Poprzednie częściAri odcinek 1

Ari odcinek 13

Rozmowa pań w kuchni nie zaliczała się do przyjemnych i radosnych. Jednak mama dziewczynki mogła w końcu przy kimś życzliwym zrzucić z serca swoje zmartwienia i w ten sposób pozbyć się przynajmniej połowy gnębiących ją trosk. Już sama gościnność rodziny i zapewniony ciepły kąt były na wagę złota, zwłaszcza dla jej córeczki tak ciężko doświadczonej w dzieciństwie przez los.

Obie zmęczone długą podróżą z kilkoma przesiadkami, wielogodzinnym czekaniem w zimnych poczekalniach oraz na peronach. Spędziły też jedną noc przed zamkniętym w tym czasie budynkiem dworca, ponieważ pociąg miał kilkugodzinne spóźnienie, a drugi na niego nie czekał. W końcu spały w ciepłym pokoju prawie do południa przykryte grubymi pierzynami obleczonymi nakrochmaloną pościelą. Pierzyny zostały wykonane własnoręcznie przez wujostwo z puchu hodowanych u siebie gęsi i przybyłym zapewniły poczucie bezpieczeństwa oraz komfort, o którym obie zdążyły zapomnieć.

Ari po raz pierwszy od wyjścia z podziemia nie miała koszmarów, tylko śniła o pięknej, mądrej i dumnej kobiecie, której imię powinna znać, lecz zapomniała. Pani ta szła dostojnym krokiem pośród zgnilizny i szpetoty, lecz gdy tylko zapragnęła, siłą swojej woli zmieniała to co chciała w piękno. Sen był taki cudowny i z niego promieniowała radość oraz przyjemne ciepło. Pragnęła pozostać tam i cieszyć się tamtym blaskiem. Jednak wyrwały ją ze snu dochodzące z oddali głosy.

- Janek chyba coś w końcu przegoniło kuny albo się wyniosły.

- Dlaczego tak sadzisz?

- Kiedy otworzyłam kurnik Srokatka i Dziobata wyszły, a już myślałam, że ostatnie dwie straciliśmy, ponieważ w nocy słyszałam dochodzący od strony kurnika hałas.

- Może tylko między sobą walczyły o ostatnie i dlatego dalej żyją. Najprawdopodobniej wrócą po nie, więc niepotrzebnie się cieszysz. Wcześniej wytłukły nam gęsi, kaczki i prawie wszystkie ze stu kur, nie licząc kogutów – odpowiedział wujek.

Mama Marii obudziła się pierwsza, lecz w przeciwieństwie do córki ona śniła prawdziwy koszmar i z radością się wybudziła.

- Kochanie wstawaj jest prawie południe, powinnaś po tak długim śnie skorzystać z łazienki – zawołała z troską w głosie.

- Mamo jaki miałam piękny sen – odpowiedziała dziewczynka ziewając.

- Powinnaś go zapamiętać, ponieważ sen przyśniony na nowym miejscu zawsze się sprawdza – powiedziała i jednocześnie pragnęła zapomnieć swój własny.

Dziewczynka gdy tylko otworzyła oczy, wyskoczyła z pościeli i pobiegła wprost do okna. Widok był inny od tego jaki widziała w swoim domu. Tutaj rozciągały się po horyzont ośnieżone zaniedbane pola, porośnięte wyschniętymi badylami doskonale widocznymi z pod białej cienkiej zimowej szaty.

- Tutaj jest tak płasko, a u nas jest piękniej i za lasem widoczne są góry – powiedziało dziecko po uważnym oglądnięciu szczegółów zaokiennej panoramy.

- I ja tak sądzę kochanie, lecz musimy się przyzwyczaić i polubić to miejsce. Teraz tutaj będzie nasz dom, a do naszego wrócimy gdy zarobię za granicą dużo pieniędzy – pocieszała matka córkę chociaż sama nie watpiła we własne słowa.

- Kiedy wyjeżdżasz?

- Już jutro kochanie, mam zastąpić w Niemczech panią, która zjeżdża na święta po półrocznej opiece nad starsza panią.

Dziewczynka odeszła od okna i podeszła do mamy, objęła ją czule i powiedziała.

- Mamusiu nie wyjeżdżaj, ja wolę być dalej brzydka, niż być bez ciebie. Proszę zostań i razem ze mną się przyzwyczajaj do tego miejsca.

- Kochanie zobaczysz pół roku szybko minie, przez ten czas zarobię na twoją operację plastyczną i po niej będziesz piękna.

Córka wiedziała i czuła, że mama podjęła już decyzję, a jej prośby nic już nie zmienią. Dlatego tuliła się dłuższą chwilę, chcąc zapamiętać zapach i jej ciepło.

Ostatni dzień przed wyjazdem matki szybko minął i pobyt został jeszcze bardziej skrócony przez kierowcę busa, któremu bardzo się śpieszyło. Kilka godzin wcześniej przed planowanym wyjazdem przyjechał i ponaglał, żeby się szykowała, ponieważ w lokalnej telewizji na prognozie pogody zapowiedzieli duże opady śniegu. Kiedy tak się stanie, to on nie będzie w stanie podjechać pod sam dom i zostanie zmuszona do dojechania do Niemiec na własny koszt. Wujek z ciotką nie protestowali dlatego, że przez ostatnie zimy nikt dróg lokalnych już nie odśnieżał.

Przepakowywanie walizek odbyło się w iście ekspresowo i matka po pośpiesznym pożegnaniu wyjechała jeszcze przed wcześnie zapadającym o tej porze roku zmierzchem. Dziewczynka stała jeszcze długo przed domem i patrzyła załzawionymi oczami w kierunku w jakim pojechał bus.

- Nie martw się kochanie, mama napisze natychmiast do ciebie piękny list, jak tylko dojedzie na miejsce – mówiła ciocia tuląc Marię.

Maria chociaż miała niewiele lat, lecz doskonale wiedziała, że dorośli wyjątkowo rzadko słuchają własnych dzieci. Przeważnie ich argumenty oraz racje są poparte doświadczeniem życiowym i czerpią własne przekonanie i przeświadczenie o słuszności z zasad wpojonych im przez rodziców, którzy odziedziczyli wartości z poprzednich pokoleń. Niestety w niedługim czasie miało to być podobnie, jak z gospodarką radykalnie zmienioną na gorsze. Powszechny brak pracy i otrzymywane za nią niewielkie wynagrodzenie oraz niepewność jutra powoli, lecz radykalnie zmieniały polskie rodziny. Zapracowani i przemęczeni rodzice nie byli w stanie tak jak kiedyś zapewnić należytego wychowania oraz ciepła rodzinnego własnym dzieciom. Telewizja, radio i rówieśnicy przejęły od nich obowiązki wychowawcze. Nagle młodzieży zabrakło autorytetów, nie tylko szkolnych, a ich miejsce zajęli różni idole, przeważnie nie reprezentujący sobą żadnych wartości moralnych i intelektualnych. Wyjątkowo szybko bezmyślność i głupota stały się wzorcem do naśladowania, a ciągłe zmiany nie tylko programowe w systemie oświatowym jeszcze bardziej wypaczały młodzież. Mało kto dopatrywał się w tym celowym bałaganie prawdziwych motywów, które kierowały przekupnymi politykami. To oni, prawdziwi sprawcy nieszczęść, jakie dotknęły społeczeństwo, zapragnęli wyhodować pokolenie ludzi nie zastanawiających się nad tym, co im się sugeruje i do czego nakłania. Wszelkie złe czy niewłaściwe decyzje i nietrafione inwestycje miały dosięgnąć osób nie potrafiących się obronić przed jawną niesprawiedliwością. Doskonałym przykładem stały się rodziny wielodzietne, które w pierwszym etapie wpychano w skrajną biedę, by później zabierać dzieci do rodzin zastępczych i wtedy pieniądze na utrzymanie nagle w budżecie państwa były.

Maria podobnie, jak dziesiątki tysięcy dzieci, których rodzice wyjechali za granicę do pracy, jeszcze nie wiedząc o tym, stała się euro sierotą i to okaleczone psychicznie pokolenie po osiągnięciu pełnoletniości już nie długo miało stanowić filar polskiego społeczeństwa.

Średnia ocena: 4.4  Głosów: 5

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (3)

  • detektyw prawdy 21.05.2018
    ,,- Janek chyba coś w końcu przegoniło kuny albo się wyniosły." - Janek, chyba coś w końcu przegoniło kuny albo się wyniosły.
    ,,sadzisz?" to ona kwiaty sadzi?
    ,,- Kochanie wstawaj jest prawie południe, powinnaś po tak długim śnie skorzystać z łazienki – zawołała z troską w głosie." Kochanie, wstawaj, jest prawie południe. Powinnaś po takich długim śnie skorzystać z łazienki. - zawołała z troską w głosie.
    ,,- Mamo jaki miałam piękny sen – odpowiedziała dziewczynka ziewając." Mamo, jaki miałam piękny sen!
    ,,Dziewczynka gdy tylko otworzyła oczy, wyskoczyła z pościeli i pobiegła wprost do okna" Dziewczynka, gdy
    ,,ośnieżone zaniedbane pola, porośnięte wyschniętymi badylami doskonale widocznymi z pod białej cienkiej zimowej szaty." ośnieżone, zaniedbane pola, porośnięte wyschniętymi badylami doskonale widocznymi spod białej, cienkiej zimowej szaty.
    ,,- Tutaj jest tak płasko, a u nas jest piękniej i za lasem widoczne są góry – powiedziało dziecko po uważnym oglądnięciu szczegółów zaokiennej panoramy" to zdanie sie nie klei
    ,,I ja tak sądzę kochanie, lecz musimy się przyzwyczaić i polubić to miejsce. Teraz tutaj będzie nasz dom, a do naszego wrócimy gdy zarobię za granicą dużo pieniędzy – pocieszała matka córkę chociaż sama nie watpiła we własne słowa." po pierwsze: za duzo terminu ,,tutaj", zastap to jakims innym wyrazeniem. po drugie:
    córkę, chociaż sama nie wątpiła we własne słowa.
    po trzecie: nie watpila, to znaczy miec duza pewnosc ze sie cos uda,nie miec watpliwosci watpic: miec watpliwosci
    po czwarte: wyrazenie ,,a do naszego wrócimy gdy zarobię za granicą dużo pieniędzy" brzmi nieciekawie
    duzo jest takich bledow, popracuj nad interpunkcja
    nie oceniam
  • Pasja 21.05.2018
    Witam
    Smutna część, bo nie lubię pożegnań. Ale poruszyłeś problem euro sierot. Tylko wiele z tych sierot nie powinno mieć miejsca. Znam takich rodziców co nie z biedy wyjechali za granicę. I znam takich co w biedzie pozostawało razem z dziećmi tutaj.
    Pozdrawiam serdecznie
  • Wyjazd do pracy za granicę przeważnie jest na „chwilę”, krótki okres. Każdy sobie tak wmawia, jeśli nie każdy to większość wyjeżdzających. Potem cieżko jest wrócić do biedy z której na chwile sie wyrwało i ta „chwila” wciąż się przedłuża.
    Jak to w takich przypadkach, dzieci zawsze cierpią najbardziej.
    Pozdrawiam

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania