Uwaga, utwór może zawierać treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich!
Cień żołnierza - fragment 40
Jacob - tego samego dnia, wieczorem
- O co poszło? - zapytał Jacob, gdy w międzyczasie Giovanni przygotowywał świeży bandaż.
- O nic - mruknął pod nosem.
- Znam Natashe. - Wskazał palcem na nóż, który potem podał mu Giovanni. - To łagodny człowiek. Chyba, że mocno ją zdenerwujesz, a oto dość trudno. - Zaczął ciąć bandaż w kilku miejscach.
- Trudno?! - uśmiechnął się mężczyzna. - Dawno jej nie widziałeś. To anioł o piekielnej duszy.
- Każdy ma w sobie demona. Wszystko zależy na ile go kontrolujemy. - Zaczął powoli, z grymasem na twarzy ściągać opatrunek. - Więc, o co poszło?
- Nie ważne.
- Przecież widzę, że to cię gryzie.
- Nie chce o tym gadać. Jacob, uwierz mi, że te ostatnie lata mocno ją zmieniły. Strata dzieci, to co zrobiłeś, a potem jeszcze śmierć ojca. Takie rzeczy zmienią każdego człowieka.
- Henryk, nie żyje?! - na twarzy pojawił się lekki smutek.
- Zmarł kilka lat temu - dopowiedział, praktycznie przerywając Jacobowi. - Dobra, a teraz dokończmy kwestię, twojego bandażu.
- W porządku, podaj go. - Chwycił za końcówkę bandażu i z pomocą Giovanniego zaczął go owijać na wzór tego starego.
- I gotowe - powiedział po dłuższej chwili Giovanni, łącząc drugi koniec opatrunku z tym pierwszym.
- Dziękuję ci - kiwnął delikatnie głową Jacob. - Słuchaj Giovanni, masz może jakąś brzytwę albo żyletkę? - pytając, gładził się po skórze.
- Swojej nie oddam - uśmiechnął się. - Znam dobrego sprzedawcę, jutro pójdziemy i kupisz co potrzebne.
- W porządku. Poza tym planujesz coś jutro?
- Nie. Masz jakiś plan?
- Powiedzmy, ale to wszystko w swoim czasie.
- Okej, byle to nie było nic głupiego.
Victor - dzień przesłuchania
Była dziesiąta, a przynajmniej taką godzinę wskazywał zegarek od Niki. Właściwie od rana, czuł się nieswojo. Od rana nic nie musiał robić. Wstał jakoś o siódmej, czyli zdecydowanie później niż zazwyczaj. Wykonał poranny trening na wzór tego z wojska, zjadł dwie bułki…bułki, których dawno nie jadł. Zwykłe bułki, z kawałkiem mięsa. To było jedno z najpiękniejszych śniadań ostatnich lat. Umył się, bez limitu czasu, oczywiście ograniczenie wody nadal nie pozwoliło na kąpiel godny bogów, ale to mu wystarczyło. Na koniec, przez dwie godziny siedział w strefie wypoczynku, a przynajmniej tak to nazwali w wojsku. Znajdujący się pod schodami i sypialnią, składający się z telewizora, kilku urządzeń przeznaczonych do celów czysto rozrywkowych oraz najważniejsze bardzo wygodna kanapa narożnikowa. Po kilku minutach nauki obsługi telewizora, wszakże obsługa była trochę inna, niż tylko włożenie płyty czy pendrive'a w odpowiednie wejście. Włączył jakiś film z lat '90 i oglądał.
Wszystko zmieniło się koło dziesiątej kiedy do drzwi zapukała Nika. Otworzył jej drzwi, ta jeszcze w progu przywitała się, przytuliła go na może sekundę i weszła do środka.
- Nie domyśliłabym się, że jesteś takim kinomaniakiem - powiedziała, zerkając na zatrzymaną w telewizorze produkcję. - Przynieś garnitur, koszule i całą resztę. - Rozkazała po chwili.
- Przecież te przesłuchanie jest za dwie godziny - zdziwiony spojrzał na nią, jednocześnie wyłączając telewizor.
- Czyli masz jakąś godzinę na ubranie się i powtórzenie formalności. - Gestem ręki pospieszyła go w temacie ubioru. Wszedł do sypialni, po kilku minutach schodził ze schodów dopinając guzik w rękawie białej koszuli.
- Jakie formalności? - spytał nie pewnie.
- Masz mówić prawdę, odpowiadać tylko na to o co pytają. Victor, im mniej będziesz mówić tym lepiej.
- Coś jeszcze? - zapytał krnąbrno jakby Nika była matką tłumaczącą dziecku, że gdy mówi by zjeść dwa ciastka, nie wolno mu jeść trzech ciastek. Oczywiście Victor był rzeczonym dzieckiem.
- Staraj się mówić językiem oficjalnym - spojrzała na niego, niepewna czy chłopak rozumie o co chodzi - formalnym - dodała, poprawiając mu krawat, barwą nieco jaśniejszą od garnituru.
- Rozumiem, rozumiem - przytaknął. - Nika, mogę o coś spytać?
- Ciągle pytasz, Victorze - zadrwiła z uśmiechem, ukrywającym główny cel zdania. Potem kiwnęła głową, informuje, że ten może zadać jej pytanie.
- Czemu, robisz to wszystko?
- Co masz na myśli? - spytała, odchodząc od niego na kilka mniejszych kroków, w celu sprawdzenia co jeszcze można poprawić w jego ubiorze.
- Wiem, że jesteś tu bo się mną opiekujesz. Zastanawiam się czy to jedyny powód, twoich ciągłych wizyt u mnie.
- Jeśli pytasz czy coś do ciebie czuje to nie. Raczej nie - odpowiedziała bez emocji, starając się nie patrzeć w oczy Victora. Było to o tyle utrudnione, bo byli podobnego wzrostu. - Wiem, że pierwsze dni są ciężkie. W końcu widzę jak sobie nie radzisz - sugestywnie spojrzała na nie posprzątany po śniadaniu stolik. - Poza tym generał Edward Kostan poprosił abym cię szczególnie przypilnowała.
- Miło z jego strony. Nika, czemu uważasz, że coś do ciebie czuje?
- Mniejsza, nie ważne - speszyła się lekko.
- Ważne, ważne - poprawił ją.
- Nie. Naprawdę. Choć już, lepiej żebyś się nie spóźnili.
- Niech ci będzie - wyszli z mieszkania w kierunku miejsca przesłuchania.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania