Uwaga, utwór może zawierać treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich!

Cień żołnierza - fragment 26

Edward oraz kierowca weszli do samochodu i pojechali drogą powrotną. Po jakimś, krótkim czasie Victor podszedł do Niki, która rozmawiała z kierowcami przy samochodach.

 

- Chyba damy wam chwilę - jeden z kierowców zwrócił się do dziewczyny, wskazując na nadchodzącego Victora. Odszedł, zabierając ze sobą drugiego mężczyznę.

- Trochę to dziwne, móc oddychać bez maski - zaczął Victor. - To wszystko jest jakiś dziwne - oparł się plecami o samochód.

- Co masz na myśli?

- Nie wiem. Przez lata mówiono mi, że tlen jest tylko w strefach. Kilka dni temu oddychałem świeżym powietrzem w Lasie, a teraz jadę zwykłym samochodem, oddycham tlenem i rozmawiam nieformalnie z politykiem. To wszystko jest dziwne.

- Przyzwyczaisz się. Ważne, abyś wiedział, po której stać stronie. Trzymaj się mnie, a będziesz po tej lepszej stronie.

- Co masz na myśli? - spytał zdezorientowany.

- Od kilku miesięcy, rząd zaczął się dzielić. Powiedzmy, że pewne wybory nie spodobały się kilku osobom.

- Jakie wybory? - ciągnął dalej.

- I tak się później dowiesz - spuściła na chwilę głowę - takim ważniejszym jest sytuacja twojej starej jednostki i Lasu. Twoje zeznania mogą na nowo połączyć lub jeszcze bardziej podzielić rząd. Już teraz tworzą się dwa, może trzy ugrupowania.

- Przecież rząd nigdy nie był jednomyślny - skrzyżował ręce - ludzie nigdy nie będą jednomyślni.

- Musimy już jechać. - Podszedł do nich jeden z kierowców. - Proszę wsiada do samochodu panie Anderson. - Otworzył drzwi. - Pani Selano, kierowca czeka. - Spojrzał na swojego kompana drogi.

 

Victor - cel podróży

 

Kolejne przerwy były inne. Krótsze i będące jedynie dla kierowców. Pasażerowie nawet nie mogli wysiąść. Wyjątkiem był moment, kiedy na dwóch, trzecich trasy zmienili pojazd na bardziej luksusowy. Kiedy dojechali, przed oczami Victora pojawił się podobny wyjazd, prowadzący ku górze, a zanim miasto. Sieć budynków przypominających stary świat, pełnego ludzi i samochodów. Wszyscy ubrani jak sprzed wojny, bez mundurów, pancerzy czy wielokrotnie naprawianych łachmanów.

 

- Jesteśmy na miejscu panie Victorze - powiedział Kasper. - Za pięć minut będziemy pod parlamentem - do konwoju dołączyły dwa pojazdy, potem kierowca włączył koguty.

- To Bruksela? Stolica Europy? - spytał rozmarzony Victor.

- Tak. Jesteśmy w czasie zawieszenia broni, więc mamy względny spokój.

- Zawie… ci wszyscy ludzie to politycy?

- Nie, to cywile. Tacy jak w innych strefach.

- A jednak żyją lepiej, we Wrocławiu też żyją lepiej.

- Panie Victorze, czy życie pod ciągłym wpływem zegarka jest lepsze od życia w wojskowej strefie?

- Nie znasz innego życia, prawda? Innego niż życie w Brukseli, czy w innym mieście.

- Masz rację. - Wcisnął przycisk na kierownicy i powiedział do czegoś w rodzaju mikrofonu na desce rozdzielczej - auto osiem, trzy, pięć, przy zmianie pięć, sześć. Potwierdzam dotarcie do celu.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (4)

  • Vespera rok temu
    Psst, popoprawiaj sobie końcówki:
    ludzie nigdy nie będą jednomyślny. - jednomyślni
    czy życie pod ciągłym wpływem zegarka jest lepszy - lepsze
  • Maksimow rok temu
    Ok?
  • MKP rok temu
    "- Przyzwyczaisz. Ważne, abyś wiedział, po której stać stronie." - przyzwyczaisz się.

    "- I tak się później dowiesz. - Spuściła na chwilę głowę - takim ważniejszym jest sytuacja twojej starej jednostki i Lasu." - albo po "dowiesz" wywalasz kropkę i "Spuścila" z małej litery, albo po "glowę" kropka i "takim" z wielkiej litery.

    "- Musimy już jechać - podszedł do nich jeden z kierowców. - Proszę wsiada do samochodu panie Anderson - otworzył drzwi. - Pani Selano, kierowca czeka - spojrzał na swojego kompana drogi." - podszedł, otworzył, spojrzał - żaden z tych czasowników nie odnosi się do mówienia zatem powinny być z wielkiej litery.

    Pozdro ?
  • Maksimow rok temu
    Dzięki, pozdro

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania