Poprzednie częściCerber - Prolog

Cerber - Rozdział 2 - Laila (13)

Laila

 

Trochę mnie zaskoczył. No, dobra, nie trochę, a bardzo. Byłam przekonana, że zrobi mi kazanie na temat mojej głupoty i braku odpowiedzialności, a on spokojnie tłumaczył mi, że nie powinnam się obwiniać. Niby to wiedziałam, ale z tyłu głowy coś mówiło mi, że gdybym tam nie poszła nic by się nie stało.

Nagle zrobił coś, czego kompletnie się po nim nie spodziewałam. Przytulił mnie. Rzadko mnie ktoś przytula. Nawet mój własny ojciec tego nie robił. Cała się spięłam. Moje ciało reaguje na dotyk obcych właśnie napięciem, nerwami i wzmożoną czujnością. Dziwnie się z tym czułam: wystraszona, zagubiona i trochę zawstydzona, ale spokojna, jak nigdy dotąd. W pierwszej chwili nie wiedziałam nawet, jak się zachować. Wyglądałam przy nim jak mała dziewczynka.

Był dużo większy ode mnie. Gdybym spotkała go na ulicy, pewnie przeszłabym na drugą stronę, ale teraz było mi naprawdę dobrze. Po chwili po plecach przeszedł mi przyjemny dreszcz. Ciekawe, że jego dotyk, tak na mnie działał.

– Też cię powinienem przeprosić. – Odsunął się ode mnie na długość ramion.

– Ty? – zdziwiłam się, patrząc mu w oczy.

– Tak. Jesteś młoda, chcesz szaleć i bawić się, a ja nie mam prawa ci tego zabraniać. Szczególnie biorąc pod uwagę fakt, że jesteś dorosła. Niepotrzebnie chciałem cię powstrzymać od wyjścia na tę imprezę, bo jak widać na niewiele się to zdało. – Uśmiechnął się. – Dlatego następnym razem, jak będziesz chciała wyjść gdzieś, gdzie będzie dużo ludzi, obgadamy to na spokojnie i obmyślimy plan twojego bezpieczeństwa. Ok?

– Ok – odparłam z lekkim uśmiechem.

– Super. W takim razie, skoro zakopaliśmy, przynajmniej chwilowo, topór wojenny, proponuję zacząć naszą znajomość jeszcze raz. Cześć, jestem Olaf. – Wyciągnął do mnie rękę.

– I trochę brakuje ci ciepła? – Uścisnęłam jego dłoń, nawiązując do „Krainy lodu”.

– Czasami. – Uśmiechnął się. – Nie myślałem, że oglądasz bajki dla dzieci.

– Bo nie oglądam. Gdzieś mi się to obiło o uszy.

Olaf wziął ciasteczko i przełamał na pół. Jedną część dał mnie, a drugą wrzucił sobie do ust.

– Jesteś pewna, że się nim nie zatrujemy? – zapytał.

– Tak. Babcia Stasia nauczyła mnie je robić.

– Babcia Stasia? Przecież twoi dziadkowie pomarli znacznie wcześniej niż ty cokolwiek zaczęłaś rozumieć.

– Pani Stasia to nasza poprzednia gosposia. Wychowywała mnie odkąd pamiętam, a że była stara jak świat, mówiłam do niej per babcia. Rozpieszczała mnie na wszystkie możliwe sposoby. – Uśmiechnęłam się na myśl o niej. – Spełniała wszystkie moje zachcianki, uczyła gotować i czytała bajki do snu. W moim pokoju stał wtedy bujany fotel. Ona siadywała w nim co wieczór, brała mnie na kolana i czytała bajkę czasami dopowiadając do niej jakieś szczegóły, o które pytałam. Potem przytulała mnie do siebie i kołysała, czekając aż zasnę. Cudowna, ciepła i życzliwa kobieta, choć chyba za bardzo mnie rozpuściła.

– Nigdy nie jest za późno na zmianę podejścia.

– Niby tak, ale pamiętaj, że dalej nie chcę mieć ochroniarza.Także nie przyzwyczajaj się, że jestem miła.

– Ależ oczywiście. – Uśmiechnął się szeroko.

Patrzyłam na niego z szeroko otwartymi oczami. Dobrze było wiedzieć, że dało się z nim normalnie pogadać. Przynajmniej czasami.

– No i co się tak gapisz? – zapytał.

– Po prostu cieszę się, że mnie znalazłeś.

– Zawsze cię znajdę, księżniczko. – Mówiąc to, popatrzył mi prosto w oczy.

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania