Poprzednie częściAri odcinek 1

Ari odcinek 38

Wojsławowi pod koniec wypowiedzi przed oczami przemknęły bardzo wyraźne wizje dotyczące najpiękniejszych chwil z jego życia, które trwały jedynie kilka miesięcy po ślubie. Chociaż tego nie chciał, to otworzyły one ponownie zamkniętą puszkę wypełnioną po brzegi jego bólem. Wspomnienia musiały wywołać na jego twarzy jakiś niekontrolowany grymas, ponieważ słuchający wyraźnie przyjęli inne postawy. Pierwsza zareagowała Prima mówiąc.

- Widać po tobie, jak bardzo ucierpiałeś od toksycznego związku. Prawdopodobnie na tak emocjonalnie intensywne przeżycia miał wpływ też wypadek. Gdyby wasze małżeństwo trwało dłużej i w tym czasie uczucia wygasłyby, być może po rozstaniu pozostalibyście przyjaciółmi. Jednak było inaczej i leżąc w szpitalu oczekiwałeś wsparcia, lecz twoja żona przeżywała własną tragedię, która ją przerosła. Wasz świat w jednej chwili legł w gruzach i każde z was uciekło z niego na swój sposób. Ty zamknąłeś się w cierpieniu, a ona wtopiła się w ramiona innego mężczyzny.

- Żyjąc w ciele szczura – wtrącił się do rozmowy Azyn - miałem okazję obserwować, będąc samym niezauważonym i słuchać, co mówiono w kilkunastu różnych skupiskach nie tylko ludzkich. I jedno wam powiem, że wszędzie były większe albo mniejsze konflikty, lecz tylko z nielicznych potrafiono wyjść lepszymi, gdyż przeważnie po było znacznie gorzej, niż przed awanturą.

Zanim wyruszyłem z misją pramatki mieszkałem z całym klanem w budynkach gospodarczych. Wtedy jeszcze w oborach chowano różne zwierzęta i dzięki temu łatwy był dostęp do jedzenia, a między nimi można się było skryć. Dlatego w ukryciu miałem dużo czasu na słuchanie opowieści starszych ludzi, którzy będąc samotnymi wykorzystywali każdą nadążającą się okazje do porozmawiania z innymi.

Cała wioska po zakończeniu wielkiej wojny, przez ludzi nazwanej drugą, została zasiedlona przez ludzi przyjeżdżających z bardzo odległych regionów, mówili oni różnymi gwarami i posiadali inny akcent. Już samo skupienie na niewielkiej przestrzeni odmiennych kultur zapewniało w przyszłości konflikt. Jednak w sposób zamierzony przystąpiono do jego szybszego i gwałtowniejszego wybuchu. Planowo z premedytacją przydzielano im pomieszczenia mieszkalne i gospodarcze, które zmuszały do korzystania z części należącej do innych. Dlatego nawet trzy liczne rodziny w jednym budynku miały w innych miejscach kuchnie, pokoje, lecz jedną toaletę. Jeżeli tego było mało, to dostawali w podobny sposób ogródki przydomowe, do których dostawali się przez własne okna albo po grządkach innych. Gdyby te rodziny potrafiły się porozumieć i podzielić przed konfliktem przydzielone pomieszczenia, czy ziemię w sposób najbardziej korzystny dla wszystkich, obyłoby się bez bijatyk i spraw sądowych. Przytłaczająca większość wolała zwadę niż kompromis, a konflikty przenosiły się na następne pokolenia. Przeważnie w wioskach były dwa miejsca, do których wszyscy chodzili. Jednym był kościół i w nim każdy modlił się o powodzenie dla siebie, natomiast dla innych prosił o wszelkie plagi i niepowodzenia. Drugim miejscem była gospoda, albo świetlica wiejska gdzie organizowano zabawy i tam po kielichu siłowo rozwiązywało się wszelkie problemy oraz kompleksy. Podobnie jest w większych ludzkich skupiskach zwanymi państwami, gdzie bardziej pielęgnuje się wcześniejsze wzajemne krzywdy, konflikty i przywary niż to, co w każdym człowieku jest dobre.

- Ciekawe i pouczające informacje zdobyłeś. Jednak jestem ciekawa, co twoim zdaniem w człowieku jest dobre? – zapytała Prima.

- Zdolność do uczuciowego zaangażowania w dość młodym wieku, często wystarcza bardzo niewiele. Wystarczy, że nastolatka mająca rodziców, którzy jej nie rozumieją albo mają z nią słabą więź spotka chłopaka, który akceptuje ją z jej wadami i ją zrozumie, jest gotowa natychmiast się w nim zakochać. Wynika to z naturalnej potrzeby każdego człowieka, chociaż nie wszyscy chcą się do tego przyznać. Jednak nawet ludziom nie przyznającym się do tego otwarcie miłość potrzebna jest jak pożywienie i gdy nie zaspokoją swoich uczuć, odczuwają „głód miłości”. Jeżeli przez dłuższy czas nie nasycą się dobrymi uczuciami, zaspakajają się namiastkami powodującymi często złe, lub tragiczne skutki.

- Szczurku chyba coś pokręciłeś – powiedziała Prima.

- Nie! – odpowiedział zdecydowanie Azyn – obserwowałem uważnie i wiem, że najlepszym środowiskiem do wychowywania dziecka jest kochająca rodzina. Inaczej jest z dziećmi nieczułych rodziców i umieszczonymi przez urzędników w różnych instytucjach nawet zaraz po urodzeniu. Takie dzieci zawsze cierpią na chorobę sierocą, która przejawia się później ogólną apatią, monotonnym kiwaniem się dziecka pozostawionego bez opieki w łóżeczku, uderzaniem główką o ścianę. Często w późniejszym okresie życia dzieci te należą do trudnych w wychowaniu i są bardzo nerwowe, przejawiają skłonność do płaczu, są nieposłuszne i nie potrafią przywiązywać się do nikogo. Dlatego takie dziecko nie różni się niczym od małej małpki pozbawionej od urodzenia opieki macierzyńskiej. Jednak od kilku ostatnich lat obserwowałem upadek tradycyjnej ludzkiej rodziny i skutki tego. Dzieci pozostawione samym sobie „odbierają” nastroje otoczenia, spowodowane nadmiernym pospiechem w jakim żyją ich rodzice, kłótniami i rywalizacją w domu. Tylko niewielka część rodziców stara się ukryć przed dzieckiem konflikty nich i negatywne reakcje przez nich przeżywane, które wyzwalają w dzieciach lęk i niepewność o ich przyszłość. Częstą przyczyną nieporozumień w rodzinie jest nadmiar pracy i brak czasu dla najbliższych. Babcie i dziadkowie otaczające wnuki nadmierną opieką też potrafią wpływać na dzieci niewłaściwie. Bardzo ważny jest podczas wychowywania małego człowieka zdrowy umiar i konsekwencja w postępowaniu. Sukces wychowawczy osiąga ta rodzina, która wypracowała jednolity system wychowawczy oparty o pełne zrozumienie potrzeb dziecka przez obojga rodziców oraz najbliższych krewnych. Najważniejszy jest równy podział we wszystkich obowiązkach wynikających z faktu posiadania dziecka. Każdy problem pociechy powinien być rozwiązywany przez rodziców wspólnie i nie powinien polegać tylko na zaspakajaniu potrzeb gadżetowych dziecka. Nadmiar urządzeń elektronicznych, jakimi otaczają się ludzie, powoduje jeszcze większe oddalanie się od siebie. Dlatego już nikogo nie dziwi idąca chodnikiem z telefonem w dłoni matka, a jej dziecko samotnie kroczące z boku. Rola ojca też uległa zachwianiu i często ogranicza się do zaspakajania potrzeb materialnych. Podobnie złe skutki przynosi uległość wobec dziecka, które nawet noszone na rękach krzykiem próbuje wymusić podporządkowanie rodziców. Jeżeli chociaż jedno rodziców będzie bardziej uległe, wówczas dziecko będzie uczyło się wymuszać na nim wszystko, a im będzie starsze tym większe będzie miało wymagania. A od najmłodszych lat dziecko trzeba uczyć, że nie wszystko można i z wielu rzeczy trzeba umieć zrezygnować dla wspólnego dobra. Jednak ludzie o tych zasadach często zapominają i później obwiniają za swoje niepowodzenia wychowawcze szkołę i każdego tylko nie siebie.

- Bardzo naukowo nam się zrobiło podczas tej rozmowy, widocznie było nam to potrzebne – powiedziała Ari.

- Przepraszam, to wszystko moja wina, niepotrzebnie zburzyłem radość jaką początkowo mięliśmy wszyscy po przemianie – odpowiedział Wojsław.

- Przestań się obwiniać, to nie twoja wina, że otaczający nas świat jest taki, a nie inny – odrzekła Ari i dodała – późno się zrobiło, a nie wiadomo kiedy będzie następna okazja do wypoczynku. Nastała najwyższa pora kłaść się spać, każdy z nas ma przyszykowane odpowiednie dla siebie posłanie.

Nikt z słuchających jej nie wiedział, jak w krótkim czasie jej słowa okażą się prorocze.

Skorupko pożegnał się z pozostałymi, życząc im dobrej nocy i udał się do części budynku dla siebie przyszykowanej przez Ari. Otwierając drzwi nie przypuszczał, że za nimi ujrzy swój pokój z wczesnej młodości. Ściany były poobwieszane plakatami znanych motocyklistów i ich maszyn z początku lat dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku. Nawet panujący wewnątrz bałagan był taki swojski.

Azyn w pomieszczeniu przeznaczonym dla siebie miał łoże w kształcie grzędy, a Prima łudząco przypominający sporych rozmiarów liść. Natomiast na Ari czekali kochający rodzice pragnący życzyć jej dobrej nocy.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • W trwaniu w toksycznym związku, najtrudniej jest dostrzec, że on właśnie taki jest, kiedy człowiek już do tego dojdzie, może nie jest łatwo ale jest przynajmniej jasne co trzeba robić.
  • Pasja 06.12.2018
    Witaj
    Ciekawie poruszasz temat instytucji małżeństwa i rodziny przez zwierzęta. Wszystko co piszesz jest faktyczne i najbardziej cierpią dzieci. Moim zdaniem zwierzęta stoją na wyższym poziomie moralnego rozwoju od ludzi. Nie znają uczucia zawiści, a ich okrucieństwo wynika jedynie z chęci zaspokojenia głodu. Ludzkie popędy wynikają z egoistycznego podejścia.
    Pozdrawiam

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania