Poprzednie częściAri odcinek 1

Ari odcinek 44

Doskonale pamiętał i długo nie zapomni widoku mocno poparzonego dziecka, które nagie i bose szukało pomocy, a on pobiegł je ratować.

- Co z nią? – z trudem zapytał.

- O mało ciebie nie zabiła, a gdyby udało się jej dostać do środka, to mogła wymordować i nas – odpowiedziała Ari.

- Skrzywdzone, małe, niewinne dziecko? – pytał skrzypiącym głosem.

- Słyszałeś może kiedyś powiedzenie „pozory mylą”, właśnie z czymś takim mamy do czynienia, a dziecko było tego doskonałym przykładem – odpowiedziała Prima podchodząc w pole widzenia Wojsława.

- Dziewczynka zmarła? – brnął w swojej niewiedzy coraz bardziej.

- Akurat do niej bardziej by pasowało określenie, popsuła się albo uległa awarii – dodała.

- Chcę ją zobaczyć – nie dawał za wygraną nie mogąc uwierzyć w to, co słyszał.

Ari, Azyn i Prima pomogli mu wstać. Przytrzymali go w pozycji pionowej, ponieważ był jeszcze tak słaby, że w każdej chwili mógłby upaść. Niepewnym krokiem podszedł do czegoś, co z daleka mogło uchodzić za zwłoki dziecka. Jednak z bliska widział wyraźnie wnętrze zniszczonego robota, przy którym stały dwa wilki.

- Wysyłając zabójczynię nie spodziewali się, że nie jesteś już zwykłym człowiekiem, inaczej wyposażyliby ją w mocniejsze siłowniki. Wtedy bez trudu łeb ci by oderwała od reszty ciała. Ludzki błąd ciebie ocalił, lecz i tak mało Cię nie zadusiła. Miałeś szczęście bariera ochronna ciebie uratowała, uaktywniając się w momencie zagrożenia życia – powiedział starszy, a młodszy patrzył na zniszczony mechanizm i dodał – nie ulega wątpliwości jest to sztuczna inteligencja wbudowana w wyhodowane, zmodyfikowane tkanki ludzkie i wzmocnione elementami mechaniki. Gdy maszyna funkcjonowała dla postronnego obserwatora była nie do odróżnienia od zwykłej dziewczynki. Konstruktorzy doskonale wiedzieli, że dziesięcioletnie dziecko zwłaszcza mała panienka szybko wzbudza współczucie i zaufanie dorosłych. Najniebezpieczniejsza w niej jest bateria, która nawet teraz mogłaby znieść z powierzchni przynajmniej milionowe miasto – mówiąc to wskazał pyskiem niewielki kwadratowy błyszczący przedmiot.

Skorupko był zaskoczony rozmiarami ogniwa paliwowego, a zwłaszcza mocą jaką w sobie posiadało. Nigdy wcześniej nie pomyślałby, że taka miniaturyzacja i robotyka jest możliwa. Może dlatego, że prognozował, jak cała reszta społeczeństwa, osiągniecie takiego rozwoju techniki przynajmniej za dwadzieścia lat. Takie przekonanie utrwalały mu programy telewizyjne i artykuły prasowe. W tym momencie do niego docierała świadomość wypaczenia prawdy i prania mózgu.

Nieznajomość nowoczesnej techniki i prawdziwego postępu jaki się dokonał w ostatnim czasie. Stanowił dla nich największe zagrożenie, ponieważ nie znali swojego agresora. Tylko wcześniejsze doświadczenia Ari, Primy, Azyna podpowiadały reszcie kto się za wszystkimi nieszczęściami kryje i ciągnie za sznurki.

- Jeżeli tu pozostaniemy dalej stanowić będziemy doskonały cel. Wcześniej czy później mogą znaleźć sposób na pokonanie bariery ochronnej, lub detonują ogniwo paliwowe będące już wewnątrz – powiedział Wojsław do pozostałych.

Wataha wilków podzielała jego opinię i znalazła argumenty do przekonania Primy i Azyna. Jednak Ari dalej się upierała za pozostaniem, lecz uparcie twierdziła, że to nie ze względu na groby rodziców.

- Wiem jak bardzo trudno jest opuścić miejsce znane, nawet bardzo zniszczone. Wszystkie stworzenia wolą trwać w swojskim otoczeniu nawet gdy im niebo zwali się na głowę, dopiero z konieczności decydują się na wędrówkę w nieznane. Wspomnienia i sentyment rodzinnych stron towarzyszy im przez resztę życia. Nowe pokolenia nie posiadają już tych barier i dla nich swojskie jest miejsce, gdzie przyszły na świat. Podobnie jest z plemionami koczowników, czy migracją zwierząt. Zawsze jest to określony obszar, po którym się poruszają. Dopiero gdy znane im tereny nie nadają się do życia, decydują się na emigrację w miejsca nieznane tylko częściowo. Wcześniej przed główną grupą są wysyłani zwiadowcy w różnych kierunkach i raporty z ich rozpoznania decydują gdzie się udadzą. Natomiast my musimy kierować się na południe do siedziby Rady, tam powinniśmy dowiedzieć się znacznie więcej, albo uzyskać jakiś wyjaśnienie takiego, a nie innego postępowania Uzurpatora i jego celów. Ucieczka nic nam nie da, ponieważ staniemy się jedynie zwierzyną łowną – przekonywał Ari.

Kiedy zapadła decyzja o opuszczeniu enklawy rozpoczęły się przygotowania do drogi. Pierwszym krokiem było dobre zaplanowanie trasy przemarszu, aprowizacji i miejsc postojowych na wypoczynek. Rozpoznanie lotnicze przez Azyna, które byłoby najlepszym rozwiązaniem nie wchodziło w rachubę, ponieważ z dużym prawdopodobieństwem sprawne systemy obrony przeciwlotniczej są obsługiwane przez ludzi spanikowanych, albo przerażonych ogromem zniszczeń. Wszelki ruch powietrzny w obszarach przez nich pilnowanych był w pierwszej kolejności traktowany jako wrogi i niszczony. Dopiero upływ czasu i poznanie możliwości bojowych obsługiwanego sprzętu, pozwoli na identyfikację wróg czy swoi. Jednak do tego czasu nic nie powinno wzlatywać w powietrze, tym bardziej większe ptaki, które będą przez długi czas traktowane jak drony i strącane.

Ari przebrała się w wygodny, jednoczęściowy kostium, a suknie i insygnia naznaczonej zapakowała do niewielkiego plecaka. Prima też przebrała się w strój wygodny dla niej do chodzenia. Pozostałe, najbardziej przydatne jej zdaniem, ubrania załadowała do dwóch toreb i niosła je w rękach. Azyn i Wojsław nie musieli i nie mieli w co się przebrać. Opuszczając enklawę mieli niewiele odzieży na zmianę, jeszcze mniej wody do picia i jedzenia. Wilki, jako wytrawni wędrowcy, otoczyły grupę stanowiąc ochronę, Ich doskonały węch i słych był dodatkowym atutem. Największe problemy z chodzeniem miał Azyn, dlatego Skorupko po niecałym kilometrze musiał nieść go na baranach. Jednak nie ciężar mu najbardziej przeszkadzał, tylko straszny smród spalenizny i rozkładających się ciał. Powoli ich nosy przyzwyczajały się do fetoru, lecz gdy dotarli do pierwszych zabudowań miasta stał się nie do zniesienia. Cała grupa, wcześniej idąca w dość dużych odstępach, czując jakieś nieokreślone zagrożenie, jak najbardziej zbliżyła się do siebie. Najchętniej obeszliby wszystkie budynki szerokim łukiem. Jednak musieli z mieszkania Wojsława zabrać mapy bardzo ważne dla nich, lecz dla większości ludzi bezużyteczne.

Skorupko spodziewał się, że drzwi wejściowe do jego domu chociaż z grubej stali nie będą stanowić żadnej poważnej ochrony dla włamywaczy, którzy ograbią go ze wszystkiego, co będzie miało jakakolwiek wartość. Żywność, alkohol, używki, starodruki i antyki znikły, a całą podłogę pokrywały grubą warstwą rzeczy nieprzydatne dla nieproszonych gości. Najprawdopodobniej w niedługim czasie i to się zmieni, kolejne bandy szabrowników wynosić będą resztę, aż pozostaną tylko gołe ściany. Mapy całej Europy, pamiętające jeszcze poprzedni system, leżały pod nogami poplamione i podarte. Wszystkie nowsze zostały zabrane, lecz dla nich, to co zostało było wystarczające do zorientowania się w terenie przez jaki zamierzali wędrować. Już chcieli opuścić budynek, lecz zaniepokoił ich okropny hałas dochodzący z każdego kierunku. Głośne krzyki, rozlegające się za wybitym oknem, przyciągnęły uwagę Wojsława, który spojrzał na zaśmieconą ulicę i nie chcąc być zauważonym cofnął się do wnętrza. Wszystkim za jego plecami dał znak, żeby zachowywali się ciszę, ponieważ przed jego oczami rozgrywały się dantejskie sceny w wykonaniu bardzo brudnych ludzi w różnym wieku. Początkowo wydawało mu się, że walczy każdy z każdym o kilka bochenków starego chleba. Jednak po bliższej obserwacji dostrzegł skoordynowanie tych ataków, czyli ktoś tym tłumem musiał dowodzić. Pewność zdobył po serii gwizdów, które spowodowały przegrupowanie walczących i upewniły go, że wszędobylska elektronika padła.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • Ciekawe jest to połączenie mechaniczno-biologiczne. Teraz raczej naukowcy skupiają się raczej na każdej z dziedzin z osobna, a połączenie ich to jeszcze jest raczej w sferze rewelacji fantastycznonaukowych ale każdy postęp się od tego zaczyna.
  • Pasja 20.01.2019
    Witam
    Smutna część i poruszająca w czytelniku myślenie. Jak bardzo adekwatna do naszych czasów. Problem migracji i uchodźców jest nam znany Walka o przetrwanie i ta wszędobylska elektronika.

    Fajnie przeplatasz fantastykę z rzeczywistością i z człowiekiem w którym rodzi się zło i nienawiść. Co dalej?


    Pozdrawiam ciepło

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania