Cerber - Prolog

Prolog

 

Szef popatrzył na zegarek.

– Dwie minuty – mruknął zdenerwowany.

Do celu mieliśmy jeszcze spory kawałek, a czas uciekał nieubłaganie.

Podświadomie wiedziałem, że nie zdążymy, ale nie chciałem dopuszczać do siebie tej myśli. Myśli, że będzie za późno, że nic nie będę mógł zrobić, że tak to się skończy. Gdybym tylko mógł cofnąć czas...

Jechaliśmy polną drogą pomiędzy drzewami. Kamienie, dołki, trawa, krzaki i mój Mercedes-Benz GLE 300. Kiedyś zastanawiałem się, po cholerę mi auto wielkie jak stodoła, ale teraz dziękowałem losowi, że je kupiłem. Innym już dawno urwałbym podwozie na tych dziurach.

Kilkaset metrów przed nami zobaczyłem dom, stojący pośrodku pustych pól. No tak, koniec września. Już dawno po żniwach i wykopkach. Nigdy jakoś za bardzo nie zwróciłem na to uwagi. Dopiero teraz zauważyłem, jak puste robią się takie miejsca, gdy nic na nich nie rośnie.

Dom był stary i na pewno opuszczony. Trawa rosnąca wokół niego już od dawna prosiła się o skoszenie. Przez brakujące dachówki do środka zapewne lał się deszcz, a nieszczelne lub wybite okna w połączeniu z wiatrem robiły niezły przeciąg. Ale nie teraz. Godzinę temu tak, ale nie teraz.

Teraz słońce grzało z nieba, wiatr nie poruszał nawet najmniejszym liściem, a na odległej łące pasły się dwie łaciate krowy. Ktoś je chował chyba wyłącznie hobbystycznie, bo w dzisiejszych

czasach małe gospodarstwo było kompletnie nieopłacalne. Pewnie jakieś stare małżeństwo w ten sposób umilało sobie czas na emeryturze. Idealna pogoda i idealne okoliczności na idealną randkę z jakąś romantyczną nastolatką. Chyba.

Nigdy nie należałem do romantyków i na randki nie chodziłem. Spacery o zachodzie słońca, kolacja w drogiej restauracji, bombonierka, no i oczywiście bukiet czerwonych róż. A przynajmniej zawsze tak je sobie wyobrażałem.

Zatrzymałem się na mostku prowadzącym do domu. Coś mi się nie zgadzało, czegoś brakowało w tym sielskim obrazku. Śpiew ptaków, a raczej jego brak. Cisza. Totalna, bijąca po uszach cisza. Wiedziałem, że to zły, bardzo zły znak. Razem z Sokołem pobiegliśmy w stronę domu. Nie było dane nam wbiec do środka.

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • Sufjen 8 miesięcy temu
    Tak widziałem, że wrzucasz swój cykl, a jakoś przechodziło to koło mnie. Postanowiłem nadrobić Twoją propozycję.

    Prolog jest napisany... w porządku. Ani szałowy, ani słaby. Solidny. I to jest jego niewątpliwa zaleta.
    Pozdrawiam :)
  • Nysia 8 miesięcy temu
    Dziękuję ☺️

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania