Poprzednie częściAri odcinek 1

Ari odcinek 19

Kiedy rozległ się huk wystrzału, właściciel domu został wyrwany z głębokiego snu. Odruchowo złapał za pistolet zawsze w nocy leżący na szafce obok łóżka i wymierzył pomimo panującej w sypialni ciemności w drzwi wejściowe. Prawdopodobnie gdyby ktoś wtedy wszedł, zginąłby natychmiast, lecz głosy ochrony dochodzące z wnętrza domu i biegającej po korytarzach uspokoiły go na tyle, że zaczął myśleć logicznie. Telefonicznie wydał polecenie szefowi ochrony sprawdzenia wszystkiego dokładnie przynajmniej dwa razy, zanim wejdą do jego sypialni.

Roksana spała smacznie mocnym snem i wystrzał w drugim końcu budynku nie obudził jej, ale zrobili to ochroniarze ojca, którzy chcieli sprawdzić czy coś jej nie grozi. Była bardzo zła za wtargniecie do jej apartamentu, więc nakrzyczała na nich tak, jak robił to jej ojciec.

- Spierdalać mi z stąd w podskokach, zgasić światło matoły!

Nic ją nie obchodziły jakieś huki, ona chciała spać w swoim wygodnym łóżeczku i ostentacyjnie przekręciła się na drugi bok. Ochroniarz z grupy, która miała za zadanie zapewnić bezpieczeństwo córki szefa oraz spełniać jej zachcianki, zgiął się w pół i powiedział.

- Przepraszam panienko.

- Żeby było to ostatni raz bo nie ręczę za siebie – dodała Roksana.

Potężny zbudowany mężczyzna delikatnie stąpając na paluszkach po miękkim dywanie, zgasił światło i cichutko wyszedł zamykając za sobą drzwi. Rozpieszczona dziewczynka była zadowolona, że ma taki posłuch u pracowników ojca.

Otwarcie drzwi do apartamentu Roksany i zamieszanie jakie zapanowało w budynku po oddaniu strzału wykorzystał Azyn. Zachowując największą ostrożność niepostrzeżenie w śliznął się do sypialni zanim nie opuścił jej anioł stróż córki szefa. Jego doskonały wzrok widzący w ciemności, dostrzegł ludzkie dziecko śpiące w wielkim łożu. Długo i dokładnie obserwował stojąc na tylnych łapkach, podpierając się ogonem. Był wyjątkowo inteligentny w standardach przyjętych przez ludzi i zanim wykonał najmniejszy ruch oraz spowodował hałas, przeanalizował wszystkie drogi ucieczki, ponieważ spodziewał się po następnej akcji, przyprowadzenia psów. Doskonały węch zwierząt będących na usługach ludzi zapewniał im przewagę w szukaniu i on musiał ją zniwelować. Postanowił do ucieczki wykorzystać drogi jakimi chodziła ulubiona kotka dziewczynki i jej kryjówki w jakich skrywała się przed swoją panią, gdy ta ją biła, lub ciągnęła za ogon.

Kicia spała swoim koszyczku i nie miała wykształconego zmysłu polowania. Podobnie jej wzrok i węch był nierozwinięty, przez mieszkanie u ludzi i zaspakajanie głodu zanim poczuje chęć na posiłek. Szczur kilkakrotnie okrążył posłanie zachowując czujność i wszedł ostrożnie do koszyka kota. Bardziej się bał przedwczesnego wystraszenia persa, niż ataku z kociej strony. Jednak jego wędrówka była konieczna chcąc zostawić swój zapach przy kocie.

Azyn wykorzystując wysoki regał z zabawkami, wspiął się po nim jak najwyżej. Następnie przeszedł w miejsce, z którego miał najbliżej do wspaniałego żyrandola przytwierdzonego do sufitu. Odpychając się wszystkimi łapkami najmocniej jak potrafił, skoczył, mając nadzieję na dolecenie do lampy. W dole miał łóżko z śpiącą dziewczynką i najgorsze, co mogło mu się przytrafić to upaść na nią. Wtedy z pewnością by ją wystraszył, lecz mógłby sobie zrobić krzywdę, nawet skręcić kark. Lot szczura był doskonały i z pomocą sterowania ogonem wylądował w najszerszym miejscu lampy tam gdzie zaplanował. Przednie łapki trafiły idealnie i pazurki złapały przewód prądowy poprowadzony w miejscu niewidocznym dla patrzących z dołu. Między kończynami złapał mocno kabel zębami, nie mając pewności czy przewód nie jest pod napięciem. Brzuszkiem mocno się uderzył i musiał powstrzymać odruch rozwarcia szczęk ze zwinięciem się w kłębek. Chwile poleżał na kiwającym się żyrandolu i dopiero jak przestało mocno boleć, wciągnął zwisającą tylną cześć swojego ciała w bezpieczne miejsce. Zmuszony był do działania jak najszybciej, ponieważ lampa powoli, lecz nieubłagalnie zmniejszała ruch wahadłowy. Szczur umiejętnie zmieniając pozycje swojego ciała i wykorzystując długi ogon rozpoczął huśtanie. Odchylanie od pionu z każdym ruchem zaczynało się zwiększać i było tylko kwestią czasu kiedy siły odśrodkowe spowodują poluzowanie albo wyprostowanie haczyka, do którego podwieszono żyrandol. Długo trwało, lecz wysiłek Azyna przyniósł skutek, uchwyt pościł i lampa jeszcze chwilę chwiała się na przewodzie zanim on nie wyrwał się z połączeniowej kostki. Nagle konstrukcja z całym impetem pomknęła w dół i szczur błyskawicznie skoczył w kierunku łóżka. Poleciał w sposób niekontrolowany na poduszkę i jak od niej się odbił, spad na twarz Roksany. Siła uderzenia i trzask rozbitego żyrandola o podłogę przestraszył ją.

Azyn, zanim ludzkie dziecko zaczęło głośno krzyczeć, mknął jak najszybciej w stronę zaplanowanej drogi ucieczki. Wrzask Roksany rozniósł się po uśpionym domu. Ochroniarz siedzący na krześle stojącym najbliżej apartamentu panienki, natychmiast wszczął alarm, wżywając wsparcia. Sam jednak bał się wejść jako pierwszy do sypialni, ponieważ wcześniej się naraził rozpieszczonemu dziecku i nie miał ochoty dokonać tego ponownie.

Budynek ponownie został wewnątrz i na zewnątrz intensywnie oświetlony zgodnie z zaplanowanym sposobem postępowania na wypadek zagrożenia. Pierwsi do domu wkroczyli mężczyźni ubrani w kamizelki kuloodporne i uzbrojeni w broń automatyczną. Tuż za nimi szli uzbrojeni w bron krótką trzymając psy na smyczy, które były wyszkolone i nie wydawały żadnego odgłosu. Oprócz wrzasku bachora nic nie zakłócało ciszy jaka panowała w rezydencji i w tamtym kierunku zmierzała cała grupa, stawiająca rozważnie kroki. Kiedy wsparcie dotarło do drzwi apartamentu Roksany, przed nimi stał uzbrojony strażnik pokazujący uzgodnionym gestem, że nikt nie opuścił pomieszczenia. Wtedy na czoło grupy wysunęło się dwóch mających na głowie noktowizory i oni przekroczyli drzwi jako pierwsi. Pozostali przekroczyli próg dopiero jak dostrzegli gest ich wzywający. Natychmiast psy wyczuły obcy zapach i doskoczyły do legowiska śpiącej kici. Kotka na widok dobermanów zaczęła prychać i mając zablokowaną groźnymi paszczami drogę ucieczki zaatakowała z desperacji. Potulny na co dzień futrzak przeistoczył się w maszynkę do zabijania w końcu walczył o własne życie.

Kiedy w towarzystwie zaufanego szefa ochrony Szef wszedł do sypialni córki, ujrzał niecodzienny widok. Jego mała Roksanka siedziała na łóżku, drąc się w niebogłosy, kot walczył z psami, a dookoła było pełno ochroniarzy patrzących na leżący na podłodze rozbity żyrandol.

- Co się stało? – zapytał ojciec dziecka.

- Urwał się żyrandol i jak spadł na podłogę, huk przestraszył pana córkę.

- Sam od siebie?

- Nie stwierdziliśmy działania osób trzecich – odpowiedział zapytany oklepaną formułką jaka mu towarzyszyła przez dwadzieścia pięć lat pracy w milicji, a później w policji.

Ojciec uspokojony zapewnieniem zaufanego człowieka, usiadł na łóżku i przytulił córeczkę, głaszcząc ją po główce swoją wielką łapą.

- Kochanie nic się nie stało, to tylko lampa przez złą pracę obiboków spadła na podłogę. Jutro przyprowadzę do ciebie winnych i sama zdecydujesz, co z nimi zrobić.

Roksana uwielbiała gdy ojciec pozwalał jej wymyślać kary dla winnych za przewinienia jakich się dopuścili, lecz tylko wymierzanie najlżejszych mogła obserwować z bezpiecznego miejsca.

- Tato coś mnie uderzyło w twarz.

- Skarbie prawdopodobnie była to twoja kicia, która się wystraszyła i pobiegła szukać u ciebie pocieszenia. Jeżeli chcesz możesz spać w mojej sypialni.

Bardzo chętnie się zgodziła i myślała, że to doskonały pomysł. Nawet zasnęła, lecz gdy ojciec przypilnował przeszukiwanie przez ochronę posiadłości, położył się spać i po chwili głośno chrapał aż trzęsły się szyby w oknach. Zaraz po głośnych dźwiękach następował bezdech i zapanowywała cisza by po chwili przeradzać się w charczenie. Nikt nie był w stanie w takim towarzystwie zmrużyć oka, a tym bardziej dziecko. Nawet próbowała wrócić do swojego apartamentu, jednak drzwi po całym zamęcie zostały zamknięte na klucz i nie mogła wyjść. Gdyby się nie bała obudziłaby tatę, tylko on z pewnością wpadłby w szał, a właśnie tego bała się najbardziej na świecie.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • Pasja 07.07.2018
    Witam
    Azyn rozpoczął zgodnie z planem swoją akcję. Bardzo ciekawie opisałaś skok na żyrandol i dołączenie zawieszenia, a potem upadek. Roksana jednak pamięta plask na twarzy. Fajnie tworzysz akcję.
    Pozdrawiam
  • No i Roksance się oberwało :))

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania