Poprzednie częściCerber - Prolog

Cerber - Rozdział 12 - Olaf/Laila (36)

Olaf

 

Z piskiem opon zatrzymałem się tuż przed samymi drzwiami do klubu. Wyskoczyłem z samochodu i wbiegłem do środka. Za mną podążał Sokół. Przeszliśmy przez część oficjalną, gdzie bawił się tłum młodych dorosłych. Chlali, ćpali, palili, norma. Ruszyliśmy do części nieoficjalnej. Takiej bardziej dla dorosłych. Kilka kobiet tańczyło na rurach, kilka bajerowało jakiś klientów. Po chwili zauważyłem siedzącego przy barze kolesia. Wyglądał znajomo. Nie miałem pojęcia, skąd go znam, ale skądś na pewno. Musiał tu pracować, bo jedna ze striptizerek zawołała go na tyły klubu. Poszedłem za nimi.

– Ta nowa się nie nadaje. – Usłyszałem od skąpo ubranej striptizerki. – Klient się wściekł, że taka nie kumata.

– Już ja się nią załamię, tak że do końca życia zapamięta. – Uśmiechnął się facet.

No tak, następca Burego.

Zanim zdążyłem podbiec do niego, przy jego boku zjawił się Maksim. Powalił gościa prawym sierpowym. Podbiegłem do leżącego na ziemi nowego kierownika i uderzyłem jego głową

o ścianę. Z łuku brwiowego pociekła mu krew. Facet ewidentnie mnie poznał. Uśmiechnął się obleśnie.

– Gdzie ona jest? – wysyczałem przez zęby.

– Ale kto? – Udawał niewiniątko.

Niech jeszcze powie, że nie wie co tu się dzieje i nie ma z dragami i dziwkami nic wspólnego a będziemy mieć komplet niesłusznie pomawianego obywatela.

– Laila. Przywieźli ją tu dwa tygodnie temu. Gdzie ją trzymacie? – Maksim zamachnął się ponownie, sprawdzając jego głową wytrzymałość ściany.

Lubiłem być z nim po jednej stronie. Na nasze wyjaśnienia przyjdzie czas później.

– Jaka Laila? – Udał, że się zastanawia. – Aaa... Już wiem. To ona ma zajebistą dupę, jeszcze bardziej zajebiste cycki i buźkę, jak marzenie? Chociaż nie wiem, czy po wizycie jej klienta ten opis do niej będzie pasował. Na pewno nie ten fragment o buźce – zarechotał.

Sokół nie patyczkował się z nim tak jak my. Kopnął faceta prosto w jaja. Gościu wrzasnął tak, że nawet mnie to zabolało.

– Gdzie? – Zamachnąłem się jeszcze raz.

– Dobra wyluzuj. – Szybka kapitulacja. I bardzo dobrze, frajerze. – Drugie piętro. Trzeci pokój po lewej. Tylko zapukaj, bo jest bardzo zajęta.

Uderzyłem go po raz ostatni, łamiąc przy tym jego nos. Puściłem gnoja. Nie miałem teraz czasu na zmienianie jego życia w piekło. Tym zajmę się później. W tamtej chwili liczyła się tylko Laila.

Wbiegłem po schodach na drugie piętro, przeskakując co drugi stopień. Sokół i Maksim byli tuż za mną. Chwyciłem za klamkę do trzeciego pokoju. Zamknięte. Cholera. Cofnąłem się o krok i całej siły kopnąłem w drzwi. Można powiedzieć, że wjechałem do środka z buta. Widok mnie przeraził.

Pokój był pomalowany na ciemnoczerwony kolor. Przytłumione LED-owe światło nadawało pomieszczeniu trochę tandetnego charakteru rodem z taniego pornola. Po lewej stało małe biurko i przeszklona szafka z różnego rodzaju gadżetami erotycznymi, a po prawej szerokie łóżko. Okno zasłonięto czarnym materiałem.

Pośrodku tego wszystkiego znalazła się Laila. Wisiała podwieszona na kajdankach do haka przytwierdzonego na łańcuch do sufitu. Palcami u stóp ledwo dotykała ziemi. Głowa zwisała bezwładnie, a włosy przykrywały twarz. Widziałem tylko, że jej oczy i usta zakrywała czarna opaska. Miała na sobie samą bieliznę, choć nie byłem pewny, czy można to w ogóle nazwać bielizną. Kilka czerwonych paseczków obwiązanych wzdłuż ciała nie zakrywało kompletnie niczego. Jej skóra była mocno podrapana i posiniaczona. Na wewnętrznej stronie ud oraz dekolcie przybrała już czerwony od uderzeń kolor. Do sutków przypięte miała pieprzone klamerki.

Koło dziewczyny stał jakiś facet, zapewne wspomniany już klient ubrany w eleganckie spodnie i białą koszulę z podwiniętymi rękawami. Wysoki, szczupły i dość cherlawy, ze szpakowatą gębą. Taki, co nie miał powodzenia u kobiet i dziwkami z burdelu musiał podnosić sobie ego. W ręce trzymał bat. Musiał go użyć już przed moim wejściem tutaj. Zabiję go.

Poczułem rozchodzącą się po moim ciele adrenalinę. Oczy zaszły mi czerwoną mgłą. Z całych sił spiąłem wszystkie mięśnie, przygotowując się do ataku. Musiałem zabić gnoja. Chciałem go zabić. Nikt nie miał prawa tykać mojej Laili. Była moja. Postanowiłem to, gdy mi ją zabrali. Od początku to ja byłem odpowiedzialny za jej bezpieczeństwo. Zawiodłem i nadeszła pora na wyrównanie rachunków. Nikt więcej jej mi nie odbierze. Nikt jej nie zagrozi. Musiałem tego dopilnować. Ostatnie, co pamiętam to, gdy dopadłem do tego gościa i powaliłem go na ziemię.

Następne obrazy zaczęły do mnie docierać, kiedy Maksim zaczął mnie odciągać od nieprzytomnego delikwenta, którego w tym momencie nie poznałaby rodzona matka. Całą mordę miał zalaną ciemną krwią i z pewnością połamaną. Maksim wykręcił mi ręce do tyłu i docisnął do podłogi. Szarpałem się jeszcze chwilę.

– Olaf, uspokój się. Laila cię potrzebuje! – Maksim wiedział, jak szybko sprowadzić mnie na ziemię.

– Dobra, puść mnie – powiedziałem, uspokajając oddech.

Sokół już stał koło niej. Nie ruszał się. Wpatrywał się w jej ciało, chyba po raz pierwszy nie wiedząc, jak ma się zachować. Stroniliśmy od bezpośredniego krzywdzenia kobiet. Nawet pilnowaliśmy prostytutek, by żaden klient nie wyrządził im krzywdy. Chociaż w tym przypadku chodziło bardziej o to, że ładny towar miał więcej klientów, ale mimo wszystko. Facetów mogliśmy lać, torturować i zabijać, ale kobiety były traktowane ulgowo. Jakoś tak nie po męsku było uderzyć dziewczynę, aby ją celowo skrzywdzić. No chyba że sama wyraźnie o to prosiła, ale seks to co innego niż znęcanie się. Nic dziwnego, że Krystian się zawiesił.

Wstałem i podszedłem do niego.

– Zajmę się nią. Ty ukarz tych… – Nawet za bardzo nie wiedziałem, jak określić tę marną podróbkę mężczyzny.

Kiwnął tylko głową i razem z Maksimem ruszył w stronę schodów, zostawiając klienta leżącego nieprzytomnie na podłodze.

Stanąłem na wprost Laili. Delikatnie ująłem jej twarz w dłonie. Wzdrygnęła się. Musiała być zupełnie zdezorientowana i wystraszona. Pod warunkiem, że docierało do niej coś poza bezpośrednim dotykiem.

– Ciii… To ja, Olaf. Już jesteś bezpieczna, księżniczko. – Ściągnąłem te cholerne opaski z jej twarzy.

Przyjrzałem się dokładnie, chcąc ocenić obrażenia. Szare oczy, na co dzień duże i szeroko otwarte, teraz miała jakby mniejsze, na wpół przymknięte, nieobecne. Pewnie podali jej jakieś środki odurzające. Chyba nawet mnie nie rozpoznawała. Od pękniętej wargi zastygło w wąskiej strużce kilka kropli krwi. Po usunięciu knebla rana odnowiła się i ponownie pojawiła się świeża czerwona plama na jej ustach. Pod lewym okiem dostrzegłem lekkie zasinienie oraz opuchliznę. Na prawej skroni też znalazłem zaczerwienienie. Do tego cała masa drobnych ran i zadrapań pokrywających jej ciało. Przez wystające w tej pozycji żebra, domyśliłem się, że od dawna nie jadła nic konkretnego. Miałem ochotę zabić skurwysyna, który ją tak urządził. Z trudem się powstrzymałem przed kolejnymi kopnięciami w jaja leżącego śmiecia. Żyła i to było najważniejsze.

Najdelikatniej jak potrafiłem, odpiąłem te kurewskie metalowe klamerki z jej sutków i rzuciłem na podłogę. Wzdrygnęła się, syknęła i wykrzywiła usta w bólu. Zabiję skurwysyna, który do tego dopuścił. Zajebię, jak psa.

Ściągnąłem jej skrępowane ręce z haku. Ująłem dłońmi jej dłonie uważnie oglądając. Miała komplet palców. Wszystkie dziesięć. Ulżyło mi. Zarzuciła mi ręce na szyję. Nogi miała, jak z waty, bo nie mogąc na nich ustać, zawisła się na mnie całym ciężarem. Złapałem ją w pasie, przyciągnąłem do siebie lekko podnosząc i stabilizując. Była lekka jak piórko. Nawet nie czułem na sobie jej ciężaru. Oparła głowę na moim ramieniu. Drżała.

– Usiądź – szepnąłem do jej ucha, ostrożnie robiąc krok w stronę łóżka.

– Nie. Boli. – Ledwo ją usłyszałem.

Nie widziałem, jak jej ciało wyglądało z tyłu. Mogłem się tylko domyślać, że mówiła o swoim tyłku, który musiał ją boleć o wiele bardziej niż mogłem przypuszczać.

– Dzwonię po lekarza.

– Nie chcę – zaprotestowała cicho.

– Ale Laila, musi cię ktoś opatrzyć – powiedziałem, patrząc na jej spuchnięte oko.

– Nie – powiedziała trochę głośniej.

– No dobrze. Niech ci będzie. – Westchnąłem.

Rozbiegany wzrok dziewczyny skupił się na leżącym na podłodze delikwencie. Nie miałem nawet pojęcia, czy żyje i w ogóle mnie to nie obchodziło. Położyłem rękę na jej głowie i delikatnie obróciłem w przeciwną stronę.

– Nie patrz na to – szepnąłem.

Wtuliła się we mnie, zaciskając mocniej ręce na mojej szyi.

– Zabiorę cię do domu, dobrze? – Chciałem ją wziąć na ręce, jednak ona spięła całe ciało.

– Zaraz. Bardzo kręci mi się w głowie. – W dalszym ciągu mówienie sprawiało jej sporo problemu. Po zachrypniętym głosie domyśliłem się, że oprócz jedzenia nie dostawała również picia.

– Uderzyłaś o coś głową? – Chciałem wykluczyć jakieś wstrząśnienie mózgu, czy coś w tym rodzaju.

– Nie – wychrypiała.

– To dobrze. Oprzyj się o mnie wygodnie i odpocznij.

Przycisnąłem ją jeszcze trochę bardziej do mojego torsu i tym samym wziąłem na siebie cały ciężar jej drobnego ciała.

Po kilku minutach poczułem, że Laila trochę mnie odciążyła. Chciała stanąć pewnie na nogach. Spojrzałem na nią uważnie.

– Ustoisz sama? – zapytałem, wiedząc, że cały czas drży.

Może ze strachu, może z bólu, a może po prostu było jej zimno?

– Tak, chyba tak. – Zdjęła ręce z mojego karku. – Kluczyki są w szufladzie. – Spojrzała w kierunku niewielkiego biurka.

Ciągle była odurzona, ale już coś do niej docierało. To dobry znak.

Otworzyłem małą szufladę, wyjąłem z niej srebrny kluczyk. Dopiero teraz przyjrzałem się kajdankom. Z czerwonym futerkiem? Poważnie? Bardzo delikatnie ściągnąłem ten przeklęty kawałek metalu z zaczerwienionych nadgarstków dziewczyny. Zostały po nich po dwa równoległe żłobienia. Cicho syknęła, gdy ich dotknąłem. Przeklęty burdel. Ściągnąłem swoją bluzę i pomogłem założyć ją Laili. Zasunąłem zamek błyskawiczny oraz założyłem na jej głowę kaptur. Bluza była na nią co najmniej drugie tyle za duża. Sięgała jej do połowy ud. Idealnie by zakryć te cholerne paseczki, które miała na sobie. Wtuliła się lekko w gruby materiał. Wziąłem Lailę na ręce niczym pannę młodą. Chciałem, jak najszybciej opuścić to miejsce. Być już daleko stąd. Być sam na sam z Lailą. Upewnić się, że wszystko z nią w porządku. Chciałem ją przytulić i długo nie puszczać.

Po drodze do samochodu stanąłem obok Maksima i Sokoła, którzy dobitnie uświadamiali kilku kolesiom, że kobiet się nie bije.

Sokół oderwał się od rozcinania skóry scyzorykiem nowemu kierownikowi. Trochę żałowałem, że nie będę brał udziału w tej zabawie, ale teraz liczyła się tylko Laila.

– Co z nią? – zapytał, podchodząc do nas.

Dziewczyna nawet na niego nie spojrzała. Miała zamknięte oczy i dłonie zaciśnięte na mojej koszulce, jakby chciała się upewnić, że jej nie zostawię.

– Zmęczona i na pewno coś jej podali, ale powinno być ok – odparłem, spoglądając na tulącą się do mnie księżniczkę.

Sokół odgarnął jej włosy z czoła. Powoli pogładził zaczerwieniony policzek córki. Wpatrywał się w nią przez dłuższą chwilę niczym w swój największy skarb. Widziałem, że kamień spadł mu z serca. Mógł być mordercą, katem, człowiekiem bez wyrzutów sumienia, jednak, gdy w grę wchodziła Laila, nic nie było ważniejszego. Liczyła się tylko ona. Była jego sensem życia, jego radością i smutkiem, największą miłością i największym przekleństwem. Jego ostatnim kawałkiem serca. Dokładnie widziałem jak wariował, gdy zniknęła. Był w stanie roznieść całe miasto, zabić wszystkich, który mogli wiedzieć cokolwiek o jej porwaniu. Założyłbym się, że dla niej poświęciłby swoje życie.

– Zabierz ją w bezpieczne miejsce. W domu będzie chwilowo niezbyt przyjaźnie. – Rzucił dość wymowne spojrzenie na nowego kierownika. – I pilnuj jej. Na razie tylko tobie ufam.

– Jasne, szefie. – Kiwnąłem głową.

Wyszliśmy tylnymi drzwiami. Zaniosłem ją prosto do samochodu. Położyłem na tylnym siedzeniu.

– Laila. – Pogładziłem ją po policzku. – Puść mnie. Pojedziemy w bezpieczne miejsce – szepnąłem, ściągając jej dłonie z mojej koszulki.

– Bezpieczne? – Popatrzyła ma mnie i zobaczyłem, jak jej powieki ciężko opadały. Musiała być nieziemsko zmęczona.

– Tak, bezpieczne.

Przypiąłem ją pasami. Wsiadłem na miejsce kierowcy. Spoglądając w lusterko, upewniłem się, że siedziała stabilnie i ruszyłem przed siebie. Już wiedziałem, gdzie ją zabiorę. Wezmę ją tam, gdzie cywilizacja nie sięgała.

 

Laila

 

Obudziłam się, ale nie chciałam jeszcze otwierać oczu. Bałam się tego, co mogłam zobaczyć. Nie pamiętałam kompletnie nic z ostatnich godzin. A może to już były dni?

Czułam, że leżę na miękkim łóżku, szczelnie otulona grubą kołdrą. W burdelu to się raczej nie zdarzało. Tam miałam jedynie zdezelowane łóżko i jakiś stary koc. Po raz pierwszy od porwania nie było mi zimno.

Powoli uchyliłam powieki. Byłam w jakimś staromodnym pokoju, urządzonym w stylu lat dziewięćdziesiątych. Stała tu duża meblościanka, w której jedne drzwiczki zwisały na jednym zawiasie, a szyba, za którą stawiało się ozdobną porcelanę została rozbita. Koło okna był fotel, wyłożony kapą. Ściany pokrywała obskurna, zielona farba, która od lat prosiła się o zmianę.

Dopiero teraz poczułam czyjąś rękę na swojej talii i czyiś ciepły oddech na karku. Ktoś leżał tuż za moimi plecami. Drgnęłam. Wstrzymałam oddech. Pewnie któryś z klientów wykupił mnie na całą noc. Może uda mi się stąd uciec. Choć bolał mnie każdy mięsień, liczyłam na choćby najdrobniejszą okazję, żeby się wyrwać z tej gównianej rzeczywistości. Chciałam wrócić do Olafa. Do domu. Do taty.

Ciekawe, że w pierwszej kolejności pomyślałam o Olafie, a nie o tacie.

Facet spał, więc dlaczego by nie spróbować teraz? Delikatnie wysunęłam się z jego objęć, starając się zignorować ogromny ból ramion. Nie odwracając się za siebie wyszłam z pokoju. Na palcach przeszłam przez małą kuchnię połączoną z salonem. Dopadłam do drzwi. Przekręciłam klucz i wybiegłam do ogrodu. Pod bosymi stopami poczułam wilgotną trawę oraz drobne kamyki, a chłodny wiatr muskał moje gołe nogi. Miała na sobie jedynie koszulkę z krótkim rękawem i krótkie spodenki. To też było niespotykane w burdelu. Tam zawsze nosiłam samą bieliznę, a potem dostałam za dużą bluzę, którą mogłam się okryć.

Dobiegłam do furtki, ale była zamknięta. Usłyszałam, że on już za mną szedł. Wołał za mną, jednak nie słyszałam jego słów. Przerażona tym, co za chwilę może mi zrobić, zaczęłam się wspinać po ogrodzeniu.

Złapał mnie w pasie. Ściągnął na ziemię. Przytrzymał przy swoim torsie. Wyczułam jego twarde mięśnie i spokojny oddech.

Mój oddech za to znacznie przyspieszył. Serce waliło mi niebezpiecznie szybko, spodziewając się najgorszego. Z każdą sekundą coraz trudniej było mi nabrać powietrza. Powróciło wrażenie, że zaraz się uduszę. To musiał być mój koniec. W oczach stanęły mi łzy. Nie chciałam jeszcze umierać, a teraz on na pewno mnie zabije.

– Laila? Już dobrze, księżniczko. – Usłyszałam za sobą kojący szept. Znałam ten niski, głęboki głos.

– O… Olaf? – Odwróciłam się powoli. – Olaf! – Zawisłam na szyi pochylającego się nade mną mężczyzny i na dobre się rozpłakałam.

– Ciii… Już dobrze – szepnął, przyciągając mnie do siebie.

Złapał mnie za tyłek i podciągnął do góry. Automatycznie owinęłam nogi wokół jego bioder. Zaniósł mnie z powrotem do domu. Przez cały czas gładził moje plecy, kreśląc na nich małe kółka. Zawsze mnie to uspokajało. Usiadł na łóżku za mną na kolanach. Położyłam głowę między jego ramieniem a szyją. Delikatnie bujał się na boki, jak matka, chcąca utulić swoje dziecko. Tuląc mnie do siebie, cierpliwie czekał aż się uspokoję.

Znowu miałam chwilę słabości. Potrzebowałam, aby ktoś się mną zajął i podejmował za mnie każdą decyzję. Jeśli to był Olaf, wiedziałam, że te decyzje prowadzą tylko do lepszego. Chciałam na moment być małą księżniczką, za którą mnie wszyscy uważali. Chciałam spędzić w jego bezpiecznych ramionach resztę życia, by wydarzenia z ostatnich tygodni więcej się nie powtórzyły. Przy nim czułam się dobrze. Po prostu dobrze.

– Znalazłeś mnie – stwierdziłam cicho, nie dowierzając.

– Pamiętasz, co ci powiedziałem, po tym jak przeprosiłaś mnie za swoją pierwszą ucieczkę? – zapytał, a ja spojrzałam na niego z lekkim zaskoczeniem. Dużo wtedy mówił. – Zawsze cię znajdę, księżniczko. – Pocałował mnie w czoło. – Zawsze.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania