Uwaga, utwór może zawierać treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich!
Cień żołnierza - fragment 28
Jacob - nieokreślony czas później
Powoli i z trudem otwierał powieki, leżał na zdewastowanym łóżku, z małym stolikiem obok. Z bólem podniósł się do pozycji siedzącej, zamiast munduru na ciele miał bandaże i szmaty je imitujące. Brudne i przesiąknięte krwią.
- Nazwij to chrzestem przejścia do piekła - powiedział to głos mężczyzny kilka lat starszego od niego, który pojawił się w drzwiach. Trzymał oburącz idealnie złożone ubrania. - Przymierz, a ja za chwilę przyniosę jedzenie.
- Dzię…dziękuję - odpowiedział z trudem Jacob, gdy ten odłożył mu rzeczy na szafce przy prostopadłej ścianie.
- Niedługo wróci moja żona z lekami. Później wyjaśnię ci co i jak, a teraz się ubierz. Powinny pasować.
Wyszedł z pokoju, po chwili Jacob w powolnych, ociężałych ruchach wstał i podszedł do szafki. Zaczął ubierać, cywilne ciuchy. Były znoszone i zabrudzone, ale w tym wszystkim zdawały się bardzo zadbane. Jakby czekały, aż ubierze je ktoś ważny. Potem, opierając się ściany wyszedł z pokoju, przy okazji pokonując blokadę w postaci zasłony w miejscu drzwi. Za tą niezwykle mocną osłoną znalazł się na korytarzu, który naprzeciwko prowadził do pokoju z podobnymi drzwiami. Miał jednak coś jeszcze, drewniane schody prowadzące na dół. Skąd czuć było zapach świeżo gotowanego jedzenia, zaś uszy atakował dźwięk gorącego oleju. Zszedł po nich i ujrzał salon, z kuchennym aneksem przy którym stał wcześniej widziany mężczyzna. Jednak widział jeszcze ścianę, na której żeznajdowało się poszarzałe, zasłonięte tkaniną okna, oraz drzwi. Stare, nieudolnie regenerowane drewniane drzwi, a za nimi głuchy dźwięk codziennego życia.
- Co tu robisz? - mężczyzna zobaczył Jacob, po czym szybko do niego podbiegł. - Dobra, jak już jesteś to usiądź przy stole - zaprowadził go w wspomniane miejsce.
- Co się stało? - zapytał gdy był pewny, że stabilnie siedzi.
- Ludzie, nie są zbyt mili dla mundurowych. Jednak nie mają pamięci do twarzy - poszedł do kuchni. - Zaczekaj chwilę, przyniosę jedzenie. - Wziął miskę z górnej szafki i nałożył potrawę. - Do ryżu wolisz widelec czy łyżkę? - krzyknął lekko do Jacoba.
Widelec - odpowiedział, jednocześnie łapiąc się za brzuch.
- Proszę - położył przed nim danie i obok widelec - Ryż z curry i warzywami przepis mojej matki.
- Dziękuję - chwycił widelec i powoli zaczął jeść.
- W porządku - usiadł naprzeciwko.
- Ile lat służyłeś? - spytał od razu.
- Trzy. Ojciec zmarł, a matka sama nie dawała rady.
- I? Obaj wiemy, że tak nie zwalniają ze służby.
- Nie będę kłamał, bo i tak obaj będziemy o tym wiedzieć. Dostałem przydział opieki nad żołnierką, z małym dzieckiem.
- Trafiłeś na przychylnego dowódcę.
- Edward Kostan, może kojarzysz?
- Kojarzę. Niespecjalnie, ale obiło mi się o uszy. Jestem Jacob - odłożył na chwilę widelec i podał mężczyźnie rękę.
- Giovanni - chwycił jego rękę.
Ich dalsza rozmowa dotyczyła przeszłości Jacoba i wojskowego życia Giovanniego. Po czasie wróciła dziewczyna.
- Hej, wróciłam - powiedziała, odkładając skrzynkę na kuchennym blacie. - Nie wierzę, to ty! - powiedziała wystraszona i zszokowana, gdy tylko zobaczyła siedzącego przy stole Jacoba.
Komentarze (6)
Co do ruchów, zastanawiam się jak inaczej opisać wstawanie rannego, zmęczonego, pół żywego człowieka
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania