Poprzednie częściCerber - Prolog

Cerber - Rozdział 2 - Olaf (12)

Olaf

 

Zaraz z rana musiałem jechać z Aleksem do jednego z klubów, którego kierownik zaczął kręcić się wokół policji. Wiadomo było, że Sokół miał swoich ludzi nawet na komendzie i w prokuraturze, więc nikt by nawet nie przyjął jego potencjalnych zeznań. Niemniej jednak, należało upewnić się, że ów kierownik wie dla kogo pracuje.

W drodze powrotnej Aleks bandażował sobie rękę, którą sprowadzał kierownika na właściwe tory. Dla nikogo z nas nie było to żadną nowością. Taka praca.

– Wiesz, że Laila naprawdę się wystraszyła, że ten fagas chciał ją stuknąć? – zaczął Aleks.

– Co w tym takiego dziwnego? Na jej miejscu każda laska by się wystraszyła. – stwierdziłem beznamiętnie.

– Tyle że Laila to twarda sztuka. Lubi rządzić i nie akceptuje niesubordynacji. Strach nie jest u niej normą.

– Ktoś ją nafaszerował dragami i chciał zgwałcić. Według mnie jest to wystarczający powód do strachu nawet dla niej.

– Zdziwiła się, że przy niej siedziałeś.

– Mnie też to dziwi. – Wrzuciłem kierunkowskaz i skręciłem w lewo.

– Nie martwisz się, że wpakujesz się przez nią w kłopoty? – Zębami zacisnął supeł na bandażu.

– Nie takie rzeczy się robiło. Nie raz miałem przystawiony pistolet do łba i jakoś żyję.

– Nie o to mi chodziło.

– A o co? – Popatrzyłem na niego zdziwiony.

– Warowanie przy jej łóżku całą noc jest trochę podejrzane. W sensie… Ładna jest. Każdy z nas chciałby ją przelecieć.

– Chcieć a móc to dwie różne rzeczy.

– A jak będziesz miał okazję? Skorzystasz?

Wiadomo było, czym skończy się dotknięcie Laili: kulka w łeb, ewentualnie tortury i dopiero kulka w łeb. Oczywiście nie zamierzałem sprawdzać, którą wersję przewidział dla mnie Sokół, choć miałem nadzieję, że jednak tą pierwszą.

– Nie jestem samobójcą. Nie zamierzam jej tykać, wolę żyć. Z resztą, na razie nie zanosi się na jakiekolwiek dotykanie jej.

– Zobaczymy jak długo. – Zaśmiał się.

Podjechaliśmy pod dom szefa. Już z garażu widziałem bujającą się na hamaku Lailę. Rozłożyłem się na krześle, zastanawiając się, na jaki temat będzie się dzisiaj ze mną wykłócać.

Po kilku minutach wstała i zaczęła iść w moją stronę. Skromne spodenki, czerwona, luźna bluzka oraz włosy spięte w wysoki, niechlujny kok sprawiły, że w niczym nie przypominała pijanej Laili z sobotniej nocy.

– Czym tym razem ci przeszkadzam? Za blisko usiadłem, za głośno oddycham, czy za szybko mrugam? – zacząłem, szykując się na kolejną kłótnię.

– Cześć. – Uśmiechnęła się nieśmiało.

– Cześć.

– Chcesz kawę? – Popatrzyłem na nią uważnie. Takie pytanie w jej ustach? Dziwne.

– Tak, poproszę – odparłem ostrożnie, spodziewając się odpowiedzi w stylu: „To sobie zrób!”.

Ona jednak spokojnie weszła do domu. Usłyszałem dźwięk ekspresu parzącego kawę, a po chwili ciche: „Kurwa!”. W moment byłem przy niej.

– Co jest? – Spojrzałem w jej duże szare oczy ciskające błyskawicami.

– Upiekłam dla ciebie cały talerz ciasteczek, ale twoi koledzy najwyraźniej zrobili sobie słodką ucztę do kawy. – Pokazała talerz, na którym zostało jedno kruche ciasteczko posypane grubym cukrem.

Uśmiechnąłem się.

– Dla mnie? – Podniosłem brew. Czyżbym się przesłyszał?

– Yyy… No, tak – westchnęła zrezygnowała. – Chciałam z tobą usiąść i pogadać. Chciałam cię przeprosić. Tylko żebyś nie pomyślał, że cię polubię, czy coś w tym rodzaju – zaczęła szybko. – Po prostu miałeś rację z tym klubem. To nie był dobry pomysł. Ja tylko bardzo chciałam być na tej imprezie i serio nie myślałam, że coś złego się stanie. Paweł wydawał się miły. Nie powinnam wypijać tego drinka. Przepraszam, że się tak naraziłam. I dziękuję – szepnęła, spuszczając wzrok.

– Laila, posłuchaj uważnie, bo chcę żebyś mnie dobrze zrozumiała – powiedziałem delikatnie, kładąc ręce na jej ramionach. Spojrzała na mnie zaskoczona i dziwnie spięta. – To, że ktoś chciał cię skrzywdzić, nigdy, ale to absolutnie nigdy nie było, nie jest i nigdy nie będzie twoją winą. Ofiara nigdy nie jest winna, a już na pewno nie w takich okolicznościach. Mogłaś tam być, mogłaś mieć mega krótką sukienkę i mogłaś być schlana, jak nieszczęście, a on nie miał prawa wsypywać ci czegokolwiek do drinka, a tym bardziej się do ciebie dobierać. Rozumiesz?

– Nie jesteś na mnie zły? – Otworzyła szeroko oczy ze zdziwienia.

– Nie, nie jestem. Pomysł z wymykaniem się, licząc, że nic nie zauważę był dość kiepski, ale nie jestem na ciebie zły. Już nie. Jak cię zobaczyłem w tej łazience, to mi przeszło. Teraz jestem tylko wkurwiony na tego gnoja, nie na ciebie.

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • Tjeri dwa lata temu
    Nadrobiłam nieczytane odcinki. Mam nadzieję, że się nie obrazisz, ale kontrastuje mi Twoje pióro — całkiem sprawne "w szczególe" z "ogółem" czyli konstruowaniem całej fabuły, postaci (no bo tu jest wczesnonastolatkowo). Ogół wskazuje mi na osobę bardzo młodą, zaś szczegół na wyrobione pióro. Jeśli łączysz jedno i drugie to "good for you". Podsumowując:
    Cały czas czuję i oceniam serię dwojako: z jednej strony niewiarygodni bohaterowie i harlekinowo schematyczna fabuła, z drugiej dobre prowadzenie narracji, schludne, prawie bezbłędne pisanie. To w sumie nie jest krytyka, o ile zakładasz sobie pisanie harlekinu. Bo wtedy wszystko jest na miejscu. A pisanie harlekinów to niezły sposób na zarobkowanie, kwestia dotarcia do odpowiedniego odbiorcy.
  • Nysia dwa lata temu
    Można tworzyć coś o czym nie ma się pojęcia? Najwidoczniej można. O ile czuję, że narracja idzie mi ok, tak wiem, że o budowaniu postaci muszę jeszcze sporo poczytać. Dlatego zależy mi na komentarzach i bardzo ci dziękuję, że chce ci się poświęcać mi swój czas.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania