Trzecie Oko - Rozdział Czwarty
Dziewczyna nie wiedziała, co o tym wszystkim myśleć. Ten chłopak był bardzo silny, ale trochę się go bała. Normalny człowiek nie mógł od tak połamać drugiemu człowiekowi palcy, samym ściśnięciem dłoni. I to nawet niewidocznym.
Nie zauważyła, kiedy wziął jej torbę i zarzucił ją sobie na ramię. Odwrócił się do niej i powiedział:
- Chodź, zanim znów tu wrócą.
Potrząsnęła przecząco głową. Nie miała zamiaru nigdzie z nim iść. Mógł jej jeszcze coś zrobić.
Chłopak westchnął tylko i mruknął jakby sam do siebie:
- Nie myślałem, że to będzie aż tak trudne… - podrapał się po głowie i chwilę pomyślał. – Słuchaj, ja wiem, że to co przed chwilą widziałaś, było dla ciebie dość dziwne i straszne, ale możesz mi zaufać. Nic ci nie zrobię.
Chwilę się zastanowiła. Jakby nie było – uratował ją. Ale nadal nie miała pewności, czy za nim iść.
- Jak chcesz! – krzyknął. Spojrzała w lewą stronę, skąd dobiegał jego głos. Jak tak szybko się przemieścił? – Jak nie wrócę bez ciebie, to pomyślą, że coś ci się stało!
Odwrócił się i zaczął iść.
Nie wróci beż niej? Czyli on wiedział, kto ją „przygarnął”.
- Czekaj! – krzyknęła i pobiegła za nim.
~
Szli na piechotę, ponieważ towarzysz powiedział jej, że ich dom jest blisko. W końcu miała okazje mu się przyjrzeć.
Miał czarne, krótko ścięte włosy i ubierał się w stonowane kolory. Wyjaśnił jej, że w nocy tak to w mało oświetlonych miejscach prawie w ogóle go nie widać, a najczęściej o takiej porze wychodzi na dwór. Chłopak miał strasznie bladą cerę, był wysoki i dobrze zbudowany.
Droga dłużyła jej się. Tyle minut ze sobą rozmawiali, a ona nawet nie znała jego imienia.
- Słuchaj, jak masz na imię? – spytała dość niepewnie.
- Bart. – odpowiedział lekko wzruszając ramionami. – A ty jesteś Abigail.
- Skąd wiesz? – lekko się zdziwiła.
- Angelina nam mówiła… - zaczął, ale widząc jej minę, szybko dodał – nie martw się, poznasz ją.
Spojrzała przed siebie. Zobaczyła dosłownie kilka kroków na wprost budynek. Tak jakby domek jednorodzinny. W nocy zlewał się z otoczeniem, ledwo co było go widać wśród drzew.
Chłopak otworzył drzwi i wszedł pierwszy, a Abi poszła za nim. To, co zobaczyła w środku, ścięło ją z nóg…
Komentarze (5)
*zarzucił sobie na ramię - nie trzeba powtarzać, że jej torba i zarzucił ją ;)
*mruknął, jakby sam do siebie
*,,Czyli on wiedział, kto ją „przygarnął'''' - zamieniłabym to na ,,Musiał wiedzieć, kto ją przygarnął''
*miała okazję mu się przyjrzeć
*nosił stonowane kolory
*,,Wyjaśnił jej, że w nocy tak to w mało oświetlonych miejscach prawie w ogóle go nie widać, a najczęściej o takiej porze wychodzi na dwór'' -> ,,Wyjaśnił jej, że w nocy prawie go nie widać w mało oświetlonych miejscach, a o takiej porze wychodzi na dwór''
*Droga dłużyła jej się niemiłosiernie
*- Słuchaj... - bez tego, jak spytała niepewnie, nie powinna użyć tego słowa tak szybko ;)
*- Bart - odpowiedział. - bez kropki po jego imieniu
*lekko się zdziwiła? :p Widzi go po raz pierwszy, gdzieś ją zabiera i zna jej imię. Powinna się chociaż trochę bardziej zdziwić, nie? XD
*Zobaczyła budynek, dosłownie, na wprost - wyglądał jej na domek jednorodzinny
*Jeśli zlewał się z otoczeniem i ledwo co było go widać, to skąd mogła określić, że jest jedno/wielorodzinny? :p
Znów muszę powiedzieć, że mnie zaciekawiłaś :) Z przyjemnością oczekuję kolejnej części, pisz dalej! :3 Na razie daję 4, jest trochę za krótkie i ma jeszcze kilka błędów, ale mniej niż kiedyś - tylko się cieszyć :>
Ode mnie tylko tyle ;) Och, no ja nie wiem, czy bym bo takich słowach po prostu nie zwiała xD Zostawiam 4 i idę dalej ;)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania