Poprzednie częściCerber - Prolog

Cerber - Rozdział 1 - Laila (5)

Laila

 

Czułam się jak w niebie. Fajny chłopak, fajna randka, fajny pocałunek. Nawet czający się za nami ochroniarz mi nie przeszkadzał. Przemek też już poszedł w zapomnienie. Chyba jednak nie kochałam go tak mocno, jak mi się wydawało.

Powoli kierowaliśmy się w stronę samochodu. Michał właśnie mi opowiadał o swojej podróży na Islandię, gdy usłyszałam za nami hałas. Odwróciłam się. Zobaczyłam, jak mój ochroniarz dociska kolanem do ziemi mężczyznę, którego przed chwilą mijaliśmy. Facet ewidentnie nie wiedział, o co chodzi. Olaf, przyciskając mu pistolet do kręgosłupa, przeszukiwał jego ubranie.

– Puść mnie człowieku! Czego ty, kurwa, chcesz? – krzyczał mężczyzna.

– Gdzie masz broń? – warknął Olaf.

– Nie mam żadnej broni! Pomocy!

– Zamknij się! – Olaf wyciągnął z jego tylnej kieszeni telefon komórkowy.

– Do dziewczyny chciałem zadzwonić – tłumaczył się facet. – Nie mam żadnej broni.

Olaf puścił mężczyznę, który momentalnie podniósł się z ziemi.

– Przepraszam, musiałem się pomylić – powiedział niewyraźnie ochroniarz, oddając mężczyźnie komórkę.

– Lecz się pan!

Mężczyzna chwycił aparat i szybkim krokiem oddalił się od nas. Olaf odprowadził go podejrzliwym wzrokiem. Zszokowana spojrzałam na Michała. Patrzył to na mnie, to na Olafa. W jego oczach widziałam niedowierzanie, a przede wszystkim wątpliwość, co do zrównoważenie ochroniarza.

– Laila, sorry, ale ten twój ochroniarz jest nienormalny. Nie będę pakował się w coś takiego, bo jeszcze mi jaja odstrzeli. Cześć – rzucił, odchodząc.

– Michał, czekaj! To nie tak! – wołałam za nim, ale szybko zniknął mi z pola widzenia.

Przez chwilę stałam, jak słup soli nie wiedząc, co się stało. Widziałam znikającą w ciemnościach sylwetkę Michała.

To koniec. Skończyło się, zanim na dobre się zaczęło. Zależało mi na Michale. Podobał mi się już od liceum. Teraz, kiedy w końcu udało mi się do niego zbliżyć, on zrezygnował. Chciałam pobiec za nim, pogadać, przeprosić, wytłumaczyć. Ale tylko stałam, nie mogąc się ruszyć.

Wbrew pozorom, nie czułam smutku. Czułam wściekłość. Wściekłość na tego głupka, który zniszczył moją randkę, moje marzenia, moje szanse na związek ze świetnym chłopakiem.

– Coś ty zrobił?! – krzyknęłam.

– Nie drzyj się – odparł spokojnie.

– Będę się drzeć! Na mózg upadłeś? Co ty sobie wyobrażasz? Atakujesz niewinnych ludzi i myślisz, że będę spokojna? Powaliło cię? Teraz Michał nie będzie chciał mieć ze mną nic wspólnego! Zepsułeś mi randkę! Zepsułeś mi przyszłość! Wszystko mi zepsułeś! Jesteś skończonym debilem. Nie chcę cię więcej widzieć w moim pobliżu! Zostaw mnie w spokoju! – wykrzykiwałam coraz bardziej się nakręcając.

On tylko stał i patrzył na mnie, zaciskając szczękę.

– Nie będziesz mnie więcej chronił! Nie nadajesz się do tego! Wszyscy ochroniarze to kretyni! Czy ty chociaż przez chwilę zastanowiłeś się, co robisz? Serio myślisz, że każdy, kto mnie mija chce mnie zabić? Przecież to chore! Ty serio powinieneś się leczyć! Nie chcę mieć z tobą już nic wspólnego! – wykrzyknęłam na od- chodne.

Ruszyłam w stronę domu. Nie chciałam jechać z nim autem. Chciałam wrócić sama. Nie potrzebowałam jego śmiesznej ochrony. Nic mi przecież nie groziło, a Olaf zrobił napad stulecia na tego biednego faceta. Przecież on musiał być śmiertelnie wystraszony.

Szłam raźnym krokiem, patrząc pod nogi. Szpilki, nawet niewysokie, i krzywy chodnik to nie było dobre połączenie. Dobrze, że byłam trzeźwa, przynajmniej szanse na zaliczenie szczupaka były znacznie mniejsze.

Usłyszałam za sobą czyjeś kroki. Nie zdążyłam się odwrócić, bo Olaf złapał mnie w pół i przerzucił sobie przed ramię, jakbym była jakimś workiem ziemniaków. Jedną ręką trzymał mnie w pasie, a drugą za nogi. Po plecach przeszedł mnie dreszcz. Nie chciałam, żeby mnie dotykał. Nikt nie mógł mnie dotykać. Nie mogłam dać za wygraną. Zaczęłam kopać nogami.

– Nie wierzgaj, bo spadniesz. – Podrzucił mnie jakbym nic nie warzyła, poprawiając na ramieniu i zacieśnił uścisk.

– Puszczaj! – warknęłam.

– Możesz mi z łaski swojej powiedzieć, księżniczko, gdzie tak pędzisz? – zapytał groźnie, idąc w stronę auta.

– Do domu. Puść mnie! – Uderzałam mocno rękami o jego

uda.

Odniosłam wrażenie, że jego to kompletnie nie rusza. Moje serce za to momentalnie przyśpieszyło, a ręce zaczęły się pocić. Wiem do czego to prowadzi. Nie, to nic takiego. Nie ma powodów do paniki. Wdech i wydech. Wdech i wydech. Naciągnęłam gumkę do włosów otaczającym mój nadgarstek i strzeliłam. Zawsze pomagało mi to w wróceniu do rzeczywistości.

– Zadzwonię do ojca i powiem mu, co zrobiłeś. Wyrzuci się na zbity pysk! – warknęłam, gdy tylko poczułam się lepiej.

– A dzwoń. Nawet ci numer wykręcę. Chociaż po tym cyrku, który odwaliłaś dzisiaj rano, obstawiałem, że raczej zbierzesz manele i zaszyjesz się w jakim hotelu. Odniosłem wrażenie, że byłaś na ojca wkurzona. Pamiętasz? Czyżby już coś się zmieniło w tym temacie? – Postawił mnie przy samochodzie.

– Nie twój interes! – wysyczałam. – Nigdzie z tobą nie jadę.

– Laila – westchnął, zaciskając palce na grzbiecie prostego nosa – jest późno, ja nie spałem już od dwóch dni i ostatnie, o czym teraz marzę, to kłótnia z tobą, więc albo pakujesz się do tego auta i nie marudzisz po drodze, albo ja siłą wpakuję cię do bagażnika. I uwierz mi, wówczas to nie będzie przyjemna podróż. To jak będzie? – Przerażał mnie spokój wymalowany na jego twarzy.

Zawalił robotę i zupełnie nic sobie z tego nie robił. Nie uśmiechała mi się podróż w bagażniku, a odniosłam wrażenie, że wcale nie żartował. Otworzył mi drzwi z przodu pojazdu od strony

pasażera. Olałam to. Pociągnęłam za klamkę i usiadłam na tylnym siedzeniu. Westchnął, zatrzaskując za mną drzwi pasażera.

Jechaliśmy w kompletnej ciszy. Bardzo mi się to podobało. Nie miałam zamiaru rozmawiać z tym gburem. Niech no tylko tata się dowie o jego akcji, a ja uwolnię się od niezrównoważonego psychicznie ochroniarza.

Starałam się patrzeć w okno, lecz co jakiś czas zerkałam w jego stronę. Prowadził szybko i bardzo pewnie. Czułam się bezpiecznie będąc jego pasażerką. Pusta droga aż kusiła by wcisnąć gaz, a Olaf najwyraźniej nie miał problemów z łamaniem kilku przepisów drogowych. Myślałam, że jako ochroniarz z agencji ochroniarskiej powinien dbać o posiadanie prawa jazdy. Gdybyśmy minęli jakiś radiowóz zapewne na pouczeniu by się nie skończyło. Chociaż z drugiej strony, czy policjantom chciałoby się ścigać samochód pędzący sto kilometrów na godzinę w terenie zabudowanym? Szczerze wątpię.

Widziałam, jak zaciskał dłonie na kierownicy, gdy wchodził w zakręt. Spinał też lekko mięśnie na wyrzeźbionych przedramionach. Dostrzegłam nawet cienką żyłkę rysującą się pod skórą.

To był mój mały fetysz. Kręciło mnie to, a w tym momencie moje ręce aż rwały się, by jej dotknąć. Całe szczęście, że pamiętałam, iż jestem na niego zła i się powstrzymałam. Już sam fakt, że uważnie mu się przyglądałam nie świadczył o niczym dobrym. W jakiś sposób działał na mnie inaczej niż inni ochroniarze. Niedobrze.

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania