Trzecie Oko - Rozdział Trzynasty
Coś było nie tak… Nie wracał już kolejną godzinę… Stało się coś złego? Nie, to niemożliwe. Nawet alkohol na niego nie działał…
Kurde! Co z niego za przyjaciel?! Siedział sobie teraz na schodach i wciągał te walone opary, zamiast wstać i go poszukać. Tylko gdzie?
Tam na pewno go nie znajdzie. Wyczułby go jeszcze, bo do tamtego miejsca miał zasięg.
Angelina wyszła z gabinetu i spojrzała się na niego.
- Kłopoty? – spytała?
- Tak sądzę. – przytaknął. – Coś długo go nie ma…
Usłyszeli jak ktoś zbiega po schodach. To była Abigail. Ręką zasłaniała swoje lewe oko, a odrosty po tej samej stronie jej głowie, zaczęły zmieniać kolor z brązowych na biały.
- Katują go. – powiedziała patrząc na ich dwójkę.
- Co ci się stało w oko? – spytał widząc jak mała stróżka krwi wydostaje się spod jej ręki i płynie po policzku.
- To jest nie istotne! – krzyknęła. – Musimy go ratować, zanim go zabiją!
~
Biegła przodem, nie widział jej twarzy. Biały kolor rozprzestrzeniał się na jej włosach, jakby stawała się kimś innym. Zatrzymał się przy zakończeniu kości szczęki, a jej naturalne włosy, (te, które nie zostały zmienione) upadły na ziemię. Jakby ktoś przeciął je równo z linią, którą sobie wcześniej wyznaczył.
To było dziwne… Druga połowa jej włosów, była normalna… Jak na razie. Czyżby to ona była Runicznym Dzieckiem? Nie, to niemożliwe. Ta to powinna mieć jeszcze jeden kolor i powinny zmienić się jeszcze oczy, usta, paznokcie…
Ale to nie było istotne w tym momencie. Ważniejszy był Jim.
~
Rzucił nim o podłogę jak ścierką. Zakaszlał i wypluł krew. Mężczyzna znów do niego podszedł i tym razem kopnął go w żebra. Krzyknął zwijając się z bólu.
- Po co ich wezwałeś?! – wrzasnął rozwścieczony i znów go kopnął. – Gadaj!
- Ale… Kogo? – sam nie wierzył w to, że zdołał z siebie to wydusić. Niby tylko dwa słowa, ale wielki ból.
- Już są pod bramą! – zawołał jakiś młody człowiek zza drzwi.
- Zgotujemy im małe powitanie. – powiedział jakby do siebie i rzucił czymś w niego.
Poczuł niewyobrażalny ból, jakby tysiąc małych nitek zaczęły oplatać jego ciało, jednocześnie zaciskając się tak mocno, że aż przedzierały się do krwi.
Z jego gardła wydarł się przerażający krzyk, który był ostatnim najgłośniejszym dźwiękiem wydanym przez niego.
Komentarze (5)
- ,,- Katują go. – powiedziała'' - bez kropki
- ,,spytał widząc jak mała stróżka'' - przecinek przed ''widząc'' :)
- ,,- To jest nie istotne'' - ''nieistotne''
- ,,włosach, jakby stawała się kimś innym. Zatrzymał się przy zakończeniu kości szczęki, a jej naturalne włosy'' - powtórzenie ;)
- ,,Druga połowa jej włosów, była normalna'' - bez przecinka
- ,,powinna mieć jeszcze jeden kolor i powinny zmienić się jeszcze'' - powtórki ''powinny'' + ''jeszcze'' ;D
- ,,Krzyknął zwijając się'' - przecinek przed ''zwijając''
- ,,- Zgotujemy im małe powitanie. – powiedział'' - bez kropki ;)
Błędy w sumie te same, co w dwóch poprzednich rozdziałach. Za niedługo sama zaczniesz je wyłapywać, zobaczysz ;D
Widzę, że tu już brutalnie :D Krew się leje, oni się biją..No no, czekam na kolejną część ^^ Ode mnie 5
"- Kłopoty? – spytała?" - bez drugiego "?"
"stróżka" - strużka*
"naturalne włosy, (te, które nie zostały zmienione) upadły" - bez przecinka przed nawiasem. Staraj się unikać nawiasów, stosuj przecinki zamiast nich ;)
"jakby tysiąc małych nitek zaczęły" - zaczęło*
"że aż przedzierały się do krwi." - nie "się" tylko "je", bo ciało
Tym razem błędy dosyć istotne i przeszkadzające w czytaniu. Sama akcja też jakoś tak dziwnie zwolniła, pomimo, że wciąż się coś dzieje. Zostawiam 3,5 czyli 4 ;) Ale nie martw się, następne części na pewno będą lepsze :D
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania