy o jednego boga.

– Ja nic nie zrobiłem. To wszystko zrobiła Aru, samodzielnie.

Nava uśmiechnęła się.

– Więc, Edwardzie. Zanim spytam czego sobie życzysz, chcę, by ktoś się z tobą spotkał. Tak, jak prosiła.

Wtedy przy Edwardzie pojawiła się ona, jego zafascynowanie, o niebieskich włosach i fioletowych oczach. Ucieszył się niesamowicie na widok Haley, objął ją mocno, mając gdzieś, że właśnie najwyższy bóg na nich patrzy. Nava była cierpliwa, nie mając zamiaru przeszkadzać.

– Co ty tutaj robisz? Nie jesteś z resztą? – spytał Edward, odsuwając się od Haley i ocierając łzy dłonią.

– Ja już wybrałam. Zażyczyłam sobie być z tobą, nieważne jaką decyzję podejmiesz i gdziekolwiek odejdziesz. Na zawsze.

Edward nie umiał odpowiedzieć. Odwrócił wzrok z nieśmiałości, Haley zachichotała.

– Więc, Edwardzie? – spytała Nava. – Czego być sobie życzył? Chcesz zostać tutaj, jako posłaniec, wraz z Haley Dante, czy… może odejść dalej, mając jednak jakiś warunek?

– Jakiś warunek?

– Mogę dać ci coś, co na zawsze zostanie z twoją duszą. Nie wiem co czeka poza moimi granicami, ale… jestem pewna, że to, co ci dam, zostanie z tobą na zawsze.

– Więc to tak. Mam rozumieć, że Haley zostanie ze mną po wszechczasy, nieważne, jaką wybiorę opcję?

– Tak. To była jej prośba.

– Co planujesz? – spytała niebieskowłosa. Edward zamknął oczy i uśmiechnął się.

– Więc… Chcę wraz z Haley iść dalej, ale… chcę, byśmy obydwoje zawsze pamiętali co się tutaj wydarzyło. Byśmy pamiętali Petera, Kasei, Aru, Lorenzo, Kyoko, Eris, bożka… Każdego i wszystko.

Nava widocznie zdziwiła się tą prośbą.

– Jaki jest twój cel? – spytała zdziwiona bogini. Edward wzruszył ramionami.

– Skoro właśnie doszedłem do sedna prawdy tego świata… to po cholerę mam tutaj zostać, skoro wszystko już wiem? – Zaśmiał się. – Chcę zgłębić to, czego nawet ty nie wiesz, Navo. Chcę zobaczyć, co skrywa Absolut!

– …Przecież to jest… Przecież… Nie do wiary…– szeptała nieco przerażona Nava. Po chwili jednak zaśmiała się i klasnęła w dłonie głośno. – Ach, ludzie, niesamowici jesteście! Ale czego się spodziewać, w końcu niegdyś byłam jedną z was. Jednak czy na pewno? Chcesz opuścić boginię Aru i brata, swoją broń?

– Niech czekają na nasz powrót. Jak tutaj wrócę w innym życiu, spotkam się z tobą i opowiem wszystko, czego się dowiedziałem. Będę twoim wysłannikiem w innych światach, będę zgłębiał prawdę o tym, czego nie jesteś w stanie ujrzeć.

– Jeżeli Absolut pozwoli ci pamiętać, to bardzo chętnie. – Klasnęła w dłonie po raz kolejny. – Kto wie, być może i tam dokonasz cudów, Edwardzie. Absolut skrywa wiele tajemnic, a ty jesteś wyjątkową duszą. Zastanawiam się, czy przypadkiem na innym świecie nie dokonałeś czegoś równie ogromnego, o czym ja prawa nie mam wiedzieć. Cokolwiek zrobisz, kontynuuj swą drogę. Na tym świecie, w tym wszechświecie, zostajesz zapamiętany jako Filozof Edward, ten, który pokonał boskiego mordercę, swoje ludzkie słabości odrzucając. I wiedz, że twa wola o pokonanie Icchy będzie głoszona między Kavaru i Enzernami, i pewnego dnia narodzi się ktoś, kto zdolny będzie ponieść twą wolę i twój ostatni cel na tym świecie wypełnić. W to głęboko wierzę i tego postaram się, na ile będę mogła, dopilnować. Więc bywaj, Edwardzie! Oby żarłoczność wiedzy nie sprowadziła cię na manowce.

Edward złapał Haley za dłoń, po czym kiwnął głową, patrząc na Navę.

– Więc idziemy? – spytał albinoskę.

– Idziemy, filozofie. – Haley odpowiedziała z uśmiechem.

I choć tyle razy się zapierał, że nim nie jest, tutaj nie mógł już zaprzeczać. Był filozofem, który doszedł do prawdy. I z tą prawdą, i ze swoim spełnionym marzeniem przy boku, odszedł Edward do Absolutu. A co czekało na nich dalej, to tylko oni i Jinta wiedzieli. Stali się tajemnicą tamtej strony, jak wszystko, co dane było Jincie wiedzieć.

Widział, leżąc na ziemi w raju, jak gwiazdy spadają tej nocy. Wiedział dobrze, co się wydarzyło. I był dumny.

– Wiedziałem, że osiągniesz wiele. – Jinta powiedział sam do siebie.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania