Uwaga, utwór może zawierać treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich!
cień żołnierza - fragment 16
- Gdzie, jest Frank? - powiedział zdyszany, gdy tylko podszedł do bramy.
- Co z tobą, Jacob? - spytała Magfala – wszystko w porządku?
- Zaprowadzisz, mnie do Franka! – wycedził przez zęby, jednocześnie chwycił ją za szyję.
- Dob...dobrze, pro...proszę, puść – odpowiedziała z trudem.
- Puść ją! - powiedziała Ellie, przytykając mu nóż do szyi.
- Ja mogę, poczekać – odpowiedział, puszczając kobietę – ale wy się niedługo udusicie.
- Dobrze chodź, zaprowadzę cię do Franka – powiedziała królowa, odwracając się do niego plecami.
- Żadnych głupot – do jej pleców, przyłożył pistolet – idźmy więc.
- Ellie idź, uspokój ludzi i wróć do treningu.
Wszystko szło jak po maśle. Idącą dwójkę, nawet nikt nie próbował zaczepić. Kobieta zatrzymała się nagle, przy jednym ze szlacheckich pałaców.
- Jest w środku – powiedziała.
Jacob schował broń i już sam wszedł do środka. Budynek składał z trzech pokoi. Zamknął drzwi. Zobaczył Franka, który siedział przy biurku z radiem. Pisał on, coś na kartce, jednocześnie grzebiąc przy radiu.
- Twój los to chodzenie od punktu do punktu i powrót – powiedział do Jacoba, nie odwracając nawet głowy w jego kierunku.
- Tylko że to nie ja sram na kiblach ze złota, jem prawdziwe mięso na miedzianych talerzach i sztućcach ze szczerego srebra – usiadł, zdawało się na specjalnie przygotowanych dla niego krześle – boicie się wyjść, na zewnątrz i opalacie dupy na ledowych światłach. Podobno filtry, też wam nadal działają.
- Oboje wiemy, że to przesadzona opinia. Pamiętaj, że ktoś musi pilnować ludzi.
- Pilnowanie, pilnowaniem – westchnął ciężko – wprowadziliście czystkę dlaczego, bo macie problemy z zapasami. Musielibyście mniej jeść i pić lub co gorsza spożywać substytuty. Żyć jak reszta społeczeństwa.
- Wiesz, że to nie tak – obrócił się w jego kierunku – musimy pilnować, by nie doszło do przeludnienia.
- Jakiego przeludnienia, na starym kontynencie mieszka około pięćdziesięciu tysięcy cywili i osiemnastu tysięcy żołnierzy. To nazywasz przeludnieniem?
- To liczba normy musisz spojrzeć, na to ile jest jedzenia, wody, amunicji czy inny artykułów pierwszej potrzeby. Potem do tego, dostosowujemy liczbę populacji.
- Zniszczyliście cienie, to był oddział specjalny! – wstał z krzesła – Z resztą nie pierwszy, jaki zniszczyliście. Teraz, co? ONZ przysłało cię, by sprawdzić, czy to aby nie był zły pomysł.
- Słuchaj, już nie pamiętasz? Wychowałem, twojego syna. Syna, którego nie chciałeś, więc nie mów mi czym, jest zło – wstał i złapał za pistolet w kaburze. Nie wyjmując go jednak.
- Nie jesteś, nikim wyjątkowym, nawet przez tę szablę. Wielu takich jak ty myślę, że przez mundur wszystko mu wolno. Mordować, gwałcić, niszczyć czy kraść zapomina, to co ślubował.
- Znalazł się wielki człek, ty masz wszystko. Żarcie, wodę czy powietrze. Nie żyjecie, w kopułach filtracyjnych – wyjął pistolet i przyłożył do czoła Franka. Ten prawie od razu zrobił to samo.
- Co ci da moja śmierć? Jeśli zginę, zginą wszyscy. Celem, bombardowania jest nie tylko las, ale cały sektor.
- O czym, ty kurwa pierdolisz? - nacisnął spust, zaklekotało zabezpieczenie broni – a niech cię diabli wezmę – oboje schowali broń do kabury.
- Obaj się tam spotkamy.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania