Poprzednie częściAri odcinek 1

Ari odcinek 23

Skorupka dla przyjaciół i rodziny Wojsław, kiedyś jak był mały nie cierpiał tego imienia. Teraz pragnąłby, żeby ktoś tak się zwracał do niego. Jednak czasy się zmieniły, ludzie odeszli, lub go opuścili, a ci co go znali, właśnie tak go nazwali. Bardzo nie lubił wspominać młodych lat, ponieważ było to inne życie. Miał wtedy piękną żonę i myślał, że świat należy do niego, a ona go kocha. Może i tak było, lecz wypadek na torze podczas wyścigów zmienił wszystko. Gnał wtedy jak zawsze starając się być pierwszym i wykorzystywał umiejętnie wszystkie konie jakie miał w silniku. Rzucona byle jak pusta butelka po wódce przez pijaczka na tor, wpadła idealnie pod przednie koło. Motorem zarzuciło, stracił panowanie przy trzystu kilometrach na godzinę. Zaczął koziołkować z pojazdem i po rozdzieleniu wpadł głową do przydrożnego rowu do połowy wypełnionego deszczówką. Rękami próbował odepchnąć się od dna, lecz było zbyt zamulone i dłonie trafiały w maź. Kask ochronił mu głowę przed zmiażdżeniem, woda przed ogniem, tylko reszta ciała pomimo skórzanego kombinezonu bardzo mocno uległa poparzeniu przez zapłon rozlanego paliwa. Zanim służby ratownicze z gaśnicami dotarły, on już z bólu osunął się w nicość. Współczesna medycyna jak chce potrafi czynić cuda i jego niepotrzebnie wyciągnęła z zaświatów. Ratując zrobili mu największe świństwo. Żona, atrakcyjna młoda kobieta, jak zobaczyła kalekę nie wytrzymała psychicznie i uciekła z jego najlepszym przyjacielem. Rodzice wykończyli się przez opiekę nad nim ponad ich siły, stawiając z powrotem go na nogi i w taki sposób został sam. Teraz już za życia cierpiał katusze i pragnął, żeby to w końcu się skończyło. Nawet kilkakrotnie próbował się zabić, lecz za każdym razem spaprał robotę skoro dalej żyje.

Niedaleko od domu, do którego zmierzał silnik odmówił posłuszeństwa, zgasł, a prąd zanikł. Musiało nastąpić jakieś zwarcie przez skakanie na wybojach, albo obluzowany przewód się oberwał. Może pojazd uznał, że przejechał swoje i ma jego towarzystwa dość.

Drzwi przy wysiadaniu otworzył bez najmniejszego zgrzytu i odpychania, nawet zatrząśniecie przebiegło cichutko jak przy nowym aucie. Zaledwie zrobił dwa kroki od samochodu, jak zastygła skorupa na nim dała o sobie znać. Ból był niesamowicie mocny, widocznie spowodował to panujący upał, a on zapomniał podczas jazdy uzupełniać ze sporym zapasem płyny. Resztki aktywnych por na ciele nie miały czym wydzielać wilgoci i blizny na nim zrobiły się twarde niczym pancerz. Gdyby był w stanie krzyknąć, poprosiłby o pomoc, lecz nie był w stanie zaczerpnąć więcej powietrza, tak mocno ściskało mu klatkę.

Ratunek dostrzegł między kwiatami niedaleko za płotem, jego zwiastunem była kolorowa chusta zawiązana na kobiecej głowie.

- Kobieto pomóż mi – zamiast krzyku wyszeptał.

Tak jak było do przewidzenia, niewiasta nie usłyszała, pochłonięta wyrywaniem chwastów rosnących między kwiatami. Skorupka zmuszony był stać w bezruchu i czekać, aż spojrzy w jego stronę i go zauważy.

Maria, schylona, wyrywała z zapałem zielsko rosnące miedzy kwiatami. Starała się nadrobić, w krótkim czasie zaległości jakie powstały przy pielęgnacji ogrodu przez opiekę nad umierającą ciocią. Wczoraj pochowała ją podczas skromnej uroczystości po długiej chorobie, obok męża. Wujek zmarł kiedy była jeszcze nastolatką, lecz dopiero po trzech latach ta wiadomość do niej dotarła. Wszystko przez jej chorobę psychiczną jaka rozwinęła się w jej głowie po śmierci taty i w niedługim czasie mamy. Nikt nie zauważył w niej zmian, a później żaden specjalista nie potrafił jej wyleczyć. Dopiero opieka kochającej i czułej cioci przywróciła ją do życia, chociaż dalej unikała kontaktu z ludźmi. Może dlatego, że oni traktowali ją ciągle jak wariatkę i uciekali od niej jak najdalej.

Teraz kiedy cioci już nie ma i została sama, nikt jej nie obroni przed złymi ludźmi. Ciocia przed śmiercią ostrzegała ją, że będą chcieli ją ograbić i żeby uważała bo wszystko łącznie z domem jest jej.

Kolejny chwast został wciśnięty do wiadra, które jak było pełne opróżniała na kompostowniku. Nagle coś zakłóciło jej harmonię pracy, jakby wołanie o pomoc. Jej ręka zawisła w połowie, wtedy wyraźnie usłyszała.

- Kobieto pomóż mi.

Wołającym był trzydziesto pięcioletni mężczyzna, który cierpiał okropny ból. Jego słów nie słyszała, więc głos powstał w jej głowie. Ostatnio słyszała różne głosy. Ciocia jak żyła umiała je odegnać, lecz teraz nie ma nikogo, kto jej pomoże przy nawrocie choroby.

- Odwróć się w lewą stronę i spójrz na mnie – ponownie odezwał się głos w jej głowie.

Starała się ze wszystkich sił nie spojrzeć w lewą stronę, może jak uda, że głosu nie słyszy to on sobie pójdzie i ją zostawi w spokoju – pomyślała.

- Babo do cholery, spójrz na mnie – ponowił głos.

- Ja ci dam zaraz babę – powiedziała do siebie zdenerwowana Maria wstając i spoglądając w lewą stronę.

Zaskoczył ją widok mężczyzny stojącego bez ruchu około dwustu metrów od domu, poruszającego ustami. Odruchowo naciągnęła chustę na poparzoną część twarzy i już zamierzała podejść bliżej, żeby zapytać się czego chce. Jednak powstrzymała się, ponieważ dotarło do nie, że wie w jakim celu się zjawił i czego w tej chwili potrzebuje najbardziej. Pochyliła się i uniosła wiadro prawie pełne wyrwanego zielska, wysypała zawartość pod swoje nogi i podeszła do starej studni z żelazną zabytkową pompą. Powiesiła brudne wiadro i wykonała rączką kilka ruchów w górę i dół. Czysta woda wleciała do wiadra zabarwiając się kolorem ziemi. Maria uniosła pełne wiadro i zaniosła w pobliże stojącego nieruchomo mężczyzny. Brudną wodą chlusnęła mu w twarz i poszła ponownie napełnić wiadro. Chociaż nie usłyszała nawet wypowiedzianego jednego słowa, doskonale wiedziała, że facet w myślach klnie jak szewc za oblanie go brudem.

Ponownie podeszła z wiadrem pełnym wody, tym razem była ona czysta i znowu chlusnęła. Kilkakrotnie chodziła tam i z powrotem oblewając go obficie, aż mężczyzna powiedział.

- Wystarczy.

Wtedy kobieta spojrzała na niego i powiedziała.

- Polałam brudną wodą za nazwanie mnie babą.

Mężczyzna wyraźnie zmieszał się i poczuł się zakłopotany, ponieważ nie spodziewał się, że kobieta ma doskonały słuch i z tak daleka usłyszała szept.

- Przepraszam za tamte słowa, lecz człowiek w desperacji robi rzeczy i mówi nieprzemyślane do końca słowa, których potem żałuje.

- Przyjmuję przeprosiny i idę nazrywać ziół na pana rany. Postaram się zrobić mieszankę dodając szałwii, która jest pomocna przy zapaleniu skóry, czyrakach, ropniach, oparzeniach pierwszego stopnia i na trudno gojące się rany. Dołożę babkę lancetowatą, topolę i fiołka trójbarwnego co powinno złagodzić i podleczyć problemy skórne, przyspieszając gojenie ran, regenerując naskórek, działając kojąco i łagodząco.

Skorupka, słysząc słowa kobiety, nie potrafił ukryć swojego zaskoczenia i nie wiedział z skąd ona wie o jego poparzeniach. Jednak na tej wypowiedzi się nie zakończyło, gospodyni dodała jeszcze.

- W kuchni na stole stoi dzbanek z chłodnym kompotem i kubek, proszę wejść i się poczęstować.

Zaproszenie do domu nieznajomego w dzisiejszych czasach było niesłychanie rzadkie, a samego bez nadzoru domownika już niewytłumaczalne. Często swoich podróżach nie pozwalano mu wejść nawet na teren posesji. Przepędzano i szczuto psami zanim wyjawił cel wizyty. Nawet kilka razy wzywano na niego policję i to z powodu zatrzymania się przy ogrodzeniu. Teraz kobieta o ile wiedział od informatora, samotna, zaprasza go do wnętrza domu, a sama idzie gdzieś za dom, jej postawa wywołała w nim lęk. Chociaż jego obawy, co do jej złych intencji były z pewnością nieuzasadnione on się wystraszył zaproszenia i poczęstunku.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • Pasja 03.08.2018
    Dzień dobry
    Coś się wydaje, że tych dwoje nadaje na jednakowej fali. Dobrze by było. Ona i on podrażnienia w życiu odnaleźli by przyjaźń, a nawet miłość.
    Pozdrawiam i miłego dnia
  • Tam fajnie ujęłaś ten motyw kiedy służby ratują człowieka, który potem będzie skazany na kalectwo. W pierwszej chwili, sądzę, że zdecydowana większość tak poszkodowanych wolałaby umrzeć, lecz jednak zdecydowane gro z tych ludzi, odnajduje pózniej sens życia. Myśle, że dobrze, że człowiek sam nie zawsze może podjąć decyzje o zejściu z tego świata.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania