Uwaga, utwór może zawierać treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich!

Cień żołnierza - fragment 27

Jacob - ten sam dzień

 

To koniec. Wielu żołnierzy marzy o emeryturze, momencie w którym skończą się ich pragnienia śmierci swoich i innych. Jednak kiedy ten moment się zbliża wielu odpuszcza, stając się jeszcze bardziej zjednani z wojskiem. Kiedy musisz zmienić swój dom, niezależnie od ciebie, taka chwila boli jeszcze bardziej.

Jacob opuścił już szpital dzielący strefę wojskową od cywilnej. Po otwarciu drzwi na zewnątrz zobaczył ustawionych w rzędzie po każdej stronie ścieżki żołnierzy. Stojących na baczność odświętnych mundurach. Na przeciwko stał starej daty żołnierz. Jacob podszedł do niego, przechodząc przez tunel jaki tworzyli żołnierze.

 

- Kapitanie Anderson - zasalutował przez moment i stojąc na baczność, przerysowanymi ruchami podarował mu zawiniątka, której zewnętrzną częścią była flaga Unii Naród Europy. - Pozdrawienia od generała Edwarda Kostana. Przeprasza za swoją nieobecność, prezent należy z jego prywatnej kolekcji.

- Dziękuję - mówił równie formalnie - gdzie mam się dalej udać.

- Proszę odnaleźć starszego mężczyznę imieniem Witold Warnem. On się wami zaopiekuje na czas adaptacji. Odmaszerować! - wykrzyczał. - I powodzenia - powiedział półgłosem.

 

Jacob nie odpowiedział, a jedynie wolnym krokiem, czując mokrą twarz szedł dalej. W głąb, w dolinę, na której stało miasto. Właściwie to slamsy starego świata. Gęsto osadzone, pełne różnych malunków domy i nie przekraczające dwóch pięter wysokości. Na parterze za dnia wiele z nich zamieniało się w sklepy lub inne miejsca przeróżnych usług. Przed wejściem do samego miasta stała liczna grupa gapiów. Wśród nich górował szmer szeptów i zdawało się agresji i niezadowolenia. Powietrze też było inne gęstsze, cięższe i wydobywające mocny smród.

Jacob stanął kilka metrów przed cywilami, w odpowiedzi bez słowa zrobili mu przejście do środka. Wszedł, gdy był pośrodku zasłonili przejście. Poczuł uderzenie w plecy, po czym padł na ziemię. Ludzie zaczęli go bić, kopać oraz obrzucać kamieni. Jedyny co zrobił to skulił się i zasłonił głowę oburącz. Po dłuższej chwili zamknął oczy.

 

Victor - przed wejściem do parlamentu

 

- Stać! - powiedział mężczyzna w średnim wieku, stojący przed wejściem do parlamentu - dokumenty.

- Proszę - powiedziała Nika, jednocześnie podając swój paszport i dwie kartki papieru.

- Nika Selano - powiedział do siebie. - Tamten ma paszport? - spojrzał na Victora.

- Nie ma. Żołnierz z operacji drwal.

- Proszę chwilę zaczekać - mężczyzna wszedł do środka i zniknął za szklanymi, ciemnymi szybami. Przed wejściem stał też drugi mężczyzna, który teraz skupiał swoją uwagę na ich dwójce.

- Co się dzieje? - zapytał Victor.

- Środki bezpieczeństwa. Jak mamy chwilę to powiem ci co i jak. Jak wejdziemy, otrzymasz własny apartament i chwilę na ogarnięcie się.

- Apartament - przerwał jej zaskoczony.

- Tak. Tak to nazywamy, ale wracając. Przyjdzie po ciebie po ciebie kobieta, trochę starsza od nas i zaprowadzi cię na wizytę z panem Tadashi Yamada.

- Kto to? Wybacz, ale w wojsku polityka schodzi na drugi tor.

- To przedstawiciel na arenie międzynarodowej Wolnego Państwa Japonii.

- Co on ma do mojej osoby? Chcecie mnie wysłać do Japonii?

- Nie. Przynajmniej na razie. Nie wiem o co chodzi, miał przylecieć za tydzień, ale gdy dowiedział się, że się pojawisz, natychmiast zażądał spotkania.

- Jest problem z tym chłopakiem - znikąd zjawił się ochroniarz.

- Jaki problem? - spytała zaskoczona Nika. -Oficjalnie nie żyje, wszystko masz w papierach.

- Tak umiem czytać, na ale jest on poszukiwany prawem Genewskim. W związku z dowodami na bratanie z państwem Rosjo-chińskim jesteś aresztowany - mężczyzna wyciągnął pistolet.

- Co jest do cholery?! - zaskoczony, uniósł ręce do góry.

- Odsunąć się! - mężczyzna rozkazał kobiecie.

- Nie martw się, wszystko wyjaśnię. Obiecuję - gdy Nika mówiła do Victora, drugi ochroniarz zakładał mu kajdanki.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania