Poprzednie częściAri odcinek 1

Ari odcinek 57

Wojsław z niewytłumaczalnej potrzeby pragnął dowiedzieć się znacznie więcej o miejscu w jakim przebywał, coś potężnego i nieznanego wiązało go z nim. Mogła być to kobieta jaką ujrzał w wizji, albo tamten świat był kolebką ludzkości i pamięć genetyczna przekazywana przez pokolenia rozpoznała dom rodzinny. Skoro w strukturze przestrzennej DNA zapisana bywa nasza historia, którą jesteśmy w stanie przekazywać dzieciom i wnukom poprzez ekspresje genów. Dzięki temu możemy dziedziczyć choroby, lecz również talenty, czy traumatyczne i dobre wspomnienia. Dlatego w sposób dla nas zagadkowy potrafimy bez nauki grać na jakimś instrumencie, czy wykonywać w sposób płynny pewne czynności. Nasze DNA w postaci sekwencji przechowuje przepis na budowę i funkcjonowania naszego ciała. Posiadamy ponad tysiąc genów odpowiedzialnych za naszą inteligencję i ma to związek często z długowiecznością człowieka. Ludzie inteligentni zazwyczaj żyją dłużej i ich zdolności poznawcze utrzymują się do późnej starości. Niekiedy chronią one przed chorobami takimi, jak Alzheimer, ADHD, schizofrenia, lecz bywa i inaczej wiążą się z wyższym ryzykiem autyzmu. Geny występujące w dziewięćset pięćdziesięciu sześciu wariantach mają wpływ na bezsenność. Tylko pozornie jest ich dużo, ponieważ ciało człowieka w liczbach przedstawia się znacznie bardziej imponująco. Mózg posiada sto miliardów neuronów, które myślą sześćdziesiąt tysięcy myśli dziennie. Sześćdziesiąt milionów receptorów odpowiada za czucie, a sto dwadzieścia siedem milionów komórek odpowiedzialnych jest za widzenie dziesięciu milionów kolorów. Dochodzi tysiąc receptorów węchu, jakie chemicznie stworzonymi aromatami czy papierosami zabijamy, a one niezakłócone czują pięćdziesiąt tysięcy różnych zapachów. Codziennie oddychamy dwadzieścia trzy tysiące razy i bardzo ważne jest czym. W tym czasie nasze serce uderzy sto piętnaście tysięcy razy, przepompowując prawie sześć litrów krwi przez czterdzieści dwa miliardy naczyń krwionośnych.

Ari w tym czasie, gdy on rozmyślał, mówiła z pełnym przekonaniem, jakby ona sama tego doświadczyła, albo była świadkiem. Omawiając proces starzenia się ludzi w czasach panowania Rady Naznaczonych, wtedy przebiegał on w znacznie wolniejszym tempie i w długości odwrotnej niż obecnie, gdy rozpoczyna się w dwudziestym piątym roku życia. Gdy tylko zakończyła mówić podjęła decyzję, jej zdaniem najlepszą dla wszystkich.

- Teraz porozmawiam z Sasquatami, a wy szykujcie się do drogi.

Gestem ręki pokazała, że nie życzy sobie żadnych komentarzy, gdy jak na komendę otwierali usta chcąc skomentować to, co usłyszeli i z takimi minami pozostawiła ich odchodząc do owłosionych sprzymierzeńców. Przez chwilę z nimi rozmawiała, wróciła i powiedziała.

- Pójdziecie na południe do skupiska samotnych skał. Tam niedaleko wypływającego źródła na mnie poczekacie. Wszystkie kruki będą wam towarzyszyć.

Skinieniem dłoni wezwała obserwującego ich stale ptaka. Siła i moc zawarta w tym geście musiała być bardzo wielka, ponieważ kruk został uniesiony z gałęzi, na jakiej siedział i ze złożonymi skrzydłami zawisł metr od głowy Ari na wysokości jej wzroku. Ptaszysko wytrzeszczyło oczy, lecz nie było w stanie wydobyć z siebie głosu i się poruszyć. Naznaczona patrząc na skrępowanego przedstawiciela ich powietrznego rozpoznania, powiedziała.

- W takiej pozycji całe stado uda się z pozostałymi do miejsca jakie wskazałam i tam poczekacie na mnie.

Kruk jedynie swoim wzrokiem był w stanie wyrazić swój sprzeciw na takie traktowanie i wykorzystał czarne oczy na przekazanie zgromadzonej w nim złości.

- Gdybym tego nie zrobiła, któryś z was poleciałby za mną i przez wzrodzoną ciekawość sprowadziłby zgubę na pozostałych, a tego bym nie chciała – powiedziała i dodała – mam nadzieję, że po opadnięciu złości przemyślicie i zrozumiecie moje motywy.

Wojsław chciał się sprzeciwić jej decyzji pozostania samej z Sasquatami, lecz podobnie jak kruk nie był w stanie tego dokonać. Pozostało mu tylko jedno, poddać się woli Naznaczonej i udać się do wyznaczonego przez nią miejsca i tam czekać. Biorąc Azyna na plecy spojrzał za odchodzącą w kierunku leśnych ludzi Ari. Tamci zdążyli się przygotować na jej przybycie i mieli przygotowaną dla niej lektykę. Miał tylko nadzieje, że jest to jedynie środek transportu, a nie początek więzienia.

Ich trójka poprzedzona parą zwiadowców z wilczej watahy szła w kierunku samotnych skał. Kruki skrępowane unosiły się za nimi w powietrzu. Reszta wilków stłoczona blisko siebie szła kilka kroków za ptakami. Przemieszczali się w ciszy, jakby wszystko dookoła nich tłumiło dźwięki. Nawet szum lasu i wiatr był mniej intensywny niż zazwyczaj, a promienie słoneczne wydobywały z poszycia niewiele aromatu. Najbardziej dokuczał Primie brak niegłośnej, lecz ożywionej rozmowy. Ona zawsze znajdywała do tej pory ciekawe tematy do rozmowy nawet wtedy gdy powinna dla bezpieczeństwa milczeć. Prawdopodobnie jej potrzeba konwersacji wynikała z tego, że przed przemianą mało kto jej mowę rozumiał i nie traktował jak szczurze piski. Tym razem i ona powstrzymywała się od mówienia nie chcąc czegoś przypadkiem wypaplać krukom.

Kiedy dotarli do miejsca wyznaczonego przez Ari, kruki opadły i mogły poruszać się na własnych nogach na sporym, lecz określonym obszarze. Dziobami pomagały sobie w rozprostowaniu skrzydeł, jednak ten zabieg im nic nie pomógł, ponieważ mięśnie odmówiły posłuszeństwa i łaziły w kółko dopóki nie złożono im skrzydeł. Wojsław podczas przemarszu przemyślał wiele spraw i swoimi wnioskami chciał podzielić się z druhami za jakich uważał Azyna i Prime. Jednak nie był w stanie tego zrobić, więc podszedł do brzegu potoku, usiadł na konarze drzewa, ściągnął buty i zanurzył nogi w lodowatej wodzie. Azyn niezdarnie przydreptał i składając niezdarnie skrzydła usiadł obok niego na pobliskim mocno spróchniałym pieńku, pozostałym po ścięciu wielkiego drzewa. Prima podeszła około dwa metry pod prąd i obmywała twarz krystaliczną wodą. Wilki otoczyły ich i w ten sposób nie pozwoliły krukom zbliżyć się na odległość głosu. Wojsław upewnił się, że nie ma możliwości usłyszenia ich rozmowy i z pochyloną głową, na wypadek gdyby kruki potrafiły czytać z ruchu warg zapytał.

- Co wy o tym wszystkim sądzicie?

- Starodawne kroniki, przechowywane w nadwornej bibliotece dworu królewskiego, prowadzone nieprzerwalnie od pierwszej szczurzej dynastii, nic nie wspominają o podobnym incydencie – odpowiedziała Prima z twarzą ukrytą w dłoniach.

- A ty co mi powiesz przyjacielu? – zwrócił się z pytaniem do Azyna.

- Wiem jeszcze mniej niż Prima.

Jedynie jakieś światło na wydarzenia z dzisiejszego dnia mogła rzucić wszystko wiedząca z watahy. Wilki całą swoją wiedzę przechowywały w sagach i w takiej formie przekazywały z pokolenia na pokolenie. Zawsze wybierano na bajarkę i następczynię najbardziej błyskotliwe samice, które przechodziły specjalne szkolenie na polepszenie pamięci. Jeżeli z jakieś przyczyny grupa traciła swoją mówczynię, wtedy na jej miejsce przychodziła nowa z innego stada. Taką wysłanniczkę przyjmowano z największymi honorami, ponieważ najważniejsza w wilczej społeczności była tradycja i pamięć o minionych pokoleniach. Każdy samiec i samica marzyli by ich imię wraz z czynami było przekazywane najmłodszym. Wszyscy tego pragnęli, lecz udawało się to niewielu. Teraz wataha Caen miała szansę przy boku Naznaczonej by któryś z jej przedstawicieli za wybitne dokonania znalazł się w sagach.

- Poproś wszystko wiedzącą, żeby w sposób niezauważalny podeszła w pobliże mnie. Tylko zachowaj ostrożność i nie zwróć na siebie uwagi kruków – powiedział do najbliższego wilka Wojsław, dalej trzymając spuszczoną głowę.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • DNA to coś jak książka serwisowa każdego gatunku, można tam wyczytać praktycznie wszystko, od tego kiedy i jak zwierzęta czy roślinny zaczęły się przekształcać i jaka zmiana DNA jest tego przyczyną.
    Lubię w tym opowiadaniu wyłapywać przemycane przez Ciebie fakty naukowe i historyczne, ubrane w baśń.
  • Pasja 25.04.2019
    Witam
    Czasem ubrane słowa w bajkowe szaty rozmazują obraz powagi. Jednak jak bardzo ten świat jest bliski naszym dwunożnym istnieniom. Zwierzęta zawsze były kanwą do różnych ludzkich eksperymentów i nadal zabija sie je dla nauki.
    Pozdrawiam

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania