Poprzednie częściAri odcinek 1

Ari odcinek 82

Sasquatki chcąc odpowiedzieć Ari, zaczęły wymieniać się posiadanymi wiadomościami. Pozostali wsłuchiwali się w prowadzoną rozmowę, z której wynikało, że Naznaczona zapytała o coś archaicznego i stosowanego w czymś w rodzaju skansenu. Dopiero wzmianka o sposobie wytwarzania okazała się ciekawa.

- W Ojqero w przesmyku morskim działa stara elektrownia. Przed wiekami ktoś, o którym pamięć została zatarta, umieścił tam metalową płytę. Strumień słonej wody powoduje, że jony z morskiej wody będącej w ruchu przyciągają elektrony z płyty pod warstwą rdzy i w miarę przepływu ciągną je za sobą, a to wywołuje przepływ ładunku i powstawanie prądu.

Wojsław, tak jak inni słuchał i zastanawiał się, ile jest w wszechświecie sposobów ekologicznego wytwarzania prądu elektrycznego. Prawdopodobnie człowiek zatrzymał się w połowie drogi w pozyskaniu energii, a winę za to ponoszą bogaci i wpływowi ludzie. Wiele wynalazków i patentów zostało przez nich wykupionych, a następnie zniknęły w przepasanych szufladach zamykanych na klucz. Gdyby nie wojna prawdopodobnie z góry ustaloną kolejnością pojawiałyby się jako cudowne innowatorskie rozwiązania. Wtedy nikt nie zastanawiałby się ile dziesiątek lat plany ich budowy przeleżały w oczekiwaniu na zastosowanie dla dobra ludzkości. Zawsze najważniejszy dla człowieka był pieniądz i starał się wycisnąć ile tylko się da z jednego rozwiązania technologicznego albo z operacji bankowej.

Odegnał niepożądane myśli, skoro do niczego nie były przydatne i skupił się na szykowaniu się do wymarszu w dalszą drogę. Przewodnicy, tak jak wcześniej, rozstawili się z świecącymi kamieniami na początki i końcu kolumny. W ustalonym szyku przeszli może kilkadziesiąt metrów po skalnym podłożu zakończonym ostrymi kamieniami. Dość szybko okazało się, że Azyn znacznie lepiej sobie radzi w przeciwieństwie do Skorupki, któremu otworzyły się świeżo zabliźnione rany na stopach i zaczęły mocno krwawić.

- Stop, robimy przerwę na znalezienie dla naszego przyjaciela opatrunków i obuwia. Inaczej będzie cierpiał przez całą drogę i spowalniał nasz marsz, a na to nie możemy sobie pozwolić – powiedziała Ari.

- Najlepiej będzie jak mnie zostawicie i pójdziecie dalej. Mogę tutaj przeczekać nawet kilka miesięcy i wyleczyć rany. Jestem pewny, że nic mi się nie stanie. Od przemiany nie potrzebuję jedzenia i picia. Energię do życia czerpię z przestrzeni, a jej tutaj nie brakuje – zaproponował Wojsław.

Według niego plan wydawał się sensowny i logiczny. Tylko nie wszyscy podzielali jego zdanie, a Naznaczona dała temu dowód mówiąc do rogatych przewodników.

- Rozglądnijcie się w tych podziemnych labiryntach, jak przypuszczam pozostałości po dawnej kopalni. Może wam uda się znaleźć coś przydatnego do ochronienia stóp mojego opiekuna.

Antyczni opiekunowie pól i lasów nie dyskutowali o potrzebie krótkiego rekonesansu. Być może sami odczuwali potrzebę pozostawienia grupy Naznaczonej i wyznaczenia jak najwygodniejszego szlaku dla istot nieprzywykłych do przebywania długo pod ziemią. Ich sagi były pełne dramatycznych przykładów początków przystosowywania do długoletniego trwania bez dostępu światła słonecznego. Początkowo wydawało się ich przodkom, że jest to przemijające i ludzie po zmianie władzy czy wiary odstąpią od swojej nienawiści do innych rozumnych gatunków. Stało się wbrew ich nadziei inaczej, niechęć na przestrzeni wieków do obcych stale się pogłębiała. Przykładów można było mnożyć, wystarczały inne poglądy, kolor skóry, wiara i natychmiast znajdował się powód do nienawiści czy agresji.

Drągi z świecącymi kamieniami wcisnęli w rozpadliny w podłożu, zabezpieczyli je przed przewróceniem i założyli coś do złudzenia przypominającego gogle noktowizyjne. Kiedy upewnili się co do prawidłowego ułożenia na oczach, zniknęli w ciemnościach. Kierując się jakby w dwóch kierunkach. Bez zegarków trudno było określić jak długo ich nie było, lecz gdy wrócili, przynieśli ze sobą opatrunki wojskowe i konserwy na wypadek gdyby ktoś był głodny. Chociaż do tej pory nie widzieli by ktoś ze starej grupy cokolwiek jadł i pił. Nawet oni w tym towarzystwie nie odczuwali takiej potrzeby, lecz gdy tylko się oddalili poczuli silny głód i pragnienie. Coś w tej niezwykłej zbieraninie indywidualności było nadnaturalnego i wykraczało poza ramy zrozumienia. Jakby całe te towarzystwo przybyło z innego świata, a nie tylko dwie stare Sasquatki.

- Kilka kilometrów w kierunku, w jakim zmierzamy natknęliśmy się na zniszczoną ludzką podziemną budowlę i znaleźliśmy w niej opatrunki używane przez żołnierzy oraz spory zapas prowiantu. Prawie wszystkie puszki z zamkniętą żywnością zostały zniszczone, lecz niewielka części przetrwała – powiedział jeden z przewodników wykładając trofea na płaski kamień.

Wojsław nie słuchał dalszej części sprawozdania z rekonesansu tylko dobrał się do opatrunków osobistych. Zakładając bandaże nasączone środkami dezynfekującymi i uśmierzającymi ból. Jednego był pewny, że nigdzie w wszechświecie nie opanowano do takiej perfekcji produkcji czegoś do upuszczania krwi i opatrywania ran. Kiedy ukończył owijanie stóp w biały materiał zapytał rogaczy.

- Czy w tamtym miejscu pozostały jeszcze takie opatrunki?

- Całkiem sporo, opakowania elastyczne nie uległy zniszczeniu w takim stopniu jak metalowe – usłyszał w odpowiedzi.

Skorupko stanął na obandażowanych stopach, zrobił kilka kroków i stwierdził, że prowizoryczne buty doskonale się sprawują. Podeszwy wykonane z opakowań na długo nie starczą, lecz miał nadzieję na znalezienie już wkrótce czegoś bardziej odpowiedniego.

- Możemy ruszać dalej, po drodze zaopatrzę się w spory zapas opatrunków – stwierdził z zadowoleniem i zaproponował Azynowi, że go dalej poniesie.

Były szczur chętnie skorzystał z zaproszenia, po wielu dniach wędrówki pozbył się wstydu powstałego z braku samodzielności. Podobnie jak przed niefortunnym incydencje zajął miejsce na grzbiecie opiekuna i poczuł bijące od niego zadowolenie, że jak wcześniej może być przydatny. Pozostali nie ociągali się z wyruszeniem w dalszą drogę i w ustalonym na początku szyku, ruszyli przed siebie. Wojsławowi ból nie dokuczał, widocznie środki przeciwbólowe dobrze spełniały swoje przeznaczenie i raźno posuwał się do przodu.

Przed dotarciem do zniszczonej ludzkiej budowli, przewodnicy zmniejszyli maksymalnie moc światła wydobywający się z kamieni i poprosili pozostałych o zachowanie ciszy. Widocznie do końca nie byli pewni czy miejsce do jakiego się zbliżają jest w pełni bezpieczne. Nikt nie kwestionował ich rozwagi, ponieważ zanim zobaczyli zniszczoną budowlę poczuli silny smród. Czuć było śmierć dochodzącą z rozkładających się ciał, lecz z bliska wyglądało to jeszcze gorzej. Fetor był nie do zniesienia, dochodził z najmniejszego zakamarka. Pocisk burzący, jaki przebił grube betonowe ściany wzmocnione stalowymi prętami, detonował w wnętrzu podziemnego stanowiska dowodzenia pełnego ludzi, a nie jak przypuszczał Wojsław magazynu. Eksplozja musiała być niesamowicie mocna, skoro porozrywała ludzi na malutkie strzępy, a także zgromadzony sprzęt elektroniczny. Nigdzie nie było widać śladów pożaru i dzięki temu coś ocalało.

Skorupko zasłaniając nos i usta przemierzał rumowisko w poszukiwaniu opatrunków osobistych. Sasquatki dotrzymywały mu kroku i dość szybko wypatrzyły dla niego rozmiarowo odpowiednie obuwie, lecz nie zaglądały do zajętego wnętrza i z tego powodu było nie do użytku. Dopiero pod koniec przeszukiwań natrafiły na nieużywane. Wojskowe buty były dla Wojsława dwa numery za duże. Jednak po zrobieniu onuc z bandaży, pasowały znakomicie.

Średnia ocena: 4.3  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • Pasja 28.11.2019
    ile jest w wszechświecie sposobów ekologicznego wytwarzania prądu elektrycznego... Prawdopodobnie człowiek zatrzymał się w połowie drogi w pozyskaniu energii, a winę za to ponoszą bogaci i wpływowi ludzie. Wiele wynalazków i patentów zostało przez nich wykupionych, a następnie zniknęły w przepasanych szufladach zamykanych na klucz... w tych słowach zawarłeś problem zagrożenia dla istnienia ludzkiego.
    Zapasy prowiantu i opatrunków pozostały, jednak opatrunki elastyczne nie uległy zniszczeniu tak jak metalowe puszki... ciekawe.
    Pozdrawiam
  • Obraz postapokaliptyczny, zawsze znajdà się jednostki, które lepiej od innych potrafią odnaleźć się w skrajnie nieprzyjaznym środowisku. Nota bebe szczury, jeśli miałaby to być analogia, są w takich warunkach mistrzami.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania