Ari odcinek 10
Zaraz za uciekinierami kamienne ściany tunelu ożyły i zamykały się tworząc litą skałę, jakby tunel nigdy w tym miejscu nie istniał. Dlatego kiedy aniołowie wyłamali drzwi przekonali się, że ich wysiłek był nadaremny. Władca chcąc odnaleźć i ukarać w sposób okrutny Ari posłużył się w tym celu swoją kulą. Jednak pomimo sprzężenia jej z energią życiową dziewczynki, nie był w stanie zlokalizować dziecka. Nigdy wcześniej starożytny przedmiot go nie zawiódł, więc uznał, że smarkula pod zamykającymi tunel skałami skonała. Swoją wściekłość postanowił wyładować na kraju, w którym Wybranka przyszła na świat. Wykorzystując w tym celu zgromadzony przeogromny przez tysiące lat majątek i swoją władzę nad śmiertelnikami wydał wyrok zgodnie z swoją ulubioną pierwszą maksymą odnoszącą się do odpowiedzialności zbiorowej. Najbardziej miały ucierpieć z jego polecenia rodziny robotnicze, ponieważ właśnie w jednej z nich urodziła się Ari. Tryby maszyny niszczącej gospodarkę kraju nad Wisłą zostały puszczone w ruch, a po przejściu ich majątek narodowy i infrastruktura przemysłowa miała wyglądać gorzej jak po wojnie. Wyjątkowo łatwo przyszło mu tego dokonać za sprawą swoich przedstawicieli w światowej finansjerze i wykorzystując to co lubił najbardziej czyli chciwość i pazerność współobywateli. Najgorsze ludzkie instynkty w Polsce zostały wydobyte, niczym demon, ujrzały światło dzienne i nie powstrzymywane rozprzestrzeniły się z mocą huraganu.
Uciekinierzy bardzo powoli wędrowali tunelami, a ich wędrówka z braku pożywienia i wody skazana była z góry na porażkę. Azyn z początku miał nadzieję na napotkanie pozostawionego zapasu prowiantu przez jakąś grupę z sojuszu wędrującą do siedziby Rady. Niestety godziny, dni mijały i niczego takiego na swojej drodze nie napotkali, więc zaczął się niepokoić. Jednak śmierć nie przychodziła, a znużenie całą trójkę omijało. Widocznie dotknęło ich coś nieznanego, gdyż nie odczuwali zmęczenia, pragnienia ani głodu pomimo wyraźnego upływu czasu. Ari nieprzerwalnie idąc wyraźnie rosła, a szczury powinny się starzeć, lecz oprócz tego, że dziewczynka ich nie dostrzegała nic takiego się nie stało, tylko były dla niej niewidzialne.
Instynkt zwierzęcy nabyty i przekazywany z pokolenia na pokolenie przez wieki, podpowiadał Azynowi o zbliżaniu się do miejsca, z którego weszli do tunelu. Ari dalej jak lunatyk pogrążona była w śnie, parła do przodu nie oglądając się za siebie. Wychodząc z podziemia na światło dzienne nie zmrużyła nawet oczu pomimo słonecznego jesiennego dnia i przeszła obok wilczej warty nie zauważając jej. Natomiast szczury zgodnie z zawartym przed tysiącleciami układem międzygatunkowym zatrzymały się i pozdrowili przedstawicieli sojuszu.
- Witajcie wartownicy jestem Azyn, a to jest jej wysokość księżniczka Prima.
Młody samiec odkłonił się jak było w zwyczaju, lecz wielki czarny wilk pełniący obowiązki dowódcy był podejrzliwy i wydawał się zaskoczony.
- Jesteście pierwszymi i jedynymi, którzy uniknęli pogromu. Pozostali nie mieli tyle szczęścia nawet ci co nie dotarli do siedziby Rady, zostali wymordowani w tunelach – powiedział i dodał - nigdy nie przypuszczałem, że szczury wędrowne tak jak domowe są długowieczne i żyją przynajmniej sześć lat, ponieważ tyle czasu minęło od kiedy moja cała wataha weszła do tunelu.
- Niestety przyjacielu zmuszony jestem ciebie rozczarować, musiało coś ci się pomylić z rachubą czasu, ponieważ my żyjemy najwyżej dwa lata – wskazał Azyn na siebie - a tylko nasza elita jest w stanie dożyć do sześciu. Jednak jak widzisz ja żyję i nie postarzałem się. Dlatego mam prawo wątpić w twoje słowa.
- Skoro tak, to odpowiedz mi w którym roku ludzkiej miary weszliście do tuneli? – zapytał wilk przysuwając swoją paszczę do głowy Azyna.
- Doskonale pamiętam było lato tysiąc dziewięćset osiemdziesiątego siódmego roku. Właśnie obchodziłem z rodziną dziesiątą rocznicę odzyskania wolności – odpowiedział szczur nie okazując lęku przed ogromnymi kłami.
- Młody przynieś gazetę, którą przywiał dzisiaj wiatr – polecił wilczy dowódca, nie spuszczając ze szczura wzroku.
Podwładny wykonał błyskawicznie polecenie i znikł w pobliskich zaroślach, by po chwili wrócić z gazetą w zębach. Stary odebrał, rzucił ją przed Azynem i za pomocą pyska i łap rozłożył ją stroną tytułową przed szczurem.
- Czytaj – polecił.
Azyn podszedł, stanął na gazecie blisko tytułu „Słowo Polskie” i pod spodem przeczytał czternasty październik tysiąc dziewięćset dziewięćdziesiąty trzeci rok.
- To jest niemożliwe – powiedział zaskoczony tym, co zobaczył w prasie.
- Co tam jest napisane? – zapytała Prima.
Azyn stał z głową pochyloną nad gazetą i nic nie mówił. Zdenerwowana przedłużającym się jego milczeniem dowlokła się obok niego i przeczytała tak jak on. Informacja na tyle zaszokowała ją, że bezwiednie zaczęła chodzić w koło. Zdążyła wykonać kilka okrążeń, zanim zatrzymały ją słowa Azyna.
- Ty chodzisz?
Dokładnie obejrzała siebie kręcąc głową we wszystkie strony. Futerko miała wypalone i nic nie zasłaniało brzydkich blizn, lecz stała pewnie na swoich czterech łapach. Ostrożnie poruszała na przemian tylnymi nogami i po upewnieniu się, że nie czuje bólu żwawo przytupała.
- Przynajmniej kręgosłup się zregenerował w tej wędrówce – rzekła tylko częściowo zadowolona.
Jej mina mówiła za nią, że pragnęła ponownie tak pięknie wyglądać jak wcześniej i nie ucieszyła ją świadomość własnej długowieczności. Prawdopodobnie nikt z tych co ją znali na dworze nie dożył do tego czasu i jej powrót do rodziny był nie realny z prostej przyczyny, teraz mieszkali tam sami obcy.
- Koniec tej dyskusji i zastanawiania się nad pytaniami, jak to jest możliwe. Azyn idziemy za Ari pomimo tego, że ona nas nie widzi i nie słyszy. Znowu wcześniej czy później będziemy jej potrzebni i musimy ją chronić – uniosła głowę jak najwyżej, popatrzyła na dorodnego wilka i dodała – przekaż swoim i wszystkim innym gatunkom sojuszu, że Wybranka chociaż ranna powróciła i musimy zrobić wszystko, żeby została Naznaczoną, ponieważ w niej jest ostatnia nasza nadzieja.
Wilczy dowódca przyjął jej słowa z powagą cechującą tych, co usłyszeli słowa wyroczni albo czytali prastare przepowiednie. Pokłonił się przed Primą, jak przed kimś ważnym ze swojej rasy i powiedział.
- Zanim odejdziecie może pozwolicie ugościć się?
- Jesteś głodny lub spragniony? – zapytała Azyna.
Ten pokiwał głową na nie i sama podobnie czuła, wiec odpowiedziała wilkowi.
- Dziękujemy za propozycję, jednak pójdziemy za Ari.
Tym razem szli obok siebie w milczeniu i szukanie odpowiedzi na nurtujące ich pytania pozostawili na bardziej dogodny czas. Kierowali się do rodzinnego domu Naznaczonej i bardzo spieszyli się chcąc dogonić Ari zanim spotka się z rodziną.
Komentarze (2)
Ucieczka Ari i jeszcze daleka droga do domu pewnie nie będzie taka wspaniała.
Mocne nakreślenie władzy i niszczenie gospodarki oraz bieda rodzin robotniczych. Ari ma być wystawieniem dla jednych, a upadkiem dla drugich. Czy obrońcy Ari będą na tyle silni, aby ochronić ją.
Świetny kamuflaż współczesnych czasów.
Pozdrawiam serdecznie
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania