Poprzednie częściAri odcinek 1

Ari odcinek 24

Do czasu powrotu gospodyni pozostał na podwórku w mokrym ubraniu. W tym czasie jego spalona skóra nabrała wilgoci i ból zelżał. Wróciła niedługo z wiklinowym koszem pełnym jakiegoś zielska, niosąc go przed sobą.

- Pan tutaj? - zapytała zdziwiona.

- Wolałem pozostać na zewnątrz i obcieknąć, zamiast zachlapać pani całą podłogę. Jeszcze mi pani każe posprzątać, sądząc po pani temperamencie i wcześniejszym występie – odpowiedział z uśmiechem, w ten sposób chciał podkreślić lekkość i żartobliwość wypowiedzi.

Rozbawił kobietę, zasłaniającą chustą część twarzy, swoim sposobem bycia i poczuciem humoru. Tylko ona ponownie zaskoczyła go swoimi słowami.

- Zapraszam ponownie na kompot i na wstępie informuję, że żadnych pamiątek rodzinnych nie zamierzam sprzedawać.

A to gnojek, mnie utrzymywał w nieświadomości, że ją telefonicznie uprzedził – pomyślał.

- Nikt nie telefonował, że pan wybiera się do mnie. Nawet gdybym miała zamiar wszystko sprzedać to panu nic nie oddam za żadne pieniądze, ponieważ zyski idą na narkotyki, a do tego ręki nie chcę przyłożyć.

- O cholera, skąd pani to wie, skoro to moja największa tajemnica i nikomu o tym nie mówiłem?

Kobieta zamiast zaprzeczyć, lub odpowiedzieć tylko się uśmiechnęła, widział to po jej ustach na nie zasłoniętej części twarzy. Zaczynała go intrygować swoją wiedzą o nim, a może czyta w myślach. Akurat ten pomysł wydawał mu się najbardziej niedorzeczny. Najprawdopodobniej kiedyś go już spotkała, lub jest koleżanką albo krewną jego byłej żony i nie chcąc żeby ją poznał zasłania twarz. Ten pomysł wydawał mu się najbardziej prawdopodobnym wytłumaczeniem jej zachowania.

Rozmyślając wszedł do domu za nią wprost do jeszcze ciepłej kuchni po gotowanym na tradycyjnej kuchence obiedzie, pomimo gorącego dnia. Gospodyni w tym czasie kiedy jej gość siedział przy stole, rozmyślał i pił kompot, podłożyła pod blachę drew, nastawiła w czajniku wodę. Drugim naczyniem jakie postawiła na węglowej kuchni był garnek z wodą.

Mężczyzna intensywnie przeszukiwał swoją pamięć, chcąc przypomnieć sobie wszystkich najbliższych od wypadku i z kim mógł rozmawiać o swoich bólach.

- Proszę – usłyszał głos.

- Słucham – odpowiedział zaskoczony.

- Zaparzyłam panu kawę, zanim maść ziołowa, którą zrobiłam na pana rany nie wystygnie.

- Dziękuję – powiedział i sięgnął po kubek, podobny do swojego w jakim miał zwyczaj robić dla siebie kawę.

Aromatyczny napój miał intensywny zapach, który miło drażnił powonienie. Uniósł kubek do ust i spróbował. Był taki jaki lubił najbardziej, gorący, mocny z odrobinką cukru.

- Wyśmienitą kawę pani zrobiła.

- Stu procentowa Arabica taką jaką pan lubi najbardziej.

Tym razem po usłyszeniu jej słów zaskoczenie mężczyzny było kompletne.

- Czy my się znamy? – zapytał.

- Tak i nie – odpowiedziała zagadkowo kobieta.

Tym razem kompletny chaos zapanował w jego głowie. Ukryty za porcelanowym naczyniem z kawą, zaczął intensywnie rozmyślać. Nigdy wcześniej tego nie robił, unikał rozpamiętywania czasów przed wypadkiem. Jednak rozmowa z kobietą i jej wiedza o nim zmusiły go do podróży do najwcześniejszego dzieciństwa.

Mieszkał w dwupiętrowym domu przy Sienkiewicza i całe dzieciństwo spędził przy tej ulicy i jej dalszym odcinku nazwanym Kościuszki. Była to najważniejsza ulica miasta przy niej mieścił się jego żłobek, przedszkole i szkoła podstawowa oraz sanatoria i kawiarnie. Mogło się zdarzyć, że tam się spotkali oboje, lecz jest to mało prawdopodobne, by ona to zapamiętała. Szkoła średnia odpada do niej chodzili sami chłopcy, studiów nie podjął, ważniejsze były motocykle. Pierwsze sukcesy sportowe sprzyjały poznawaniu dziewcząt, wtedy był najbardziej ogłupiały i mogło się zdarzyć, że się poznali. Tylko kiedy i gdzie tego niestety nie był w stanie sobie przypomnieć, ponieważ tak szybko wszystko się działo. Nawet jego małżeństwo przemknęło jak sen, pozostawiając głęboką bruzdę w jego psychice.

Małymi łykami dobrnął do dna kubka i zmuszony był go odstawić inaczej najadłby się fusów.

- Próbowałem sobie przypomnieć kiedy i gdzie się spotkaliśmy, lecz niestety nie przypomniałem tego sobie. Może pani przybliży im tą okoliczność, inaczej będę błądził po zakamarkach mojej pamięci.

- Zaskoczę pana tym co powiem, nie spotkaliśmy się nigdy, lecz wiem o pana życiu wszystko.

- To jest niemożliwe, ponieważ chronię moją prywatność i unikam o ile to możliwe kontaktu z ludźmi. Jedynym wytłumaczeniem może być tylko pani jasnowidztwo, wobec tego proszę mi powiedzieć czy wiedziała pani, że przyjadę?

- Nie wiedziałam, lecz od chwili zobaczenia pana jestem pewna, że do tego musiało dojść wcześniej czy później.

- Może czyta pani w myślach?

- Tego nie potrafię, prędzej nazwałabym te zjawisko przekazem myślowym.

Przekazywanie myśli na odległość – zastanawiał się głośno mężczyzna – może być to możliwe, ponieważ jest to też rodzaj energii przesyłu, do której jest potrzebny nadajnik i odbiornik. Trochę dziwnych eksperymentów robiono w okresie zimnej wojny i być może jakiś niekontrolowany bodziec we wczesnym dzieciństwie nam się dostał.

- O ty nie pomyślałam, teraz zajmiemy się bardziej przyziemnymi sprawami. Pan zrzuci te brudne ciuchy, weźmie prysznic i natrze się maścią ziołową. Mam nadzieje, że pomoże i złagodzi bóle. Ja przez ten czas wrzucę do pralki pana ubranie i do czasu wyschnięcia dam panu coś po wujku na grzbiet.

Obydwoje wstali od stołu. Udał się za kobietą do łazienki, gdzie dostał od niej czysty ręcznik i skrócony instruktaż jak ma wcierać maść i gdzie wystawić brudne ubranie oraz miejsce, w którym będą leżały czyste rzeczy. Prysznic nie zaskoczył go niczym, lecz miękkość i delikatność ręcznika bardzo. Dotykał palcami materiału i zastanawiał się czy to przypadkiem nie jest najlepszej jakości bawełna. Sam posiadał tylko takie, które nawet leżąc w wodzie po wyciągnięciu i strzepaniu wydawały się suche. Jednak wody z ciała nie chciały przyjąć, więc zawsze wychodził z łazienki wilgotny.

Delikatnymi okrężnymi ruchami nakładał i wcierał maść. Ukojenie przychodziło prawie natychmiast. Jednak na plecach pozostawało miejsce, do którego nie mógł sięgnąć. Zmuszony został do poproszenia o pomoc. Wciągnął zbyt krótkie i za szerokie spodnie. chwycił koszulę i gliniane naczynie z maścią ziołową. Przez chwile wahał się czy tak powinien pokazać się kobiecie na oczy, lecz nie znalazł innej możliwości posmarowania bolących pleców. Trudno - powiedział sam do siebie idąc, w poszukiwaniu gospodyni. Natknął się na nią ponownie przed domem, gdzie kontynuowała wyrywanie chwastów.

- Przepraszam, że ponownie przeszkadzam, lecz czy mogłaby pani posmarować mi plecy.

Ściągnęła rękawice robocze i podeszła nie okazując odznak, że jego spalone ciało w jakiś sposób na nią wpływa. Przejęła od niego garnek, a on odwrócił się do niej tyłem. Nabrała w dłoń maści zrobionej przez siebie i zaczęła wcierać. Jego ciało zareagowało na jej dotyk. Poczuł delikatne mrowienie na swojej skorupie. Uczucie było tak silne, jak przed wypadkiem, kiedy dotykała go żona.

Średnia ocena: 4.8  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • Pasja 10.08.2018
    Witam
    Zapowiada się ciekawie. Maria jest już bardzo mocną i zdecydowaną kobietą i ma wiele zalet. Przede wszystkim posiada dar odnajdywania myśli. Czy z tej znajomości coś się wykluje?
    Pozdrawiam serdecznie
  • Gdyby tak wszyscy ludzie potrafili nawzajem czytać sobie w myślach, kłamstwa straciłyby rację bytu.
    Czyżby miała rownież moc uzdrawiania?

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania