Uwaga, utwór może zawierać treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich!

cień żołnierza - fragment 9

Jacob – dzień czwarty

 

- Dziękuje za wszystko – powiedział Jacob, do Taorisa. Mówił, to zakładając plecak i lekko zniszczoną półmaskę z filtrem.

- Nie musisz odchodzić, u nas jest dość miejsca – powiedziała Magfala, żona władcy.

- Wiem, ale muszę wrócić. Chcę spróbować odwołać bombardowanie.

- Rasam, afe sateh shaf famal a teral usam – powiedział władca.

- Znalazłeś rodzinę, a teraz uciekasz? - wytłumaczyła kobieta.

- Wrócę tu, obiecuję.

 

Wyszedł na zewnątrz, z małymi zapasami. Bez wierzchowca i uzbrojenia. Pogoda była spokojna, żadnego wiatru czy anomalii. Nawet dzikie zwierzęta zdawały się dać spokój podróżnemu. Wiedział, że stracił już wszystko. Jacob, nie miał już żadnego powodu, by mieszkać w lesie, ani wracać do armii. Dostał wyraźną informację, by nie wracać, ale chciał spróbować, wytłumaczyć wszystko. Wyruszył o świcie i wiedział, że za kilka godzin. Jeszcze tego samego dnia, będzie w starym domu. Tak też było, słońce za dłuższą chwilę miało dotknąć piachu. Na horyzoncie, widział już swoją jednostkę i pomimo wycieńczenia. Zaczął biec, zapomniał o wszelkich problemach, możliwych skutkach. Poczuł, że wraca do domu. Po długim biegu jego zapędy jeszcze jakiś kilometr od wejścia. Przerwała pierwsza linia obrony, nie strzelali. Zobaczyli zbroje, wojskowego munduru.

 

- Stój, w imię Unii Narodów! - krzyknął, jeden z żołnierzy. Zbroja w mlecznym kolorze i z czarnymi elementami na zgięciach ciała. Tak wyglądała zbroja większości żołnierzy, wojownicy o wyższym stopniu jak Jacob czy mówiący do niego dowódca. Ich naramienniki miały jaskrawy, lecz blady kolor. Od stopnia zależny był ich kolor– Dokumenty.

- Nie mam, wyruszyłem nie formalnie.

- Ja pierdole i co ja mam z tobą zrobić? - spytał retorycznie samego siebie, zastanowił się chwilę – komu podlegasz? Kto cię wysłał?

- Generał Edward Kostan.

- Sama góra, co? Słuchaj, zostaniesz tu, a ja poślę kogoś, by potwierdzić twoje słowa. Z którego dywizjonu? - pytając, zeszli do okopu.

- Dwanaście, zero jeden. Dowódca, kapitan Jacob Metrij.

- Miło cię poznać – wtedy podszedł do jednego z żołnierzy, powiedział mu coś szeptem. Wysłannik pobiegł do głównej strefy – mów mi Andre. Proszę, usiądźmy co tam, robiłeś?

- Oficjalnie miałem, odszukać żołnierzy cienia. Potwierdzić lub zaprzeczyć, czy ktokolwiek z nich przeżył.

- I co się, dowiedziałeś? - ożywił się nagle.

- W lesie jest trzech. Wolę nie mówić, żadnych szczegółów.

- Rozumiem, ale powiedz choć jedno. W cieniach miałem, może nadal mam przybranego syna. Chcę wiedzieć, czy żyje.

- Naprawdę, nie mogę powiedzieć.

- Mów! - krzyknął – Czy wśród żyjących jest Victor, Victor Anderson – przerwał chwilę – zaraz, moment to twój syn! - wstał, zaraz po nim Jacob – to on prawda! - jeszcze raz podniósł głos. Uderzył w nie zakrytą część głowy Jacoba.

- Nie wiem, co cię z nim łączy, ale to już nie jest ważne.

- Ty pierdolony, sukinsynie – teraz uderzył go krótkim mieczem.

 

Zdążył się jednak obronić karwaszem. Pozostali żołnierze, zauważyli, co się dzieje. Starali się obezwładnić, bezprzerwy atakującego Andre. Jacob zdążył uciec, spod ataku. Jednak obrona, nie wyszła idealnie. Zdenerwowany żołnierz okaleczył kilku żołnierzy. Broń okazała się na tyle ostra, że przecinała zbroje jak masło. Tego dnia, śmierć poniosło trzech woskowych, zaś ośmiu zostało rannych. Całą tę farsę, przerwał dopiero sam Edward, który strzelił w głowę Andre.

 

- Tym razem, go pochować nawet nie próbować, uratować – wydał rozkaz, po czym spojrzał karcąco na Jacoba.

 

Udali się, do pokoju, w którym po raz ostatni się widzieli. Znów usiedli w tych samych miejscach. Generał znów wyciągnął skrzynkę z trawą cygarową, zapalniczkę i broń. To ostatnie wyjmował, tylko w obecności Jacoba.

 

- O czym się dowiedziałeś? - spytał.

- Znalazłem ich, jest trzech żołnierzy cienia. Jednak co ważniejsze wiedzą o naszym bombardowaniu, ludzie lasu szykują obronę, maksymalnie trzy dni, by przygotować wszystkie jednostki do walki.

- Nie przyśpieszę operacji – zdenerwowany powiedział do siebie, na biurku leżało coś w rodzaju telefonu stacjonarnego. Wcisnął kilka przycisków, potem przytrzymał jeden i tak trzymając, mówił – do wszystkich jednostek w zachodniej strefie cztery osiem. Tu jednostka pancerna, mam ważne informacje. Przygotować się na atak, nie jakich ludzi z lasu. Proszę o kontakt zwrotny – puścił przycisk – co wiesz o ich uzbrojeniu?

- Łuki, włócznie, trochę broni czterotaktowej i pistolety. Właściwie to łączą drewno ze wszystkim, rzeczy ze starego świata, kamienie, po prostu wszystko. Jeśli zaś chodzi o obronę, to nic specjalnego. Zwykłe ubrania z tkaniny, skóry i metalu.

- Czyli dość szybko ich wybijemy – powiedział zadowolony.

- Nie powiedziałbym... - jego zdanie przerwał głos z urządzenia.

- Tu jednostka lotniczo-kosmiczna, przyjęliśmy informacje. Prosimy o szczegóły, armii wroga – nie minęła nawet chwila, a odezwał się drugi głos. Tym razem damski.

- Tu jednostka medyczna, prosimy o informacje na temat rozplanowania szpitali polowych.

- Tu jednostka szturmowa, potwierdzamy otrzymanie wiadomości. Informujemy o gotowości do walki.

- Mam tu zwiadowcę, który był wśród nich – Edward, powiedział do telefonu – mów.

- Musimy być gotowi na wszystko. Ich uzbrojenie, może nie przerażać, ale są doskonałymi oszustami i strategami – potem zaczął omawiać, wszystko, co wiedział na temat ludzi lasu.

- Czy odwołać operację bombardowania lasu? - odezwał się jeden z głosów.

- Nie, jeśli zniszczymy ich dom, możemy albo od razu się ich pozbyć, albo przynajmniej ostro ich osłabić – odezwał się, inny głos.

- Przygotujcie się i powodzenia – odezwał się generał Edward – bez odbioru.

- Otrzymujesz, klasyfikacje nauczyciela. Przeszkolisz strzelców murowych. Pomożesz, również przy planowaniu obrony, będziesz najważniejszym ogniwem w tej walce. Możesz odejść.

- Generale. Nie zawiodę cię, obiecuje.

- Nie obiecuj, czegoś, czego nie jesteś pewien – Jacob wstał, chciał już otworzyć drzwi – wiem, kogo tam spotkałeś. Z innego powodu, byś nie wrócił.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • Eytu dwa lata temu
    Quite good.
    "Począł, że wraca do domu."
    I think you wanted to write: "Poczuł, że wraca do domu."
    Are you using smarphone while writing? Maybe it's because of AutoCorrect function.
  • Maksimow dwa lata temu
    Maybe, I can't write to computer. Please give me a minute. I correct

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania