Poprzednie częściAri odcinek 1

Ari odcinek 71

Nalot trzystu pięćdziesięciu samolotów japońskich na hawajską bazę w Pearl Harbor nastąpił siódmego grudnia tysiąc dziewięćset czterdziestego pierwszego roku, zginęło ponad dwa tysiące czterystu obywateli amerykańskich i mieszkańców wyspy. Atak był niespodziewany dla ofiar i poszkodowanych. Jednak niedługo przed atakiem Leslie Grogan, radiooperator statku pasażerskiego SS Lurline płynącego z San Francisco na Hawaje z siedmiuset pasażerami na pokładzie, przekazał informację do czternastego okręgu Marynarki Wojennej w Honolulu o przechwyconym silnym ciągu sygnałów marynarki japońskiej. Zgłoszenie dotarło, lecz po nalocie komisja dochodzeniowa nie odnalazła potwierdzenia przyjęcia i treści meldunku. Równie zaskakujące jest, że licząca prawie siedemset osób amerykańska grupa, odszyfrowująca japońskie meldunki nie natrafiła na żadną wzmiankę o szykowanym ataku. Amerykanów o planowanym przez Japończyków ataku z czterech kierunków, między innymi na Hawaje, ostrzegali na początku grudnia Holendrzy stacjonujący na Jawie wykorzystując kilka niezależnych kanałów. Wszystkie powiadomienia zostały zignorowane, chociaż na początku czterdziestego pierwszego roku Amerykanie weszli w posiadanie mapy sporządzonej przez wywiad wojskowy cesarstwa, która jednoznacznie świadczyła o japońskiej gotowości do ataku na Pearl Harbor. O tym, że Japończycy szykują się do ataku wiedział Premier Wielkiej Brytanii - Churchill, prezydent Stanów Zjednoczonych - Roosevelt podobnie jak najważniejsze osoby w państwie, lecz zależało im na przystąpieniu Ameryki do wojny i uzyskania do tego akceptacji społecznej – zakończyła omawianie pierwsza Sasquatka.

- Kiedyś zanim powstał Internet łatwiej było manipulować ludźmi, lecz od kiedy zaistniała ogólnoświatowa sieć nic nie uszło uwagi internautów. Wszystko, co można było nagrać, sfotografować, opisać czy skomentować nie pozostawiono w spokoju – powiedziała Prima.

- Bardzo się mylisz, a jak bardzo to postaram się to tobie i pozostałym wyjaśnić. Dopiero pod koniec wspomnę o czymś, co zamierzałam przed wejściem do tuneli powiedzieć - powiedziała druga Sasquatka i kontynuowała dalej - liderzy polityczni wielu krajów od początku dwa tysiące drugiego roku zaczęli przekonywać społeczność międzynarodową o konieczności wojny z Irakiem. Argumentowali, że jeżeli nie dokonają inwazji na Irak, zachód stanie wobec perspektywy katastrofy o biblijnych rozmiarach, ponieważ Saddam Husajn ma ogromne ilości broni masowego rażenia. Jednak Inspektorzy ONZ nadzorujący przestrzeganie zobowiązań w zakresie rozbrojenia określonych w rezolucji Rady bezpieczeństwa informowali cztery lata wcześniej o rozbrojeniu Iraku z broni masowej zagłady w dziewięćdziesięciu pięciu procentach. Niezniszczenie nawet dziesięciu procent nie stanowiło jakiegoś poważniejszego zagrożenia. Podobną opinię przedstawiał opinii międzynarodowej szef Komisji Monitoringu, Weryfikacji i Kontroli ONZ, która nadzorowała poszukiwania irackich widmowych broni masowego rażenia. Administracja Busha nie kryła oburzenia na takie wypowiedzi i zażądała od ONZ zezwolenia na podjecie działań militarnych przeciwko Irakowi. Przez cały rok dwa tysiące drugi rządy Stanów Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii tworzyli z oporem koalicję do walki z tyranem. Wydawało się, że po pełnej analizie zebranych danych nastąpi przełom i dalej będzie trwał pokój. Nagle w dwa tysiące trzecim roku świat obiegła sensacyjna wiadomość, która brzmiała „Zgodnie z nowymi danymi wywiadowczymi Husajn potajemnie pozyskiwał coraz większe zasoby broni masowego rażenia. Jeżeli nie zrobi się z tym szybko porządku, cały świat znajdzie się niebawem w śmiertelnym niebezpieczeństwie”. Agendy ONZ wyraziły wówczas głębokie zdziwienie, ponieważ ich przedstawiciele, regularnie przyjeżdżający do Iraku, niczego takiego nie stwierdzili. Jednak przedstawiciel administracji amerykańskiej Colin Powell zapewniał o istnieniu na terenie Iraku mobilnych urządzeń służących do wytwarzania patogenów. Dysponował przy tym zdjęciami, opisami fabryk na kołach i szynach oraz zeznaniem naocznego świadka, którym był iracki inżynier chemik nadzorujący jeden z tych obiektów. Donosił on, że na skutek kontaktu z czynnikami biologicznymi zmarło dwunastu techników. Prezydent USA wbrew opinii Rady Bezpieczeństwa ONZ rozpętał konflikt i wojska koalicji zdobyły przyczepy, w jakich miała być produkowana broń masowego rażenia. Jednak pomimo wielu manipulacji nie udało się ukryć, że w przyczepach tych były zainstalowane urządzenia do produkcji wodoru dla balonów meteorologicznych. Administracja amerykańska oszukała swoich koalicjantów, wszystkie narody na Ziemi i doprowadziła do powieszenia dyktatora, chcąc zamknąć mu usta.

- Jeżeli nie znaleziono wąglika, sarinu, czy innej broni masowego rażenia, to po co i w jakim celu wywołano ten konflikt? – zapytała Ari.

- Zanim rozpoczęto działania wojenne Amerykańska Rada Polityki Kulturalnej zwróciła się do rządu o podjęcie działań mających zabezpieczyć eksponaty z bagdadzkiego Muzeum Narodowego Iraku i uniemożliwić dostaniu się tych dóbr w niepowołane ręce. Budynek muzeum był wielkim obiektem, w którym zgromadzono znaleziska z wykopalisk datowanych przynajmniej na pięć do sześciu tysięcy lat. Znaczna ich część była unikatowa i nie występowała nigdzie na świecie. Bezcenne dzieła pochodziły z terenu Iraku, z części Iranu zajęte podczas konfliktu zbrojnego tych narodów oraz z Kuwejtu zajętego przez wojska irackie. Husajn i jego reżim przez lata gromadził bezcenne dzieła i artefakty nigdy nie eksponowane. Dlatego odrzucenie prośby ACCP przez rząd Stanów Zjednoczonych wywołało zdziwienie i niepokój tej organizacji. Obawy Amerykańskiej Rady Kultury okazały się uzasadnione, ponieważ w drugim tygodniu kwietnia dwa tysiące trzeciego roku muzeum zaatakowała skoordynowana przytłaczająca liczba napastników. Liczna ochrona nic nie była wstanie zrobić i podczas trwającego czterdzieści osiem godzin rabowania na niespotykaną w historii skalę wyniesiono tysiące eksponatów. W tym najcenniejsze nigdy nie skatalogowane i nie ujęte w oficjalnych spisach. Dopiero po zakończeniu działań wojennych dla uspokojenia światowej opinii publicznej powołano zespół pod kierownictwem pułkownika Matthew Bogdanosa, który otrzymał zadanie ustalenia, co zostało skradzione. Na początku dwa tysiące czwartego roku zespół poinformował, że z wystawienniczej części muzeum zniknęło kilkadziesiąt ważnych eksponatów. Natomiast z magazynów wyniesiono dwa i pół tysiąca obiektów o wielkim historycznym znaczeniu zaliczanych do pierwszej grupy, a eksponaty z drugiej grupy ukryte w piwnicach znikły w liczbie przynajmniej dziesięciu tysięcy. Odzyskano z tego zgodnie ze słowami pułkownika „jakieś 650”. Ważący ponad trzysta kilogramów bezgłowy posąg Entemeny mający cztery i pół tysiąca lat po pewnym czasie został zwrócony ze Stanów Zjednoczonych. Takiego szczęścia nie miała alabastrowa waza Warki, licząca ponad pięć tysięcy lat. Akadyjski posąg z Uruk, wykonany w brązie, liczący pięć tysięcy lat i wiele innych eksponatów. Należy pamiętać, że muzeum od początku istnienia zapoczątkowanego przez agentkę brytyjskiego wywiadu z okresu pierwszej wojny światowej, miało wiele wspólnego z działalnością niejawną, intrygami oraz interesami wielu grup rządzących. Przekazała ona w tysiąc dziewięćset dwudziestym drugim roku swoje znaleziska władzom Iraku i po czterech latach zbiory te zostały przeniesione do utworzonego Bagdadzkiego Muzeum Starożytności. Dokładnie czterdzieści lat później eksponaty przeniesiono na wschodnie wybrzeże brzegu Tygrysu do nowo powstałej siedziby i zmieniono nazwę na istniejącą do dnia rabunku. Jedną z najcenniejszych rzeczy jaką wyniesiono z muzeum był z całą pewnością „biały proszek złota” dość dobrze opisany w Księdze Wyjścia (16,1-15): „Obyśmy pomarli z ręki Pana w ziemi egipskiej, gdzieśmy zasiadali przed garnkami mięsa i jadali chleb do sytości! Wyprowadziliście nas na tę pustynię, aby głodem umorzyć całą tę rzeszę”. „Oto ześlę wam chleb z nieba, na kształt deszczu. I będzie wychodził lud, i każdego dnia będzie zbierał według potrzeby dziennej”. „Gdy się warstwa rosy uniosła ku górze, wówczas na pustyni leżało coś drobnego, ziarnistego niby szron na ziemi”. Pokarm ten miał być tym samym, co legendarna afryta, przedłużający życie nektar, o którym wspomniano też w „Rygwedzie” zbiorze hymnów. W mitologii greckiej występuje pod nazwą ambrozja, czyli pokarm albo napój zapewniający wieczne życie każdemu, kto go spożywał. Niewtajemniczeni mogą kradzieże w muzeum traktować jako wykorzystanie okazji, lecz należy pamiętać, że na kilka lat przed wojną grupa archeologów prowadząca wykopaliska na przedmieściach Bagdadu natrafiła na cały szereg artefaktów. Wiek znalezisk datowano na dwa i pół tysiąca lat przed naszą erą, czyli czasy rządów Gilgamesza, który panował ponad sto dwadzieścia lat, a żył znacznie dłużej. Wszystkie przedmioty z grobowca króla w tym „chleb obecności” znalazły swoje miejsce w piwnicach Muzeum Narodowego z skąd zostały skradzione – wprowadziła w szczegóły wszystkich druga Sasquatka.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • Pasja 16.08.2019
    Bardzo ciekawe dywagacje na tematy tak "oczywiste" A jednak dające do myślenia. Z tego wynika, że kłamstwo, zakamuflowanie pewnych faktów jest od dawna wpisane w nasze życie.

    Napad na Muzeum i inne tego rodzaju sprawy nigdy nie ujrzały prawdy. Pomimo internetu, tak samo jak kiedyś dostajemy tylko nieprawidłowe dane. Nigdy nie otrzymamy sprostowania. Znikaja bezpowrotnie.

    Pozdrawiam
  • Podobno amerykańscy decydenci wiedzieli o planowanym ataku Japończyków, nie zrobili nic lub prawie nic (cudem uratowano kluczowe do walki na Pacyfiku lotniskowce, które „przypadkiem” chwilę, kilka dni przed nalotem, opuściły Perl Harbor), podobno Ruswelt potrzebował szoku który wstrząśnie stanami, aby mógł w końcu przystąpić do wojny. Koszt wysoki, ale czy nie dobrze skalkulowany? Jeśli faktycznie w tek teorii jest choć ziarno prawdy...

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania