Poprzednie częściCerber - Prolog

Cerber - Rozdział 10 - Laila/Olaf (30)

Laila

 

Ostatnie dni minęły nad wyraz spokojnie. Dostałam tylko kilka głuchych telefonów. Nawet nikt nie próbował mnie porwać. Olaf twierdził, że to może być cisza przed burzą i mam na siebie uważać, a najlepiej nigdzie się bez niego nie ruszać. Czas spędzałam głównie w świetlicy i w domu. Wszystko oczywiście pod czujnym okiem pana Olafa. Nie chciał, żebym nigdzie wychodziła. Jakoś nie miałam ochoty spędzać ostatnich dni ciepłego sierpnia poza własnym pokojem w towarzystwie książek, więc nie sprzeciwiałam się jego zakazom. Chociaż sam stwierdził, że to nie zakaz tylko prośba, sugestia. Tu byłam bezpieczna. Pod obserwacją kamer i ochroniarzy ojca nic nie mogło mi się stać.

Podporządkowałam się Olafowi także w beznadziejnej kwestii niekomplikowania. W końcu odpuściłam sobie wszelkie zagrywki. Skoro praktycznie nigdzie nie wychodziłam, to i nie potrzebowałam go ciągle koło siebie. Spędzaliśmy ze sobą mało czasu i rozmowy też się nie kleiły. Mimo to dreszcze przechodził przez całe moje ciało, gdy tylko stanął blisko mnie. Dzięki niemu byłam w stanie zapomnieć o istnieniu Michaiła i o moim marnym zaufaniu do ochroniarzy. Musiałam jednak odpuścić. Zamknąć serce i nie dopuszczać do niego absolutnie nikogo. A już w szczególności Olafa. Gdyby to było takie proste. Kiedy stał on się nieodzowną częścią mojego życia? W którym momencie zaczęło mina nim aż tak cholernie zależeć, że teraz tylko wyczekuję jego obecności blisko mnie? Przy Olafie starałam się zachować fason, nie czuć, nie zbliżać się do niego emocjonalnie, lecz w rzeczywistości kompletnie nie umiałam sobie poukładać własnych uczuć. Gubiłam się w nich.

Ojciec też mi nie pomagał. Ciągle obserwował mnie, gdy byłam w towarzystwie Olafa. Czyżby wiedział o naszym krótkim romansie? Chyba nie, bo zwolniłby Olafa, a jednak on ciągle tu był, jedynie przy ojcu trzyma większy niż normalnie dystans.

Tego dnia tata znowu pojechał załatwiać jakieś interesy, więc szykował się kolejny wieczór w samotności. Po kolacji i kąpieli chciała obejrzeć jakiś film w telewizji. Rozsiadłam się wygodnie na wielkiej beżowej kanapie na wprost czarnej plazmy, która zajmowała prawie całą ścianę. Przy takich wymiarach, nawet ślepy mógłby coś obejrzeć. Z miską popcornu wciągnęłam się idiotyczną historię horroru o nawiedzonym domu.

Lubiłam horrory. Zawsze intrygowało mnie myślenie bohaterów tego typu filmów. Kto normalny zamieszkałby w nawiedzanym przez duchy domu? Bohaterowie mieli jasno przekazane, że wszyscy poprzedni właściciele zginęli lub zaginęli w niewyjaśnionych okolicznościach. W dodatku z budynku często słychać różne dźwięki. Zamiast wiać stamtąd, gdzie pieprz rośnie, to oni wprowadzali się radośnie całą rodziną. A później wielce zdziwieni, że coś ich straszy.

W połowie filmu poczułam, że coś jest nie tak. Po plecach przeszedł mi dreszcz. Szybko się odwróciłam. Otaczała mnie ciemność. Jedyna łuna światła ciągnęła się od telewizora. Jak na złość akurat w tym momencie obraz musiał się zmienić na jakiś pogrążony w mroku las.

W nikłym świetle dostrzegłam, że w szerokim przejściu do korytarza ktoś stał. Wysoki i dobrze zbudowany mężczyzna oparł się o ścianę. Choć nie widziałam jego twarzy, czułam na sobie jego przeszywające spojrzenie. Tylko jedne oczy potrafiły wywołać u mnie takie ciarki.

– Olaf, kurwa, chcesz, żebym zawału dostała? – warknęłam, odwracając się ponownie w stronę ekranu.

– Jeszcze przed chwilą śmiałaś się z tego filmu, a teraz nagle się boisz? – Zbliżył się.

– Film to film, a życie to życie. Ktoś na mnie poluje, więc chyba mam prawo się bać.

– Owszem, masz prawo, ale tutaj jesteś bezpieczna.

– Chcesz oglądać ze mną film, czy tylko przeszkadzać? Rozproszyłeś mnie i nie wiem się dzieje. – Wskazałam na plazmę.

Cicho usiadł obok mnie, rozsiadając się wygodnie. Bez skrupułów wsadził rękę do miski z popcornem i wyciągnął pełną garść. Wrzucał do ust po jednym ziarenku, uważnie wpatrując się w ekran.

Przez chwilę gapiłam się na jego szczękę poruszającą się powoli, na silny biceps napinający się przy każdym ruchu i na wiecznie czujne oczy. Chciałam znowu znaleźć się w jego stalowym uścisku, posmakować tych pełnych warg i zatonąć w spojrzeniu pełnym pożądania. Brakowało mi tego. Niepotrzebnie w ogóle zaczynałam myśleć o zaciągnięciu go do łóżka. Gdybym nie spróbowała, gdybym nie doświadczyła tego genialnego uczucia, nie wiedziałabym teraz, co tracę. Może tak byłoby prościej, lepiej? Może moje serce byłoby spokojniejsze?

– Księżniczko, ekran jest w drugą stronę. – Wyrwał mnie z zamyślenia, nawet na mnie nie patrząc.

Szybko się odwróciłam i ponownie zajęłam się oglądaniem horroru. Nie bałam się tego filmu, jednak przy Olafie uleciały ze mnie wszelkie obawy o moje bezpieczeństwo. Dobrze, że tu był. Horrory zdecydowanie lepiej oglądało się w towarzystwie.

Gdy film się kończył, siedzieliśmy jeszcze chwilę bez ruchu, wpatrzeniu na napisy końcowe. Cisza jaka wisiała między nami była więcej niż niezręczna. Postanowiłam się szybko ulotnić.

– To ja już pójdę spać – powiedziałam, zaczynając podnosić się z kanapy.

Olaf złapał mnie za rękę. Ścisnął mocno mój nadgarstek.

– Nie dąsaj się już, dobrze, księżniczko? – poprosił.

– Nie dąsam się – zaprzeczyłam z lekkim oburzeniem.

– Dąsasz. Od sytuacji na basenie codziennie omijasz mnie szerokim łukiem. Nie chciałem cię zranić, ale tak naprawdę będzie lepiej. Proszę, nie patrz na mnie jakbym zabił ci ukochanego kotka. Chciałbym, żebyś znowu zaczęła się zachowywać normalnie. Żebyś znowu zaczęła się uśmiechać.

– I cię wkurza?

– Też.

– Pomyślę. – Tylko tyle przyszło mi do głowy.

Wyrwałam rękę z jego uścisku i ruszyłam schodami do pokoju, świecąc i gasząc na zmianę wszystkie światła po drodze. Położyłam się do łóżka kompletnie nie wiedząc, co mam zrobić. Nie miałam ochoty się nad tym zastanawiać. Nie chciałam myśleć, bo bałam się, że znowu zacznę czuć więcej niż powinnam. Zapadłam w niespokojny sen.

 

"Powoli zeszłam schodami na parter. Wydawało mi się, że z gabinetu ojca słychać było jakiś hałas. Pewnie już wrócił z pracy i jak zwykle zaczął pracować w domu. To się nazywa pracoholizm i w przypadku ojca powinien być już od dawna leczony. Może wtedy wiele spraw wyglądałoby inaczej. Skierowałam się w stronę gabinetu. Gdy tylko nacisnęłam klamkę i otworzyłam drzwi moim oczom ukazał się przerażający widok.

Na ścianach była rozbryzgana krew. Całe morze krwi. Na jasnym dywanie też znajdowała się stróżka czerwonego płynu. Za biurkiem stał wściekły Maksim. Jego ubranie opryskane było krwią. Ona jednak nie należała do niego. W wyprostowanej ręce trzymał pistolet skierowany pod kątem w stronę dywanu. Zbliżyłam się do biurka. Za drewnianym meblem, na ziemi leżał mój ojciec. Blady. Z czerwoną plamą na koszuli na klatce piersiowej. Jego duże oczy patrzyły prosto na mnie. Tylko, że były puste. Bez życia. Martwe.

Zamarłam na moment. Mój ojciec był martwy. Najpierw mama teraz on. Ale dlaczego? To przecież nie możliwe. Na pewno nie. Odzyskałam rezon dopiero, gdy Maksim się poruszył. Podszedł do mnie szybkim krokiem. Spojrzał mi w oczy.

– To koniec, księżniczko – szepnął mi tuż przy uchu.

Zerwałam się do biegu, jednak dopadł mnie już przy drzwiach gabinetu.

– Nie uciekniesz mi już. Za długo na ciebie polowałem, żeby pozwolić ci teraz tak po prostu uciec.

– Olaf! – wrzasnęłam.

– Twój Olaf już ci nie pomoże. Nie dzisiaj. Dzisiaj jesteś moja.

Przyłożył mi lufę do czoła. Widziałam jego pełne nienawiści oczy, jego perfidnie tryumfujący uśmieszek i palec przesuwający się na spust pistoletu.

– Nie! – krzyknęłam."

Usiadłam na łóżku nie wiedząc, co się dzieje. Pospiesznie zaświeciłam lampkę stojącą na nocnym stoliku tuż przy łóżku. Byłam w swoim pokoju. W swoim łóżku. Bezpieczna. To był tylko sen. Koszmarny sen. Tylko sen. Odetchnęłam głęboko, chcąc wyciszyć emocje grasujące po moim ciele. Spojrzałam na telefon.

Pokazywał on godzinę trzecią pięć. Środek nocy, a to był sen. Tylko sen. Położyłam się ponownie, wtulając się w poduszkę. Nie, jednak nie zasnę tak szybko jakbym chciała. Musiałam się czegoś napić. Powoli wstałam z łóżka. Narzuciłam na ciało okryte samą bielizną jakąś dużą koszulkę, która leżała na wierzchu pierwszej półki w szafie. Telefon schowałam do kieszeni, tak na wszelki wypadek. Po ciemku wyszłam z pokoju. Już byłam prawie przy schodach, gdy usłyszałam czyjeś ciche kroki. Ktoś chodził po domu. Przeszył mnie dreszcz. Ostrożnie zeszłam na parter. Równie dobrze to mógł być któryś z ochroniarzy. Nie powinnam się bać. Weszłam do kuchni. Nie było nikogo, jednak czułam czyjąś obecność. Obróciłam się wokół własnej osi. Byłam pewna, że nikogo nie było w pobliżu. Zaświeciłam światło. Dlaczego nie zrobiłam tego od razu? Dalszym ciągu byłam sama. Usłyszałam piknięcie w telefonie. Podskoczyłam na ten dźwięk. SMS. Tylko dostałam wiadomość.

Laila nie świruj. Zganiłam się. To przez sen tak dziwnie się czułam. Wyciągnęłam komórkę. Na ekranie wyświetliło się zdjęcie.

Zdjęcie przedstawiające mnie w kuchni. Przed chwilą. Gdy rozglądałam się wokół siebie. On stał tuż obok, a ja go nie zobaczyłam. Do zdjęcia załączone było jedno zdanie: „Widzę cię.”

Przerażona pobiegłam prosto do swojego pokoju. Już będą na schodach zaczęłam naciskać guzik w bransoletce. Całe szczęście, że w niej spałam. Wcisnęłam go raz, drugi i trzeci tak dla pewności. Ktoś na pewno zauważy sygnał. Wpadłam do pokoju. Z toaletki chwyciłam pilniczek do paznokci i wskoczyłam do łóżka, dokładnie otulając całe ciało kołdrą. Jakby to w jakikolwiek sposób miało mi pomóc. Skuliłam się i czekałam. Kolejny raz nacisnęłam guzik. Mogłam od razu biec do Olafa, a nie tutaj. Szkoda, że przyszło mi to do głowy dopiero teraz. Drzwi też mogłam zamknąć na klucz. Teraz jednak na pewno stąd nie wyjdę. Trzęsąc się jak osika, czekałam na ratunek.

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania